24 grudnia 2017

Zmarł w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia dydaktyk, humanista - Profesor Władysław Piotr Zaczyński




W dn. 23 grudnia 2017 r. odszedł od nas na wieczną wartę prof. zw. dr hab. Władysław Piotr Zaczyński (ur. 3.05.1930 w Poznaniu; zm. 23.12.2017 w Warszawie), pedagog, humanista, emerytowany profesor Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Kierował tam Katedrą Technologii Kształcenia. Po przejściu na emeryturę pracował jeszcze w szkolnictwie niepublicznym w - Mazowieckiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu oraz Górnośląskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej im. Kardynała Augusta Hlonda w Mysłowicach. Był 10 lat temu członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.

Niezwykle trudno jest pisać o Profesorze w czasie przeszłym, bowiem odnoszę wrażenie, jakby cały czas był z nami, z pedagogami i nauczycielami. Należał do nielicznego grona kadr akademickich okresu PRL, którego kariera naukowa nie była usłana różami. Może dlatego, że był niepokornym dydaktykiem ogólnym humanistycznego nurtu, przeciwstawnego dydaktyce neobehawioralnej czy podporządkowanej radzieckiej teorii kształcenia na bazie doktryny marksistowsko-leninowskiej.

Studia pedagogiczne ukończył w 1954 r. zaś tytuł naukowy profesora otrzymał w 1990 r. Wypromował 5 doktorów nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika. Recenzował dysertacje doktorskie i habilitacyjne, a także dla wydawnictw - monografie naukowe oraz artykuły w czasopismach pedagogicznych. W ostatnich latach włączał się do debat naukowych z zakresu teorii i metodyk kształcenia oraz publikował artykuły w czasopismach popularnonaukowych. Zawsze był oddany nauczycielom troszcząc się o ich profesjonalizm.

Jego rozprawy cieszyły się ogromną popularnością i były wielokrotnie wznawiane. Studenci pedagogiki, ale także dokształcający się nauczyciele bardzo cenili sobie książkę pt. "Praca badawcza nauczyciela", bowiem potrafił w niej pisać o sprawach fundamentalnych z metodologicznego punktu widzenia językiem niezwykle przystępnym. To jest wielka sztuka umieć tak pisać, by kanon wiedzy naukowej stał się dla jej odbiorców zrozumiały i tym samym inspirujący do doskonalenia własnej praktyki nauczycielskiej czy/i badawczej.

Profesor W.P. Zaczyński był z jednej strony afirmatorem teorii wielostronnego nauczania Wincentego Okonia, ale nadał jej spersonalizowany i odschematyzowany wymiar. Uważał, że dydaktycy ogólni, teoretycy kształcenia powinni na nowo odczytać typologię metod i środków kształcenia, (...) gdyż dawny podział oparty na kryterium angażowanego przez dany sposób receptora utracił spójność z cała teoretyczną resztą dydaktyki ogólnej" (Uczenie się przez przeżywanie, 1990, s. 158)

Zaczyński upominał się o uwzględnianie w procesie kształcenia przeżywania przez uczniów wartości, animowania takich sytuacji dydaktycznych, w których będą pobudzane emocje, zaś treści kształcenia będą bogate aksjologicznie. Jak pisał, uczeń musi mieć co przeżywać, bo dzięki kontekstowi emocjonalnemu będzie kojarzyć treści poznawcze z przeżyciami, racje z emocjami. Tak pozyskiwana wiedza będzie trwalsza i bardziej funkcjonalna. "Wiedza, przedmiot głównej troski nauczyciela dydaktyka, jest obiektywną wartością, ale musi się też nią stać dla uczniów. Ale po to, aby stała się również dla uczniów wartością przez nich samych cenioną musi, jak uczy historia, być odpowiednio wyeksponowana. (Uczenie się przez przeżywanie, 1990, s. 161)

Jak przystało na profesora w pełnym tego słowa znaczeniu, znakomicie pisał recenzje książek naukowych nie tylko z pedagogiki, ale z szeroko pojmowanej humanistyki. Można odczytać z ich treści, jak bardzo chciał przez ich osobiste odczytanie zaznaczyć swój stosunek do ponowoczesnego świata, w którym nie z wszystkim się zgadzał, nie wszystko cenił i akceptował. To także jest wielką sztuką tak pisać o cudzych książkach, by w wyniku własnej recepcji nadać im szczególny wymiar.

Kilka lat temu opublikował w tygodniku katolickim "Niedziela" piękną w treści recenzję dwóch tomów pod wspólnym hasłem: „Ludzie niezwykli” - tomu pierwszego - pióra Alicji Dybkowskiej pt. "Zygmunt August" oraz tomu drugiego Małgorzaty Kośki pt. "Adam Tytus Działyński i Karol Marcinkowski", bowiem dostrzegł w nich niezwykle istotne przesłanie:



(...) odpowiadają one na dostrzeżone potrzeby współczesnego wychowania, więcej, dają także dowód adekwatnego odczytania „znaków czasu”. Czasy, w których przypadło nam żyć, to okres wyjątkowo złożonej rzeczywistości, w której nietrudno o zagubienie i bezradność. Źródłem niepokoju zdaje się być przede wszystkim „obowiązywanie” dziś już politycznych i przeniesionych do wychowania haseł: pluralizm i tolerancja.

Postulowanemu, niemalże prawem stanowionemu, pluralizmowi wartości przydaje się niemal nieograniczoną otwartość, a więc i - jak to słusznie zauważył w opublikowanym przed laty artykule na łamach Przeglądu Powszechnego bp Karl Lehmann - niepewność. Tak pojmowany pluralizm stał się w istocie źródłem aksjologicznego chaosu, w którym zagubiono kryteria odróżniania dobra od zła, piękna od brzydoty, tego, co godziwe, od tego, co godziwe nie jest, tego, co mądre, od tego, co na miano mądrości nie zasługuje, a w naukach o wychowaniu, czyli w pedagogice, zagubiono w ogóle prawdę rozumianą zwyczajnie, jako pewność poznania.

Niepewność jest stanem ogarniającym nas wszystkich, a więc nauczycieli i wychowawców, od których żąda się akceptacji, w imię otwartości na pluralizm i tolerancję - wszystkich współwystępujących, często z sobą sprzecznych, koncepcji pedagogicznych. A pytanie o to, w stosunku do której z pedagogik jest dana koncepcja alternatywna, przestaje być pytaniem merytorycznym, a stać się może - w opinii miłośników alternatyw - nietaktem.

Wiemy z kolei, że człowiek źle toleruje chaos i niejako w sposób naturalny poszukuje jego przeciwieństwa, czyli ładu, który jest przecież źródłem pewności i spokoju. Potrzebę ładu odczuwamy wszyscy i z pewnością jest ona także dana wychowawcom i nauczycielom. Źródłem poszukiwanego ładu dla nas wszystkich jest świadomość własnego miejsca w strukturach pielęgnowanych od pokoleń wartości, mocno utwierdzonych przez historię narodu.


Zacytowałem większy fragment z tej recenzji, by pokazać, jak bardzo Profesor troszczył się o pedagogikę zrównoważonego rozwoju. Nie był przeciwnikiem alternatyw w edukacji, ale takich ich iluzji, fasad czy podróbek, które tworzyły niepewność, chaos skutkując błędami dydaktycznymi i wychowawczymi także w naszym szkolnictwie.

Profesor Władysław Piotr Zaczyński obchodził osiemdziesiąte urodziny siedem lat temu w gronie uczonych Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie w dn. 24 września 2010 r., mimo że to Wydziałowi Pedagogicznemu poświęcił wszystkie lata swojego życia i twórczości naukowo-dydaktycznej. Tak to już bywa z emerytowanymi profesorami, że bliżsi stają się swoim uczniom, wychowankom, wypromowanym doktorom czy doktorom habilitowanym, aniżeli nowej generacji akademickiej we własnej Alma Mater.

W czasie zorganizowanemu przez jednego z naukowych partnerów - prof. Janusza Morbitzera na Wydziale Pedagogicznym UP w Krakowie 20. Sympozjum prof. Władysław P. Zaczyński mówił o tym, z czym nadal nie mogą poradzić sobie młodzi naukowcy, a mianowicie o postępie i nowoczesności w dydaktyce ogólnej.

Jak wówczas zaznaczył w referacie plenarnym: "nowoczesność" i "postęp", często są ze sobą kojarzone, ale nie zawsze idą w parze. Wysoki poziom nasycenia technologiami procesu dydaktycznego nie zawsze daje postęp. (...) aktualny etap „informatyczny” traktowany jest bardzo często jako osobny. Błędem jest nieczynienie użytku z doświadczeń okresu poprzedniego. Grozi nam nowa postać werbalizmu technicznego. Poznawanie lasu wymaga pójścia do lasu, a nie oglądania na filmie. Konieczne jest zatem odnajdywanie wspólnoty myśli przez wszystkie generacje uczonych.

Warto korzystać z publikacji zmarłego Profesora, gdyż stanowią inspirację do dalszych badań naukowych i konstruowania eksperymentów pedagogicznych:


Zaczyński W. Praca Badawcza Nauczyciela, Wyd. Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa, 2002.

Zaczyński W. Statystyka w pracy badawczej nauczyciela, Wyd. ŻAK, Warszawa,1997.

Zaczyński W. Poradnik autora prac seminaryjnych, dyplomowych i magisterskich. Wyd. ŻAK, Warszawa, 1995.


Zaczyński W. Uczenie się przez przeżywanie: rzecz o teorii wielostronnego kształcenia, Wyd. ŻAK, Warszawa, 1990.

Zaczyński W. Metodologiczna tożsamość dydaktyki, Wyd. Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa,1988.

Zaczyński W. Praca badawcza nauczyciela, Wyd. Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa, 1968.

Zaczyński W. Rozwój metody eksperymentalnej i jej zastosowanie w dydaktyce, Wyd. PWN, Warszawa, 1967.

Wielka to strata dla polskiej pedagogiki. Składam w tym miejscu wyrazy szczerego współczucia Rodzinie zmarłego Profesora.


Pogrzeb Pana Prof. Władysława P. Zaczyńskiego odbędzie się w piątek 5 stycznia 2018 roku o godz. 12 w Warszawie na Cmentarzu Powązkowskim (tzw. Stare Powązki). Uroczystość pożegnania Pana Profesora rozpocznie się mszą św. w Kościele św. Karola Boromeusza, ul. Powązkowska 14 (godz. 12), po czym nastąpi odprowadzenie Zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku.

22 grudnia 2017

Bierzmy w swoje dłonie światło nadziei, miłości i pojednania


Z takimi życzeniami przyjechali do mnie instruktorzy ZHP a zarazem naukowcy UKW i UŚl.

"Wpatrzeni w blask Betlejemskiego Światła Pokoju
otwierajmy nasze drzwi
i nie odwracajmy naszych dłoni
od drugiego człowieka"


Święta Bożego Narodzenia mają swój wyjątkowy urok, dar Bożej łaskawości, pokoju i miłości, łączenia ludzi wbrew tym, którzy nas dzielą. Jak napisał w swoich życzeniach ks. Jan Niewęgłowski - "Małe Dzieciątko złożone w ubogim żłobie jest odpowiedzią na najważniejsze pytania naszego istnienia: Kim jestem? Do czego jestem wezwany? Szukanie tej odpowiedzi na drogach Adwentu i odnalezienie jej razem z pasterzami i mędrcami w Słowie, które stało się Ciałem jest największą radością Bożego Narodzenia".

Niech ta radość otwiera nasze serca na Boga, wspólnotę i miłość.

Szczególna symbolika gwiazdy betlejemskiej, żłóbka, rorat i Pasterki, wieczerza wigilijna w uświęconej przestrzeni rodzinnego domu - wszystko to niewątpliwie służy nawiązaniu kontaktu z Tym, Który Jest i odbudowaniu więzi międzyludzkich.

W czasie głębokiej refleksji o sprawach ważnych dla każdego z nas, w okresie wyhamowywania biegu wydarzeń, by można było zastanowić się nad tym, co minione, rozważyć potencjalność, jaką przyniesie jutro i umocnić naszą miłości do tych, których kochamy najbardziej, mając ich zawsze blisko siebie, warto pochylić się nad każdym, dokonanym przez nas czynem, nad dobrem i słabościami. Z dokonanego odkrycia i zadumy warto wyłonić to, co może nam przynieść pokój i radość, prawdę i miłość.

Życzę Czytelnikom bloga, by nastrój wieczoru wigilijnego sprzyjał rodzinnym spotkaniom, refleksjom i pojednaniom, a Nowy Rok - 2018 obfitował w spokój, pozytywne emocje i zdrowie.

21 grudnia 2017

Coraz gorszy poziom habilitacji


Każdy uczony jest odpowiedzialny za rzetelność, uczciwość i wysoką jakość własnego dorobku naukowego. Kiedy ubiega się o stopień doktora habilitowanego, prawda wychodzi na jaw. Nie ma miesiąca, by nie doświadczać żenującego poziomu publikacji niektórych nauczycieli akademickich, którzy uważają, że skoro procedura jest bez ich udziału, to nie muszą wstydzić się za to, co przedkładają komisji habilitacyjnej. Wychodzą zapewne z założenia - NIECH SIĘ WSTYDZI TEN, KTO WIDZI.

Marek Wroński publikował na łamach "Forum Akademickiego" artykuły w cyklu "Z archiwum nieuczciwość naukowej", ale chyba zaszła dobra zmiana, bo w wersji on-line nie widzę już od dwóch miesięcy ani jednego. Czyżby poprawiła się sytuacja etyczna i naukowa w środowiskach akademickich? Wprost odwrotnie. Niezależnie od tego, czy i ile piszemy o patologii w częściowo zdemoralizowanym już środowisku akademickim, tym zakres dewiacji nie ulega zmniejszeniu, ale narasta. Być może jest tak, że od dawien dawna był taki jej poziom, tylko nie było odważnych, którzy podejmowaliby te kwestie w przestrzeni publicznej. Uczelnie nadal są instytucjami, w których większa część kadr uzurpuje sobie prawo do nic nierobienia. Ich przełożeni "zamiatają sprawę pod dywan".

Od lat rejestrujemy zanik uniwersyteckiego etosu, także wśród tych, którzy piszą artykuły na ten temat, bo sądzą, że światło prawdy ich nie obejmie. Przytaczam zatem wybrane opinie recenzentów na temat niektórych wniosków habilitacyjnych i profesorskich, z których część została, niestety, zaakceptowana przez jednostki uczelniane. Jak w 2019 r. powstanie Rada Doskonałości Naukowej i wreszcie rząd zatroszczy się o kadry administracyjno-prawnicze w tym organie, to być może nastąpi konieczna weryfikacja już nadanych stopni naukowych.

Oto przykłady z ostatnich lat:

Socjologia - istotne uchybienia warsztatowe, tylko jeden artykuł w punktowanym czasopiśmie naukowym (wykaz B). Recenzent w komisji habilitacyjnej wskazał na plagiat, toteż sprawę przekazano do uczelnianej komisji dyscyplinarnej. Ta zaś powołała się na chińskiego badacza, którego zdaniem, jeżeli ktoś wykorzystuje cudze teksty, to znaczy, że zasługuje na nagrodę, a nie karę, gdyż w ten sposób upowszechnia i rozsławia myśl innego mędrca.

Nieuprawnione zapożyczenia być może są następstwem nieświadomego przyjęcia czyjejś myśli. W uzasadnieniu komisja dyscyplinarna stwierdza, że wprawdzie ma miejsce w książce tej osoby zbyt rzadkie odwoływanie się do publikacji X-a, co jest niewątpliwie uchybieniem, ale tego typu naruszenie nie jest plagiatem, tylko brakiem kurtuazji.


A oto fragment z recenzji wskazujący na to, że powołana w jednym z uniwersytetów komisja do sprawdzenia, czy habilitant popełnił plagiat, tak oto uzasadniła przymknięcie na tę kradzież oka:


Nauki filologiczne:

- część pracy jest niespójna, bez logicznego układu treści; rozprawy mają publicystyczny charakter, autor jest niekompetentny językowo. Odnotowuje się brak poprawności filologicznej i potoczność języka. Zdumiewająca jest niestaranność redagowania przypisów i bibliografii.

- przedłożona rozprawa habilitacyjna jest autoplagiatem, bowiem autor wydał kilka lat temu poprzednią monografię, która została odrzucona w postępowaniu habilitacyjnym, a teraz opublikował ją pod nieco zmienionym tytułem. Zawartość tożsamej treści z poprzedniej książki wynosi 90%. Nawet nie poprawił błędów merytorycznych z pierwszej edycji.

- Rozprawa habilitacyjna zawiera ryzykownie wątłą podstawę do ubiegania się o awans. Autor przyznaje w autoreferacie, że reprezentuje inną dyscyplinę naukową niż ta, w której ubiega się o stopień naukowy. Wcale mu to nie przeszkadza.


Historia:

- dorobek kandydata jest średnio obfity, jego rozprawa nie może stanowić ukoronowania dorobku naukowego, ale recenzent wyraża ciepłe uznanie dla pasji badacza; Jego prace mają kronikarski charakter, pełne faktografii; są jednak pozbawione analizy naukowej.

- kandydat nie ma naukowych dokonań badawczych, jego praca nie spełnia kryteriów pracy naukowej, to czyste popularyzatorstwo. Ceniony jest za pożyteczne oświatowo inicjatywy. Dorobek jest skromny.

- aż trzech recenzentów w tym postępowaniu było powiązanych z kandydatem do tytułu. Nie należy on do wybitnych naukowców, gdyż cechuje go mała aktywność badawcza. Trzeba jednak stwierdzić, że ma skromny dorobek, za to współpracuje z zagranicznymi naukowcami.

- po habilitacji wydał o połowę mniej rozpraw, niż przed, w tym jedną książkę opublikował wspólnie ze swoją doktorantką. Ma kilka haseł encyklopedycznych, recenzji i jedną rozprawę monograficzną.


Nauki o polityce:

- dorobek kandydata ma charakter publicystyczny. Dużo publikuje w prasie i czasopismach społeczno-politycznych, ale ma mało badań naukowych.

Tak kręci się świat pseudonauki. Współpraca z Wietnamem tego nie uzdrowi.

20 grudnia 2017

Amant na uniwersytecie



Jak zobaczyłem powyższe ogłoszenie, to przypomniała mi się piosenka w wykonaniu Danuty Rinn, która proroczo śpiewała przed laty:

Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy,
mmm, orły, sokoły, herosy?
Gdzie ci mężczyźni na miarę czasów,
gdzie te chłopy? - Jeee!...



Do czego to już doszło, żeby jakiś sfrustrowany mężczyzna wywieszał codziennie na uniwersytecie ogłoszenie o powyższej treści. Chyba studentki pedagogiki nie postrzegają tego typu zaproszenia jako wartościowe, skoro jest ono ponawiane. A może znalazły się takie, które skorzystały z możliwości zawarcia znajomości i szybko ją zerwały w wyniku rozczarowania? Tak czy siak, nie wiemy, czy poszukujący studentki ma problemy z sobą i wymaga z tego powodu otoczenia go pomocą psychologiczną?

Chyba pop-psychologiczna literatura jest dla niego za droga, by się w nią zaopatrzyć, albo za "mądra", gdyż nie potrafi jej czytać ze zrozumieniem? Mógłby przecież udać się do biblioteki publicznej i wypożyczyć sobie kicz z zakresu psychologii rozwoju osobistego. Jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Tak samo szybko wpada do głowy, jak z niej wypada, a zawarte w niej recepty doskonale zaśmiecają zniewolony umysł.

Widać z formy ogłoszenia, że poszukiwacz posługuje się klawiaturą PC i drukarką, a nawet posiada własny adres elektroniczny, który podaje w każdym ze swoich ogłoszeń (tu zamazany).


Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Może ów amant spragniony kontaktów ze studentką pedagogiki odwiedzi którąś w Wigilię z nadzieją, że będzie nań czekało wolne miejsce przy stole?

19 grudnia 2017

Czy czujemy się w Polsce bezpiecznie?






Na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ obradował wczoraj Zespół Edukacji dla Bezpieczeństwa przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN, któremu przewodniczy prof. dr hab. Ryszard Bera z UMCS w Lublinie. Przywitał on wraz z panią dziekan Wydziału - dr hab. Danutą Urbaniak-Zając prof. UŁ przybyłych na obrady naukowców z różnych uczelni w kraju i reprezentujących kilka dyscyplin naukowych w dziedzinie nauk społecznych. O sprawach bezpieczeństwa i związanych z nim zagrożeń dyskutowali bowiem nie tylko pedagodzy (tu także różnych subdyscyplin pedagogicznych), ale i socjolodzy, przedstawiciele nauk o bezpieczeństwie i nauk o obronności oraz psycholodzy.

Tematem przewodnim posiedzenia były "Zagrożenia dla bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, jako przedmiot badań i kształcenia". Referującymi byli m.in. dr hab. Marek Walancik prof. WSB w Dąbrowie Górniczej, który przedstawił globalne, narodowe i lokalne czynniki zagrożeń ludzkiego życia oraz dr hab. Józef Bednarek prof. APS mówiący o nowych wyzwaniach edukacji dla bezpieczeństwa w kontekście wybranych zagrożeń wirtualnego świata.


Mogłem uczestniczyć tylko w pierwszej części tego posiedzenia, która - mimo uświadomienia nam genezy i ewolucji katastrof i różnego rodzaju kataklizmów na świecie - zakończyła się dość optymistycznym sondażem CBOS wśród Polaków (z dn. 30.03.-6.04.2017 r.), w świetle którego od 1987 r. rodacy nie czuli się tak bezpiecznie we własnym kraju jak w 2017 r. Aż 89% Polaków odpowiedziało pozytywnie na pytanie - Czy Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie?


Tymczasem optyka postrzegania bezpieczeństwa wyostrza się w naszym społeczeństwie od czasu m.in. ataku terrorystycznego na WTT w Nowym Jorku i na Pentagon w dn. 11 września 2001 r., a kolejne wydarzenia w postaci powstania Państwa Islamskiego, niespotykana dotychczas na tak dużą skalę migracja ludności państw afrykańskich do Europy, aneksja Krymu przez Rosję, wzmocnienie potencjału nuklearnego przez Koreę Północną i itp. prowadzą do obniżenia wśród ludzi poczucia bezpieczeństwa.

W ub. roku Komenda Główna Policji powołała specjalny zespół do walki z cyberprzestępczością i cyberzagrożeniami, bowiem - zdaniem M. Walancika, który powoływał się na analizy socjologów, filozofów i politologów zachodnioeuropejskich - to właśnie w tej przestrzeni rozpoczęła się przed laty III wojna światowa. W różnych regionach i na różnych kontynentach prowadzona jest cyberwojna, wojna hybrydowa oraz ma miejsce cyberterroryzm, które obezwładniają systemy informatyczne wybranych przez atakujących państw, by móc realizować odmienne cele polityki zagranicznej i gospodarczej.

W Polsce giną dzieci, dorośli i osoby starsze głównie w wypadkach drogowych i w wyniku zabójstw. Wiek XXI doświadcza nas zagrożeniami płynącymi ze strony sił natury (powodzie, trąby powietrzne, biały szkwał, a nawet odczuwalne na południu kraju trzęsienia ziemi itp.). Jak stwierdził prof. R. Bera - Bezpieczeństwo człowieka jest jedną z najważniejszych potrzeb i cenionych wartości w życiu człowieka, zaś wszelkie jego zagrożenia budzą uzasadniony niepokój.


Ideą spotkań Zespołu Edukacji dla Bezpieczeństwa jest zatem prowadzenie debaty naukowej i przygotowanie odpowiedniego raportu dla pedagogów, nauczycieli, wychowawców w środowiskach pozaszkolnych, ale i służb socjalnych czy specjalistycznych np. policja, z którego wynikać będzie nie tylko diagnoza skali i różnorodności owych zagrożeń, ale i inspirowanie interdyscyplinarnych badań naukowych oraz upowszechnianie ich wyników w środowiskach oświatowych, by przygotowywać dzieci i młodzież do radzenia sobie w trudnych sytuacjach oraz dorosłych do przeciwdziałania możliwym zagrożeniom dla zdrowia czy życia wszystkich mieszkańców naszego kraju.

Uczestnicy wczorajszej debaty mogli zapoznać się z interesującymi publikacjami m.in. Józefa Bednarka "Multimedia w kształceniu", Marka Sokołowskiego "(R)ewolucja w komunikacji" czy jedną z ostatnich prac zbiorowych pod red. Barbary Wiśniewskiej-Paź - "Edukacja a bezpieczeństwo w różnych wymiarach i kontekstach. Formacje militarne i paramilitarne wobec wyzwań edukacyjnych". Każdy otrzymał materiały edukacyjne, które przygotował Urząd Miasta Stołecznego Warszawa, Urząd Dzielnicy Białołęka oraz materiały Fundacji Orange i Fundacji Dzieci Niczyje dotyczące cyberprzestrzeni jako źródła uzależnienia, bezpiecznych mediów, reagowania na cyberuzależnienie a także tego, jak rozumieć osobę uzależnioną oraz jak przetrwać z nią w rodzinie.

(fot. Marcin Rojek)

18 grudnia 2017

Niepokojąca reakcja władz UW na młodych uczonych z KKHP?


Z udostępnionego mi protokołu posiedzenia Senatu Uniwersytetu Warszawskiego w dniu 22 listopada 2017 r., a więc tuż po przywołanej przeze mnie we wczorajszym wpisie debaty z sesji Sejmowej Podkomisji Szkolnictwa Wyższego i Nauki, przebija niezasłużony atak na jej młodych uczestników. Rektor zamiast zaprosić na to posiedzenie swoich doktorantów i absolwentkę, by podziękować im za osobiste włączenie się do politycznej debaty na temat projektowanej Ustawy 2.0, zaatakował ich i skrytykował poza ich plecami, a więc bez możliwości złożenia przez nich wyjaśnień, czego wymaga kultura akademicka i dobre obyczaje.

W czasie posiedzenia Senatu UW Rektor Pałys powtórzył swoje argumenty, które przedstawił w sejmowej podkomisji, ale tylko po to, by stwierdzić, że wśród dyskutujących pojawiły się wypowiedzi nieprzyjazne Uniwersytetowi Warszawskiemu. Proszę zatem sięgnąć do mojego wczorajszego wpisu lub wysłuchać (po kliknięciu na hiperłącze) ich osobiście, by przekonać się, że zastosowano tu nierzetelną opinię o młodych osobach.

To, że uczestnicy debaty z KKHP przedstawiali swoją afiliację przywołując związek z Uniwersytetem Warszawskiem dobrze tylko świadczy o nich i o tej Uczelni. Nie muszą przecież na kolanach głosić akceptacji dla stanowiska ich Magnificencji, skoro w swoich opiniach prezentowali uwagi z perspektywy środowiska akademickiego en block, a już tym bardziej nie w kontrze do własnej alma Mater.

Otóż zdaniem Rektora Pałysa członkowie KKHP nie mieli prawa zabierania głosu w czasie tej debaty jako reprezentanci UW. Wystarczy zapoznać się z ich wypowiedziami, że nie były one eksponowane jako stanowisko środowiska akademickiego tej Uczelni. "Dużym zaskoczeniem były dla Rektora Pałysa wypowiedzi pani Moniki Helak, absolwentki Uniwersytetu, do niedawna członka Senatu Uniwersytetu Warszawskiego, która stawiała za wzór dla Uniwersytetu Warszawskiego Uniwersytet Opolski". Czyż nie jest to przekłamanie?

Ja nie odczytuję w Jej wypowiedzi stawiania UO za wzór dla UW, aczkolwiek gdyby to miało miejsce, to w niektórych przypadkach przyznałbym tej absolwentce nawet rację. Zawyżona samoocena i pycha są złym doradcą w przekształcaniu i nadinterpretowaniu wypowiedzi młodej osoby. Dotyczyło to także studenta Piotra Drygasa, któremu Magnificencja zarzucił, iż "przedstawiał się w sposób sugerujący, że jest przedstawicielem samorządu studenckiego Uniwersytetu warszawskiego". Też tego nie da się z tej debaty wyprowadzić. Czy nie należałoby w tej sytuacji przeprosić studenta?

To prawda, że wypowiedzi młodych były w częściowej kontrze do stanowiska Rektora UW. Czy jednak nie mieli prawa do przedstawienia opinii, które powierzyli im doktoranci i studenci innych uczelni w kraju? Nagle mieli schować głowę w piasek z obawy przed występującym w Sejmie ich rektorem? Do czego to dochodzi? Czy słuszne jest wciąganie w wir nierzetelnego przekazu przewodniczącego Samorządu Studenckiego UW, który potulnie wyraża za Rektorem oburzenie z powodu rzekomego zdezawuowania UW???

Od początku istnienia Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej obserwuję i popieram jego działalność, mimo że nie wszystkie poglądy czy inicjatywy są w kręgu moich afirmacji. Nie wolno młodzieży akademickiej i kandydatom do stopni naukowych odbierać głosu dezawuując ich osobiście i przeinaczając ich aktywność w środowisku.

A może warto przypomnieć w tym miejscu, że to właśnie młodzi z KKHP w minionych latach ujawnili:

- żenująco niskie płace dla pracowników administracji UW;

- kompromitujący doktorat prezesa BCC, do którego obrony na szczęście nie doszło.

Przypominam, a można wpisując w blogu w wyszukiwarkę KKHP znaleźć moje wpisy na temat KKHP, jak istotne były inicjatywy akademickie tego środowiska:

1) W 2013 r. List w obronie samorządności uczelni

2) W 2015 - List Otwarty do Senatów uczelni z apelem o zorganizowanie przestrzeni dla otwartej, publicznej kampanii kandydatów na rektorów. Pragnęli w ten sposób choć trochę zmienić uniwersytety od wewnątrz;

3) W 2015 r. udział KKHP w proteście przed MEN na rzecz zwiększenia nakładów na edukację, 9 proc. waloryzacji wynagrodzeń nauczycieli oraz pracowników administracji i obsługi, zaprzestania likwidacji szkół i zwolnień pracowników oświaty, poprawy warunków pracy oraz przywrócenia wcześniejszych emerytur;

4) W dniu 10 czerwca 2015 r. spod bram Uniwersytetu Warszawskiego wyruszyła „CZARNA PROCESJA”, która udała się pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów celem zaprotestowania przeciwko prowadzonej przez PO i PSL polityce Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W pochodzie wzięli udział studenci, doktoranci i pracownicy naukowi z niemal wszystkich polskich ośrodków uniwersyteckich.

5) 2015 - zorganizowanie w Warszawie "wykładu okupacyjnego", ale nie w gmachu resortu nauki, tylko przed nim, by politycy PO i PSL dostrzegli wreszcie problemy nędzy szkolnictwa wyższego i manipulacji rzekomą troską o jakość kształcenia.

To KKHP w znaczący sposób przyczynił się do rezygnacji z pobierania opłat za studiowanie drugiego kierunku studiów! Wiele podnoszonych przez jego działaczy postulatów, takich jak wprowadzenie wielu ścieżek kariery akademickiej czy uniezależnienie dotacji dla uczelni od liczby studentów, przeniknęło do mainstreamu. To oni upominali się o systemową zmianę modelu finansowania szkolnictwa wyższego, zmianę sposobu oceniania projektów badań naukowych, zmiany gwarantujące poprawę warunków studiowania i zmiany modelu współpracy z otoczeniem społecznym.

Czyżby to tak bardzo doskwierało Rektorowi Pałysowi, że wreszcie znalazł okoliczność do pozbycia się "awanturników"? Amerykanie ich działania wpisaliby w ramy wiodącego w kraju Uniwersytetu.


18.12.2017

List otwarty KKHP do JM Rektora UW, prof. Marcina Pałysa
Szanowny Panie Rektorze
Zwracamy się do Pana Rektora z apelem o wycofanie się z wypowiedzi piętnujących studentów i absolwentów Uniwersytetu Warszawskiego, którzy wzięli udział w posiedzeniu sejmowej Podkomisji nauki, edukacji i młodzieży 21 listopada 2017 roku. Nasze wypowiedzi, wskazujące na potrzebę upodmiotowienia środowiska naukowego i zagrożenia związane z nową ustawą o szkolnictwie wyższym podyktowane były duchem odpowiedzialności za los środowiska naukowego w Polsce, w tym społeczności Uniwersytetu Warszawskiego.

Z wielką przykrością przyjęliśmy informacje o nieprawdziwym przedstawieniu naszych wystąpień senatorom Uniwersytetu Warszawskiego, zawierającym sugestię, iż przedstawiliśmy się wobec posłów jako oficjalni reprezentanci określonych organów uniwersyteckich. Prawdziwym smutkiem napełniają nas, sprzeczne z podstawowymi normami akademickimi planowane wytoczenie sprawy dyscyplinarnej kol. Monice Helak i kol. Piotrowi Drygasowi za wypowiedzi wskazujące na brak wystarczającego dialogu pomiędzy studentami a władzą rektorską na Uniwersytecie Warszawskim. Natomiast wezwania kierowane przez władze rektorskie Uniwersytetu za pośrednictwem Senatu do pracowników UW o wypisywanie się z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej są dla nas informacją porażającą.

Działania przeciw członkom społeczności akademickiej związanym z ruchami społecznymi zaangażowanymi w reformę nauki uderzają nie tylko w podstawowe wartości akademickie: pluralizm i swobodę debaty, lecz również w prawa obywatelskie: swobodę zrzeszania się. Trudno interpretować przebieg posiedzenia Senatu UW inaczej niż jako próbę zastraszania zaangażowanych członków społeczności akademickiej.

W związku z powyższym zwracamy się do JM Pana Rektora o skorygowanie zarówno swoich wypowiedzi jak i innych osób postulujących kroki dyscyplinarne na forum Senatu Uniwersytetu Warszawskiego. Zwracamy się do Pana o oficjalne przeprosiny za piętnowanie osób i organizacji wypowiadających się w debacie na temat szkolnictwa wyższego. Zwracamy się też o publiczne zapewnienie, że pracownicy uczelni są zachęcani do publicznej aktywności w kwestii reformy, że władze rektorskie cenią pluralizm postaw w tej sprawie i że praktyką przyszłości nie będzie dalsze piętnowanie jakichkolwiek organizacji przez rektora wobec przedstawicieli uczelni zrzeszonych w Senacie.
z wyrazami szacunku

Zarząd Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej

17 grudnia 2017

Spieszcie się z zamówieniem, bo bezpłatna książka szybko się rozchodzi


Najnowsza książka profesora Aleksandra Nalaskowskiego "Szkoła Laboratorium. Od działań autorskich do pedagogii źródeł" wydana przez krakowski "Impuls" wespół z Ośrodkiem Rozwoju Edukacji w Warszawie wywołała oczywiste zainteresowanie. Autor jest bezradnym, bowiem jego monografia ukazała się z środków UE, a zatem nie może być w sprzedaży. Ludzie piszą do Profesora maile, dzwonią z prośbą o egzemplarz lub podanie namiarów pozyskania tej książki, a on rzeczywiście jest bezsilny, podobnie jak Oficyna Wydawnicza "Impuls", która pięknie ten tytuł zredagowała i wydała.

Prośba autora jest taka, by zainteresowani tym tytułem pisali na adres:

sekretariat@ore.edu.pl

z prośbą o przesłanie im tej książki. Na stronie ORE jest informacja, której tak łatwo nie znajdziecie. Jak informuje ORE: "Książka zebrała entuzjastyczne recenzje m.in. prof. zw. dr. hab. Kazimierza Zbigniewa Kwiecińskiego – członka rzeczywistego Polskiej Akademii Nauk oraz prof. zw. dr. hab. Bogusława Śliwerskiego – kierownika Katedry Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego. Do dystrybucji przeznaczonych zostało 750 egzemplarzy. Zamówienia należy składać listownie na adres Ośrodka lub mailowo: sekretariat@ore.edu.pl". Obawiam się, że ta liczba jest już znacznie mniejsza. Piszcie zatem szybko, jeśli chcecie mieć ten rarytas z materiałami wideo u siebie w domu, szkole czy na uczelni.

Takiej gratki dawno nie miało pedagogiczne środowisko. Jednak środki Unii Europejskiej zostały w tym przypadku bardzo dobrze wydane.