07 września 2024

Paradoks długotrwałego zatrudnienia naukowców w Polsce

 


Profesor Marek Kwiek z UAM w Poznaniu opublikował w „Higher Education” pracę napisaną razem z dr Łukaszem Szymulą p.t. "Quantifying attrition in science: a cohort-based, longitudinal study of scientists in 38 OECD countries (https://doi.org/10.1007/s10734-024-01284-0

Półtora roku zabrała obu uczonym analiza Big Data, by ustalić, czy profesja akademicka jest atrakcyjna dla wszystkich, bez względu na płeć? Musieli bowiem przeanalizować prawie dwa miliardy cytowanych prac w artykułach z całego okresu pracy naukowej uczonych reprezentujących nauki ścisłe. Postanowili sprawdzić zasadność przeświadczenia uprzednich badaczy o rezygnacji z pracy naukowej nie tylko przez kobiety, ale także przez mężczyzn. Ponoć powszechny jest problem podejmowania pracy naukowej i rezygnowania z niej przede wszystkim przez kobiety po pewnym okresie czasu. 

Niniejsze przekonanie (określane metaforą „nieszczelnego rurociągu” - leaky pipeline) jest pochodną licznych wywiadów i ankiet przeprowadzanych na ten temat w USA w latach 80. XX wieku. Wynikało z nich, że na kolejnych etapach kariery naukowej miałoby ją porzucać więcej kobiet niż mężczyzn. 

Potrzebne zatem były badania Big Data, które przyczyniły się do sfalsyfikowania powyższego przeświadczenia (hipotezy), skoro nie potwierdziły powszechnego występowania tego zjawiska. Jak piszą polscy autorzy badań: 

"W naukach ścisłych - STEMM (MATH, PHYS, COMP, ENG) nie ma różnic między mężczyznami i kobietami jeśli chodzi o rezygnację z pracy naukowej. Podobnie jest dla wszystkich dyscyplin STEMM łącznie. Jeśli już się publikuje w tych dyscyplinach, to szanse na pozostanie w nauce (czyli dalsze publikowanie) nie różnicują naukowców na mężczyzn i kobiety".

Co ciekawe, M. Kwiek i Ł. Szymula odkryli specyfikę długotrwałej pracy naukowej w Polsce bez względu na płeć osób zatrudnionych w nauce. Okazało się, że jest ona niezwykle atrakcyjna z jednego powodu, a mianowicie uzyskania dzięki niej stabilności zatrudnienia. "Wnioski są dość… paradoksalne. Ale po zastanowieniu – możliwe w świetle dużych danych. Znikamy w Polsce z nauki rzadziej – i znikamy z niej w radykalnie niższych odsetkach niż nasi koledzy z najbogatszych gospodarek świata". 

Stwierdzają zarazem: 

"Przykładowo w Polsce (zob. panel interaktywny https://public.tableau.com/app/profile/marek.kwiek/viz/Attrition-in-science-OECD/Dashboard): dla wszystkich dyscyplin łącznie dla kohorty 2000 prawdopodobieństwo pozostania w nauce po 10 latach wynosi 67% dla kobiet i 75% dla mężczyzn – i w obu przypadkach należy do najwyższych wśród badanych 38 krajów OECD. W medycynie (MED), największej dyscyplinie w naszym ujęciu, prawdopodobieństwo to wynosi odpowiednio 69% i 73%, a w matematyce (MATH) odpowiednio 75% i 76%".

Atrakcyjność i stabilność pracy naukowej wyróżnia zatem polskich uczonych na tle tożsamych profesjonalistów z 38 krajów członkowskich OECD.     


06 września 2024

Pseudonaukowa publikacja o uczniu w przestrzeni medialnej

 



W czasie wakacji trafiła do moich rąk pseudonaukowa książka, której treść nie najlepiej świadczy o jej autorkach, recenzencie wydawniczym i uniwersyteckiej oficynie. Mam tu na uwadze książkę Katarzyny Rogozińskiej, Anny Śliwińskiej i Anny Winiarczyk pt. "Uczeń w przestrzeni medialnej" (Kielce, Wydawnictwo UJK, 2017). Publikacja o atrakcyjnym tytule zawiera fundamentalne błędy metodologiczne, które rzutują na przedstawione wyniki badań.

Nie podejmuję w tym miejscu kwestii, które mają w trzech pierwszych rozdziałach charakter teoretyczny, informacyjny. Dotyczą one bowiem znaczenia mediów w literaturze przedmiotu, w społeczeństwie edukacji i w świecie wartości. Jest tu bezkrytyczna, pozbawiona jakichkolwiek analiz naukowych informacja o edukacji muzycznej, technicznej i komputerowej w podstawie programowej edukacji wczesnoszkolnej oraz równie odtwórcza charakterystyka rozwoju dziecka dzięki jego aktywności muzycznej i technicznej. Ta część jest na poziomie pracy licencjackiej, a przecież autorkami są osoby ze stopniem naukowym doktora. 

Zdumiewająca jest treść rozdziału IV pt. "Wyniki badań własnych wykorzystania mediów na poziomie edukacji wczesnoszkolnej".  Autorki zapowiadają w nim, że proces badawczy w pedagogice jest procesem planowym i celowym oraz wykorzystuje różne założenia, metody, techniki i narzędzia badawcze. Niestety, nie uwzględniły tych przesłanek we własnym projekcie. Nie znajdziemy w założeniach do ich badań przesłanek teoretycznych czy modelu teoretycznego badanych zjawisk, toteż zamysł badawczy jest ateoretyczny.  

Przedmiot badań mylą z celami badań i problematyką badawczą, skoro - jak piszą: Przedmiotem niniejszych badań była próba uzyskania odpowiedzi na pytania: 

1. Jak uczniowie klas II i III szkoły podstawowej wykorzystują media do poszerzania wiedzy i kształtowania umiejętności z zakresu własnej ekspresji muzycznej? 

2. Jak uczniowie klas II i III szkoły podstawowej wykorzystują media do poszerzania wiedzy i kształtowania umiejętności z przedmiotu należącego do grupy tzw. artystycznych - edukacji technicznej? 

3. Jakie jest oddziaływanie mediów na system wartości uczniów w edukacji początkowej ze szkoły podstawowej i muzycznej? Czy typ szkoły może być czynnikiem różnicującym taki transfer? [s. 73]. 

Autorki sformułowały trzy problemy badawcze a nie przedmiot badań. Nie określiły celu planowanej diagnozy, nie wyłoniły zmiennych i nie dokonały ich operacjonalizacji. Natomiast zapowiedziały zastosowanie metody sondażu diagnostycznego, w ramach którego - Każdy z respondentów miał możliwość udzielenia odpowiedzi na zadane pytania [s. 74].   

W książce nie zamieszczono narzędzia diagnostycznego. Może to i dobrze, bo zakres danych jest tak płytki i pozbawiony jakichkolwiek uzasadnień metodologicznych, że jeszcze czytelnicy mogliby nabrać przekonania o ich wartości. Prawdopodobnie każda z autorek przeprowadziła sondaż w jednej z trzech szkół podstawowych.  

Jednak dane z tych szkół zaprezentowano łącznie, chyba tylko po to, by wykazać, że próba badawcza wyniosła 105 osób w I etapie diagnozy i 120 osób w II (tu porównywano opinie uczniów szkoły muzycznej i szkoły podstawowej). Wyniki odpowiedzi uczniów (w procentach) szkoły muzycznej, których było 40, porównywano z opinią uczniów szkoły podstawowej, przy czym tych ostatnich było dwukrotnie więcej, bo 80. Wyprowadzono z tego "generalny" wniosek: 

W odniesieniu do wartości, jaką jest wykształcenie, wyniki w badanych podgrupach wyglądają następująco: dla 37,5% uczniów szkoły muzycznej wartość ta ma szczególne znaczenie (15 dzieci), natomiast procentowo wyżej (52,5%) uplasowała się ta wartość w grupie uczniów szkoły powszechnej (42 dzieci) [s. 99].      

Na drugim etapie badań pojawił się zupełnie nowy problem badawczy, a mianowicie: W jakim stopniu oddziaływanie niektórych mediów na uczniów szkół podstawowych i muzycznych może być narzędziem kształtowania takich wartości, jak wiara, prawda, dobro, piękno, odpowiedzialność, poczucie bezpieczeństwa czy miłość i zaufanie? [s. 98].  

Zmarnowano czas na przeprowadzenia tej diagnozy oraz papier, na którym wydrukowano jej wyniki. Wnioski z takich badań są płytkie, bez wartości poznawczej, a tym bardziej naukowej. Diagnozy tego typu nie wnoszą niczego wartościowego do pedagogiki. Opublikowane w kilkunastu tabelkach dane liczbowe są artefaktami. 

Dopuścił tę książkę do druku dr hab. Uniwersytetu Rzeszowskiego Wojciech Walat. Wniosek z tak pseudonaukowych badań dla autorek rozprawy jest jeden. Warto przeczytać książki z metodologii badań empirycznych w naukach społecznych, a następnie zastosować obowiązujące w nich reguły w praktyce. Konieczna jest analiza jakości kształcenia metodologicznego w niektórych uniwersytetach.  

 


05 września 2024

O mieszanych badaniach i niekompetencjach metodologicznych

 



W dniach 26 – 29 sierpnia 2024 roku odbyło się III Letnie Zakopiańskie Spotkanie Metodologiczne, które prowadził prof. APS Franciszek Szlosek. Wiodącym problemem, który stał się przedmiotem dyskusji naukowców z krajowych i ukraińskich uniwersytetów było zagadnienie paradygmatu badań mieszanych, a w szczególności              

1.      Aktualności tezy Thomasa Kuhna o niewspółmierności paradygmatów w poznaniu naukowym.

2.      Istoty i strategii badań mieszanych.

3.  Ustalenia relacji: paradygmat badań mieszanych a triangulacja wraz z przykładami badań mieszanych.  




   We wprowadzeniu profesor Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie dr hab. Franciszek Szlosek odwołał się "(...) do kartezjańskiej koncepcji uniwersalnego rozumu jako bytu pierwotnego wobec doświadczenia, wyrażanej metodą zespalającą rozum i prawdę. Koncepcja ta zakłada, że normy metodologiczne są pochodną rozumu i jego charakterystycznej cechy – racjonalności. Ma ona charakter uniwersalny i ponadhistoryczny, co oznacza, że jest podnoszona do dzisiaj w sytuacji pluralizmu metodologicznego.

      Zasadnicza zmiana myślenia metodologicznego, w stosunku do kartezjańskiej racjonalności poznania naukowego, dokonała się za sprawą Thomasa Kuhna, który sformułował tezę o niewspółmierności paradygmatów badawczych. Dowodził on, iż paradygmat jest uznanym i jedynym obowiązującym zbiorem konwencji warsztatowych regulujących poznanie naukowe. 




Teza ta przez długi czas stała się główną barierą zapobiegającą łączenie metod ilościowych i jakościowych, co w konsekwencji doprowadziło do metodologicznego puryzmu. Ostatecznie na długie lata wytworzyły się dwie kultury badawcze, z których jedna przypisywała wyższość twardym, podlegającym generalizacji danym ilościowym, druga zaś uznawała jako bardziej przekonywujące, bogate znaczeniowo dane obserwacyjne.

      Na początku XXI wieku, za sprawą amerykańskich uczonych Burke Johsona i Athony Onwuengbuzie  nastąpiła swoista próba ,,przerzucenia mostu” między strategią badań ilościowych i badań jakościowych – nadając im status trzeciego paradygmatu badań mieszanych.  Z wielu określeń charakteryzujących badania mieszane, definicja zamieszczona w czasopiśmie Journal of Mixed Medhods Research dobrze oddaje sens tego typu badań mówiąc, że: Badania mieszane to dociekania, w ramach których badacz zbiera i analizuje dane, integruje wyniki, wyciąga wnioski używając jednocześnie jakościowych i ilościowych podejść lub metod w pojedynczym projekcie lub programie badawczym.

       Dość powszechna akceptacja trzeciego paradygmatu badań stworzyła warunki do pluralizmu metodologicznego i pojawienia się wielu innych strategii badawczych, co ostatecznie doprowadziło do poważnego chaosu metodologicznego, szczególnie w naukach społecznych. Dlatego wielu współczesnych badaczy zaczyna znowu życzliwie ,,spoglądać” w kierunku tezy Kuhna o niewspółmierności paradygmatów badawczych".

    Zapewne zostanie wydany zbiór rozpraw z referatmi wygłoszonymi w trakcie Seminarium, to będę mógł o nim poinformować   czytelników bloga. 

Organizator zaprosił mnie z wykładem dotyczącym podstawowych błędów metodologicznych pedagogów w toku ich postępowań awansowych, a więc w ubieganiu się o stopień naukowy doktora, doktora habilitowanego czy o tytuł profesora. Zawsze kwestie dotyczące niepowodzeń naszych kadr akademickich w powyższych postępowaniach budzą dwojakiego rodzaju reakcje. Ci uczeni, którym zależy na wysokim poziomie prac naukowych oraz uznawaniu znaczenia pedagogiki jako nauki w dziedzinie nauk społecznych mogli wyciągać wnioski z fundamentalnych błędów, które są pochodną nie tylko braku wiedzy i umiejętności badawczych części naszych koleżanek i kolegów z akademii i uniwersytetów, ale często także ich przełożonych, promotorów lub promotorów pomocniczych czy recenzentów wydawniczych. 

    Są jednak też tacy doktorzy czy nawet doktorzy habilitowani, którzy za wszelką cenę nie dopuszczają do własnej i powszechnej świadomości faktu popełnianych przez nich błędów, które w wydawanych przez nich rozprawach stanowią negatywny wzór dla młodych naukowców. Im bowiem wydaje się, że skoro czyjaś książka została opublikowana, a w stopce redakcyjnej są podane dane recenzentów wydawniczych, to spełnia ona wymogi naukowej poprawności. 

Niestety, są na naszym rynku monografie zawierające wyniki badań empirycznych, które nie powinny być opublikowane nie ze względów merytorycznych, a więc z powodu podjętego problemu badawczego, ale właśnie z powodu zawartych w nich skandalicznych wprost błędów, do jakich doszło już na etapie formułowania założeń badawczych. Co gorsza, ich autorami są osoby prowadzące w uniwersytetach zajęcia w szkole doktorskiej czy na studiach pedagogicznych z metodologii badań w naukach społecznych, w tym pedagogicznych. 

Będę zatem nadal publikował recenzje takich prac, by kandydaci do prac naukowych mieli świadomość istniejących błędów w pracach awansowych ich wykładowców czy nawet zwierzchników. Przy okazji odsłonię manipulacje niektórych profesorów-recenzentów, jakie towarzyszą tym postępowaniom.                      




(foto: BŚ)