(foto: Freestyle'owa Mównica TCW". Mebel oryginalnie pamiętający czasy wczesnogierkowskie. Wyremontowany przez TCW, po doczepieniu kółek, dzwonka i uchwytów, służył wolontariuszom przez lata do trenowania własnych wystąpień w różnych miejscach publicznych. W tle mural artysty o kryptonimie Łajdak)
Kończę pracę nad nową książką z pedagogiki szkolnej, w tym dydaktyki adekwatnej, którą napisałem z moim najmłodszym doktorem Michałem Paluchem. Rozprawa zapewne nigdy by nie powstała,
gdybyśmy się nie spotkali najpierw na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie,
kiedy Michał był szefem Studenckiego Koła Naukowego Pedagogów. Wówczas wziął udział w debacie
na temat kształcenia pedagogów upominając się o wyższe standardy w
akademickiej dydaktyce.
Po trzydziestu latach różnych działań na rzecz czynnego
i zróżnicowanego włączania się w transformację polskiej edukacji właściwie nie
miałem już ochoty dalej zajmować się problematyką edukacji szkolnej. Jednak
ponowne spotkanie Michała kilka lat temu w Akademii Pedagogiki
Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie na studiach doktoranckich w
każdym z nas zapisało się bardzo głęboko. Szybko rozpoznaliśmy w sobie powyższe
wartości, którymi nasiąknęliśmy w harcerstwie, w działaniach społecznych,
chociaż każdy z nas podejmował je w innym regionie kraju pro publico bono.
Michał był twórcą szkoły liderów na Śląsku Cieszyńskim, współzałożycielem
Transgranicznego Centrum Wolontariatu w Cieszynie, gdzie przygotowywał młodzież
do społecznej aktywności w środowisku lokalnym. Przez kilka lat działał w
przestrzeni publicznej, prowadząc liczne przedsięwzięcia w sektorze edukacji
kulturalnej i obywatelskiej. Wykorzystywał własne doświadczenia edukatorskie i
know-how, aby wspomóc angażujące się społecznie i politycznie osoby w drodze do
bardziej świadomego i profesjonalnego sprawowania funkcji radnego.
Jego pomysł na
powołanie do życia Szkoły Radnych nie miał żadnego zewnętrznego finansowania
ani politycznego zaplecza. Koszty organizacyjne pokrywał ze składek słuchaczy.
Szkoła była otwarta dla wszystkich mieszkańców Cieszyna i regionu wyrażających
dobrą wolę do wspólnotowego myślenia i działania. Dotychczasowe przedsięwzięcia
doczekały się licznych publikacji, zarówno w prasie lokalnej, regionalnej jak i
krajowej.
Odwiedziłem jego "Laboratorium Sił Społecznych" w Cieszynie. Sam tak określiłem
jego inicjatywę, która w rzeczywistości miała własną nazwą – Transgraniczne
Centrum Wolontariatu (TCW) na Zamku w Cieszynie. Było to godne miejsce dla chlubnego ruchu
społecznego. Wiele już widziałem w swoim życiu inicjatyw, projektów, działań
społecznych, ale ten projekt był fascynujący. Być może podobnych inicjatyw jest
więcej, bo pojęcie wolontariatu kojarzy się z czymś oczywistym, jako powszednim
rozwiązaniem w polskiej rzeczywistości. To jednak nie był typowy wolontariat. W
TCW realizowany był autorski, bo Michała model systemowego kształcenia (w
modelu dydaktyki adekwatnej) i socjalizowania młodych ludzi do
autentycznej roli liderów życia publicznego.
TCW wyprowadzał nastoletnich uczniów z
ławek szkolnych na ulice miasta, aby stawali się współkreatorami jego
przestrzeni publicznej. Jeśli szkoła dla jednych jest środowiskiem wsparcia ich
rozwoju, a dla innych stanowi barierę, to Michał wraz z zespołem współtworzącym
Centrum włączał ich w życie publiczne, budując wraz z nimi nową przestrzeń
solidarności społecznej, w której mogli uczyć się wzajemnego szacunku, dzielić
wiedzą i umiejętnościami oraz służyć społeczności lokalnej. Inicjując kolejne
akcje, imprezy, często spontanicznie, z potrzeby chwili (np. organizując
jeszcze przed wydarzeniami na Majdanie w Kijowie spotkanie młodzieży z Ukrainy,
która przebywała w regionie cieszyńskim, a nie wiedziała o swoim istnieniu),
przełamywali wspólne bariery, schematy i stereotypy. Pokazywali cieszynianom,
że młodzież bez względu na pochodzenie, płeć, wiek, narodowość, wyznanie itp.
jest wartościowym pokoleniem, które nie musi karmić się przemocą, nudą,
nihilizmem czy interesownością.
Michał stworzył własną kulturę freestylową,
budował z młodzieżą kapitał społeczny w wolnym myśleniu i działaniu, w nowej
rzeczywistości, jaką zakłada demokracja partycypacyjna. Działali na pograniczu
Polski i Czech, by zjednoczony po 1989 roku Cieszyn (miasto podzielone w
socjalizmie historią) ponownie uczynić miejscem międzykulturowej solidarności i
samorządności. Wraz z młodzieżą obu Republik współtworzyli nowe relacje
międzypokoleniowe i międzynarodowe, które były uwolnione od wpływów
jakichkolwiek środowisk partyjnych, politycznych.
Byli zainteresowani
odkrywaniem i rozwijaniem potencjału osobowego osób, które nie chcą czekać, aż
jakaś władza im coś da, załatwi, tylko biorą swoje sprawy we własne ręce. Michał
opracował metodę pracy z młodzieżą
rozpoznawaną jako community centered learning, czyli uczenia się
skoncentrowanego na wspólnocie osób. W tej metodzie centralne miejsce
zajmuje grupa, a wykonane przez nią zadania są tylko skutkiem ubocznym
nawiązanych międzyludzkich relacji.
Tak powstawały
pierwsze transgraniczne festiwale freestylowe, tak powołali pierwszy w
Europie Transgraniczny Parlament Młodzieży, tak włączali się w kreowanie
polityki młodzieżowej spójności społecznej, solidaryzmu społecznego i
kulturowego zjednoczonego miasta. Stali się układem limfatycznym przestrzeni publicznej,
która tętni zupełnie nowym życiem i pasją ich obywatelskiego zaangażowania.
Wiedzieli, że tylko w ten sposób mogą sami wykształcić przyszłych menedżerów,
liderów ruchów społecznych, samorządowych działaczy. Tworzyli historię swojego
regionu kierując się wartościami przyzwoitości, przedsiębiorczości i
wspólnotowości.
Michał, obywatel świata, który przez kilka
ładnych lat imał się różnych prac oraz zawodów, ale i odbył szkolenia w
Szwecji, Danii i Japonii, opracował własny model kształcenia liderów społecznych
czy - jak określiłaby to Helena Radlińska - sił
społecznych, nadając mu miano „dydaktyka adekwatna”. Tak oto spotkałem
w Akademii Michała jako zaangażowanego, autentycznego, z pasją działającego dla
młodych pedagoga, który czynił coś niepowtarzalnego, autorskiego,
wyjątkowego dla innych i który sam także wzrastał, podnosząc swoje kwalifikacje
i służąc społeczności lokalnej, swojej małej Ojczyźnie.
Ja
zaś, ukończywszy w 1990 r. w stopniu harcmistrza PL służbę w ZHP po latach
zmagań z resztkami stalinizmu w środowiskach władz naczelnych i chorągwianych,
postanowiłem zerwać z tą organizacją, by zająć się pracą naukową na
Uniwersytecie Łódzkim i eksperymentem pedagogicznym w szkolnictwie państwowym, a potem publicznym. Można się zatem zastanawiać nad tym, kto kogo uczył w Akademii, w co
wprowadzał, skoro każdy z nas miał za sobą bogactwo doświadczeń w pedagogice
praktycznej, a zarazem czytał, analizował, raportował to, co wywoływało
potrzebę spojrzenia na polską edukację szkolną i pozaszkolną z różnych
perspektyw i miejsc oraz animowania innowacji.
To wszystko sprawiło, że Michał zwrócił
się do mnie o wyrażenie zgody na sprawowanie opieki nad jego projektem naukowym
w ramach dysertacji doktorskiej. W ciągu kilku lat studiów doktoranckich
mogliśmy wspólnie pogłębić wiedzę, przeprowadzić eksperymentalne badania w
środowisku akademickim, by na tej podstawie powstała praca doktorska pt. Dwoistość relacji dydaktycznej nauczyciel–dorosły uczeń, którą Michał obronił w dn. 24 czerwca 2020 roku w warunkach panującej już
w kraju pandemii koronawirusa COVID-19.
Cząstka jego doświadczenia
i wyników badań procesu nauczania-uczenia się znajduje swoje szczególne miejsce
w tej książce, sięga bowiem nie tylko do źródeł wiedzy o istocie uczenia się i
nauczania, ale także do rdzenia nauczycielskiej profesji. Cechuje je nie tylko
potrzeba bycia autorem zawodowego rozwoju, ale także towarzyszące każdemu
nowatorowi zjawisko samotności, które wynika z ostatecznego rozstania z
prawdziwym uczniem i koniecznością kontynuowania dalszej wędrówki w pojedynkę,
niezależnie od liczby mijanych i napotykanych dalej osób – uczniów, ich
rodziców i innych nauczycieli.
To był nasz wspólny mianownik, który
zrodził potrzebę zamieszczenia swoich myśli, idei i doświadczeń na kartach
wspólnej książki, by dalej zmagać się z kolejnymi wyzwaniami losu na naszych uczelniach.
Obaj
wiedzieliśmy, że nauka powinna opisywać i wyjaśniać znaczenie uwarunkowań
procesu kształcenia, które pozostając nienaruszalne w polskim systemie szkolnym
i zarządzaniu nim, prowadzą do edukacyjnych strat w życiu kolejnych młodych
pokoleń.