To zaskakujące, że osobę pełniącą funkcję kierowniczą w jednej z najważniejszych instytucji edukacyjnych III RP, jaką jest Centralna Komisja Egzaminacyjna, zwalnia się z dnia na dzień podając jako powód: "nieefektywne zarządzanie". W gruncie rzeczy nikt z nas nie będzie wiedział tak naprawdę, jaki był rzeczywisty powód odwołania w natychmiastowym trybie prof. Krzysztofa Konarzewskiego z powyższej funkcji. Nie nam o tym rozsądzać, choć osoba na tak znaczącym stanowisku w kraju musi się liczyć z wścibstwem mediów, w tym także tych najmniej zainteresowanych istotą sprawy, tylko poszukującym sensacji. Dziennikarzom Gazety Wyborczej (18.09.2010, s. 4) wyjaśniono: "Podjęta została decyzja o potrzebie wprowadzenia bardziej efektywnych metod zarządzania centralną komisją egzaminacyjną". Z przytoczonych w prasie wypowiedzi anonimowych pracowników CKE, czyli jego dotychczasowych podwładnych wynika, że profesor nie był dyplomatą. - Może nawet miał i dobre pomysły, ale nie potrafił ich dyplomatycznie przeprowadzić (…).
W moim przekonaniu profesor pedagogiki nie jest od metod efektywnego zarządzania, gdyż tym powinni zajmować się inni specjaliści, ale na tym stanoiwsku powinien być ekspertem w zakresie polityki oświatowej, pedagogiki szkolnej. W tym przypadku był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, gdyż kto jak kto, ale Krzysztof Konarzewski znakomicie znał się na sprawach, które były przedmiotem statutowych zadań CKE. Jego niespełna dwuletnia praca kierownicza w CKE potwierdziła, że dzięki kwalifikacjom naukowym i akademickiej niezależności można było doświadczyć istotnych zmian w zakresie przygotowywania, przeprowadzania i ewaluowania egzaminów zewnętrznych w polskiej oświacie. Powody zatem jego odwołania są między wierszami.
Dla mnie najsmutniejsze w tej sprawie jest to, w jakim stylu dokonano tego odwołania. Już kiedyś pisałem o tym w swoim blogu, że jak komuś bardzo zależy na tym, by pozyskać fachowca do realizacji kluczowych zadań, to gotów jest zwoływać konferencje prasowe, udzielać wszem i wobec wywiadów, a nawet chwalić się pozyskanym pracownikiem. Tylko rozstawać się jeszcze w tym kraju z takimi ludźmi - nie potrafimy!
I to nie tylko w CKE.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,8393493,Komisja_od_egzaminow_szkolnych_bez_szefa.html#ixzz0zv3FlkzF
W moim przekonaniu profesor pedagogiki nie jest od metod efektywnego zarządzania, gdyż tym powinni zajmować się inni specjaliści, ale na tym stanoiwsku powinien być ekspertem w zakresie polityki oświatowej, pedagogiki szkolnej. W tym przypadku był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, gdyż kto jak kto, ale Krzysztof Konarzewski znakomicie znał się na sprawach, które były przedmiotem statutowych zadań CKE. Jego niespełna dwuletnia praca kierownicza w CKE potwierdziła, że dzięki kwalifikacjom naukowym i akademickiej niezależności można było doświadczyć istotnych zmian w zakresie przygotowywania, przeprowadzania i ewaluowania egzaminów zewnętrznych w polskiej oświacie. Powody zatem jego odwołania są między wierszami.
Dla mnie najsmutniejsze w tej sprawie jest to, w jakim stylu dokonano tego odwołania. Już kiedyś pisałem o tym w swoim blogu, że jak komuś bardzo zależy na tym, by pozyskać fachowca do realizacji kluczowych zadań, to gotów jest zwoływać konferencje prasowe, udzielać wszem i wobec wywiadów, a nawet chwalić się pozyskanym pracownikiem. Tylko rozstawać się jeszcze w tym kraju z takimi ludźmi - nie potrafimy!
I to nie tylko w CKE.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,8393493,Komisja_od_egzaminow_szkolnych_bez_szefa.html#ixzz0zv3FlkzF
"Jego niespełna dwuletnia praca kierownicza w CKE potwierdziła, że dzięki kwalifikacjom naukowym i akademickiej niezależności można było doświadczyć istotnych zmian w zakresie przygotowywania, przeprowadzania i ewaluowania egzaminów zewnętrznych w polskiej oświacie"
OdpowiedzUsuńOJ tak, ale chyba na gorsze. Już na wejściu popsuł parę arkuszy, które trafiły potem na egzamin.
A te "gospodynie domowe" przelały już chyba czarę goryczy i stąd taka decyzja.
Mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony jszcze raz okazało się,że system CKE/OKE jest skostniałą biurokratyczną strukturą odporną na jakiekolwiek zmiany i krytykę, skoncentrowaną na spokojnym urzędowaniu i konsumowaniu gigantycznych unijnych środków w interesie swojego personelu.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony Konarzewski był zadufanym w sobie bufonem okazującym publicznie lekceważenie nauczycielom i dyrektorom szkół, nie mówiąc już o swoim personelu.
Wczseśniej zwolniono w tym samym stylu dwóch wiceministrów EN - Marciniaka i Stanowskiego.Przy czym Marciniak po pół roku został wiceministrem nauki, więc w nic umoczony nie był.Też nie podano żadnych powodów;-)
OdpowiedzUsuńTaki styl ministerstwa!!!
Kwalifikacje naukowe i akademicka niezależność nie przystaje do stylu uprawiania władzy. Owa władza bowiem opiera się na przemocy i uprawianiu polityki. A to sprawia że profesor, nawet najlepszy i najbardziej kompetentny, który nawiąże z władzą romans, szybko stracić może ową niezależność, albo ... stanowisko.
OdpowiedzUsuń"Z drugiej strony Konarzewski był zadufanym w sobie bufonem okazującym publicznie lekceważenie nauczycielom i dyrektorom szkół, nie mówiąc już o swoim personelu"
OdpowiedzUsuńGdyby to miało być kryterium zwalniania ze stanowisk to 1 powinna zniknąć p.Hall
Wg mnie osoba na kierowniczym stanowisku,niezależnie od innych kwalifikacji powinna znać i stosować metody efektywnego zarządzania. Myślę, że tytuł profesora nie zwalania z bycia dyplomatą w pracy, szczególnie tytuł profesora pedagogiki.
OdpowiedzUsuńPowrót do wypracowań maturalnych starego typu, odwrót od "klucza" maturalnego .....
Właśnie kolejny wyrzucony przez Hall wiceminister
OdpowiedzUsuńrobi karierę poza MEN - Krzysztof Stanowski został wiceministrem spraw zagranicznych;-)
Profesor Dyrektor jak mowili o nim podwladni zostal odwolany za prawie udana probe uwlaszczenia sie na najbardziej dochodowym fragmencie systemu egzaminacyjnego - projekcie finansowanym z funduszy unijnych Banki Zadan. Tylko w tym roku do wydania 45 mln zl. Dotychczas arkusze ukladane byly w ramach obowiazkow sluzbowych, teraz mialyby to robic ¨gospodynie domowe¨. I ktos musialby nimi kierowac. Z pensja 11 tys zl miesiecznie, i wynagrodzeniem 1 tys zl za godzine (lekcyjna) wykladu. Bo przeciez ktos musialby te gospodynie wyksztalcic.
OdpowiedzUsuń>ale Krzysztof Konarzewski znakomicie znał się na sprawach, które były przedmiotem statutowych zadań CKE.<
OdpowiedzUsuńNa pewno się znał czy tylko tak mówił?;-)Gdzie nabył tych wspaniałych kompetencji. Z lektur do poduszki?;-)
Wcześniej podobnie mówił,że zna się na podstawach programowch.Zrobił Łybackiej/Sawickiemu piękny komplet do kosza.Za ciężkie pieniądze;-) Nasze pieniądze!!!
A jednak, prof. Konarzewski - jak spekuluje Gazeta Wyborcza - chciał przerwać wygodne układy sponsorowania OKE ze środków unijnych.
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl/1,86116,8412578,Prywatna_firma_minister_Hall_.html#ixzz10TAse84q
Konarzewski zostal odwolany z funkcji dyrektora CKE, lecz nie koordynatora programu Bank Zadan. Oznacza to, ze skok na kase sie udal. Oznacza to, ze K.K. i jego koledzy skonsumuja te kaske. Tak jak przy poprzedniej podstawie programowej - tylko ta kaska duzo wieksza, bo unijna.
OdpowiedzUsuńto dobrze, że za wykonaną pracę KK otrzyma płacę. Określanie tego mianem "skoku" jest typowo polskie -zawiść aż kapie. A przecież on tych środków nie kradnie.
OdpowiedzUsuń>A przecież on tych środków nie kradnie.<
OdpowiedzUsuńOczywiście, a nawet nie rabuje z pistoletem.Jest jednak powiedzenie"
"Po owocach ich poznacie";-)
To zależy od jakości tego co zrobi!!! W przypadku podstaw programowych można to było uznać za wyłudzenie maskowane atrapą zamówionego produktu;-)
Tak nie można. Najpierw Anonimowy piszesz, że "po owocach ich poznacie", ale w tym przypadku jeszcze nie zakwitło drzewo owocowe, a ty już wiesz, że one będą robaczywe czy zgniłe. Tak nie można.
OdpowiedzUsuńA poza tym, nie przypominam sobie krytycznej analizy podstaw programowych opracowanych pod redakcją K.K. Być może umknęło to mojej uwadze, gdyż nie jest to bezpośredni przedmiot moich zainteresowań naukowych.
Panie Profesorze
OdpowiedzUsuńNie orientuje sie Pan w realiach wielkiego zawlaszczania, ktore rozegralo sie w CKE pod kierownictwem prof. K.K. Instancje zarzadzajace funduszami unijnymi osobowo zatrudniaja duzo wiecej personelu niz sama Centralna Komisja. Pod kierownictwem K.K. stala sie ona klasyczna wydmuszka. Tresc zostala wyjedzona, zostala pusta skorupka. I doprawdy nie chodzi te pieniadze, bo system egzaminacyjny dzialal bez nich - jak wiele instytucji w Polsce, napedzany "entuzjazmem wlasnym" poracownikow. Przyjsciu dyrektora K.K. towarzyszyly wielkie nadzieje - naukowiec, profesor, autorytet. Profesor wslawil sie stwierdzeniem: pracownicy pracuja w utartych koleinach - jedna z nich plynie bloto, a druga g...o. I tak to sie zaczelo. Enigmatyczne sformulowanie o "poprawieniu jakosci zarzadzenia", to reakcja na mobing uprawiany przez K.K. wobec personelu. Prosze zerknac na strone CKE - ilu poszukuje pracownikow. I w cieniu tego trwa wielka przeprowadzka kompetencji do probramow unijnych, nad ktorymi "czuwa" K.K. Nie ponoszac zadnej odpowiedzialnosci, gdyz od odpowiedzialnosci juz sie uwolnil. Odpowiedzalnosc pozostaje przy systemie egzaminacyjnym, ktory jest systematycznie oslabiany i dezawuowany. Moge powtorzyc Panskie slowa "jakie to polskie".