OSOBISTY BLOG poświęcony PEDAGOGICE jako nauce humanistycznej i społecznej oraz o EDUKACJI. Treści chronione przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
16 października 2016
Gimnazja wobec wdrażanej przez PIS zmiany ustroju szkolnego
Wspólnie z Fundacją INNOPOLIS, której przewodniczy mój Doktorant mgr Tomasz Bilicki i środowiskiem uniwersyteckim (m.in. UAM - prof. UAM Jacek Pyżalski, UŁ) przygotowujemy na 30 listopada br. w Łodzi debatę poświęconą gimnazjom - ich uczniom, nauczycielom i rodzicom - w świetle wyników badań naukowych.
Pomysły na zmianę ustroju szkolnego w naszym kraju szczególnie w kontekście likwidacji gimnazjów są przedmiotem sporu, który przybiera miejscami bardzo powierzchowny charakter. Nie rozmawia się w sposób pogłębiony, oparty o dane dotyczące dotychczasowego funkcjonowania tych szkół, ich przestrzeni społecznej, kulturowej w kontekście kluczowych dla nich podmiotów i grup: uczniów, rodziców, nauczycieli, samorządowców.
W publicznej dyskusji słychać często zgeneralizowane, a uproszczone argumenty dotyczące „trudnego wieku”, przemocy rówieśniczej, złych/dobrych wyników dydaktycznych. Stwierdzenia te albo nie opierają się o żadne wyniki badań, albo bazują na wybiórczych, arbitralnie dobranych danych.
Podczas naszej sesji chcemy stworzyć okazję do merytorycznych i pogłębionych analiz. Zaprosiliśmy do wystąpień czołowych naukowców zajmujących się ważną problematyką, której znajomość sprzyja poważnej dyskusji o funkcjonowaniu gimnazjów w polskim szkolnictwie.
Wystąpienia będą dotyczyć m. in. następujących obszarów: Funkcjonowanie polskiego ustroju szkolnego na tle rozwiązań światowych i europejskich, uspołecznienie gimnazjów, zachowania ryzykowne (w tym online) gimnazjalistów, funkcjonowanie i kompetencje nauczycieli gimnazjów, wyniki w nauce – jakość dydaktyki w gimnazjach oraz uspołecznienie szkół gimnazjalnych.
Wystąpienia stanowić będą empiryczną bazę do rzeczowej i konstruktywnej dyskusji na temat mocnych stron i problemów gimnazjów w kontekście proponowanych zmian.
Serdecznie w tym miejscu zapraszam zainteresowanych aktywnym udziałem w tej debacie nauczycieli akademickich, pracowników ośrodków doskonalenia nauczycieli, absolwentów pedagogiki-badawczy w ramach prac dyplomowych tego środowiska szkolnego itp. do zgłaszania swoich propozycji wystąpień, głosów polemicznych, komunikatów z badań. Zależy nam na tym, by nie sięgać do historii, przesłanek oświatowych, ale chcemy przywołać wyniki badań z ostatnich pięciu lat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
19 komentarzy:
>Zaprosiliśmy do wystąpień czołowych naukowców zajmujących się ważną problematyką, której znajomość sprzyja poważnej dyskusji o funkcjonowaniu gimnazjów w polskim szkolnictwie<
Problem w tym, że ci nasi "specjaliści" są pozbawieni REALNEJ wiedzy o funkcjonowaniu naszej edukacji, a ich opinie uwarunkowane materialnym interesem (np. "grupa PISA" czy "grupa unijnego EFS" albo WYZNAWANYMI doktrynami polityczno-społecznymi. I tak też będą dobierać "argumenty" ... ;-) Brak głosu praktyków, i to nie tych broniących swoich gimnazjalnych stołków ...
Krok w dobrym kierunku! Ludzie potrzebują, zrozumiałego przesłania, w którym rzeczowo zostaną przedstawione argumenty za i przeciw gimnazjom. To specjaliści tacy jak Pan profesor powinni tworzyć rzeczywistość w której żyjemy a nie politycy, którzy de facto znają się na wszystkim i niczym. Parafrazując to co powiedziałem, gdy mamy problem ze zdrowiem wybieramy się do lekarza nie do rzeźnika. Wyrażam nadzieję, że po tej debacie zostanie sporządzona monografia wskazująca pewien kierunek zmian oraz, że będzie ogólnodostępna dla środowisk nią zainteresowanych. Liczę także na bogate relacje z debaty, z przyjemnością poszerzę swoje horyzonty myślowe o punkt widzenia innych ludzi. Myślę, że wszyscy na tym skorzystają. Jeszcze raz brawo!
Szanowny Panie Profesorze,
czytałem Pański wywiad w "Wyborczej", a więc i ten fragment poświęcony gimnazjom. Bardzo wg mnie ważny. W tym kontekście Czesi, o których Pan wspomina, wydają się mieć dużo zdrowego rozsądku, ale i świadomość, że młodzież to największy i najcenniejszy obecnie kapitał. Czy nie uważa Pan, że owo spotkanie odbędzie się trochę zbyt późno? Nie wierzę, że nie macie Państwo wpływu na decyzje polityków, nie tworzycie sensownego lobby. Jeżeli Państwo Polskie w ten sposób traktuje procesy podejmowania decyzji w obszarach strategicznych dla losu tego państwa, jest to również nasza - obywateli, tu również nas nauczycieli - wina.
Szanowny Panie tak poprzednie, jak i obecne władze są zainteresowane edukacją jako przedłużonym ramieniem programu politycznego partii. Naukowcy nie są od głoszenia takich programów tylko mają prowadzić badania dociekając prawdy o interesujących zjawiskach. Politycy idą swoją drogą od 1993 r. Nie chcą uczyni oświaty dobrem wspólnym, ponadpartyjnym.
Bardzo jestem ciekaw wniosków i relacji z tego spotkania. Mam bardzo duże obciążenie w tym semestrze, więc nie będę miał okazji posłuchać tej dyskusji osobiście, ale mam nadzieję, że dojdzie tam do prawdziwej i merytorycznej wymiany zdań i sformułowania jakichś wniosków, na których można się oprzeć.
Panie Profesorze,
naukowcy nie są od głoszenia doraźnych programów, to prawda. Kalendarz ich prac jest niezależny od polityki; też dobrze. Tylko że brak zaangażowania elit skutkuje, widzimy to dobrze, niestabilnością systemu. Polityczność kojarzy się źle. Wiem, że wielu tych, którzy w jakiś sposób się zaangażowali w reformę systemu, jest traktowanych w środowisku jak koniunkturaliści, nieźle zresztą opłacani. Czyni to ich pracę moralnie dwuznaczną. Zostaje fatalizm? Politycy nie chcą, więc my się na to godzimy... Trochę żal. Pisywał Pan przecież o społeczeństwie obywatelskim, o wielkich nadziejach z tym związanych i szansach edukacji. O roli elit niepolitycznych również.
Anonimowy zakłada, być może słusznie, że poglądy polityczne albo interes ekonomiczny naukowców mają wpływ na ich badania. Organizatorzy debaty zakładają, moim zdaniem na pewno słusznie - że trzeba zebrać wyniki różnych badań naukowych, aby można było w ogóle dyskutować na podstawie czegoś innego, niż sondaże opinii publicznej albo widzimisię pani minister Zalewskiej i jej mocodawców.
Postulowanie obecności posiadaczy REALNEJ wiedzy o funkcjonowaniu naszej edukacji na tej debacie, to propozycja chybiona z kilku powodów:
1) REALNA wiedzy o polskiej oświacie jest co najmniej tak samo warunkowana politycznie i ekonomicznie, jak imputuje to Anonimowy naukowcom,
2) Debata w gronie naukowców daje przynajmniej szansę spokojnego, zgodnego ze standardami badań naukowych, skonfrontowania różnych informacji.
3) Zebranie w jednym miejscu dużej dawki informacji o wynikach badań naukowych otwiera więcej możliwości dla dalszej dyskusji, także posiadaczom REALNEJ wiedzy.
Jarosław Pytlak
Podzielam opinię Jacka Leonika, że pomysł tej debaty jest doskonały. Natomiast co do reszty jego komentarza, to pozwolę sobie zaznaczyć, że wcale nie chodzi o to, by naukowcy "tworzyli rzeczywistość", bo nie taka jest ich rola, lecz żeby dostarczali wiedzy jako niezbędnego paliwa dla debaty publicznej, w której musi być - czy nam się to podoba czy nie - ważne miejsce dla polityków, jak również przestrzeń dla praktyków. Osobiście zaliczam się do tych ostatnich i jestem bardzo ciekawy, co zostanie zaprezentowane podczas zapowiadanej debaty. Sądzę, że moja wiedza o wynikach badań naukowych dotyczących gimnazjów jest bardzo fragmentaryczna. Będzie okazja ją uzupełnić.
Z jednym zastrzeżeniem - i tu delikatny postulat pod adresem Autora tego bloga. Niestety, wiele naukowych opracowań z dziedziny pedagogiki i powiązanych z nią nauk społecznych pisana jest trudnym językiem. Jest on zapewne zrozumiały dla odbiorców w kręgach naukowych, natomiast w mojej opinii, często wykracza poza możliwości innych potencjalnych (i pożądanych) odbiorców, na przykład polityków, nauczycieli. Może warto by rozważyć opracowanie informacji, które padną podczas debaty w formie dostępnej także dla szerokiego grona odbiorców? Sam bym na tym bardzo skorzystał :-).
Jarosław Pytlak
Myślę, że "realnej wiedzy" pozbawione jest ministerstwo edukacji. Deprecjonowanie specjalistów z różnych dziedzin jest natomiast ulubioną metodą tych, którzy obawiają się podpisać własnym imieniem i nazwiskiem :)
Pozdrawiam serdecznie.
Otóż to.
Szanowny Panie Profesorze a może transmisja debaty o-lin?
@Jarosław Pytlak, Katarzyna Mitka
A jakby tak coś merytorycznie??? Żeby efektywnie(!) badać szkołę (cokolwiek w niej!)trzeba ją znać i rozumieć ;-) Otóż o ile przed wojną i po wojnie pedagogiką i metodyką zajmowali się zwykle byli lub nadal aktywni nauczyciele (i to dobrzy nauczyciele!), to obecnie takich osób praktycznie NIE MA!!! Chów wsobny typowy dla polskich uczelni(!) powoduje,że szkołę i zawód nauczyciela znają oni WYLĄCZNIE z lektur (ew. z roli ucznia kilkadziesiąt lat temu!).Bo na swojej uczelni zrobili mgr, dr, czasem dr hab., nie ruszając się z niej na krok. Często pod kierunkiem sobie podobnych tylko starszych. A pedagogika czy metodyka to PRAKTYKA!!! Stąd o szkole i jej problemach najczęściej nie mają swojego zdania, powtarzając tylko środowiskowe kalki, stereotypy i schematy myślowe - to jest bezpieczna zasłona ignorancji. Albo starając się dogodzić sponsorom - wygodne dla nich propagandowo tezy. Dlatego na takich imprezach(o ile mają czemuś służyć!) powinni być praktycy by zwracać uwagę na, typowe dla akademickich pedagogów, sytuacje odrywania się od szkolnej rzeczywistości. Tylko tyle i aż tyle ... ;-)
BTW - Pan Jarosław Pytlak jest akurat, o ile wiem, praktykiem ( i to świetnym!) a nie akademickim pedagogiem. Doktorat ma zaś z chemii (nic złego - to bardziej od pedagogiki aakademickiej wymagająca intelektualnie dyscyplina!). Według WLASNEJ teorii samowyklucza się z tej imprezy!!! Ciekawy przykład autodeprecjacji ... ;-)
A co Pan, Panie Profesorze, na tekst prof.Muszyńskiego w Przeglądzie???
http://www.tygodnikprzeglad.pl/najnowszym-przegladzie-422016-polecamy/3/
Czytałam w wywiadzie z nasza panią minister, że proponowane zmiany w edukacji były szeroko konsultowane. Tylko z kim? Nauczycieli nikt o zdanie nie pyta. I nigdy nie pytał. A przecież zmiany powinny iść od dołu, a nie z góry. Zmiany wprowadzają ludzie, którzy nawet przez chwilę nie pracowali w szkole. A przecież zupełnie inaczej patrzy się na nią ze strony pracownika, ucznia czy rodzica. Nauczyciele - my przez tę reformę jakoś przebrniemy. A uczniowie? Obniżono poziom wymagań ze względu na sześciolatki. Ale dlaczego zrobiono to kosztem siedmiolatków?
Mozna sie bylo zglosic do MEN - zaakceptowano ponad 1600 osob, byly tez spotkania tmatyczne. Jak kto CHCIAL i ruszyl "4 litery" - MOGL wyrazic swoje zdanie!!! Nauczycieli jest ponad pol miliona - nic dziwnego, ze jak "Lusia" siedziala cicho(!) kacie, to nikt na nia uwagi nie zwrocil ;-)
Anonimowy bzdury pisze z tymi "4 literami". Byli tacy, co specjalnie się ruszyli sprawdzić, czy ich głos będzie słyszany i uwzględniany. Niestety MEN nie miało nawet najmniejszej woli, aby coś zmieniać w swoich PISowskich wytycznych, z którymi przyszli czynić zmiany. Głos został wyrażony, także przez wielu nauczycieli, którzy chcieli podpowiedzieć, co i jak zmieniać (w dobrej wierze). PIS przecież wie lepiej i nie będzie się nikogo pytał. Wysłuchał, żeby nie było że olał, ale spotkania były jałowe i nawet nie były to konsultacje społeczne, co wielokrotnie podkreślała Anna Zalewska. To takie pitu-pitu, a w zasadzie pisu-pisu.
Szanowny Panie Profesorze, z niecierpliwością czekam na komentarz lub podsumowanie debaty. Czy i jak można zapoznać się z wystąpieniami? Andrzej Kozak - rodzic czwórki dzieci w wieku "gimnazjalnym, podstawowym i przedszkolnym".
Niestety debata została odwołana zd względu na brak zainteresowania nią nauczycieli i samorządowców. Jest to spodziewany efekt bieżących wydarzeń polit.w kraju.
Prześlij komentarz