09 października 2023

Przesłanki tworzenia przyjaznego środowiska do zdalnych wykładów

 

W związku z tym, że nie tylko nauczyciele szkół powszechnych, ale i uniwersyteccy parcjalnie przenoszą się do cyberprzestrzeni, podzielę się kilkoma wskazówkami, które przekazała mi Agnieszka Kluszczyńska na temat tego, jak przygotować się do nagrania wykładu. Jej propozycje mają znaczenie dla jakości materiałów filmowych, które powstały w wyniku czasu spędzonego przez nauczycieli przed kamerą:

Ubranie: należy założyć jednolitego koloru bluzkę lub koszulę. Kamera niezbyt dobrze radzi sobie ze wzorami, a w szczególności z tymi drobnymi. Jeśli lubi Pani/Pan marynarki/garsonki, można taką założyć, ale nie jest to konieczne, jeśli nie będzie czuć się Pani/Pan swobodnie. 

W obiektywie bardzo dobrze wyglądają kolory pastelowe, a w szczególności błękit. Można postawić również na czerń, granat, grafit i szarości. Odradzamy ubrania w kolorze czerwieni i wszystkich pochodnych - twarz nie wygląda przy nich korzystnie.

Dodatki: zwróćmy uwagę na wszystkie dodatki do stroju, żeby podczas nagrania nie przeszkadzały lub zagłuszały wypowiedzi. Nie zakładamy np. bluzki z brzęczącymi guzikami, frędzelkami, z szeleszczącego materiału, wydającej dźwięki biżuterii itp.

Twarz i włosy: należy przed nagraniem pokryć twarz pudrem. Twarz bez pudru świeci się, co nie wygląda korzystnie. Podczas nagrania zostanie wykorzystany efekt rozmycia tła, dlatego - jeśli jest to możliwe - należy mieć stonowaną fryzurę.

Widoczność osoby: Podczas nagrania prowadzący wykład ma być widoczny na wprost, a więc głowa i górny odcinek klatki piersiowej. Ze względu na to, że kamery w komputerach/ laptopach są umieszczane w różnych miejscach, warto przetestować wygląd kadru i w razie czego podłożyć pod laptopa podkładkę, np. kartonowe pudełko, książkę itp.

Dźwięk i oświetlenie: Warunkiem koniecznym jest nagrywanie bez dźwięków z otoczenia, np. szczekania psa lub odgłosów remontu. Lepiej jest przeprowadzić nagranie korzystając ze słuchawek z mikrofonem, co wycisza dźwięki zewnętrzne. Dodatkowo jest to zabezpieczenie przed pogłosem, o który łatwo, kiedy mówimy do mikrofonu wbudowanego do komputera.

Bardzo ważne jest, aby twarz była oświetlona równomiernie. Jeśli nagrywają Państwo w pomieszczeniu z oknem, proponujemy ustawić komputer tak, aby usiąść naprzeciwko okna, twarzą zwróconą w stronę światła wpadającego przez okno. Światło padające z boku powoduje nierównomierne oświetlenie twarzy, co jest bardzo widoczne w nagraniu. Światło z tyłu spowoduje, że nie będzie widać twarzy. Żółte światło, np. z tradycyjnej żarówki, zmienia odcień twarzy na bardziej różowy.

Czas  i sposób nagrania: to zależy od ustaleń z podmiotem zamawiającym. Nie przypuszczam, by studenci wysłuchali i obejrzeli 90 minutowy wykład "gadającej głowy". Warto go zatem poprowadzić na tle prezentacji, przerywać ją klipami filmowymi, ilustracjami itp. 


08 października 2023

CI Journals Master List 2022 - Publication of ICV assessment

 



Miło mi poinformować, że ukazał się monograficzny numer "Studiów z Teorii Wychowania" poświęcony PEDAGOGICE PORÓWNAWCZEJ, którego  redaktorką jest znakomita komparatystka prof. Renata Nowakowska-Siuta. Zaproszeni do niniejszej edycji autorzy przygotowali rozprawy, które stanowią niezwykle istotny, aktualny stan badań metateoretycznych i metodologicznych w zakresie badań komparatystycznych. Zachęcam do lektury i dyskusji. Bardzo liczymy na kontynuowanie tego typu studiów i analiz ze względu na włączenie do międzynarodowego dyskursu także polskiej myśli pedagogicznej.

Pedagogika porównawcza znajduje się pod linkiem https://sztw.chat.edu.pl/api/myfiles/view/2253768 , gdzie znaleźć można pełne wydanie numeru (w wersji pdf). Natomiast pod linkiem https://sztw.chat.edu.pl/resources/html/articlesList?issueId=15769 
dostępne są poszczególne artykuły wraz z metadanymi.

 

 

"Studia z Teorii Wychowania" uzyskały w ocenie CI Journals Master wynik 91.31 za rok 2022, co oznacza wzrost o prawie 10 pkt. w stosunku do roku 2021. Wówczas wskaźnik ten wyniósł 81.71.  

We would like to kindly inform you that the journal „Studia z Teorii Wychowania (ISSN: 2719-4078, 2083-0998)” has passed the evaluation process positively and is indexed in the ICI Journals Master List database for 2022. Based on the verification of information on the functioning of the journal in 2022, the value of its parametric strength (ICV indicator) was calculated. 

ICV 2022 = 91.31

In the "My Journals" tab, a Detailed Evaluation Report is available, presenting the points obtained in single criteria and their groups.

 


07 października 2023

Czy możliwe są etyczne zachowania recenzentów?

 



Na łamach Akademickiego Tygodnika Polskiej Akademii Umiejętności PAU-zy ukazał się ciekawy felieton Jerzego Kuczyńskiego (nr 656), w którym oczekuje od polityków działań na rzecz wszystkich obywateli, a nie tylko w interesie własnego elektoratu i partii politycznej. Proponuję jednak przenieść ten nierozstrzygalny dylemat na akademickie środowisko, by zacząć reagować na sytuacje, w wyniku których niektórzy naukowcy kierują się w swoich recenzjach, wypowiedziach partykularnym interesem, a nie dobrem nauki. 

W przestrzeni publicznej mówimy o przestępczości zorganizowanej, ale w środowisku naukowym o "brudnych wspólnotach", które cechuje nieetyczne działanie, w tym nierzetelne wyrażanie poglądów i ocen mających na celu wyeliminowanie przedstawiciela tej samej dyscypliny z własnego środowiska tylko dlatego, że nie podziela tego samego paradygmatu naukowego, ma odmienny światopogląd i przeciwstawne do ulokowanych w centrum teorii, koncepcji czy orientacji badawczych.     

Jak pisze J. Kuczyński: "Po pierwsze, słysząc jawnie nieetyczne poglądy, obowiązkiem obywatelskim jest wskazać na ten fakt. I po drugie, za przyzwoite elity należy uznać takie, które potrafią wykazać w tym zakresie pewną autorefleksję. Niestety to ostatnie nie jest częste, a nawet spotykam pogląd, że takie zachowanie jest zupełnie niemożliwe". 

Jak ma zatem zachować się członek rady dyscypliny naukowej, gremium oceniającego wnioski badawcze, członek senatu itp., kiedy słyszy jawnie nieetyczne oceny jakiegoś naukowca czy członka danej społeczności akademickiej? Czy rzeczywiście niemożliwe jest reagowanie na ukrywany, a rozpoznawalny w tekście i mowie, cynizm i fałsz przedstawiciela elit naukowych, który zaprzecza w swojej recenzji naukowym standardom oceniania wniosków awansowych czy grantowych?   

 

06 października 2023

SOS dla edukacji

 



Reprezentująca Sieć Organizacji Społecznych (SOS) Karolina Prus-Wirzbicka przesłała projekt pod nazwą "SOS dla Edukacji". Otrzymujemy kolejny materiał do analiz, dyskusji i korekt, który powstał w środowisku ponad czterdziestu organizacji działających na rzecz zmian w oświacie publicznej III Rzeczpospolitej. Przesyłam dostęp do dokumentu „Mapa Drogowa dla Edukacji”, by zgłaszać uwagi, komentarze czy postulaty do zawartych w nim propozycji w formularzu (link:  https://sosdlaedukacji.pl/wp-content/uploads/2023/09/sos-dla-edu-mapa-broszura-wersja-robocza.pdf ).

 

W ubiegłym roku zaproszono środowisko akademickie do oceny Obywatelskiego Paktu dla Edukacji. Następnie w styczniu 2023 roku odbył się Szczyt dla Edukacji w Centrum Nauki Kopernik, w trakcie którego wypracowano ponad 100 rozwiązań dla edukacji. Uwzględniały one idee Paktu. Na podstawie zawartych tam rekomendacji powstało 10 propozycji na 100 dni - które zostały przyjęte przez wszystkie demokratyczne partie polityczne. Świadczy to o uwzględnieniu przez ich liderów efektów środowiskowych debat w kampanii wyborczej. 

 

Oddolny ruch nauczycielki promuje i upowszechnia dobre praktyki w edukacji uwzględniając w swoich propozycjach potrzebę zmian w wymiarze systemowym, ale również rozwiązania dla samorządów terytorialnych i szkół. W kolejnym opracowaniu dzieli się wiedzą i doświadczeniami, które uzyskano dzięki współpracy ze szkołami, przedszkolami, ich nauczycielami oraz dyrektorami, a także z instytucjami kształcenia nauczycieli i ich doskonalenia zawodowego.


Jak pisze Karolina Prus-Wirzbicka: „Sprawdzamy, co nie działa, czego brakuje i co trzeba zmienić, a co warto rozwijać. Zamierzamy doprowadzić do tego, żeby polski system  edukacji potrafił celnie rozpoznawać i zaspokajać prawdziwe potrzeby młodych ludzi i odpowiadać na wyzwania, jakie niesie ze sobą XXI wiek". 



 


05 października 2023

Stronniczy symetryści

 

Ponoć Mariusz Janicki (publicysta) i Wiesław Władyka (profesor historii) wprowadzili do polskiego języka politycznego pojęcie SYMETRYZMU, którym szafują na lewo publicyści, ale i niektórzy naukowcy. Redaktor Jerzy Baczyński pisząc wstęp do książki "Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy" (Warszawa, 2023) wyraża niezadowolenie, że w Wikipedii definiuje się symetryzm jako postawę ideologiczną "(...) zakładającą, że każdemu negatywnemu zjawisku zawinionemu przez dany obóz polityczny należy spróbować przeciwstawić analogiczne negatywne zjawisko zawinione przez jego przeciwników" (s.9).      

Nie wiedziałem, że są osoby, które albo są oskarżane o symetryzm albo mają poczucie dumy, niezadowolenia z powodu bycia symetrystami lub identyfikowanymi jako symetryści. W populistycznej polityce uwielbia się etykietować, naznaczać, stygmatyzować INNYCH, a tym samym wykluczać postawy, poglądy tych, których się nie akceptuje, nie szanuje, nie toleruje. Dożyłem czasów wykluczania każdego, kogo nie lubimy, nie akceptujemy, obawiamy się, komu zazdrościmy, nie ufamy, a więc kto jest obdarzany negatywnymi emocjami (emotikonami), określeniami, byle tylko odsunąć od siebie jego/jej prawo do bycia sobą. 

Po przeczytaniu wstępu J. Baczyńskiego można już nie czytać tej książki, skoro został przekonany przez autorów, że: "[C]hyba wszyscy, którzy bywają symetrystami - uważają się za szczerych demokratów, często deklarują się jako zwolennicy opozycji, krytycy rozmaitych błędów, nadużyć i brutalnego stylu uprawiania polityki przez obecną władzę. Ale jednocześnie na sto sposobów tę władzę usprawiedliwiają, tłumaczą, traktują jako normalnego, tyle że sprytniejszego od innych politycznego gracza. Potrafią "obiektywnie" ocenić sukcesy Zjednoczonej Prawicy (zwłaszcza na tle „neoliberalnych" rządów poprzedników), podziwiają sprawność wyborczych kampanii Prawa i Sprawiedliwości, społeczną intuicję Jarosława Kaczyńskiego - który, niestety, ma też skłonności autorytarne" (s.9-10).

Autor wstępu do książki już wykluczył każdego, kto myśli i postępuje racjonalnie, niezależnie od własnych preferencji ideowych, światopoglądowych, kto ośmiela się dostrzegać i analizować fakty, wydarzenia, oceniać czyjeś dokonania (sukcesy i porażki) zgodnie z ich faktycznymi a nie deklarowanymi intencjami, skoro są rzekomo (nie)poprawne politycznie. 

Publicyści wprowadzili w obieg pojęcie, które ma służyć do walki politycznej z środowiskiem - ponoć nie  tylko - politycznej prawicy, "(...) by ostrzegać przed banalizowaniem niebezpieczeństwa, jakim byłaby kontynuacja obecnych rządów. (...) Za moment możemy się znowu różnić, spierać, ale najpierw trzeba wygrać z tymi, którzy demokracji chcą użyć do jej niszczenia. Tu Autorzy są na pewno stronniczy: między autorytaryzmem i demokracją nie ma żadnej symetrii" (s.10-11). 

Baczyński przypomniał mi swoim słowem wstępnym wydarzenia z czasów prezydentury Lecha Wałęsy, w czasie której ustawicznie atakowano go - także na łamach "Polityki" - jako autokratę, antydemokratę, dyktatora, toteż należało pozbawić go szans na reelekcję. Wałęsa miał być tym, przed którym należało ostrzec naród, by nie stał się jego reżimowym przywódcą. Kto sięgnie do artykułów sprzed lat, także autorów tej książki, to dostrzeże, jak polska polityka została w ciągu 34 lat zdegradowana do stronniczej walki o władzę, a nie do racjonalnej, merytokratycznej służby na rzecz troski o dobro wspólne, dobro całego narodu, społeczeństwa, kraju.

Polskie społeczeństwo nie jest w swej całości ani tylko neolewicowe, ani tylko neoprawicowe, ani tylko neoliberalne, ani tylko neonacjonalistyczne, ani ..., ani... . To nieprawda, że po przegranych wyborach parlamentarnych przez PiS w 2007 roku Platforma Obywatelska zaproponowała "(...) inną opowieść: o nowoczesnej, europejskiej, odideologizowanej Polsce" (s.13). Semantycznym wybiegiem Janickiego i Władyki o "zaproponowaniu", ale już ukrywającym częściowe nierealizowanie owych intencji przez ówczesną władzę antydemokratycznych ustaw i działań, nie ukryje się tego, wykluczając z dyskursu politycznego tych, którzy to dokumentowali nie tylko publicystyką, ale także licznymi raportami z badań naukowych.                       

Nuży, męczy mnie ta poppolityczna narracja twórców uciekających od naukowych dociekań, racji popartych wynikami badań na rzecz podtrzymywania właśnie antydemokratycznej polityki, bo podporządkowanej interesom tych, którzy mają wygrać. Wyjątkowo zgadzam się z wypowiedzią dra hab. Marka Migalskiego, jakiej udzielił Michałowi Szułdrzyńskiemu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" (Plus Minus 39/2023), że 

"(...) jest zapotrzebowanie na komentatorów, ale tylko tych, którzy kibicują jednej ze stron. Oni są oklaskiwani, oni mają posłuch, są zapraszani tam, gdzie ich głosy brzmią dobrze, natomiast dla tych, którzy starają się pełnić rzeczywistą rolę arbitrów, miejsca nie ma" ("W polityce czeka nas fizyczna agresja", s.8).

Niestety, wpisują się w tę stronniczość także niektórzy naukowcy, utytułowani profesorowie, członkowie centralnych gremiów, którzy dla celów ideologiczno-politycznej walki zaprzeczają swojemu powołaniu dążenia do prawdy naukowej i jej upowszechniania. Czeka zatem nasze społeczeństwo pozytywna resocjalizacja kulturowa, reedukacja obywatelska, by przerwać pasmo rządzenia państwem na podstawie sondaży, inżynierii społecznej, cynicznej gry o władzę i uwłaszczanie się na majątku i finansach publicznych.     

Książka Janickiego i Władyki wpisuje się w kształtowanie fałszywej świadomości społecznej kontynuując i konsekwentnie rozmywając kontury sporu nie tyle o ustrój państwa, gdyż ten jest zapisany w Konstytucji III RP, ale o to, która frakcja polityczna ma prawo do sprawowania w nim władzy. Oni także wybaczają autokratycznym działaniom lewicy, AWS-owskim populistom i liberałom koncentrując swoją "obiektywną" ocenę na rządzącej od 2015 roku prawicy z odniesieniem także do jej polityki w latach 2005-2007.  

Wszystkie formacje uzyskały w postsocjalistycznej Polsce status ugrupowań, których praktyk rządzenia nie wolno krytykować, jeśli wyłamywały się z demokratycznych standardów. Także recenzowana tu książka nie jest bezstronną oceną walki politycznej, gdyż jej autorzy nie opisują z równym dystansem (bo gdzie on był w poprzednich dekadach?) naruszania reguł demokratycznej walki politycznej także przez poprzednie formacje, w tym wybiórczego nieprzestrzegania przez wszystkich graczy Konstytucji RP.     

Presymetryzm wcale nie pojawił się wraz ze zwycięstwem w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudy. Dość dziwną mają pamięć społeczno-polityczną autorzy tej tezy, skoro nie chcą dostrzec tego zjawiska począwszy od słynnej "falandyzacji" prawa. Nie będę wypominał im braku obiektywizmu i nierzetelności dziennikarskiej, gdyż publicyści już dawno temu przypisali sobie prawo do bycia stronniczymi obserwatorami i komentatorami sceny politycznej. 

Swoją publikacją, opartą na samopotwierdzającej się hipotezie, potwierdzają, że są stronniczymi symetrystami, którzy nie raczą zajrzeć do raportów PAN czy podmiotów akademickich, bo musieliby przestać manipulować opinią publiczną. Polskie społeczeństwo nie jest biało-czarne, ale ma wiele kolorów i ich odcieni. Tymczasem M. Janicki i W. Władyka chcą koniecznie wmówić czytelnikom, że Polacy dzielą się jedynie na pisowców lub platformersów, przy czym symetrystami są ci, którzy uważają, że "(...) obie partie mają "swoje za uszami", obie chcą władzy i wpływów, a różnica między nimi jest co najwyżej ilościowa (np. w liczbie afer, awantur, ludzi umieszczanych w państwowych spółkach i w kwestiach rozmaitych przewin wobec państwa)" (s.23).   

Wolę czytać rozprawy naukowe, bo to, jak komentują politykę publicyści, oddala nas od racjonalnego rządzenia, opartego na racjonalności parlamentaryzmu i sądownictwa. Niektórzy są ofiarami podtrzymywania takiego sposobu opisywania i komentowania rzeczywistości politycznej, administracyjnej i prawnej, bazującej na stronniczym symetryzmie i populizmie, na myśleniu upartyjnionym i/czy podporządkowanym światopoglądowi. 

Może stać będzie W. Władykę na to, by napisać choć jeden artykuł naukowy, w którym wykaże, co odróżnia podejście naukowe do badanej rzeczywistości od publicystycznej postawy profesora wobec symetryzmu. Brak takiej analizy powoduje, że czynnie uczestniczy w grze o dominację w polityce symetrystów i autokratów.   


04 października 2023

Arcana de-formy edukacji

 


W najnowszym numerze dwumiesięcznika "Arcana" został opublikowany apologetyczny artykuł wiceministra edukacji Macieja Kopcia w dziale "Oświecenie publiczne". No cóż, urzędnicy w służbie partii władzy usiłują jeszcze ostatnim tchnieniem przedwyborczym wybielić zaangażowanie resortu w kompromitującą nie tylko tę władzę politykę destrukcji oświatowej. Wprawdzie M. Kopeć już w pierwszym zdaniu zapowiada, że jest to jego szkic, mający na celu "(...) przypomnienie kilku kwestii związanych z jedną z najbardziej spójnych od strony legislacyjnej i merytorycznej reform Zjednoczonej Prawicy, jaką jest reforma edukacji, przygotowana w oparciu o program wyborczy PiS i niezwykle konsekwentnie wdrożona" (nr 172, 4, 2023, s. 21). 

Chyba szkoda oczu i czasu na czytanie propagandowego tekstu, skoro brak adekwatnej samooceny przesłania urzędnikowi MEiN katastrofalny stan polskiej edukacji. Nic nie pomoże w ukrywaniu tego stanu rzeczy przed własnym elektoratem, który już dawno nie ma wiele wspólnego z edukacją szkolną. Trzeba nie mieć dobrej woli i nie uwzględniać konkretnych faktów, które są wskaźnikiem głębokiego kryzysu i służby na rzecz pozbawiania szans rozwojowych młodych pokoleń, by uprawiać propagandę w takim stylu.

Przypomnę zatem, że propaganda wprawdzie żywi się informacjami, ale jej celem nie jest upowszechnianie prawdy o rzeczywistości, tylko "(...) uzyskanie władzy nad jednostką bądź  społecznością  realizowane z wykorzystaniem środków i metod komunikacji".  Nie można zatem zaprzeczyć, że M. Kopeć podaje w swoim szkicu pewne informacje, jak np. to, że: 

- reforma edukacji została wpisana w program wyborczy PiS, a zatem została podporządkowana ideologii rządzącej partii a nie nauce, jak ma to miejsce w rozwiniętych krajach świata;  

- miał miejsce strajk nauczycieli w 2019 roku, ale już bez wyjaśnienia jego fundamentalnych powodów. Takim podejściem ośmiesza politykę fiskalną państwa wobec edukacji sprowadzając poziom płac nauczycielskich do najniższej, minimalnej  płacy w kraju; 

- jest niepokój i frontalna krytyka reformy edukacji przez opozycję i jej medialnych sojuszników, ale już bez refleksji, czy aby nie mieli racji, przynajmniej w jakiejś części; 

- odstąpiono od obniżenia wieku obowiązku szkolnego, podtrzymując przestarzały paradygmat dydaktyki w szkolnictwie publicznym; 

- sprawnie przywrócono poprzedni ustrój szkolny: zlikwidowano gimnazja i przywrócono pięcioletnie technikum oraz czteroletnie liceum ogólnokształcące, zreorganizowano sieć szkół, zmieniono podstawy programowe, przywrócono władztwo kuratoriom oświaty, odstępując od autonomii i uspołecznienia szkolnictwa publicznego. 

Banały, oczywistość, wybiórcze operowanie danymi statystycznymi, by niezorientowany w tym czytelnik uwierzył w zaistniały dobrostan oświatowy. Jeśli M. Kopeć musiał już wspomnieć w swoim szkicu o krytyce jego resortu, to oczywiście nadał jej wyłącznie destrukcyjny charakter, bo przecież rządzący chcieli dobrze. Za to, że nie wyszło, winę ponosi opozycja, część (zapewne bardziej rozsądnego) prawicowego elektoratu i sprzyjające ponoć opozycji niezależne media. 

Demagogia i obłuda są wpisane w szkic wiceministra M. Kopcia. Nauczyciele, naukowcy i refleksyjni dziennikarze doskonale pamiętają, że: 

- deformy nie poprzedził szeroki dialog społeczny, gdyż wszystkie konsultacje były pod pręgierzem kuratorów, dla wybranych i dopuszczonych do nich uczestników, bez jakiejkolwiek diagnozy rzeczywistego stanu efektywności zrujnowanego przez prawicę systemu szkolnego i po uniemożliwieniu przeprowadzenia referendum w powyższej kwestii. Zmiana ustroju szkolnego była podporządkowana populistycznej polityce partii władzy, prowadząc do zmarnotrawienia miliardowych inwestycji w infrastrukturę szkolną i kapitał ludzki/nauczycielski. 

- podwyżki płac dla nauczycieli osiągnęły najniższy poziom w dziejach postsocjalistycznej transformacji, niezależnie od tego, jakimi liczbami będzie operować w tej propagandzie urzędnik MEiN. Żenujący jest poziom porównywania przez M. Kopcia wysokości nauczycielskich płac z 2015 roku do tej w 2022 roku, skoro nie ujawnia do oceny chociażby średniej krajowej i minimalnej płacy w Polsce. Polscy nauczyciele należą w Europie do jednych z najniżej  wynagradzanych grup zawodowych w usługach publicznych za swoją ciężką pracę. 

-   egzaminy zewnętrzne były i są kalibrowane dla każdego rocznika, toteż każda władza pilnuje, by nie doprowadziły do buntu rodziców zaniepokojonych niepowodzeniami swoich dzieci. Nie tylko tegoroczna manipulacja kryteriami oceniania prac egzaminacyjnych, ale i przebieg tych egzaminów oraz powierzenie oceny prac uczniów części niekompetentnym "ekspertom" CKE skutkowało nieuzasadnionymi merytorycznie porażkami nastolatków, ale i ich odwołaniami. 

- polska szkoła publiczna ponoć jest "najlepszą na świecie" - jak twierdzi minister P. Czarnek. Mamy klarowne wskaźniki: już nie 6 tys. ale ponad 100 tys. rodzin nie posyła dzieci do szkół publicznych, kierując je albo do pseudodomowych rzekomo form edukacji domowej albo do szkolnictwa niepublicznego. Premier daje przykład, bo sam powierzył losy swojego dziecka szkole niepublicznej. Nie jest w tym osamotniony, skoro większość oligarchów kształci swoje pociechy poza systemem oświaty publicznej, w szkołach międzynarodowych lub poza granicami kraju.

Szkic kończy nieudolna odpowiedź na pytanie: Reforma i co dalej? Nic, a raczej będzie jeszcze gorzej, bowiem rządzący chcą teraz zająć się nauczycielami, których motywacja do pracy jest na najniższym poziomie. Myli się Kopeć, że "[R]eforma wprowadzona przez rząd Prawa i Sprawiedliwości" była zmianą o charakterze prawdziwej rewolucji społecznej, która dotyczyła wszystkich szkół w Polsce, samorządów, uczniów, rodziców i nauczycieli i została przeprowadzona w niezwykle sprawny sposób, bez większych problemów od strony formalnoorganizacyjnej, legislacyjnej i programowej" (s. 32). 

Z rewolucją społeczną deforma edukacji nie ma nic wspólnego. Ostatnia rewolucja społeczna była w latach 1980-1989. Pan M. Kopeć jako nauczyciel historii powinien powrócić do postulatów tamtego okresu, podpisanych zobowiązań wobec społeczeństwa, o których chyba już zapomniał jako urzędnik państwowy, afirmując powrót do socjalistycznego modelu zarządzania oświatą i politycznych reform top-down z wykorzystaniem inżynierii społecznej.              

 

03 października 2023

Co znaczy publiczny charakter kolokwium habilitacyjnego?

 



Uczelnie zmieniają treść regulaminu przeprowadzania postępowań w sprawie  nadania stopnia doktora habilitowanego.  

„Komisja habilitacyjna przeprowadza kolokwium habilitacyjne w zakresie osiągnięć naukowych lub artystycznych osoby ubiegającej się o stopień doktora habilitowanego. 

Kolokwium habilitacyjne ma charakter publiczny, z wyłączeniem kolokwium w zakresie osiągnięć, których przedmiot jest objęty ochroną informacji niejawnych".

Muszę przyznać, że niektórzy sekretarze komisji habilitacyjnych nie potrafią wyjaśnić, co kryje się pod wyróżnionym przeze mnie określeniem wskazującym na charakter publiczny kolokwium habilitacyjnego? Chciałbym wiedzieć, co to oznacza? Czy:

- prawo uczestniczenia w kolokwium każdego (z tzw. "ulicy"), kto jest zainteresowany problematyką badawczą habilitanta/ki?   

- prawo do uczestniczenia członków rady dyscypliny naukowej? 

- prawo członków rodziny habilitanta/ki, studentów, pracowników uczelni itp.? 

Niezależnie od dookreślenia publicznego charakteru kolokwium habilitacyjnego należałoby jeszcze ustalić, na czym polega powyższe uczestnictwo? Czy jest to uczestnictwo bierne, czy także czynne? Innymi słowy, czy każdy, kto chce, może zadawać pytania habilitantowi/-ce? Czy tylko członkowie komisji habilitacyjnej? Ci ostatni bowiem   są do tego zobowiązani, ale skoro kolokwium ma charakter publiczny, to pytać może każdy, kto w nim uczestniczy. 

Kolokwium habilitacyjne nie może być przedmiotem oceny przez komisję habilitacyjną. Tym samym jego przebieg ma charakter zaspokojenia czyjejś ciekawości poznawczej.