14 października 2020

Odszedł na wieczną wartę wybitny wychowawca młodych pokoleń, harcmistrz, lekarz, profesor nauk medycznych ANDRZEJ JACZEWSKI

 


Kilka dni temu otrzymałem od prof. Macieja Tanasia informację, że ANDRZEJ JACZEWSKI - autor znakomitych książek z zakresu edukacji seksualnej dla dzieci i młodzieży, harcmistrz, wychowawca wielu pokoleń polskiej młodzieży, znakomity uczony, żeglarz  - profesor nauk medycznych, seksuolog trafił do szpitala na skutek udaru. Przed kilku godzinami w Internecie pojawił się jakże bolesny komunikat. 

Nie sposób pisać w takim momencie o wszystkich zasługach, jakie poczynił w ciągu swojego dorosłego życia ratując oraz wychowując dzieci i młodzież. Zapewne nie miał możliwości dowiedzenia się o tym, komu i w jakim stopniu pomogły w życiu napisane przez niego książki. Te jednak trafiały pod strzechy, bo też dalekie były od fałszowania wiedzy naukowej, ideologizacji czy politycznej manipulacji. 

Niedawno pisałem w blogu o jakże niegodnej, bo wpisującej się w światopoglądową wojnę polsko-polską, akcji części prawicowych polityków, której celem miało być zakwestionowanie autorytetu naukowego profesora Andrzeja Jaczewskiego. Prymitywizm i populizm, wąsko pojmowane interesy osób niegodnych zajmowania jakichkolwiek stanowisk czy wyrazania opinii w kwestiach medycznych i wychowawczych, chyba już nasycił swoją wampiryczną mentalność? 

W 2019 r. Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk przyznał Profesorowi "Medal Za Zasługi dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki" . Różne były  losy, by móc dotrzeć z tym wyróżnieniem do A. Jaczewskiego, ale powiodło się to wreszcie we wrześniu bieżącego roku.  Laureat tego wyróżnienia mieszkał w Ropkach k. Wysowej, daleko od toksycznej cywilizacji.  



Dotarł jednak do Niego prof. Maciej Tanaś i osobiście wręczył mu Medal, który jest symbolicznym wyrazem wdzięczności naszego środowiska za piękne, mądre, odważne życie Harcmistrza, pełne zaangażowania społeczno-wychowawczego, naukowego, lekarskiego i publicystycznego. 

Z relacji prof. M. Tanasia wiem, że był tym wyróżnieniem bardzo wzruszony. Miał już bardzo słaby wzrok, toteż trzymał w rękach ów Medal z ogomnym przejęciem. Opowiadał o swoich losach, ale i z troską wyrażał się o sytuacji młodych pokoleń w obecnych czasach.  

Wychowankowie, pacjenci, przyjaciele, czytelnicy pamiętają o swoim Mistrzu.  Odszedł tuż przed Dniem Edukacji Narodowej jako PEDAGOG-PEDAGOGÓW, pozostawiając nam w spadku swoje dzieła, dobroć serca, bezinteresowność czynów, dzielność, poczucie godności oraz miłość do Ojczyzny, o którą walczył w okresie okupacji (był członkiem "Szarych Szeregów", od 1943 r. drużynowym "Zawiszy"). 

Wprawdzie A. Jaczewski wydał w 2018 r. autobiograficzną książkę p.t. "Harcerstwu zawdzięczam bardzo wiele...", ale tak naprawdę, to polskie harcerstwo znacznie więcej zawdzięcza właśnie Jemu. Jestem jednym z niewidzialnych dla Niego tysięcy harcerzy, którzy wiele zawdzięczają także Jemu. Jak napisał niespełna miesiąc temu w liście, nie dane mu było już współpracować ze mną ani w harcerskim ruchu, ani na akademickiej niwie.    



 Ubolewał nad kryzysem Harcerstwa, w którym - jak pisał - zaczęły przeważać postawy "mieć" nad "być". On sam wstąpił do tego ruchu w 1938 r., ale to dopiero w czasie okupacji niemieckiej stał się harcerzem w pełnym tego słowa znaczeniu. Jak pisał: 

Okupacja niemiecka była straszna, a jednym z największym zagrożeń dla trwania narodu było zagrożenie powszechną demoralizacją. Można dyskutować o znaczeniu walki, oporu zbrojnego. Osobiście mam obecnie (nie zawsze tak było....) negatywną ocenę walki zbrojnej. 

Powstanie warszawskie, sabotaże i zamachy były krwawo mszczone przez okupanta. Opłacalność takich działań jest wątpliwa. Ale opór cywilny, zwłaszcza nielegalna oświata, także działanie Szarych Szeregów: były bez wątpienia skutecznym działaniem zagrożonego niebytem społeczeństwa. (...) Program "Dziś - jutro - pojutrze" stawiał zadania nie tylko na czas wojny. Mobilizował, zmuszał do nauki, zdobywania zawodu tak, by młodzi w wymarzonej wolnej Polsce mogli być pożytecznymi obywatelami [s. 9] .        

Walcząc zbrojnie wprawdzie doczekał wolnej Polski, ale na krótko, gdyż najpierw został aresztowany i musiał się ukrywać, gdyż ciążył na członkach jego grupy podziemnej "Krzysztof" wyrok śmierci.  Warto poznać życie i dokonania bohatera szeroko pojmowanej walki o Polskę, której pokolenie XXI w. nie rozumie, bo urodziło się w wolnym państwie. 

Czuwaj Druhu Harcmistrzu!  Requiestat in pace.     


13 października 2020

Mowa nienawiści ma się w Polsce dobrze , także z udziałem niektórych pedagogów, publicystów, działaczy, a przede wszystkim MEDIÓW

 

Psycholog, prof. Janusz Reykowski wydał z zespołem swoich współpracowników z Instytutu Psychologii PAN  (IP PAN) niewielkiej objętości publikację p.t. Nienawiść w przestrzeni publicznej (Warszawa 2020). Jej recenzentem był socjolog prof. Ireneusz Krzemiński. Publikacja zapoczątkowuje nową serię wydawniczą „Społeczne wyzwania współczesności”.

Jednym z nich – jak uznano – stało się uczucie nienawiści, które zaistniało w wielu państwach demokratycznych w przestrzeni publicznej w formie mowy nienawiści. Angielski czasownik to hate (nienawidzić) wszedł do polszczyzny jako „hejt” i robi niezwykłą karierę [s1]. Profesorowie Ida Kurcz i Piotr  Szarota  konstatują nie tylko rozprzestrzenianie się hejtu, ale jego ekstremalną postać jaką jest morderstwo prezydenta Gdańska z w wyniku wojny politycznej w naszym kraju.

Psycholodzy IP PAN wskazują na to, że przyczyną zdziczenia obyczajów jest [g]wałtowne nasilenie agresji i coraz częstsza aprobata języka nienawiści w dyskursie publicznym i przestrzeni społecznej stały się w ostatnim czasie nie tylko przedmiotem wielu tekstów publicystycznych, ale także badań i analiz naukowych [s. 2].   

Inspiracją do napisania i wydania tej książki była konferencja naukowa, która odbyła się w Pałacu Staszica w dn.24 października 2019 r.  W rok po wyborach parlamentarnych i na kilka miesięcy przed wyborami prezydenta RP postanowiono „snuć opowieść o nienawiści na różne sposoby”. To dobrze, bo nienawiść nie ma barw światopoglądowych, ideologicznych, partyjnych, wyznaniowych, kulturowych, instytucjonalnych, społecznych, aczkolwiek mogą owe zmienne rzutować na jej ujawnienie się, zakres i skalę oddziaływania na ludzi.

Szukałem zatem nowe wymiary zaistnienia nienawiści lub stawiania jej barier w społeczeństwie polskim. Znakomicie się stało, że pierwszym tekstem okazała się socjologiczna analiza mowy nienawiści w kontekście normatywnych regulacji wolności słowa. Profesor Iwona Jakubicka-Bronowska z Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Jej zdaniem mowa nienawiści kwitnie w społeczeństwie, w którym  obywatele bombardowani są sprzecznymi wobec faktów, zdarzeń, procesów czy osób informacjami, których wiarygodności z różnych powodów nie jesteśmy w stanie sprawdzić.  Największym sprawcą mowy nienawiści są MEDIA, które wykorzystywane są przez różne siły polityczne i społeczne do  manipulowania ludźmi, by pozyskać ich poparcie dla jednego ze zantagonizowanych podmiotów czy środowisk.

Obywatele są zatem zanurzani w wykreowanej przez wydające się im jako najbardziej wiarygodne czy odpowiadające im „równoległe rzeczywistości”. Ostatecznie jednostka skazana jest na konfrontację informacji pochodzących z różnych źródeł, konfrontacja ta może pozwolić  na analizę doprowadzającą do wyłuskania z morza sprzecznych informacji  pewnej wspólnej treści. Ale konfrontacja taka że skończyć się całkowitym niepowodzeniem. Wówczas pozostaje obdarzenie jednego źródła lub grupy źródeł informacji  zaufaniem i przyjęcie za prawdziwy kreowanego przez nie obrazu rzeczywistości [s. 6].

Powołując się na ustalenia w naukach społecznych autorka pokazuje różne rodzaje mowy nienawiści, wykorzystywane do oddziaływania fałszem na ludzi przez zakłamywanie rzeczywistości. Są to:

- postprawda, czyli sytuacja, w której […] obiektywne fakty mają mniejsze znaczenie w kształtowaniu opinii publicznej niż odwołanie się do osobistych przekonań [s.8],

- alternatywne fakty, to operowanie fałszywymi stwierdzeniami, przez operowanie alternatywnymi faktami;

- fake newsy, to informacja całkowicie nieprawdziwa, stworzona celowo, w formie i treści wydającej się prawdziwą;

- astroturfing, to tworzenie fałszywych inicjatyw społecznych.

Nimi posługują się nie tylko media, politycy, zantagonizowane środowiska społeczne, ale także osoby, które usiłują przez fabrykowanie informacji realizować osobiste cele czyimś kosztem. Wielokrotnie opisywałem działania takich osób w swoim blogu. 

Przykładem astroturfing jako manipulacji społeczeństwem jest zakładanie fundacji, które rzekomo moją służyć szczytnym i szlachetnym celom, a w rzeczywistości są środkiem do realizacji prywatnych interesów ich założycieli. Takie podmioty zakłamują rzeczywistość przez stawianie komuś zarzutów czy wywoływanie wrażenia, że czyjeś działania społeczne są kierowane przez kogoś z zewnątrz (s. 9-10).

Autorka interesującego tekstu przywołuje także normy prawne polskiej Konstytucji i Kodeksu Karnego, ale dochodzi do wniosku, że nie są one skuteczne, gdyż nie odstraszają potencjalnych nekrofilów.  Przywołuje zatem za Timothy Ash’em, że (…) mowa nienawiści musi być potępiana moralnie, choć już nieprawnie [s.18].

Istniejący także w Polsce podział Polaków według kategorii „MY – ONI”, „lepsi-gorsi”, „prawdziwi-nieprawdziwi” sprawia,  że każdy, kto wpisuje się w kreowanie czy podtrzymywanie powyższych podziałów  służy dehumanizacji i skrajnemu wykluczaniu ludzi.  Są to obiektywni lub subiektywni wrogowie humanum.  

 

Ps. Mam nadzieję, że śląski hejter nie zacznie grzebać w życiorysie prof. Janusza Reykowskiego,  by zaprzeczyć naukowo uzasadnionym racjom w niniejszej książce.   

12 października 2020

HABAILITACJE w świetle danych Rady Doskonałości Naukowej

 


W podsumowaniu rocznej działalności Rady Doskonałości Naukowej przez jej przewodniczącego - 
prof. Grzegorza Węgrzyna zostały przekazane dane na temat liczby wniosków w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego w ośmiu dziedzinach nauk. 
W okresie 1 października 2019 r. - 30 września 2020 r.  wszczęto 552 postępowania habilitacyjne. 
W świetle akademickiej Konstytucji 2.0 nie ma w Polsce obowiązku habilitowania się, żeby można było ubiegać się o tytuł naukowy profesora czy zajmować w uczelniach stanowisko profesora. Jednak, jeżeli ktoś chce być samodzielnym pracownikiem naukowym, to musi podjąć próbę poddania swoich osiągnięć naukowych ocenie powołanej komisji habilitacyjnej przez stosowny organ uczelni. 
Zupełnie naturalne jest to, że wniosków habilitacyjnych jest więcej  niż wniosków w sprawie o nadanie tytułu profesora. Także z pedagogiki wszczęto w powyższym okresie więcej postępowań habilitacyjnych, aniżeli na tytuł profesora. Zobaczmy najpierw dane ogólne na slajdzie z prezentacji prof. G. Węgrzyna: 




W dziedzinie nauk społecznych wszczęto łącznie 82 postępowania  habilitacyjne, w tym z pedagogiki było ich  6, w tym z:  

- pedagogiki specjalnej 1

-  pedagogiki wczesnoszkolnej - 1 

-  historii oświaty i wychowania - 1

-  pedagogiki  społecznej - 1 

- polityki oświatowej - 1 

- dydaktyki ogólnej - 1

     

    Jak widać nie przeważa żadna z subdyscyplin nauk pedagogicznych. Postępowania habilitacyjne prowadzone są, jak dotychczas, w organach uczelni, które mają odpowiednie uprawnienia.  W przypadku powyższych wniosków postępowania prowadzą: 


- Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu - dwa postępowania;  

po jednym postępowaniu: 

- Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, 

- Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, 

-  Uniwersytet Gdańskiego, 

- Uniwersytet w Białymstoku. 


Postępowania są jeszcze w toku. Nie znamy zatem ich rozstrzygnięć.