25 stycznia 2017

Tworzywo pracy doktorskiej



Wczoraj miała miejsce na Wydziale Nauk Pedagogicznych UMK publiczna obrona rozprawy doktorskiej pani mgr Patrycji Ampulskiej pt. „Forma przekazu a zapamiętywanie treści. Na przykładzie uczniów młodszych klas szkoły podstawowej”. Promotorem dysertacji był prof. zw. dr. hab. Aleksander Nalaskowski, zaś promotorem pomocniczym pani dr Dagna Dejna z Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK.

Mój dzisiejszy wpis będzie niejako na marginesie tego wydarzenia, bo o jego finale decyduje Rada Wydziału. Obrony rozpraw odbywają się bowiem nie przed Radą tylko powołaną przez nią kilkuosobową komisją. Zawsze w takich sytuacjach przypominam sobie własną obronę na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Z pewnym sentymentem zastanawiam się nad tym, co zyskują, a co tracą młodzi adepci nauki w wyniku zaistniałych w ciągu kilkudziesięciu lat zmian społeczno-prawnych.

Oczywiście, dla mojego pokolenia, a co jakiś czas wracam z kolegami wspomnieniami do pierwszych lat aktywności naukowej i dydaktycznej w uczelni, odbywające się dzisiaj obrony prac doktorskich straciły na publicznym charakterze. Mówimy, że obrona jest publiczna, bowiem może na nią przybyć każda osoba, która jest zainteresowana problematyką badawczą i tematem rozprawy. Ba, może też uczestniczyć w obronie pracy doktorskiej nie tylko student, w tym studiów III stopnia, naukowiec, ale każda osoba "z ulicy", o ile wie, że takie wydarzenie ma mieć miejsce.

O ile... , ale nie wie. Dziekanaty rozsyłają do uniwersytetów informacje o zbliżającej się obronie pracy doktorskiej, z jej tematem, składem promotorsko-recenzenckim, miejscu i godzinie tego akademickiego wydarzenia, ale nie czyni to owej obrony publiczną, tylko quasi publiczną.

Za moich czasów komunikat o obronie pracy doktorskiej musiał być opublikowany w ogólnopolskim dzienniku z lokalnym dodatkiem. Dzięki temu sam mogłem wybrać się na obronę pracy naukowej z historii, filozofii, socjologii czy psychologii, bo akurat te dyscypliny były przedmiotem moich zainteresowań. Dwukrotnie zadawałem pytania, bo byłem autentycznie ciekaw wiedzy i opinii doktoranta na interesujący mnie problem, a bywało, że i z nim polemizowałem.

Obrona odbywała się w sali Senatu UŁ przed całą Radą Wydziału, toteż trzeba było przyjść dużo wcześniej, żeby zająć sobie dogodne miejsce do słuchania i ewentualnego zadania pytania doktorantowi. W zależności od problematyki badawczej kandydata do stopnia naukowego doktora bywało i tak, że trzeba było stać pod ścianą, gdyż sala była wypełniona po brzegi.

Raz, że chcieliśmy zobaczyć i posłuchać profesorów-recenzentów, którzy przyjeżdżali z różnych uniwersytetów, a dwa - w okresie cenzury ideologicznej obrony prac stawały się od czasu do czasu okazją do dociekania i mówienia prawdy, do prowadzenia sporów naukowych z osobą, która stawała przed nami jako specjalista, ekspert w danym zagadnieniu. Obrona pracy doktorskiej nie była cenzurowana, a więc można było usłyszeć to, co zostało usunięte przez cenzurę w wielu publikacjach naukowych.

Każde zadane z sali pytanie było rejestrowane wraz z danymi osoby, która je postawiła. Niestety, nie mogliśmy jako jeszcze niesamodzielni pracownicy naukowi uczestniczyć w części zamkniętej obrad Rady Wydziału, w toku której profesorowie rozprawiali o tym, czy przyjęli odpowiedzi na zadanie pytania, czy są z nich zadowoleni oraz jak postrzegają broniącą się osobę. Czasami trwały takie obrady nawet do 45 minut.

Dzisiaj, obrona odbywa się w małym, kameralnym gronie - kilku profesorów (wraz z dwoma recenzentami), najbliższych doktorantowi członków rodziny, znajomych. Zdarza się, że zajrzą na taką obronę z ciekawości, co też ich będzie czekać w przyszłości, młodsi doktoranci czy ambitni studenci. Tych ostatnich jest jednak tyle, co przysłowiowy kot napłakał.

Obrona pracy jest zatem z definicji i prawnie publiczna, otwarta, ale w istocie toczy się w ekskluzywnym, małym gronie, które nie jest specjalnie dociekliwe, ciekawe czy nastawione na długą dysputę. Ponoć są w innych uczelniach takie obrony, które trwają godzinę, by wszyscy uczestnicy mogli powrócić do swoich własnych zajęć.

Od lat podziwiam Promotora - prof. Aleksandra Nalaskowskiego za innowacyjne, niespotykane dotychczas metody odsłaniania prawdy o interesującym go wycinku rzeczywistości oświatowej, toteż podjąłem się w powyższym przewodzie roli recenzenta, i nie zawiodłem się. Mile zaskoczyły mnie swoją oryginalnością założenia badawcze oraz powiązanie swoistości problemu poznawczego z dotychczasową wiedzą na ten temat i uprzednimi próbami oraz wynikami badań innych naukowców.

Jeszcze przed obroną zapytałem Promotora, która to jest z promowanych przez niego doktorów. Okazało się, że piętnasta. Pogratulowałem dwukrotnie, bowiem po pięknej obronie - aż żal, że tak mało osób chciało w niej uczestniczyć - mieliśmy okazję do ponownego podziękowania za nowatorstwo badań i świetne przygotowanie pani Magister.

Na pytanie, jak to się stało, że ma tak znakomitą Uczennicę - prof. A. Nalaskowski podzielił się z nami anegdotą sprzed trzech lat, kiedy przyszło do niego na pierwsze zajęcia w czasie studiów doktoranckich czterech magistrów, ale tylko ta jedna ostała się i podjęła decyzję o przygotowywaniu pracy właśnie pod jego kierunkiem. Dlaczego? Profesor zadał wszystkim jako obowiązkową lekturę książkę Melchiora Wańkowicza pt. "Tworzywo".

Znakomita metoda selekcji. Kto przeczytał i był gotów do dyskusji z profesorem, potwierdzał zarazem wspólnotę kultury i akademickiego zobowiązania. Ciekawe.

24 stycznia 2017

Zbyt wcześnie odeszła wspaniała profesor pedagogiki Ewa Bilińska-Suchanek


Wiadomość o śmierci prof.zw dr hab. Ewy Bilińskiej-Suchanek (1954-2017) dotarła do mnie późnym wieczorem wytrącając z równowagi duchowej. Cieszyłem się na spotkanie z Nią w czasie konferencji, którą właśnie zapowiedziała już dyrekcja Instytutu Pedagogiki i Pracy Socjalnej Akademii Pomorskiej w Słupsku. Nie ukrywam, że wyraziłem zgodę na udział w komitecie naukowym konferencji Edukacja Równościowa. Wyzwania- Potrzeby - Możliwości, która odbędzie się w terminie 24-25 kwietnia 2017, by przy tej okazji powrócić do wspólnych debat z początku lat 90. XX w. na temat oporu (w) edukacji.

Wymienialiśmy się świątecznymi, a potem noworocznymi życzeniami, ale nie wiedziałem, że były to słowa pożegnalne. To była wspaniała Uczona, troszcząca się o wysoką kulturę akademicką i poziom naukowy polskiej pedagogiki, zawsze pełna autentycznej pogody ducha, radości i optymizmu jak przystało na prawdziwego pedagoga. Dzielnie zmagała się ze słabością własnego organizmu dotkniętego terminalną chorobą odnajdując w sobie i życzliwym otoczeniu wsparcie oraz nadzieję.

Takich nauczycieli akademickich powinno nosić się na rękach, chlubić nimi, ale Jej wielkość przerastała możliwości małej Akademii i środowiska, które zasłużyło na Jej obecność i twórczość naukową, chociaż kilka lat temu odtrąciło Jej gotowość do kierowania akademickim rozwojem własnej jednostki. Wiem, że ta opinia jest być może przykra, ale - niestety - prawdziwa.

Odbyłem z Ewą - bo przyjaźniliśmy się od dawien dawna - szereg rozmów na temat braku etosu niektórych nauczycieli akademickich, tworzących klimat kulturowej wrogości, psychicznej przemocy wobec profesjonalizmu, wysokich standardów metodologicznych i naukowych. Widziałem, jak boleje w atmosferze minimalizmu, cwaniactwa, pozoranctwa, okresu swoistego rodzaju, a perfidnego marginalizowania, zawiści i niechęci. Jak mało kto, potrafiła jednak ukryć to w sobie, by studentom i młodym adeptom nauki nie pokazać ukrytego, toksycznego wymiaru szkoły wyższej.

Ona uwielbiała swoją pracę naukowo-badawczą, autentycznie kochała studentów, wierzyła w ich entuzjazm, uczciwość, bo była pewna, że ci, którzy wyjdą spod Jej ręki, nigdy nie zawiodą środowiska i nauki. Z podziwem oglądałem w jej gabinecie prace studentów i młodych naukowców, które pokazywała mi nie tyle po to, by podkreślić własny wkład pracy, ale żeby potwierdzić, jak wiele jest w nich mądrości, intelektualnej gotowości do uczciwej pracy badawczej i wiary w najwyższe wartości nauki.

Prowadziła najtrudniejsze w programie studiów przedmioty meta-teoretyczne, podstawowe, ale stanowiące przecież o kanonie rzetelnego wykształcenia każdego pedagoga. Była wymagająca, ale sprawiedliwa, oczekując od swoich podopiecznych uczciwej aktywności samokształceniowej. Od siebie wymagała najwięcej, ale dzięki temu miała czym promieniować na innych. Radość, pasja poznania, odkrywania, głębia wyjaśniania, dociekania prawdy, a przy tym niezwykła skromność, swoistego rodzaju wycofanie - to pewnie i tak nie wszystkie cechy charakteru, które budowały Jej akademicki profil.

Dla mnie była wielką Uczoną pedagogiki oporu - nie tylko tej fundamentalnej dla pedagogiki krytycznej kategorią społeczną, która wymagała ustawicznego rozpoznawania w codziennym życiu polskiej edukacji, ale także oporu kulturowego na Zło-Byt w otaczającym nas świecie. Sama stworzyła wyspę edukacyjnego oporu, wyspę przetrwania najwyższych standardów akademickiej pedagogiki, której wartości są już widoczne w aktywności i rozprawach naukowych Jej współpracowników.

Wypromowała na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego trzech doktorów nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika:

Iwonę Gumowską, Stereotypy w edukacji a opór młodzieży wobec szkoły;

Małgorzatę Jarecką-Żyluk, Socjopedagogiczne uwarunkowania wyboru języków obcych przez dzieci i młodzież;

Sławomira Romana Pasikowskiego, Ambiwalencja postaw a ujawnianie się oporu w zachowaniu wobec instytucji edukacyjnej.

W Uniwersytetach - Szczecińskim i Mikołaja Kopernika w Toruniu wypromowała kolejnych trzech doktorów:

4. Martę Annę Sałapatę – Postawy nauczycieli edukacji wczesnej wobec śmierci

5. Grzegorza Piekarskiego – Socjopedagogiczne uwarunkowania działań prospołecznych

6. Justynę Ratkowską-Pasikowską – Postawy rodziców i nauczycieli wobec zachowań seksualnych dzieci w wieku przedszkolnym.

Nie byłem przygotowany na tę śmierć, ale czy można być do tego przygotowanym, kiedy wierzy się do ostatniej chwili w cud uzdrowienia, kiedy przyjmuje się każdy komunikat w odpowiedzi na pytanie: "Jak się czujesz?", "Jak sobie radzisz?" - jako prawdziwy i dodający pewności co dalszych stanów egzystencji?
Profesor Ewa Bilińska-Suchanek żyje w wielu publikacjach nauk humanistycznych i społecznych, gdyż była często cytowana, a poprzez kolejne projekty badawcze współpracowników oraz grona potrafiących docenić Jej twórczość naukowców w naszym kraju - "kontynuuje" swoją pasję poznania. Przed nami - jak na ironię losu - odradza się konieczność sięgnięcia po treści rozpraw tej Profesor, które stają się Jej pedagogicznym credo i zobowiązaniem dla kolejnych pokoleń, i to nie tylko w związku z toczącymi się w naszym kraju procesami zmian społeczno-politycznych.

Badania nad oporem doskonale wpisują się w nurt realizmu krytycznego, przejawiającego się zarówno w płaszczyźnie ontologicznej, jak i epistemologicznej. W tej pierwszej prowadzą do eksplikacji wewnętrznego świata życia i stosunków społecznych w szkole, ukazując jak jest ona zróżnicowaną i zmieniającą się strukturą. W drugiej zaś wiążą się z wypracowaniem racjonalnej i krytycznej aktywności naukowej badacza, pojmowanej jako zaangażowanie w ciągły proces empirycznie kontrolowanego wyjaśniania tych struktur na podstawie wytwarzanych przez nie zjawisk jawnej i ukrytej przemocy.

Dzięki rozprawom E. Bilińskiej-Suchanek okazuje się, że w szkole - jako z pozoru oczywistej instytucji mającej wspomagać rozwój dzieci i młodzieży - można odkryć głębokie struktury, które wyjaśniają powierzchniowe zjawiska pseudowychowania. Już sam wybór problemu i przedmiotu badań wzbudzał w Jej projektach uznanie, gdyż w rzeczy samej po raz pierwszy i na taką skalę podjęła wyzwanie badawcze, o które upominał się na przełomie lat 80. i 90. XX w. prof. Lech Witkowski (obecnie też pracownik naukowy tej Akademii).

Przypominam zatem, bo wcześniej dzieliłem się w blogu ogromną satysfakcją z nadania Jej tytułu naukowego Profesora nauk społecznych, jak kluczowe są tu m.in. takie monografie jak:

Ewa Bilińska - Suchanek Pozycja społeczna ucznia przeciętnego w klasie szkolnej, Słupsk: Wydawnictwo Uczelniane WSP 1994.


Opór wobec szkoły. Dorastanie w perspektywie paradygmatu oporu, Słupsk 2000 (II wyd. Kraków: Oficyna Wydawnicza "Impuls" 2011).

Teoretyczne podstawy paradygmatu oporu, Słupsk: Wydawnictwo Uczelniane 2002;

Przestrzenie oporu w edukacji(red.), Toruń: Wydawnictwo Wareks 2006;

Kreatywność oporu w edukacji, [red.]Toruń: Wydawnictwo Marszałek 2009;

Nauczyciel i opór (wobec) systemu edukacji, Toruń: Wydawnictwo Marszałek 2013;

Opór w kulturze. Tradycja – Edukacja – Nowoczesność, (red.)Kraków: Oficyna Wydawnicza "Impuls" 2014.



Słupska pedagog uczyniła punktem wyjścia do własnych badań krytyczną teorię społeczną jako tę, która najlepiej sprzyja opisywaniu oraz krytycznej analizie rzeczywistości szkolnej, a dzięki temu i dążeniom do koniecznych w niej zmian. Jej rozprawy mają filozoficzne podstawy do poznania i zrozumienia mechanizmów dominacji oraz posłuszeństwa w strukturach społecznych, a tym samym do dostarczenia pedagogom wiedzy i rozbudzenia wśród nich autorefleksji oraz woli walki w interesie jednostkowego i społecznego upełnomocnienia osób uczących się i je kształcących. Pokazywał nam opór wobec barier i ograniczeń, których istnienie „rzeźbi duszę człowieka”.

Uświadomienie sobie przez uczniów dialektyki wolności i przymusu stwarza większe możliwości do ich upełnomocnienia i emancypacji, a więc wychowania właściwego. Szkoła jest jednym z tych środowisk życia społecznego, w którym mają miejsce zarówno zjawiska dominacji i panowania, jak i wyzwolenia i upełnomocnienia. Pojawia się zatem pytanie, w jakie kompetencje instytucja ta powinna wyposażać swoich uczniów, by mogli efektywnie funkcjonować w społeczeństwie obywatelskim?

Można też w tym kontekście zapytać, czy szkoła jest do tego zdolna, skoro sama jest zaliczana do instytucji represyjnych, zorientowanych na reprodukcję przekazu i struktury, determinując w sposób mniej lub bardziej jawny znaczenie i kształt przyszłości swoich uczniów?

Zapewne do tych pytań powrócimy w kwietniu, w Akademii Pomorskiej w Słupsku, gdzie całe swoje akademickie życie poświęciła zmarła pedagog - Ewa Bilińska-Suchanek. Żegnam Ją w tym miejscu kierując do Jej Rodziny, Najbliższych - Męża, Córki i Syna, z których tak była dumna oraz do środowiska akademickich przyjaciół, współpracowników i sojuszników - słowa głębokiego żalu i współczucia.



[*]
- pogrzeb odbędzie się w piątek (27 stycznia 2017 roku) na Starym Cmentarzu w Słupsku (ul. Kaszubska);
- wystawienie urny: od godz.14.50;
- wyprowadzenie urny: godz. 15.20.



23 stycznia 2017

Pedagodzy w: Ranking of scientists in Polish Institutions


W drugiej edycji Ranking of scientists in Polish Institutions according to their Google Scholar Citations public profiles - wśród 2601 naukowców z wszystkich dziedzin i dyscyplin naukowych w naszym kraju - znalazło się 6 pedagogów, w tym 2 młodych doktorów habilitowanych (na pozycji 707 i 2203):

RANK NAME INSTITUTION H-INDEX CITATIONS

592 Bogusław Śliwerski University of Lodz (H-INDEX=19 CITATIONS- 1233)

707 Maciej Karwowski Maria Grzegorzewska Academy
of Special Education (H-INDEX=18; CITATIONS-801)

1193 Tomasz Szkudlarek University of Gdansk (H-INDEX=14; CITATIONS-833)

1197 Kazimierz Wenta Koszalin University of Technology (H-INDEX=14; CITATIONS- 824)

2203 Jacek Pyżalski Adam Mickiewicz
University (H-INDEX=10; CITATIONS-843).

2287 Stanisław Juszczyk Silesian University (H-INDEX=10, CITATIONS-445).

Wśród psychologów najwyższą, bo 69 pozycję zajmuje Jan Strelau (H-INDEX= 38 CITATIONS - 5777), dalej jest z mojego Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ nagrodzona w minionym roku przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za dotychczasowe osiągnięcia naukowe - na pozycji 735 Nina Ogińska Bulik (H-INRDEX= 17; CITATIONS - 1397).


This edition data was collected during the fourth week of September 2016. The list consists of the Top 2600 profiles (h=>10) ranked first by h-index in decreasing order and then by the total number of citations. Please contact us (isidro.aguillo@csic.es) if you discover any error, but we strongly suggest to read Methodology in advance. This ranking has been funded by the Project ACUMEN European Commission 7th Framework Programme, Capacities, Science in Society 2010.