27 sierpnia 2020

W częstochowskiej stylistyce o (nie-)pewnej habilitacji

 




Raz pewna teściowa syna dziennikarza

marudziła, że chce się habilitować.

On zaś jest personą, co się dzisiaj zdarza,

która w peerelu potrafiła knować. 


Oponował władzy będąc w opozycji,

odsiedział w więzieniach za niegodne czyny 

Teraz może czerpać korzyści z tradycji.

jako osobowość bez skaz i bez winy.

 

Poszedł do ministra o synową zadbać,

ten jednak nauce się nie sprzeniewierzył.

Nic to nie pomogło. Szef nie dał się nabrać: 

"nie każdej osobie stopień się zależy".


Oceną się zajmie aż trzech recenzentów,

zaś zięć nie powinien wcześnie siać paniki.

Minister nie wpłynie na tych decydentów, 

bowiem trzeba czekać na obrad wyniki.


Pani, co to chciała mieć habilitację,

zapewniła sobie formalne zaplecze.

Skrupulatnie wcześniej podjęła już akcję,

wiedząc, że ów proces trochę się przewlecze.


Trudno teraz dociec, z kim spała i po co,

Ważne, że znalazła g(ł)odnych swojej akcji

profesorów, którzy z nią marzyli nocą,

jak to będzie pięknie w okresie wakacji.


Kupiła im wczasy, gdzieś w dalekim świecie,  

żeby mogli swoją recenzję napisać.

i tym samym wdzięczność okazać kobiecie.

Wszystko szło jak z płatka. Książkę mogła wydać. 


Pierwsza z "zakupionych" w ten sposób opinii 

była pozytywna, dzieło więc wydano. 

To jednak sukcesu nikomu nie uczyni 

mimo, że zawczasu coś obiecywano.


Kto tam mógł przewidzieć, że wśród członków grona  

recenzentem będzie jeden z wielbicieli,

którego moc darów z kobiecego łona

nie sprzyjała temu, by dzieło przemielił.


Słaby zasób rozpraw wspomnianej osoby 

nie został przyjęty przez członków komisji.

Organ uczelniany w składzie tamtej doby

nie nadał jej stopnia, w duchu własnej misji.  


Odmowa w uchwale sprawy nie zamknęła

Kto by chciał porażki przy tylu zadęciach?

Sfrustrowana pani do władzy pomknęła,

oczekując rychło oponentów ścięcia.


Stać ją, więc być może niejednego kupi, 

oczekując znowu wsparcia w tym procesie 

Już się przekonała, że znajdzie się głupi,

co treść odwołania spisze i przyniesie. 


Skleci  jakiś pozew do władzy z centrali, 

by go rozpatrzyła w trosce o tę panią.   

Ona bowiem wielka, a oni są mali,

Co z habilitacją? Zasłużyła na nią.


Może ból uśmierzy, skarżąc się fundacji

której to prezesem jest pseudouczona

Ona ją zrozumie, bo habilitacji   

też niedocenionej była pozbawiona.


Tak to w naszym kraju można o coś walczyć

nie mając de facto znaczących osiągnięć  

Ważne, by odbiorcom dowodów dostarczyć

że jej publikacje też były bez potknięć. 


Cóż im pozostało. Zamiast się poprawić 

napisać coś dobrze, by uwag nie było.

Tacy wolą innych sukcesy podważyć, 

żeby Schadenfreude wreszcie się spełniło.


Zbyt słabi doktorzy sobie nie poradzą,

Trafnie pozbawieni są habilitacji.

Teraz niech przeproszą ich ci, co im kadzą 

stając się sprawcami  swych niegodnych akcji.



  


 


 



 



 

 








 


 

  

 




 

26 sierpnia 2020

Nieliczne absolwentki studiów pedagogicznych chcą lub mogą podjąć pracę naukową w uniwersytecie czy akademii

 


Jak sygnalizują mi po jakimś czasie absolwenci mojego seminarium magisterskiego, do pracy na uczelni trzeba się niejako urodzić i/lub mieć środki do życia. Pedagogikę studiują przede wszystkim kobiety, które po założeniu rodziny koncentrują się na macierzyństwie, trosce o rodzinę, a często także poświęcają swój czas opiece nad rodzeństwem czy starszymi już rodzicami. Trudno jest im pogodzić pracę naukową z rolami, które stanowią dla nich ważny sens życia. 

Kiedy młodych adeptów studiów można było zatrudnić na stanowisku asystenckim, w ramach którego miał czas na dojrzewanie do równoległych ról: nauczyciela akademickiego, dydaktyka szkoły wyższej, edukatora dorosłych, archiwisty, diagnosty, metodologa badań społecznych i badacza-praktyka można było liczyć na wysoki poziom dysertacji doktorskich. 

W naukach humanistycznych i społecznych pośpiech jest nie tylko złym doradcą, ale i czynnikiem redukującym poziom koniecznego zaangażowania w samokształcenie i weryfikowanie własnych kompetencji. Trzeba bowiem nie tylko prowadzić ponad 200 godzin zajęć dydaktycznych, ale też czytać, bada i publikować wyniki dociekań w okresie o połowę krótszym, niż miało nań moje pokolenie, bo trwającym zaledwie cztery lata. 

Są wśród doktorantów tytani pracy naukowej, osoby wybitnie uzdolnione, ale muszą mieć zapewniony spokój i wparcie tak w środowisku rodzinnym, domowym,  jak i przyzwolenie na eksperymentowanie, podejmowanie ryzyka i działanie wykluczające ageistyczną i rywalizacyjną, czyli bezinteresowną  zawiść. 

Być może dlatego mamy coraz mniej rewolucyjnych rozpraw doktorskich, nie mówiąc już o habilitacyjnych. Jedni ścigają się z drugimi lub wykonują swoje rzemiosło pod wpływem formalnego ciśnienia czy zagrożenia utratą miejsca pracy. 

Uniwersytety stały się bowiem miejscami troski socjalnej o tych, którzy od lat prowadzą ćwiczenia, wykłady, ale nie zamierzali i nie chcą angażować się w rozwój nauki, a tym samym własny. Im wystarczy bezpieczeństwo socjalne. Po kilkunastu latach napiszą z Bożej Łaski doktorat, a rada jednostki nada im z poczuciem wdzięczności stopień naukowy doktora. Dziekan zapewni awans na stanowisko adiunkta i znowu przez kilkanaście lat będą trwać, kształcić innych bez jakichkolwiek korzyści dla własnej dyscypliny naukowej.

Dobrze zatem się stało, że ministerstwo zmieniło prawo gwarantując wiecznym adiunktom nie tylko stanowisko wykładowcy, ale także stwarzając im możliwość zatrudnienia na stanowisku dydaktycznym. Proporcje między dydaktykami a naukowcami sprawiają, że w danej uczelni określona dyscyplina naukowa będzie miała szanse na swój dalszy rozwój, istnienie po ewaluacji w 2022 r., albo zostanie wymazana wraz z uzyskanymi dotychczas uprawnieniami do nadawania stopni naukowych. 


25 sierpnia 2020

W ciągu półrocza odeszło dwóch wybitnych pedagogów, promotorów alternatywnej edukacji

 


Dopiero niedawno dowiedziałem się, że 26 lutego 2020 r. zmarł David Gribble, znakomity pedagog,  nauczyciel szkoły Sands,  autor przetłumaczonej na język polski książki o wolnych szkołach, szkołach demokratycznych. Wydanie jego książki było możliwe dzięki temu, że przyjął moje zaproszenie i wziął udział w Międzynarodowej Konferencji "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki"  zorganizowanej przez Katedrę Teorii Wychowania w Uniwersytecie Łódzkim w dn.14-16.04.2005 r. 


Był tak zachwycony naszym środowiskiem, znajomością Summerhill i otwartością na demokratyczną edukację, że wyraził zgodę na przekład i wydanie jego książki z 1998 r. p.t. Real Education. Varieties of Freedom. Świetnego przekładu dla  Oficyny Wydawniczej IMPULS w Krakowie dokonała Zofia Grudzińska, będąca z Davidem Gribble od lat w kontakcie i promująca idee szkoły alternatywnej. On sam napisał we wstępie, jak po trzydziestu latach pracy w szkole Dartington Hall powołał do życia alternatywną szkołę Sands opierając ją na bardziej radykalnych zasadach od poprzedniej. 

Dopiero po przejściu na emeryturę zdałem sobie sprawę, ile można się nauczyć, obserwując pracę innych  szkół rozsianych po całym świecie. Łączą je te same zasady i ideały, ale w każdej wypracowano odmienne sposoby przekształcania ich w praktykę [s.9].   

Jego szkoła powstała w opozycji do szkoły publicznej, tradycyjnej, w wyniku poszukiwania idealnego modelu kształcenia. Podobnie jak wszyscy kontestujący szkolnictwo państwowe nie godził się z tym, by szkoła: 

- więziła dzieci zgodnie z obowiązującym prawem; nie pozwalała im postępować zgodnie z ich oczekiwaniami i zainteresowaniami;  niszczyła osobowość dzieci; 

- nie dostrzegała, jak ważne są inklinacje dziecka do naturalnego uczenia się; 

- nie marnowała czasu pobytu dzieci w szkole zmuszanych do wysłuchiwania nauczyciela, który ma za zadanie "produkowanie ludzi powierzchownie wykształconych", a w istocie sfrustrowanych, będących bezwzględnymi egoistami, posłusznych, konformistów; 

- nie wbijała do głów uczniów zbytecznej, nieinteresującej wiedzy i nie kształciła kompletnie im niepotrzebnych umiejętności; 

- nie była obojętna na potrzeby uczniów i nie tłamsiła ich wrodzonej energii oraz nie gasiła szczodrych odruchów spontanicznej dziecięcej moralności.  

fot. Plakat źródeł inspiracji, z których korzystał D. Gribble tworząc własną szkołę Sands. 

Żaden rząd nie potrafił uczynić szkoły miejscem idealnym dla dzieci - czy to przez poszerzenie wykładanego w niej programu, zakup dodatkowych komputerów, czy zwiększanie liczby nauczycieli w stosunku do liczby uczniów. Szkołą idealna powinna być miejscem, w którym panuje zupełnie odmienna atmosfera [s. 10].  

Gribble prowadził szkołę wychodząca od dziecka, a więc taką, której absolwent (...) powinien być człowiekiem szczęśliwym, otwartym na potrzeby innych, uczciwym, pełnym entuzjazmu, tolerancyjnym, pewnym siebie, wszechstronnie poinformowanym, umiejącym się wysłowić, mającym wyrobiony zmysł praktyczny, zdolnym do współpracy z innymi i elastycznym w postępowaniu, twórczym,  zdeterminowanym i świadomym swej indywidualności, człowiekiem, który zna swe uzdolnienia i zainteresowania, znajduje przyjemność w ich rozwijaniu i pogłębianiu oraz zamierza robić z nich dobry użytek. Powinien to być  ktoś, kto troszczy się o dobro innych ludzi, ponieważ o jego dobro równie starannie się troszczono [s. tamże].    

Książka Davida Gribble jest opisem osiemnastu szkół alternatywnych na świecie, w których dzieci darzone są ogromnym szacunkiem (...) i wierzą, że należy om pozwalać na naturalny rozwój, aby stawały się naprawdę sobą. W tych szkołach dzieci nie są gliną, którą należy ulepić w zadany z góry kształt, ani pustymi garncami czekającymi aż się je wypełni z góry określoną treścią [s. 11-12]. 

Dzięki tej publikacji dowiadujemy się, że przełomem w tworzeniu szkół antyautorytarnych, szkół zorientowanych na rozwój każdego dziecka było i jest znacznie więcej, niż Summerhill, o której najczęściej jest mowa w podręcznikach z historii oświaty.  Gribble poznał każdą z opisanych szkół, toteż niezwykle interesujący jest ich ogląd z perspektywy wrażliwego na pedagogikę pajdocentryczną i doświadczonego nauczyciela. 

Znajdziemy w tej etnopedagogicznej monografii niezwykle interesujące przykłady konkretnych rozwiązań, reguł wewnątrzszkolnego życia, dylematów rodzicielskich i nauczycielskich, które wynikały z ich własnych doświadczeń szkolnych, kiedy byli uczniami szkół tradycyjnych. Są tu wypowiedzi uczniów, nauczycieli i rodziców, w których odsłaniają wartość edukacji alternatywnej oraz stereotypowe myślenie na jej temat.         

      Warto zapoznać się z podejściem pedagogów do problemów oceniania uczniów, ewaluacji jakości wykształcenia, strategii elementarnego przygotowania do uczenia się oraz komunikacji z rodzicami uczniów. Książka Griobble'a jest narracją przygotowanego do badania szkół alternatywnych nauczyciela, który nie miał do ich koncepcji żadnych uprzedzeń. Był otwarty nie tylko na potwierdzenie opisów ich modeli i ofert edukacyjnych, ale przede wszystkim na odkrywanie tego, co wpisało się w doznania uczniów i ich rodziców oraz nauczycieli. 

David Gribble jest autorem tak znakomitych rozpraw o szkolnictwie alternatywnym, humanistycznym, spersonalizowanym, jak (hiperłącze jest do publikacji w otwartym dostępie, toteż  można sobie je ściągnąć i przeczytać):     

 - Considering Children (niem. edycja: "Auf Seite der Kinder: welche Reform braucht die Schule?"); 

- That's all, folks . Dartington Hall School - Remembered; 

- A really Good School. A satirical novel about a really bad school); 

- Children don't Start Wars

- Worlds Apart. Libertarian Education; 

- A Visitor from Erewhon

- Escape from Tradition; 

- Lifelines. 

Mam nadzieję, że znajdzie się w kraju uczony, który będzie kontynuował badania tego typu szkół alternatywnych na świecie z możłiwością zainspirowania do innej edukacji polskich nauczycieli.    

**** 



Natomiast w dn. 21 sierpnia 2020 r. dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kolejnego, wybitnego nauczyciela i edukatora w zakresie innowacyjnych modeli kształcenia dzieci i młodzieży - Sir Kena Robinsona

Jego prelekcja na konferencji TED, którą obejrzało ponad 10 milionów nauczycieli na świecie, uczyniła go sławnym, także w Polsce. Królowa Elżbieta nadała mu w 2003 r. tytuł szlachecki właśnie za rozsławienie brytyjskiej pedagogiki alternatywnej dzięki współpracy z rządami państw europejskich,  USA i Azji. 

W Polsce ukazały się dzięki Wydawnictwu Element przekłady takich publikacji tego pedagoga, jak:

- Wychwycić żywioł. O tym, jak znalezienie pasji zmienia wszystko (Kraków 2012); 

- Odkryj swój żywioł. Jak odkryć  swoje talenty, odnaleźć pasję i zmienić swoje życie (Kraków 2015) 

- Kreatywne szkoły. Oddolna rewolucja, która zmienia edukację (2015). 

Profesor Uniwersytetu Śląskiego Andrzej Murzyn napisał i wydał monografię poświęconą pedagogicznej myśli Sir Kena Robinsona, dlatego nie będę w tym miejscu dokonywał ich nawet skróconego opisu. Warto podjąć studia nad przesłankami rewolucji kształcenia na świecie, także w zakresie edukowania i doskonalenia nauczycieli. 


Pragnę zauważyć, że wszystkie te publikacje są wykorzystywane przez wielu nauczycieli szkół niepublicznych, gdyż mają oni autentyczną swobodę doboru i kreowania innowacyjnych metod, form i środków kształcenia. Tylko nielicznym nauczycielom szkół publicznych powiodło się wprowadzenie parcjalnych zmian w organizacji i metodyce kształcenia.   

Czy będą następcy D. Gribble'a i Sir K. Robinsona? W jakim kierunku  będzie zmieniać się edukacja alternatywna na świecie? Może dzięki niej dojdzie znajdzie szybciej do koniecznej rewolucji także w szkolnictwie publicznym?