06 września 2023

Nowa książka Andrzeja Paradysza

 

Wprawdzie analizuję literaturę z makropolityki, by uwzględnić ją w badaniach dotyczących polityk oświatowych zmieniających się w Polsce partii władzy, to jednak znacznie dalej jest mi do studiów z geopolityki. Wynika to stąd, że edukacja na wszystkich poziomach w krajach demokratycznych jest w międzynarodowym porządku prawnym wyłączona z jurysdykcji podmiotów globalnych zobowiązań. Różne organizacje jak ONZ, UNESCO, OECD, Unia Europejska usiłują wprawdzie zobowiązać rządy państw członkowskich do uwzględnienia megatrendów oświatowych w powiązaniu ze zmianami w różnych sferach publicznych na całym świecie, to jednak nie mają mocy sprawczej, by wyegzekwować od władz państwowych rekomendowane prawa, uchwały, rekomendacje m.in. w kwestiach edukacyjnych. 

O globalizacji jest mnóstwo rozpraw naukowych i popularnonaukowych, monografii i artykułów, doniesień prasowych i róznego rodzaju ekspertyz, ale warto śledzić każdą z kolejnych publikacji na powyższe tematy, by mieć orientację przynajmniej o stanie wiedzy i jej recepcji przez czytelników, wśród których nie wszyscy są naukowcami, profesjonalnie przygotowanymi do analiz publicystami itp. 

Z tym większym zainteresowaniem przeczytałem recenzję prof. Romana Kuźniara na temat najnowszej książki absolwenta studiów pedagogicznych Andrzeja Paradysza z Jedlicza. Chciałbym mieć więcej takich studentów, którzy mają pasję czytania, analizowania i pisania, dlatego cytuję za zgodą Recenzenta jego opinię o książce być może wkrótce studenta kolejnej uczelni akademickiej:

                

Z reguły, gdy piszę jakąś recenzję, polemikę, przedmowę lub tylko kogoś cytuję, to są to książki albo artykuły moich kolegów po fachu z Warszawy, Krakowa, Paryża czy Nowego Jorku. Nie przypuszczałem, że z takim zainteresowaniem przeczytam, a następnie skreślę kilka zdań słowa wstępnego do książki Autora pochodzącego z Jedlicza sąsiadującego z moim rodzinnym Krosnem.

Nie pierwszy raz okazuje się, że ciekawe rzeczy, także z mojej dziedziny, mogą powstawać z dala od metropolii, uznanych ośrodków akademickich czy think tanków. Książka Andrzeja Paradysza nie jest klasyczną monografią naukową. Jest raczej zbiorem tekstów publicystycznych i komentatorskich, ale napisanych z wielkim erudycyjnym oddechem, którego mógłby Autorowi pozazdrościć niejeden akademik. Jest świadectwem wielkiej ciekawości poznawczej i szerokich horyzontów intelektualnych. Jest to rzecz o ważnych sprawach politycznych i społecznych, mających globalny zasięg, a przy tym napisana ze swadą. To się po prostu dobrze czyta. Jest tak napisana, że łatwo może wciągnąć czytelnika zarówno z wielkiego Wrocławia, jak i z okolic Krosna.

Autor swobodnie porusza się wśród meandrów globalizacji, koncepcji i form porządku międzynarodowego, technologicznych i przemysłowych sprężyn rozwoju ludzkości oraz tego tu, nad Wisłą. Jej główną wartość upatruję w tym, że Andrzej Paradysz przeprowadza w niej celną demistyfikację różnych mitów towarzyszących dynamicznemu rozwojowi świata w ostatnich dekadach, a zwłaszcza przekłuwa balony teorii spiskowych dotyczących gospodarki światowej, globalnego rządzenia czy takich, które zatruwają poprawność widzenia naszych problemów rozwojowych i naszego miejsca w Europie. 

Autor świetnie rozumie, ile Polska zyskała na procesach globalizacji oraz integracji europejskiej i mówi polskiemu czytelnikowi: nie ma się czego obawiać. Pod warunkiem, że ma się otwartą głowę, gotowość stałego uczenia i energię do pracy, dla siebie, ale zarazem takiej, która dobrze służy otoczeniu, nam wszystkim. Bez otwartości, ale też własnego wysiłku, nie ma rozwoju – takie jest przesłanie wynikające z tej książki dla polskiego odbiorcy.

Nie mogę powiedzieć, abym się zgadzał z każdym zdaniem Autora. Ale przecież nie o to chodzi, aby się ze sobą zgadzać, ale aby się wzajemnie słuchać, analizować to, co inni piszą czy mają do powiedzenia, i dzięki temu stawać się mądrzejszym, lepiej rozumieć zagadnienia, z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Nie bać się odmiennych punktów widzenia, to jeszcze jeden wniosek z lektury książki Andrzeja Paradysza.

Od bogactwa wątków, które tam znajdujemy, może się zakręcić w głowie, zwłaszcza, że narracja Autora ma wysokie tempo, może nawet chciałoby się, aby wolniej pomykał przez kolejne tematy. Na tym bogactwie korzysta jednak czytelnik. Problemowy patchwork w pigułce oferowany przez Andrzeja Paradysza skłoni niejednego do sięgnięcia do oryginału przezeń komentowanego.

Choć czasem pewnie nie warto. Dobrze na przykład, że Autor przybliża czytelnikowi takiego dziwoląga jak rosyjski geopolityk Dugin, warto wiedzieć, że chodzą tacy po Moskwie i infekują umysły ludzi rosyjskiego, szerokiego obozu władzy (polityków, media, wojskowych, także nierzadko analityków i innych badaczy).

Ale twórczość Dugina, choć zatruła w Rosji niejeden umysł, to czysta szarlataneria, zaś on sam chciałby może zostać Rasputinem Kremla, to warto zauważyć, że Dugin cara Mikołaja II (czyli nawiedzony mnich) zasłużenie źle skończył. Zatruty przez Dugina i jemu podobnych, a wcześniej przez KGB, umysł Putina doprowadził do wojny przeciwko Ukrainie, która – jak przekonująco pokazuje Autor - przyniosła wielki kosz zatrutych owoców.

Trochę lepiej niż Autor widzę Polaków. Jestem również zwolennikiem samokrytycyzmu, to lepsze niż nasza polska tromtadracja, ale po 1989 roku, a punkt startu był bardzo trudny, Polacy odnieśli większe sukcesy niż większość naszych sąsiadów. Do 2015 roku byliśmy przedmiotem podziwu i pewnej zazdrości, ale takiej podszytej uznaniem („patrzcie, jak sobie radzą”). No ale cóż, musiały w nas drzemać jakieś lęki, kompleksy i przesądy, skoro daliśmy sobie w ostatnich latach zabrać nie tylko wizerunek, ale też perspektywy rozwoju oparte na solidnych przesłankach, a nie pisane palcem na wodzie obietnice, za którymi kryła się żądza władzy dla władzy, a przy tym pragnącej odwrócić nas od Europy.

Autor doskonale rozumie, że tylko Polska mocno zakorzeniona w Europie i w dobrych stosunkach z sąsiadami może się rozwijać, bez obaw, że ktoś z zewnątrz czyha na jej suwerenność i tożsamość. Warto dać się zarazić optymizmowi Autora, że Polacy sroce spod ogona nie wypadli i sobie poradzą w rywalizacji i współpracy z innymi narodami świata. Lektura jego kolejnych tekstów tu zebranych nie będzie czasem straconym.

Prof. Roman Kuźniar


05 września 2023

Kluczowe umiejętności uczenia się w XXI wieku

 

Polityka oświatowa wysoko rozwiniętych gospodarczo państw świata reorientuje cele kształcenia w takim zakresie, by uwzględniały one dynamikę zmian technologicznych w innowacyjnej gospodarce. Niemcy ulokowali się już kilka lat temu w Dolinie Krzemowej, a więc w pobliżu potentatów światowej technologii cyfrowej w USA dwujęzyczną szkołę (Deutsche Schule w Silicon Valley), która stała się forpocztą szkoły przyszłości.

Chociaż umiejętności uczenia się w XXI wieku nie są jednoznacznie zdefiniowane w literaturze pedagogicznej, to w powyższej placówce realizowane są następujące zakresy kompetencji. Przedmiotem transformatywnej dydaktyki czyni się rozwijanie u uczniów umiejętności w zakresie:

• myślenia krytycznego, umiejętności rozwiązywania problemów, analizy i interpretacji a także wyszukiwania wiarygodnych informacji i naukowej wiedzy w Internecie; 

• weryfikowania informacji i formułowania pytań;  

• kreatywności, ekspresji artystycznej, ciekawości, innowacyjnego myślenia, wyobraźni i myślenia; 

• samodzielnej i odpowiedzialnej pracy; 

• prezentowania wyników własnej aktywności poznawczej; 

• pracy w zespole, współpracy, przywództwa, angażowania się w wirtualnym środowisku pracy;  

• analizy i interpretacji danych, programowania; 

• dostrzegania i zrozumienia wzajemnych powiązań między wartościami etycznymi, społecznymi, socjalnymi, ekologicznymi, kulturowymi, humanitarnymi, naukowymi i ekonomicznymi;

• przedsiębiorczego myślenia (przedsiębiorczości);

• myślenia naukowego i zastosowania we własnej działalności metod naukowych.

"Projekt lekcji odgrywa w tej eksperymentalnej szkole kluczową rolę. Proces uczenia się jest tu wysoce zindywidualizowany. Uczniowie stają się producentami treści cyfrowych. Środowisko cyfrowe stanowi dla nich nową przestrzeń  »makerspace« do uczenia się w ramach kreatywnych warsztatów. Media cyfrowe umożliwiają im autentyczne spotkania z ludźmi z innych kultur. Nauczyciele i uczniowie postrzegają siebie jako część globalnej społeczności edukacyjnej, która jest połączona w sieci na całym świecie. 

    W tej "szkole" smartfony, tablety, notebooki są uważane za „inteligentnych” sojuszników w uczeniu się. Wykorzystuje się w tym procesie naukowe blogi, które służą uczniom jako medium do interakcji i dyskusji. Materiały dydaktyczne są zdygitalizowane, a wiedza jest cyfrowo usystematyzowana i uporządkowana. Są one zawsze dostępne i można je udostępnić koleżankom i kolegom jednym kliknięciem. 

Zmieniła się rola nauczyciela. Media cyfrowe intensyfikują współpracę między nauczycielem a uczniami zarówno w klasie (synchronicznie), jak i poza nią (asynchronicznie). Nauka jest tu oparta na metodzie projektów, w ramach której uczniowie szukają odpowiedzi na sformułowane także przez siebie pytania, kontaktują się z ekspertami, tworzą prezentacje własnych projektów i udostępniają je innym. Nauczyciele zaś zapewniają uczniom wsparcie i wskazówki". 

Z wypowiedzi polityków władzy z wczorajszego dnia inaugurującego rok szkolny 2023/2024 wynika, że mamy patologiczną politykę oświatową w kraju.   


(źródło: Martin Fugmann (2017), Schule auf dem Weg in die Digitalisierung – ein Praxisbericht der Deutschen Schule im Silicon Valley, in: Burow/Gallenkamp (Hrsg.) Bildung 2030 – Sieben Trends, die die Bildung revolutionieren, Weinheim Basel: Beltz, s.153). 


04 września 2023

Czy obnażono komunizm?

 

 



Wydanie przekładu książki z 1957 roku szefa komendy policji w Salt Lake City (USA) W. Cleona Skousena pt. "Komunista obnażony" dotyczy wprawdzie epoki zimnej wojny między USA a Rosją, ale można zawarte w niej analizy odnieść do państw współczesnych, których liderzy partii władzy postanowili podporządkować obywateli ideologii własnej partii. Aby osiągnąć ten cel lider partii władzy potrzebował (...) dwóch rzeczy: po pierwszej całkowitej anihilacji wszelkiej opozycji, (...). Po drugie, potrzebował  nowego rodzaju człowieka (...) skoszarowany gatunek "pawłowskich automatów", których umysłami mogliby sterować  ich panowie za pomocą odpowiednich sygnałów. Ludzi, którzy nie kierowaliby się już wolną wolą. etyką, moralnością i sumieniem. (...) Od ponad czterech tysięcy lat stworzenie takiego gatunku było marzeniem ludzi chciwych władzy (s. 49-50).       

Każdy, kto okazuje miękkie serce, ma w świetle powyższego podejścia także "rozmiękczony mózg", a zatem jako człowiek słaby nie zasługuje na zbyt wiele. Można go pozbawić dotychczasowego statusu. W obecnej polityce obowiązują prawa dżungli w świetle których, do władzy dostaje się ten, kto jest silniejszy, kto nie kieruje się moralnością czy honorem.  Wszystko, co sprzyja sprawowaniu władzy, jest dobre, a każdy, kto jej w tym przeszkadza, jest "czystym złem".

Dla takiej osoby podpisanie kilkudziesięciu traktatów, a następnie pogwałcenie ich  (...) nie jest hipokryzją, lecz strategią.. Manipulowanie umysłami innych ludzi, by ukryć przed nimi prawdę, nie jest oszustwem, lecz niezbędnym narzędziem władzy. (...) to, co służy realizacji celów, jest dobre  (s.51). Taka osoba postrzega innych jako zagrożenie dla własnego (prze-)trwania w polityce, toteż podejmuje takie działania, dzięki którym będzie możliwe sprawowanie nad nimi całkowitej kontroli. Sam tworzy bariery, za którymi może ukrywać własne działania, prawdziwe ich intencje. Harmonogram podboju społeczeństwa będzie realizować krok po kroku z wielką determinacją.  

Kilkadziesiąt lat temu Skousen zastanawiał się nad tym, "Jak wybitnemu naukowcowi czy jakiejkolwiek wykształconej osobie może przypaść do gustu komunizm?"(s. 81), by dojść do wniosku, że zarządzanie przez konflikt, ustawiczne dzielenie społeczeństwa na tych, którzy są ZA władzą i jej ideologią, i tych, którzy są jej przeciwni, służy reprezentowaniu idei konfliktu w naturze i podtrzymaniu konieczności prowadzenia ze sobą walki. 

Można to sprowadzić do zasady, że cel uświęca środki. Dla słusznej sprawy wolno oszukiwać, kłamać, nie dotrzymywać słowa czy nawet niszczyć ludzkie życie (s.90). Władza autorytarna, narzucająca społeczeństwu jedynie słuszną ideologię, będzie propagować nowe podejście do historii, ekonomii, polityki, etyki, wychowania i nauki. 

Władza państwowa jest fundamentem zbiorowego życia. Człowiek jest ze swej natury istotą społeczną i polityczną, a zatem powoływanie rządów do kierowania członków  wspólnoty w stronę wspólnego dobra jest immanentnym wyrazem natury człowieka  (s. 123). W państwie autorytarnym zmienia się system prawny dla ochrony osób władzy.  

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, w jaki sposób komunizm jako ideologia przenikał do różnych regionów i krajów świata oraz jak idee Marksa i Lenina stawały się jedynie słuszną wykładnią wszystkich sfer życia człowieka podporządkowanego monoideologii, powinien przeczytać tę rozprawę. Z biegiem czasu ulegała ona przekształceniom, ewoluowała, ale nadal obecna jest w codziennej praktyce tej formacji politycznej "tajna broń komunizmu".

 Przypomina się ostrzeżenie pedagoga kultury Zygmunta Mysłakowskiego, dla którego agitator tym się różni od naukowca, że operuje hasłami i modą dnia. "Tylko umysły prymitywne a doktrynerskie (esprit primaire) chwytają się gotowych formuł i sądzą, że oto są w stanie wyrugować całkowicie tradycję, pokonać rutynę. Wiara w „nową szkołę”, przeciwstawioną „starej”, bywa tak samo przesądna i naiwna, jak wiara w jakiś cudotwórczy lek albo magiczne zaklęcie" (Z. Mysłakowski, Pedagogika, jej metody i miejsce w systemie nauk. Odbitka z Encyklopedii Wychowania, tom 1, Nakładem „Naszej Księgarni” Spółki Akcyjnej Związku Nauczycielstwa Polskiego, Warszawa 1933, s. 17). 

Przyszłość edukacji jest w rękach naukowców, o ile doktrynerzy nie będą im przeszkadzać w misji poszukiwania prawdy i kreowania koniecznych zmian dla dobra wspólnego.