21 grudnia 2023

"Na początku było słowo..."

 


(Foto: od lewej M. Paluch, A. Szplit, V. Melnychuk)


W dniu 18 grudnia 2023 roku odbyło się Ogólnopolskie Seminarium Doktorskie i Podoktorskie Katedry Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego, w czasie którego został podjęty problem genezy i recepcji wyjątkowego dzieła dra Michała Palucha - „Słownik wyrazów ratujących życie” (Kraków, 2023). Ponad rok temu stały uczestnik tego Seminarium, prowadząc cykl spotkań, szkoleń, warsztatów dla nauczycieli i dyrektorów szkół z całego kraju w ramach projektu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, zaproponował powołanie zespołu redakcyjnego i autorskiego do napisania i wydania powyższej publikacji. Miała być przydatną nauczycielom, rodzicom, działaczom organizacji pozarządowych, uczniom, ale i władzom oświatowym czy samorządowym w związku z napływającą do Polski wielomilionową rzeszą uchodźców, głównie matek z dziećmi z terenów dotkniętych terrorem i ludobójstwem.  

Byliśmy świadomi konieczności podjęcia tak trudnej problematyki, by z jednej strony nie była głosem jedynie nauki, ale także świadectwem mądrości i doświadczeń nauczycieli, wychowawców, księży, rodziców, publicystów a nawet dzieci i młodzieży. Adresowana była przecież do bardzo szerokiego grona odbiorców. Jednak w centrum uwagi była wojna, związana z nią trauma, stres, lęk, nieprzewidywalność, sens życia, ale i naturalne poczucie pomocniczości, solidaryzmu i wsparcia wszystkim tym, którzy doświadczyli skutków inwazji raszystowskich wojsk na suwerenne państwo i ludność cywilną. 

Spotkaliśmy się jednak w 663 dniu trwającej wojny nie po to, by powracać do pytań pierwszych, które wciąż cisną się na usta. Uczestniczący w Seminarium autorzy "Słownika..." odnosili się do stanu jego recepcji, a może w dużej mierze nawet jej braku, przemilczania, nieobecności, co może wynikać ze zbyt krótkiego czasu od momentu jego wydania (czerwiec 2023 roku). 



W polskich przedszkolach i szkołach różnych typów, także w szkołach wyższych są od ponad roku dzieci i młodzież z Ukrainy, a zatem powinniśmy odpowiedzieć na pytanie, w jakim zakresie "Słownik..." staje się ważnym źródłem wsparcia dla wszystkich, którzy mają kontakt z ofiarami tej wojny oraz jakie jeszcze działania mogłoby podjąć środowisko akademickie, by jakże konieczna pomoc uciemiężonemu narodowi nie wygasała? 

Znaczący był udział w rozpoczęciu Seminarium Sekretarza Ambasady Ukrainy w Rzeczpospolitej Vasyla Melnychuka, który miał przy sobie to zbiorowe dzieło i dziękował całemu zespołowi za jego powstanie. Jak mówił: 

"Wasza praca nad dziełem liczącym ponad siedemset stron jest naprawdę imponująca. Dokumentuje bowiem zarazem agresję Rosji przeciwko Ukrainie. Walczymy z wrogiem dzięki wsparciu naszych zagranicznych partnerów, zwłaszcza dzięki braterstwu narodu polskiego, który przyjął Ukraińców jak swoich, dzieląc się wszystkim, co jest w jego mocy. 

Zobaczyłem tu wiele słów, które słyszę na co dzień w swoim otoczeniu, jak nadzieja; duch walki, jedności i wspólnoty; obrońcy narodu, walka i zwycięstwo itd, Dla mnie słowa są ważne, gdyż pozwalają nam iść dalej. To, że Bóg o nas pamięta, że walczymy o naszą niepodległość jest ujęte w słowa, które odgrywają znaczącą rolę w życiu każdego człowieka. To nie przypadek, że Nowy Testament zaczyna się od słów "Na początku było słowo...".

Walczymy z wspólnym wrogiem, który jest ucieleśnieniem Zła, ale wiemy, że dobroć i sprawiedliwość zawsze zwyciężają. Sekretarz Ambasady wyraził zadowolenie, że Unia Europejska wszczęła działania na rzecz przyjęcia Ukrainy do tej Wspólnoty, co stało się przy wsparciu Polski. 

V. Melnychuk zwrócił się do nas, żebyśmy nadal byli adwokatami Ukrainy i jej ambasadorami przystąpienia tego kraju do Unii Europejskiej na wzajemnie korzystnych warunkach. Będzie to korzystne dla nas wszystkich. Razem będziemy na pewno jeszcze silniejsi, ale musimy na to ciężko pracować. Kiedy powrócą do kraju przebywający w Polsce Ukraińcy, będą mogli podzielić się swoimi doświadczeniami, które pozwolą na odbudowanie państwa. 

Sekretarz Ambasady skierował serdeczne podziękowania dla wszystkich nauczycieli za wspieranie dzieci, młodzieży i studentów z jego kraju, za stworzenie im możliwości kontynuowania nauki w bezpiecznym miejscu.  Chwała Polsce! Chwała Ukrainie!". 

Przypominam, że "Słownik Wyrazów Ratujących Życie"  można ściągnąć bezpłatnie, natomiast instytucje, placówki oswiatowe, któe chcą mieć wydanie w druku muszą zamówić je w Oficynie Wydawniczej "Impuls", która zatroszczyła się o najwyższą jakość edytorską, bowiem są w tej książce fotografie z wojny, ale i rysunki dzieci czy artystów.  


20 grudnia 2023

Jak tu nie uwielbiać Profesora Ryszarda Łukaszewicza

 

 



 

W minionym tygodniu odbyło się na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu kolokwium habilitacyjne dr Zofii Remiszewskiej z Uniwersytetu Opolskiego, której rozwój naukowy został zainspirowany twórczością w zakresie edukacji alternatywnej profesora Ryszarda Łukaszewicza. Właśnie jego kategorii "zadań ponadosobistych" poświęciła swoją najnowszą monografię, w której prezentuje wyniki badań na ten temat wśród młodych dorosłych. 

Jednak najważniejszym dla mnie wydarzeniem była przesyłka od Profesora Ryszarda Macieja Łukaszewicza, która zawiera nie tylko piękne życzenia świąteczne (podzielę się nimi z czytelnikami bloga), ale przede wszystkim jego kolejny projekt  - powołanie do życia GOŚCIŃCA CZTERECH ŻYWIOŁÓW w Świeradowie Zdroju przez prowadzoną przez Niego Fundację Alternatyw Lepszej Edukacji. Nikt, tak jak On, nie zaraża kolejną generację dzieci i młodzieży wyobraźnią, której źródłem jest nie tylko wiedza, doświadczenie naukowe i oświatowe, ale marzenie o innej edukacji, bo sprzyjającej powstrzymaniu świata przed zagładą, a może i choć częściowej jego naprawie w nas, wokół nas i dzięki nam. 

Łukaszewicz ma już opracowany plan tworzenia Gościńca

Część I: 

- do czerwca 2022 znalezienie i zakup działki 

- do grudnia 2022 przygotowanie dokumentacji, rozpoczęcie budowy - 2023 

– 2024 budowa „gościńca”, wyposażenie placówki  

- 2024 – przeszkolenie i zatrudnienie kadry, rozpoczęcie działań promocyjnych 

- do końca 2024 ukończenie budowy i rozpoczęcie działalności placówki 

Część II: 

2025 – 2028 „rozruch” placówki, realizacja warsztatów dla nauczycieli oraz Warsztatów Aktywności Niekonwencjonalnych dla dzieci i młodzieży. 



Życzę zrealizowania tego MARZENIA. 

Otrzymujemy "nowe pole energii edukacji dla Ziemi i rodziny człowieczej". Łukaszewicz inspiruje, pobudza, zachęca, generuje pomysły, za którymi stoją już dziesiątki lat niepowtarzalnych nigdzie na świecie rozwiązań edukacyjnych w zaprojektowanej, utworzonej i prowadzonej przez dwadzieścia pięć lat Wrocławskiej Szkole Przyszłości. 

Mistrz alternatywnej, rebelianckiej edukacji ma swoich folowersów w nauce oraz w praktyce oświaty publicznej i niepublicznej, a jednak nikt nie przekraczał granic wyobraźni tak jak On. Tym razem Jego teza wyjściowa brzmi: "Edukacja i jej wyzwania w obliczu świata na krawędziach i rozdrożach", gdyż jest przekonany o tym, że "Nigdy nie widziało się świata należycie, jeżeli to, co się widziało, nie było przedmiotem marzenia".  Sięga w swoim przesłaniu do poetyki marzeń Gastona Bachelarda cytując z jego dzieła m.in.:

Marzenie jednego nauczyciela wystarczy, aby marzył cały Wszechświat

Przenosząc marzyciela w inny świat, marzenie czyni zeń kogoś innego niż on sam. A przecież - choć inny - jest on ciągle tym samym, innym samym sobą.

Jedności wyobraźni i pamięci doświadczamy wtedy, gdy za sprawą  marzenia dusza i duch połączone zostają w marzeniu.

            Całe szczęście, że Profesorowi jeszcze chce się marzyć i zarażać nas marzeniami, które zderzają się z wytworami jego wyobraźni, by uruchomić wreszcie coś nowego, oryginalnego, autorskiego, wyjątkowego w dobie przemian świata za sprawą jego cyfryzacji, ale i wojennych dramatów, ekologicznych zniszczeń i egzystencjalnych załamań wśród części naszych społeczeństw. Cudownie, że Profesor chce jeszcze walczyć o los dzieciaków. 



Jeśli politycznie znajdujemy się ponownie w punkcie granicznym, to może warto sięgnąć po myśl Mistrza polskiej pedagogiki, który upomina się o to, by nauczyciele konstruowali swoją biografię życiem, a nie gadaniem o nim, krytykowaniem, narzekaniem.  Biografię buduje się "przez nowe i inne, ale zawsze własne interpretacje. Pamięta i wierzy, iż człowiek jest "kimś" poprzez to, że staje się sobą. Życie wodzi i zwodzi różnymi drogami, ale tak naprawdę liczy się odkrywanie drogi w sobie!" 

         W liście do mnie Profesor R. M. Łukaszewicz podziela moją krytyczną opinię na temat Raportu "Młode głowy", gdyż sam przeprowadzał w czasie swojej aktywności akademickiej na Uniwersytecie Wrocławskim i Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu  analizy sondaży "wskazując na adekwatność/nieadekwatność ich ocen". Ma absolutnie rację, że nadal szkolnictwo publiczne i częściowo niepubliczne jest dla dzieci toksycznym środowiskiem, toteż trzeba tworzyć dobre i realne ścieżki wspierania młodych z dala od tej instytucji.

Jeśli komuś nie starcza wyobraźni, to niech skorzysta chociaż z ofert edukacyjnych Ryszarda M. Łukaszewicza, bo są znacznie głębsze w warstwie aksjonormatywnej, egzystencjalnej i duchowej od tych, które naśladujemy za obcymi kulturowo, choć niewątpliwie oryginalnymi twórcami szkół alternatywnych na świecie.   

(skany korespondencji: archiwum blogera) 

19 grudnia 2023

Eseje Hannah Arendt przesłaniem dla polityków, filozofów, socjologów i pedagogów

 


Lektura esejów Hannah Arendt pod tytułem "Myślenie bez poręczy. Eseje o rozumieniu świata" powinna być obowiązkowa dla polityków, którym wydaje się, że wystarczy zdobyć w wyborach parlamentarnych mandat posła czy senatora, by służyć społeczeństwu a nie sobie czy interesom własnej formacji politycznej. Jak przypomina uczona "(...) zamiast rozróżniać wiele form rządów, można by stwierdzić, że istnieją tylko dwie (linie rozumowania - dop. BŚ), mianowicie rządy konstytucyjne, czyli praworządne, bez względu na to, kto lub jak liczni posiadają władzę, oraz panowanie despotyzmu" (s.83). Wszystkie pozostałe formy rządzenia są formami panowania.

Posłowie na stanowiskach w rządzie są nie tylko przedstawicielami większości parlamentarnej, w związku z czym są apriori skonfliktowani  z opozycją sejmową, ale muszą pamiętać, że reprezentują w Sejmie inter-esse społeczeństwa, a więc powinni być także pomiędzy ludźmi. Niech pamiętają, że w samozachwycie pełnionej przez siebie roli politycznej mogą bardzo szybko doprowadzić do załamania się formy władztwa i upadku, jeśli podejmowane przez nich decyzje będą podporządkowane nie tyle wiedzy, racjonalności, ile wynikom sondaży opinii publicznej. 

Jak pisze Arendt: "Zwykle skłaniamy się do wiary, że wolność zaczyna się tam, gdzie polityka się kończy, ponieważ byliśmy świadkami, jak wolność znikała, kiedy polityka zaczynała nad wszystkimi dominować  i stawała się wszechobecna. Dlatego wydaje się, że im mniej polityki tym więcej wolności, czy też: im mniejsza przestrzeń zawłaszczona przez politykę, tym większy zakres sfery wolności. 

W rzeczy samej, jest dla nas czymś całkiem naturalnym że zakres sfery wolności w danym społeczeństwie określamy na podstawie wielkości wolnego miejsca, jakie zapewnia ona obywatelom na działalność o charakterze niepolitycznym, taką jak na przykład rozwijanie wolnej przedsiębiorczości, a także nauczanie akademickie w niezależnych uczelniach czy aktywność w sferze kulturalnej, intelektualnej i religijnej. Sądzimy, że polityka jest kompatybilna z wolnością jedynie o tyle, o ile zapewnia możliwą wolność od polityki" (s. 288).         

Początkiem, celem i sensem działalności politycznej powinna być zatem racjonalna troska o dobro wspólne, a ta wymaga jedynie bezstronności. Dobrem wspólnym powinna być przykładowo edukacja, zdrowie, problem standardu życia obywateli, trwanie świata, a nie własny interes. "Interes publiczny zawsze wymaga poświęcenia interesów indywidualnych, które są określone przez konieczności życiowe i przez ograniczony czas, jaki został dany śmiertelnikom" (s. 624).

Amerykańska uczona podejmuje w swoich esejach także problem wojny. Jeszcze nie zginęła cywilizacja na tej Ziemi, ale panujący na większej jej części pokój jest kruchy, gdyż świat nie przejął się milionami ofiar I i II wojny światowej, zamordowanymi przez hitlerowców w obozach koncentracyjnych. W XXI wieku nie przeciwdziałał wojnom na Bałkanach, w Syrii, w Ukrainie czy w Strefie Gazy. Najeźdźcy na obce terytorium usprawiedliwiają wojnę czasów od rzymskiej starożytności, co przypomina za Tytusem Liwiuszem autorka esejów: 

"Kto prowadzi wojnę konieczną, prowadzi wojnę sprawiedliwą i bez winy jest oręż tych, którym nic prócz oręża nie pozostało" (s. 320). Tym samym nie ma wojny sprawiedliwej, jeśli podbój innego państwa powodowany jest interesem władzy najeźdźcy a "agresja jest rodzajem przestępstwa" (s.321). 

Zbiór esejów zawiera też wywiady z H. Arendt, których prowadzący nawiązywali do jej filozoficznej refleksji w związku z jej udziałem w Jerozolimie w procesie hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna. "Totalitaryzm zaczyna się od pogardy dla tego, co jest. Drugim krokiem jest stwierdzenie: „Aktualny stan rzeczy musi ulec zmianie - wszystko jedno jak. Cokolwiek by to nie było i tak będzie lepsze od tego, co jest" (s. 644). Podążając za analizą totalitaryzmu, możemy zrozumieć, do czego prowadzi ślepe posłuszeństwo władzy, czym jest banalizacja zła, milczenie świadków jego zaistnienia oraz jaki zachodzi związek między polityką a zbrodnią. 

Nie wolno - zdaniem Arendt - już dłużej usprawiedliwiać wojny "(...) na podstawie racjonalnych powodów czy też w oparciu o zasady rządzące polityką siły. Oczywiście nie zapobiega to wybuchowi wojny, jednak wyklucza większość, jeśli nie wszystkie, uświęcone tradycją usprawiedliwienia. Ani starożytna mądrość, głosząca, że "lepsza śmierć niż życie w niewoli", ani dziewiętnastowieczna definicja wojny jako "kontynuacji polityki innymi środkami" nie mogą mieć zastosowania wobec tego rodzaju masowej zagłady, z którą być może przyjdzie nam się skonfrontować" (s. 431). Konieczne jest zarazem osądzanie zbrodniarzy politycznych bez względu na to kiedy i gdzie stanie się to możliwe.  

Współczesnych mogą zaskoczyć podjęte w esejach jakże odległe w czasie kwestie cybernetyzacji naszego życia, re-ewaluacji działalności intelektualnej, problem czasu niezagospodarowanego, próżnowania, ale i czasu wolnego czy wreszcie kwestię "kryzysu wartości", który sprzyja nieufności wobec nauki i jej osiągnięć. 

W 1972 roku wyraziła publicznie przekonanie, "(...) że naprawdę dobrzy nauczyciele nie cieszą się dostatecznie dużym szacunkiem i uznaniem społeczności akademickiej. Ta cała sprawa z "publikuj albo giń" ("publish or perish"), to prawdziwa katastrofa. Ludzie piszą rzeczy, które nigdy nie powinny zostać napisane, a tym bardziej trafić do druku. Nikt się tym nie interesuje. Ale oni, aby móc zachować stanowiska na uczelni i ewentualnie awansować, muszą to robić. To zniewaga dla życia intelektualnego jako takiego" (s. 564). 

Wielokrotnie powraca uczona w swoich rozprawach do kwestii wolności negatywnej i pozytywnej, polemizuje z tezą o rzekomo dających się ustalić cechach narodowych osób dorosłych, o przypisywaniu każdemu człowiekowi potencjalności bycia Eichmannem czy z przeświadczeniem, że badania naukowe w humanistyce muszą być mierzone miarą ich użyteczności. 

W tekście "Punkt Archimedesowy" upomina się o szanowanie wielkości nauki bez względu na to, co jest przedmiotem jej odkryć. Jak słusznie twierdzi: "Punktu Archimedesowego, który rzeczywiście pozwalałby człowiekowi wiedzieć wszystko i dokonywać wszystkiego, nigdy nie będzie można osiągnąć" (s. 532).

Uczona nie popiera centralizacji , a nawet zachęca do buntowania się przeciwko jej biurokratycznym formom, gdyż "(...) biurokracja to w rzeczywistości rządy sprawowane przez nikogo. Z tym że ów nikt nie jest dobroczynnym nikim. Nikogo nie możemy pociągnąć do odpowiedzialności za to, co sie dzieje, ponieważ w rzeczywistości nie ma nikogo, kogo można uznać za sprawcę danych czynów i zdarzeń, a to jest zatrważające" (s. 590). 

Afirmatorom tak modnego ostatnio pojęcia "symetryzm" polecam odpowiedź Arendt na pytanie, kim jest i jakie zajmuje stanowisko wobec współczesnego układu sił politycznych: 

"(...) ci na lewicy uważają, że jestem konserwatystą, a konserwatyści czasami myślą, że jestem lewicowcem, albo jakimś dysydentem albo Bóg wie co. I muszę powiedzieć, że zupełnie mnie to nie obchodzi. Uważam, że naprawdę ważne kwestie tego stulecia niczego nie zyskają na tego rodzaju deklaracjach" (s. 596-597) i dalej wzmacnia swoje stanowisko, któremu nadaje miano "myślenia bez poręczy" (ang. thinking without a banister),  mówiąc: "Nie jestem w głównym nurcie współczesnej czy jakiejkolwiek innej myśli politycznej. Ale nie dlatego, że chcę być za wszelką cenę oryginalna - po prostu tak jakoś się składa, że ja nigdzie nie pasuję" (s. 598).   

Przywołany w tym miejscu zbiór esejów wybitnej uczonej sprawi niewątpliwą satysfakcję politologom, filozofom polityki, socjologom i historykom idei oraz pedagogom. Ci ostatni znajdą w części rozpraw znakomite analizy istoty kształcenia odwołujacego się do działania i myślenia, do wyobraźni izdziwienia dzieci czy młodzieży, ale także znajdą tu argumenty na rzecz świata wartości, obowiązywania norm społęczno-moralnych i wychowania bez przemocy.