29 stycznia 2021

Najmniej i najbardziej stresujące zawody


 


Visual Capitalist jako jeden z ponoć najszybciej rozwijających się wydawców internetowych na świecie, opublikował dwa lata temu 26 kwietnia 2019 r. (pierwsza fala Koronawirusa) ranking 100 najpopularniejszych zawodów w USA. Skorzystano z analiz danych Jeffa Desjardins'a. Ciekawe, jak wyglądałby ten ranking w Polsce. 

Autor przyjął założenie, że jeśli większość Amerykanów spędza w pracy prawdopodobnie ponad 40 godzin tygodniowo, to musi to rzutować na ich kondycję psychiczną, ale i ekonomiczną. Kluczowa jest tu równowaga między życiem zawodowym a prywatnym, poczuciem szczęścia i spełnienia. Są profesje, które są mniej stresogenne a sprzyjają osiąganiu wysokich zarobków, i takie, które są wysoce stresujące bez finansowej rekompensaty.

Ranking 100 zawodów sprzyjających dobremu samopoczuciu osób je wykonujących został opracowany przez CareerCast.com na podstawie danych z raportu Jobs Rated 2018. Wskaźniki zostały obliczone na podstawie mediany dochodów w trzech kategoriach: stres, perspektywy rozwoju i środowisko pracy. 

Im wyżej w rankingu znajduje się dana grupa zawodowa, tym wyższy jest jej poziom satysfakcji z pracy, niższy poziom stresu i tym wyższe poczucie samorealizacji zawodowej Natomiast profesje znajdujące się na dole rankingu oznaczają zawody najsilniej obciążone stresem i przynoszą niskie dochody. 

Zainteresowała mnie pozycja zawodów oświatowych, pomocowych i związanych z nauką oraz szkolnictwem wyższym w USA.  W czołówce najszczęśliwszych na świecie profesji znaleźli się m.in. na drugim miejscu - matematycy a na trzecim - profesorowie uniwersyteccy. Mają oni najniższy poziom stresu i bardzo dobre warunki pracy. 

Natomiast najsilniej obciążone stresem oraz najniższymi warunkami pracy, płacy i bez szans na rozwój są następujące profesje: 

100 miejsce - taksówkarz 

99 miejsce - logistyk

98 miejsce - reporter prasowy 

...

79 miejsce zajmuje trener fitness.  

Dyrektor szkoły znalazł się na 36 miejscu z wynikiem: dobre warunki pracy i płacy, bardzo wysokie obciążenie stresem i względne możliwości rozwoju.  

 Nie ma w tym wykazie nauczycieli szkół średnich I i II stopnia. 

 Na 51 miejscu znalazł się pracownik socjalny z wynikiem: przeciętne warunki pracy i płacy, wysoki poziom stresu i bardzo dobre szanse na własny rozwój.  

 Nauczyciele wczesnej edukacji są na 67 miejscu ze względu na przeciętne warunki pracy i płacy, wysoki poziom stresu oraz małe szanse na rozwój, sukces.   

 Polecam poświęcenie kilku minut na poniższy speach (jest opcja wybrania tłumaczenia). Przyda się każdemu, a szczególnie nauczycielom: 




28 stycznia 2021

Teraźniejszość szkoły... niepublicznej z nadzieją na zmiany w przyszłości

W dniu wczorajszym odbyła się w Senacie RP interesująca prezentacja rozwiązań nielicznych reprezentacji szkolnictwa publicznego i niepublicznego (z wyraźną przewagą tego ostatniego) w ramach Forum Edukacji "Przyszłość szkoły. Szkoła przyszłości".  Przebieg narady był transmitowany w godzinach  od 10.00 do 15.00, toteż nie wszyscy zainteresowani mieli szansę, by na bieżąco wysłuchać interesujących doniesień nauczycieli, a w jednym przypadku także skonfrontowanych przez absolwenta jednej z niepublicznych szkół. 

Każdy może w dowolnym czasie zajrzeć na stronę Senatu i odtworzyć nagranie z tej debaty. Warto. Przede wszystkim polecam nauczycielom akademickim kształcącym na kierunkach nauczycielskich i na pedagogice wczesnoszkolnej, gdyż jest to znakomity impuls do pogłębionej refleksji w konfrontacji z tym, co współczesna pedagogika wie już na poruszane na Forum tematy.   

Tak sformułowali założenia organizatorzy tego Forum:

Forum dla edukacji „Przyszłość szkoły. Szkoła przyszłości” to inspirowanie do powszechnej, edukacyjnej zmiany oraz odpowiedź na wyzwania przed jakimi stoi szkoła (zwłaszcza dziś w trakcie nauki zdalnej) ale również odważne podjęcie kwestii związanych z prawami dzieci i młodzieży w szkole. Niestety, temat praw ucznia wydaje się być konsekwentnie marginalizowany. Zainteresowanie jakością rozwiązań systemowych, prawnych i przede wszystkim praktyką na poziomie placówek jest fragmentaryczne – ma charakter raczej akcyjny, a z pewnością nie systemowy. Największymi ofiarami takiego stanu rzeczy są uczennice i uczniowie, którzy doświadczają braku poszanowania swoich praw i jasnych ścieżek ich egzekucji.

Forum dla Edukacji  jest odpowiedzią na rosnące zainteresowanie zmianami zarówno w samej organizacji jak i w przebiegu procesu uczenia się w szkole. Wierzymy, że naszym wspólnym celem jest  poprawa jakości kształcenia w naszych szkołach. Jesteśmy skoncentrowani na dialogu. Mamy ambicję wspierać kadrę zarządzającą, nauczycieli, rodziców i uczniów we współpracy , w zadbaniu o siebie oraz o relacje, aby szkoła stawała się lepszym miejscem, dostosowanym do potrzeb współczesnego świata.

Polska szkoła potrzebuje dialogu i potrzebuje mądrych, ewolucyjnych zmian, które nie będą uzależnione od politycznych interesów. Od edukacji i szkoły wszystko się zaczyna a każda złotówka wydana na kształcenie i na rozwój kompetencji uczniów jest inwestycją służącą rozwojowi nas wszystkich i naszego kraju.

Jesteśmy przekonani, że nic nie działa skuteczniej niż dobry przykład. Dlatego zadbaliśmy o najlepsze grono prelegentów (szczegółowy program Forum w załączeniu). Merytoryczna warstwa Forum opiera się o najnowsze badania i publikacje oraz wiedzę popartą dowodami. Jednocześnie wszyscy zaproszeni goście są praktykami i uznanymi ekspertami w swoich dziedzinach. 

 Przywołań wyników badań było tam niewiele, ba, mogłem nawet stwierdzić, że większość prelegentów w ogóle nie sięga do  rozpraw naukowych z dydaktyki konstruktywistycznej, z polityki oświatowej, pedagogiki szkolnej czy z socjologii edukacji, bo chyba nie ma czasu na czytanie specjalistycznej literatury. Nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś chce odkrywać na nowo pryncypia kształcenia innych. Ważne, by nie wprowadzać w błąd odbiorców w czasie takich spotkań wytwarzaniem falszywego obrazu o braku wiedzy na temat reformowania szkół i edukacji szkolnej. 

Wczorajsi prelegenci reprezentowali w swej większości tzw. POTOCZNĄ PEDAGOGIKĘ, PEDAGOGIKĘ INTUICYJNĄ. Nie oznacza to, że jest to gorsza wiedza, ale w wielu przypadkach wiedza bazująca na doświadczeniu jest wiedzą naiwną, otwierającą dawno wyważone drzwi, odkrywającą z zachwytem po części banalne rozwiązania praktyczne, które znane są od kilkudziesięciu lat w szkolnictwie reformowanym w wielu krajach na świecie, także w Polsce.    

Ogromnie cieszę się, że powstała na Facebooku platforma organizacji pozarządowych, które zainteresowane są zmianami w szkolnej edukacji. To oczywiste, że w większości są i będą nimi zainteresowane podmioty sfery niepublicznej, gdyż mają one ogromną przestrzeń wolności w tworzeniu zupełnie innych modeli szkół, także szkół bez szkół (zdescholaryzowanych), szkół demokratycznych, quasi wolnościowych, itp., itd. 


     Ogólna refleksja, jaka mi się nasunęła po wysłuchaniu wszystkich wystąpień, jest bardzo pozytywna, bowiem o ile na początku transformacji ustrojowej dynamicznie rozwijający się w szkolnictwie państwowym  ruch szkół, klas i programów autorskich  (1989-1996), w niemalże wszystkich przedszkolach i typach szkół a potem już placówek publicznych, b nośnikiem, ale i źródłem innowacji oraz inspiracji dla edukacji niepublicznej (szkół społecznych, wyznaniowych, prywatnych), o tyle jego zniszczenie w pierwszej dekadzie przemian ustrojowych musiało doprowadzić do totalnego kryzysu i upadku edukacji w szkolnictwie publicznym, by tym razem przestrzeń niepubliczna stała się oazą wolności, kreatywności i stymulacji do oddolnych reform, innowacji czy eksperymentowania. 

W Senacie spotkali się przede wszystkim twórcy alternatywnej edukacji, przez nich samych pojmowanej jako przypisywana jedynie sferze niepublicznej. Niesłusznie. To tak, jakby nie znali i/lub nie rozumieli, że każde kształcenie odchodzące od powszechnie występujących rozwiązań w szkolnictwie publicznym czy niepublicznym jest najzwyczajniej w świecie alternatywne. 

Twórcy małych, znakomitych koncepcyjnie i w praktyce własnych rozwiązań i wspólnot edukacyjnych  usiłowali wczoraj przekonać panią senator  RP Joannę Sekułę, że to oni są najlepszym, bo  nieskażonym szkołą dla skoszarowanych w niej setek uczniów źródłem możliwych zmian czy nawet reform w całym szkolnictwie. To błąd. 

Pani senator sama przywołała znakomity eksperyment w szkolnictwie zawodowym, który miał miejsce w II poł. lat 90. XX w. (jego twórcą był dyrektor Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi - Janusz Moos), a polegał na powołaniu do życia liceów technicznych. Ich likwidacja w I poł. XXI w. sprawiła, że opuściła szkołę, bo już nie chciała wracać do poprzedniego modelu. 

Ustawiczne narzekanie na patologie szkoły systemowej, w swej istocie państwowej o zdecydowanej programowo indoktrynacji ideowej w duchu ideologii partii władzy nie może być uzasadnieniem dla proponowania w nich reform przez tych, którzy w nich nie pracują, bo je opuścili lub nigdy nie pracowali w molochach szkół zespolonych, szkół nie tylko tysiąclatek, ale  i tysiąc- czy setosobowych. 

Nie ma sensu budowanie własnej odrębności na wykazywaniu, że w szkołach   publicznych jest fatalnie, jest  dramatycznie źle z bardzo różnych przyczyn. O nich była zresztą mowa, ale głównie po to, by wykazać, jak to dobrze można pozyskać klientów dla własnego biznesu. Nie ma co się oszukiwać. Rzecz jasna, egzemplifikowany wczoraj biznes edukacyjny jest bardzo atrakcyjny i wartościowy tyle tylko, że jego twórcy, założyciele różnych modeli szkół chcieliby zmian systemowych w całym kraju, w wyniku których im samym byłoby łatwiej i lepiej. To jednk nie służy dyfuzji ich innowacji.  

Niestety, powszechne, ogólnodostępne szkolnictwo publiczne to ponad 22 tys. placówek, nie włączając w to przedszkoli, a przecież te ostatnie są fundamentem dla procesu uczenia się dzieci w trybie przymusu szkolnego. Jakoś nikt wczoraj nie apelował o to, by w Polsce zlikwidowano przymus szkolny, obowiązek uczęszczania do szkoły zastępując go przymusem nałożonym na władze państwowe i publiczne, by tak zorganizować proces kształcenia, by dzieci chciały chodzić do szkoły, by w niej się uczyć z naturalną radością i poczuciem satysfakcji. 

Niektórzy z wczorajszych prelegentow chcieliby wolności dla siebie (w rozumieniu - dla swoich uczniów i ich rodziców jako klientów), byle nie dla innych, bo dzięki temu są bardziej atrakcyjni rynkowo. Padło nawet metaforyczne  stwierdzenie, że szkoła niepubliczna nie może oferować jak kwiaciarnia zwiędłych roślin, bo nikt ich nie kupi. 

Wspólnym mianownikiem wczorajszej debaty było dostrzeżenie, że:

-  SZKOŁA powinna być DLA UCZNIA, ale szkoły publiczne w swej większości nie są dla niego; 

- UCZNIÓW TRZEBA SŁUCHAĆ, a raczej należy WSŁUCHIWAĆ SIĘ W ICH POTRZEBY, PASJE, ZAINTERESOWANIA, by jako "klienci" (jak powiadano) nie otrzymywali marnego lub fałszywego produktu, tylko mieli możliwość zaspokajania w szkole swoje potrzeby, talenty, umiejętności, oczekiwania, aspiracje  itp. 

Nihil novi, prawda? 

Tak jest. Szkoła publiczna w obecnym kształcie bazuje w swoich systemowych, w tym normatywnych i prawnych regulacjach  w sposób absolutnie  niespójny nie tylko z teraźniejszością, ale i jakąkolwiek orientacją na przyszłość, żeby nie wymieniać tu także funkcjonującego w niej łamania praw. 

Szkoła przygotowuje do świata, jakiego już nie ma i nie będzie. Wskazywano na to, że edukację w szkole powszechnej, publicznej cechuje: 

1.     stanie w bezruchu, zastój i przyzwyczajenia; 

2.     2.  straszenie i kontrolowanie, niemające nic wspólnego z ewaluacją;

3.     3.  brak współpracy, dominacja rywalizacji, wzajemnego zwalczania się; 

4. 4. chaos prawny, ciągłe zmiany ustaw, rozporządzeń, ale także prawa wewnątrzszkolnego;   

5.     5.  brak wymiany doświadczeń praktycznych, eksperckich debat;

6.     6. przeładowanie podstawy programowej kształcenia ogólnego; 

7.     7. rywalizacja, testowanie, zadania na czas, w wyniku czego sprawdza się nie wiedzę, ale szybkość reakcji; 

8.  8. poniżanie nauczycieli przez polityków, rządowe media, wieczne wypominanie im rzekomo krótkiego czasu pracy. 

       Sądziłem, że ktoś powie o swoich niepowodzeniach, o trudnościach, problemach, z którymi sobie nie radzi lub które zaprzeczają wejściowym założeniom i obietnicom. Tylko sfera biznesu nie przyznaje się do tego, bo mogłoby to uruchomić poziom krytycznej refelskji nad tym, co jej wydaje się, że jest doskonałe. Tymczasem marszałek Senatu otwierając debatę wspominał o tym, że być może ci, którzy chcą uszczęśliwiać dzieci swoją wizją edukacji, mogą de facto ich unieszczęśliwić, o czym przekonają się dopiero po latach.     




Można zapytać, co z tego ma wynikać? Wymieniono różne patologie szkoły publicznej i zarządzania nią na poziomie makro i mezo, ale od stu lat powtarzane są te same powody destrukcji takiej edukacji. Wśród uczestników narady była nauczycielka matematyki  - ANNA SZULC  z publicznego Liceum Ogólnokształcącego w Zduńskiej Woli, która wykazała pozostałym, że szkoła publiczna wcale nie musi być taką, jaką oni sami przeżyli, opuścili czy znają z czyichś relacji. Ten typ szkoły może być twórczo alternatywny.

Współorganizatorem Forum wraz z senator RP Joanną Sekułą była szefowa portalu Dopamina Lab, którego twórcy inspirują nauczycieli - chcących uwolnić się od przemocy ograniczającej ich wolność pedagogiczną - do oddolnego, od- i dośrodkowego zmieniania polskiej edukacji. Prelegentami byli także - dr Tomasz TokarzŁukasz Korzeniowski ze Stowarzyszenia Umarłych Statutów, Alina Czyżewska - aktorka, szefowa Watchdog Polska, Marcin Stiburski założyciel grupy Szkoła Minimalna, nauczyciel szkoły publicznej, Mariusz Truszkowski prowadzący Szkołę w Chmurze oraz Anna Dęboń Robert Strzała ze wspomnianego już Stowarzyszenia dOPamina Lab.

Świetnie. Pojawia się po raz kolejny twórczy, prowokacyjny ferment w polskiej edukacji, dzięki któremu rozprzestrzeniają się niezwykle interesujące inicjatywy, pomysły, podejścia do kształcenia, a nawet materiały i towarzyszące temu szkolenia, webinaria itp. Niech korzystają z tego nauczyciele, ale także rodzice, którzy dostrzeżą w istniejącym prawie możność partycypowania w zmianach wewnątrzszkolnych.

   Zapowiedziano kolejne narady, fora, seminaria, zaś senator J. Sekuła obiecała wsparcie takich debat oraz wydanie publikacji z tego cyklu obrad. Nauczyciele łączcie się zatem w innowacyjnym, alternatywnym myśleniu o radykalnych zmianach w szkolnej dydaktyce, bo młodzież wam nie wybaczy zła, które jest jej czynione, albo zapamięta i będzie reprodukować w swojej przyszłej pracy z waszymi wnukami czy prawnukami. 


(źródło: Dopamina Lab z dn. 11 stycznia 2021

 

Macie szansę także na własny rozwój i wyzwolenie z gorsetu bezmyślnego władztwa, bo sieć internetowa, świat równoległy stwarzają dostęp do platform, które są znakomitym induktorem innowacji. Bądżcie tarnsformatywnymi a nie konfromistycznymi, bezrefleksyjnymi i posłusznymi władzy nauczycielami. Nie demonizujcie władztwa ministerstwa, kuratoriów oświaty, dyrektorów. To wy jesteście sam na sam z uczniami.  Bądźcie dla nich osobami i w nich dostrzeżcie osoby, słabsze od was, a może i bardziej dotknięte różnego rodzaju przemocą. 

 

  



26 stycznia 2021

Stosunek Ministerstwa Edukacji i Nauki do nowelizacji na wniosek RDN ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym i Nauce

 



Po półtorarocznej działalności Rady  Doskonałości Naukowej mogliśmy przekonać się, że niektóre zapisy ustawowe wymagają korekt, by możliwe było wzmacnianie środowisk akademickich w ich trosce o wyższą jakość postępowań na stopnie naukowe i tytuł profesora. Z niektórymi wnioskami zwracała się już w październiku  2020 r. o opinię do ministerstwa. Satysfakcjonującej odpowiedzi wciąż brak. 

Opublikowane komentarze wybitnych profesorów nauk prawnych do ustawy Prawo o Szkolnictwie wyższym i Nauce nie są zobowiązujące co sprawia, że trzeba precyzyjniej formułować zapisy w ustawie. W przeciwnym razie zapewniamy klientów kancelariom adwokackim i zabieramy czas wszystkim stronom na sprawy. które powinny być ściślej określone w prawie, albo w ogóle z niego usunięte.  

Ponad tydzień temu zapowiadałem oczekiwanie członków RDN na określenie przez władze resortu kierunku akceptowanych czy odrzucanych propozycji zmian, byśmy nie musieli obciążać patologią czy wypaczeniami nauczycieli akademickich, którzy albo nieświadomie, ale z dobrej woli albo świadomie, gdyż dostrzegają niejednoznaczności i luki w normach prawa, odtwarzają i generują także nowe zjawiska niszczące poziom polskiej nauki. 

Uzyskanie informacji zwrotnej, a nawet jakiejś deklaracji mogło mieć miejsce w czasie posiedzenia  Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży (nr 40) w dniu 15 stycznia 2021 r.  Obradująca pod przewodnictwem poseł Mirosławy Stachowiak-Różeckiej (PiS), miała zając się rozpatrzeniem informacji Ministra Edukacji i Nauki na temat procesu wdrażania reformy szkolnictwa wyższego i nauki oraz oceną realizacji ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy z dnia 3 lipca 2018 r. – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.

Każdy może przeczytać protokół z tego posiedzenia. Przebieg obrad, zgłaszane przez zaproszonych gości problemy oraz poziom odpowiedzi na nie wiceministra edukacji a byłego ministra nauki i szkolnictwa wyższego nie wystawiają najlepszego świadectwa temu ostatniemu, a co gorsza odraczają w jakąś bliżej nieokreśloną przyszłość reakcję, która powinna zabezpieczać uczelnie i ich najbardziej odpowiedzialne kadry przed strukturalną destrukcją. 

Chyba po to została powołana Rada Doskonałości Naukowej, żeby zapewnić środowisko o stosowaniu zmienionych na mocy reformy procedur oraz egzekwowaniu wyższych standardów w ubieganiu się nauczycieli akademickich o stopnie czy tytuł naukowy. Do RDN napływają przecież wnioski o ponowne rozpatrzenie sprawy nadania tytułu profesora oraz zapytania dotyczące niejednoznaczności niektórych przepisów proceduralnych w ramach prowadzonych postępowań.  Wszyscy poczuwamy się do odpowiedzialności w rozpatrywaniu wniosków, wypracowujemy konsensus w ocenianiu danych, jakie są zawarte w recenzjach rzeczoznawców.   

Niech każdy sam wyciągnie wnioski z tej części obrad w/w Komisji, która dotyczyła spraw związanych z procedowaniem wniosków o nadanie stopnia czy tytułu naukowego. 

 

Przewodniczący Rady Doskonałości Naukowej Grzegorz Węgrzyn

Szanowni Państwo, panie ministrze, chciałem krótko zadać panu ministrowi pytanie odnośnie do postulatów, które Rada Doskonałości Naukowej zgłaszała w sprawie zmian w przepisach, konkretnie chodzi oczywiście o przepisy ustawy.

Po półtora roku funkcjonowania rady doskonałości widzimy, że niektóre przepisy wymagają zmian ze względów czysto praktycznych. Widzimy, że niektóre procedury działają dobrze, ale niektóre wymagają zmian, aby proces nadawania stopni i tytułów naukowych przebiegał sprawnie. To była jedna grupa zmian, które zgłaszaliśmy i o których z panem ministrem rozmawiałem. One były ogólnie dobrze przyjęte. Kiedy możemy spodziewać się rozpatrzenia tych postulatów Rady Doskonałości Naukowej, które dotyczyły z jednej strony procedur nadawania stopni i tytułów, a z drugiej strony dotyczyły po części ewaluacji?

W obecnych przepisach od pierwszej ewaluacji w nowym systemie, która będzie miała miejsce w 2022 r., uprawnienia do nadawania stopni naukowych będą zależeć wyłącznie od przyznanej danej jednostce kategorii. W związku z czym sposób dopełniania tej ewaluacji jest z punktu widzenia rady kluczowy i tu również mieliśmy kilka istotnych postulatów. Nie chcę teraz wchodzić szczegóły, żeby państwu nie zabierać czasu, ale tam były istotne wskazówki, co zdaniem Rady Doskonałości Naukowej należy bezwzględnie w tych przepisach poprawić, bo taka ewaluacja, która w tej chwili jest według aktualnych przepisów, może skutkować niebezpieczeństwem, że niestety dobre jednostki naukowe o wysokim poziomie mogą mieć problemy z uzyskaniem wysokiej kategorii i na odwrót. Przyznanie kategorii B+ jednostkom słabym naukowo będzie skutkować tym, że przez kilka lat będą one mogły nadawać stopnie naukowe, co nie byłoby wskazane z punktu widzenia RDN w przypadku tych jednostek, które nie reprezentują wysokiego poziomu.

Te wszystkie postulaty zostały zgłoszone, chciałbym tylko zapytać, jaki jest program rozpatrywania tych spraw w skali czasowej, bo to jest dla nas niezwykle istotne zarówno ze względów proceduralnych, jak i później uzyskiwania uprawnień do nadawania stopni naukowych przez poszczególne jednostki. Dziękuję bardzo. 

        

Przewodnicząca poseł Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS): 

Dziękuję bardzo. Panie ministrze, bardzo proszę. Apeluję o zwięzłość. Proszę włączyć mikrofon. 

 

Sekretarz stanu w MEiN Wojciech Murdzek: 

Już włączam mikrofon. Szanowni państwo, bardzo dużo pytań. Pewnie nie będzie możliwości, stosując się do zaleceń pani przewodniczącej, na wszystkie udzielić odpowiedzi. Ale na niektóre spróbuję odpowiedzieć. 

Jeśli chodzi o uwagi pana prof. Węgrzyna, Radę Doskonałości Naukowej, zdajemy sobie sprawę, że cały proces związany z awansami jest znaczący w procesie ewaluacji. Państwa uwagi są przedmiotem analizy wspomnianych już zespołów, znajdą one niewątpliwie odzwierciedlenie.

***** 

To wszystko? Tak. To wszystko. 


(źródło fot.: wiceminister Wojciech Murdzek).