27 września 2023

Odszedł rektor - elekt, pedagog - dr Andrzej Gołębiowski

 

Kiedy odchodzi nagle osoba w sile wieku, tak zaangażowana w rozwój uczelni i kształcenie studentów, jaką był prof. AHNS, dr Andrzej Gołębiowski, to jest to trauma bardziej trudna do przepracowania. Zmarły pedagog był absolwentem Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, gdzie w 2000 roku obronił rozprawę doktorską  z pedagogiki społecznej zatytułowaną: "Katecheza formą profilaktyki choroby alkoholowej i narkomanii". Jako adiunkt był zatrudniony w Politechnice Radomskiej im. Kazimierza Pułaskiego na Wydziale Filologiczno-Pedagogicznym. Tam też powstał na Wydziale Nauczycielskim, Instytut Kultury Fizycznej i Pedagogiki, w którym prowadził zajęcia z pedagogiki społecznej.  

Ze względu na własne środowisko rodzinne i miejsce zamieszkania podjął się funkcji dziekana Wydziału Nauk Społecznych w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu, a nastęnie na funkcję prorektora tej Uczelni. Po zakończonej kadencji został powołany na funkcję rektora Wyższej Szkoły Handlowej im. Króla Stefan Batorego w Piotrkowie Trybunalskim. W związku z likwidacją tej szkoły wyższej powrócił do zarządzania w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu pełniąc w niej funkcję dziekana Wydziału Zamiejscowego w Mielcu, a z chwilą przekształcenia tej szkoły w Akademię Handlową Nauk Stosowanych powierzono mu funkcję dziekana Wydziału Studiów Strategicznych i Technicznych w Radomiu.

Pan dr A. Gołębiowski był bowiem wiceprezesem Zarządu Oddziału Radomskiego Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej, członkiem Drohiczyńskiego Towarzystwa Naukowego oraz Europejskiego Stowarzyszenia dla Bezpieczeństwa. Niezależnie od pracy administracyjno-akademickiej był autorem programów profilaktycznych w zakresie uzależnień od alkoholu i narkotyków publikując z tej problematyki artykuły naukowe.  

Został w tym roku rektorem-elektem, ale organizm odmówił posłuszeństwa. Zmarł nagle 24 wrzesnia br. Dla społeczności Akademii Handlowej Nauk Stosowanych jest to niewątpliwie ogromna strata, bowiem lokowano w Nim ogromną nadzieję na wspomaganie w procesie zarządzania i kształcenia dalszego rozwoju tej uczelni. Requiescat in pace.

 

(źródło fotografii: www.ahns.pl)         

26 września 2023

Spotkań Czesława Kupisiewicza z innymi uczonymi ciąg dalszy

 


W ostatnim roku swojego życia wybitny uczony - członek rzeczywisty PAN, pedagog, historyk i komparatysta oświaty Czesław Kupisiewicz (1924-2015) przygotował leksykograficzny zbiór syntetycznych wspomnień o znaczących osobach w jego akademickim rozwoju. Obiecałem Profesorowi, że po kilku latach opublikuję w blogu niektóre z nich, by potwierdzić jak ważna jest pamięć o kształtowaniu się znaczących relacji między naukowcami. 

Kupisiewicz osobiście zaznaczył to we wstępie: 

"Chciałbym przy tym podkreślić,  że nie wszystkie z przywołanych tutaj przeze mnie osób są za „bardzo ważne” powszechnie uważane, nie wszystkie były dla mnie równie ważne, ale wszystkie zaznaczyły swoją obecność w mojej pamięci. Ten też wzgląd sprawił, że postanowiłem odtworzyć związane z nimi wydarzenia.

W moim dość już długim życiu spotykałem się z wieloma ludźmi. Byli wśród nich także ludzie powszechnie znani, „z pierwszych stron gazet”, aczkolwiek nie wszyscy z nich zasługują na  zaliczenie do kategorii osób wybitnych ze względu na ich takie czy inne zasługi. Jeśli zatem  zamieszczam i ich na niniejszej liście spotkań z „wybitnymi osobami”, to czynię tak nie  tyle z racji wysokiej oceny ich zasług, ile dla odnotowania  faktu, że i takie spotkania również w moim życiu miały miejsce. 
Nazwiska osób, z którymi dane mi było się spotykać, umieszczam w  porządku alfabetycznym, a nie chronologicznym. Ma to pewne zalety, ale i słabe strony, ponieważ niejednokrotnie figurują obok siebie spotkania znacznie od siebie oddalone w czasie. Pragnę również podkreślić, że moje sprawozdania z owych spotkań mają charakter subiektywny".   

Dzisiaj kolejna część wspomnień uczonego, w której uzupełniam jedynie brakujące daty: 

BALEY Stefan (1885 – 1952). 


"W czasie moich studiów na UW był profesorem psychologii wychowawczej oraz autorem znakomitego podręcznika tej dyscypliny. Miewał, jak mawiali studenci, humory, które były przedmiotem licznych anegdot. Mnie również dane było uczestniczyć w wydarzeniu, które miało taki właśnie charakter. Oto ono. Zdecydowałem się prosić profesora o wyznaczenie mi terminu egzaminu z psychologii wychowawczej, ostatniego przed obroną mojej rozprawy magisterskiej. Z podobnym zamiarem nosił się również jeden z moich przyjaciół. Udaliśmy się więc razem do profesorskiego gabinetu, w którym, jak się okazało, było już kilkoro studentów. Profesor, który coś do nich mówił podniesionym głosem, zauważył nas po chwili i zapytał:

„A panowie to też chcecie mnie prosić o przeegzaminowanie najwcześniej za pół roku, ponieważ teraz nie jesteście jeszcze do tego dobrze przygotowani? Przecież to bezczelność – kontynuował – skąd mogę na przykład wiedzieć, czy przed tym terminem nie wpadnę pod tramwaj?”

„Panie profesorze, my tylko chcemy?”, powiedział mój przyjaciel, „ustalić i ewentualnie”.

„Czyżbym miał rozumieć, że panowie już możecie ten egzamin zdawać? No nareszcie! Pojawili się nieoczekiwanie jacyś solidni studenci. Bardzo dobrze. Zaraz panów przeegzaminuję, tu na miejscu oraz w obecności tych kunktatorów, którzy chcą zdawać za pół roku”, tu wskazał ręką na stojących pod ścianą kolegów. „Rozumiem, że panowie są do egzaminu przygotowani,  inaczej prosilibyście o późniejszy termin. Przypominam też sobie, że chodzicie na moje wykłady, a to jest istotne. Niech pan więc siada na moim fotelu”, zwrócił się do mojego przyjaciela, „a ja pomyślę nad pytaniami”. Przyjaciel, blady z przerażenia, usadowił się w profesorskim fotelu, a ja uświadomiłem sobie, że pamięć profesorska też bywa zawodna, ponieważ ja uczęszczałem na wykłady profesora w tzw. kratkę, a mój przyjaciel w ogóle na tego nie robił.

Tymczasem profesor oświadczył po krótkim namyśle, że właściwie nie widzi powodu, aby trzeba było przyjaciela egzaminować, ponieważ ten musi być do egzaminu dobrze przygotowany, skoro gotów jest zdawać go niejako marszu. „Zobaczcie – zwrócił się do „kunktatorów” –że profesor Baley docenia solidność”, poprosił przyjaciela o indeks i wpisał mu ocenę „bdb”. Mnie przeprosił, że musi już iść na obiad i wyznaczył termin egzaminu za tydzień.

„Uszczypnij mnie”, powiedział po wyjściu z profesorskiego gabinetu mój przyjaciel, bo nie uwierzę. „Przecież miałem się dopiero udać do biblioteki po książki, które trzeba przestudiować do egzaminu, a tu już jest po wszystkim”. Ja miałem mniej szczęścia, ponieważ trafiłem na zły humor profesora i egzamin musiałem zdawać, o czym piszę zresztą w moich Okruchach wspomnień". 

 

BANACH  Czesław (ur. 1931-2020), 


"pedagog i działacz oświatowy, od 1988 profesor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie, członek Komitetu Ekspertów do spraw Edukacji Narodowej, ostatnio członek Komitetu Prognoz przy prezydium PAN „Polska 2000 Plus”. Poznaliśmy się podczas jednego z moich wykładów gościnnych w Krakowie w latach 60. XX wieku i od tego czasu utrzymujemy stałe i dość ścisłe kontakty. Ich materialnym świadectwem była ekspertyza na temat perspektyw rozwojowych polskiej  edukacji do roku 2020".

 

 GIEYSZTOR Aleksander  (1916 – 1999). 

"Poznałem go na UW, kiedy byłem prorektorem tej uczelni. Wiedziałem, że cieszy się powszechnym szacunkiem i uznaniem nie tylko jako wybitny  mediewista, lecz również oficer Armii Krajowej oraz człowiek, który wiele zrobił dla odbudowy Uniwersytetu Warszawskiego po drugiej wojnie światowej. Tak się złożyło, że zwrócono się do mnie o opracowanie tzw. superrecenzji w sprawie utworzenia w Pułtusku  postulowanej przez grupę profesorów, głównie z UW, Akademii Humanistycznej. 


 

Opinie na ten temat były podzielone, a władzom zależało na jednoznacznym stanowisku. Poproszono mnie więc o przygotowanie wspomnianej wyżej superecenzji. Przeanalizowałem wszystkie napisane w rzeczonej kwestii stanowiska i na tej podstawie opowiedziałem się za wnioskiem wspomnianej grupy profesorów. Nic już nie stało na przeszkodzie, aby w Pułtusku powstała nowa uczelnia akademicka, która nosi obecnie imię profesora Gieysztora. Po jakimś czasie od przekazania władzom mojej recenzji profesor Gieysztor zaprosił mnie do uniwersyteckiego klubu na kawę, aby mi dziękować za poparcie wniosku, który – jak powiedział – ożywi intelektualnie naszą prowincję oraz ułatwi jej mieszkańcom bezpośredni dostęp do studiów wyższych".

(źródło fotografii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Gieysztor)  

GLASER  Robert (ur. 1921). 

"Amerykański psycholog wychowawczy, w latach mojego pobytu w USA (1965 – 1966) dyrektor Learning Research and Development Center w Pittsburgu i mój „naukowy doradca”. Żywo interesował się Polską, skąd pochodziła część jego rodziny, prosił mnie o tłumaczenie z niemieckiego interesujących go artykułów niemieckich psychologów oraz tłumaczenie na polski kilku jego artykułów, które później opublikowano w „Kwartalniku Pedagogicznym”. Nosił się z zamiarem przyjazdu do Polski z cyklem wykładów, ale nie udało mu się tego zamiaru zrealizować". 

 

 GRUSZCZYK-KOLCZYŃSKA Edyta (ur. 1940), 

"pedagog, profesor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi i Akademii Pedagogiki Specjalnej; zajmuje się problemami nauczania i uczenia się matematyki dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, a także wspomagania i rozwijania ich  rozwoju umysłowego. Jest wybitną specjalistką w zakresie pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej, a jej liczne książki  są powszechnie czytane.


Spotkaliśmy się, kiedy Edyta Gruszczyk, wówczas jeszcze doktor, chciała się dowiedzieć, czy jej rozprawa habilitacyjna odpowiada wymaganym na UW standardom. Z tym pytaniem zwróciła się do mnie podczas jednego z  moich dyżurów.. Ponieważ niedawno przeczytałem tę rozprawę, moja odpowiedź była jednoznacznie pozytywna. Usłyszałem podziękowanie i moja  interlokutorka szybko wybiegła z pokoju. Tymczasem ja chciałem z nią porozmawiać na temat owej rozprawy, ponieważ jej temat żywo mnie interesował. 

Ponownie spotkaliśmy się dopiero w 2004 roku. Tym razem rozmowa trwała dostatecznie długo, aby pani Gruszczyk-Kolczyńska – już jako ceniony profesor –  mogła mi przedstawić zarówno wyniki swoich dotychczasowych badań, jak i plany dalszych badań i publikacji. Jedne i drugie były imponujące. Miałem  przyjemność recenzować kilka książek Edyty Gruszczyk- Kolczyńskiej i współpracującej z nią mojej magistrantki sprzed lat, Ewy Zielińskiej. Dodam, że pani profesor jest bardzo dobrą szachistką,  o czym przekonałem się osobiście".

 

GRZEGORZEWSKA  Maria (1888 – 1967), 

"pedagog i psycholog, założycielka i dyrektor Państwowego Instytutu Pedagogiki Specjalnej (obecnie Akademia Pedagogiki Specjalnej), w latach 1957 – 1959 profesor UW. Była obecna podczas publicznej rozprawy mojej rozprawy doktorskiej na Wydziale Filozoficzno-Społecznym UW w dniu 2 czerwca 1959 roku. Po obronie gratulowała mi trafnie dobranego tematu rozprawy i naukowego awansu. Powiedziała, że przydałby się taki dydaktyk w kierowanym przez nią Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej".

 




25 września 2023

Nie będzie nauczycielem...

 

 


Pisze do mnie świetnie wykształcony literaturoznawca, który mieszka 60 km od Warszawy. Mógłby i chciałby podjąć pracę w jednej ze szkół ponadpodstawowych w stolicy, obronił rozprawę doktorską z filologii, ale... . Przeczytajcie  sami: 

"Z jednej z warszawskich szkół, w której kiedyś pracowałem, koniecznie chcą żebym wrócił do nich do pracy. Zobaczyłem aktualne zarobki w 2023 r.:
 
https://www.google.pl/amp/s/samorzad.infor.pl/sektor/edukacja/nauczyciele/6299309,tabela-dla-pensji-netto-w-2024-r-nauczyciel-dyplomowany-3813-zl-podwyzka-381-zl-mianowany-3308-zl-326-zl-poczatkujacy-3155-zl-309-zl.html.amp
 
2846 zł na rękę plus dodatek motywacyjny 400 zł, to zarobię  3246 zł. Odjąć koszty dojazdów do Warszawy, bilety miesięczne, PKP i karta miejska, w sumie 600 zł. Zostaje mi 2646 zł. Na mieszkanie, na życie. Panie Profesorze, już w poprzedniej pracy ujmowałem oszczędności z konta żeby przeżyć. Żywność w Warszawie kosztuje kilka razy więcej niż na prowincji a nie sposób wozić codziennie całą torbę kanapek. 
 
Tymczasem wszystko niemal zdrożało o 100 procent. Nie mając jeszcze innego źródła finansowania, nie sposób za te pieniądze wyżyć. Ale jak w inny sposób dorobić, kiedy same dojazdy do Warszawy zajmują 4 h dziennie...

Jeszcze 5 lat temu mógłbym skromnie wyżyć za taką pensję, prowadząć jednoosobowe gospodarstwo domowe. Dzisiaj jednak, kiedy czynsz mam droższy niemal o 100 procent, a także zdrożała o niemal 100 procent żywność, absolutnie nie jestem w stanie utrzymać się za takie wynagrodzenie.



Panie Profesorze, czy to nie wymaga jakiegoś strajku?"