11 grudnia 2014

Obrona mojej dwunastej doktor nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika


Po kilku latach przerwy spowodowanej zmianą miejsca zatrudnienia, włączony przez JM Rektora Jana Łaszczyka profesora Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie do zespołu naukowców wspierających rozwój kadr naukowych, doczekałem się (po intensywnych 5 latach współpracy) kolejnego, świetnie broniącego się doktora nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika. Studia III stopnia w APS mają niezwykle wysoki poziom, dzięki czemu mogłem ze spokojem sumienia liczyć na jak najlepsze przygotowanie do doktoratu mojej Doktorantki - pani mgr Arlety Suwalskiej z Ełku.

Tak, tak, do APS zmierzają na studia III stopnia, które prowadzą znakomici naukowcy Wydziału Nauk Pedagogicznych - młodzi, wysoce uzdolnieni absolwenci różnych studiów, nie tylko pedagogicznych. Są wśród nich absolwenci psychologii, socjologii, filozofii, ekonomii czy różnych filologii. Studia III stopnia wymagają od nich zatem wielu wyrzeczeń, bowiem im bardziej odległe od pedagogiki były ich własne studia, a przy tym im dalej mieszkają od Warszawy, tym bardziej muszą uwzględnić w swojej pracy pokonywanie wielu barier związanych z realizacją zadań naukowo-badawczych, poznawczych, ale i komunikacyjnych. Muszą być co tydzień w uczelni, by realizować w niej także zadania dydaktyczne, organizacyjne, uczestniczyć w zajęciach, seminariach, a przy tym jeszcze piszą artykuły naukowe i aktywnie uczestniczą w konferencjach akademickich.

Widać to po mojej Doktorantce, która ma wielodyscyplinarne wykształcenie. Ukończyła bowiem:
- Wydział Farmaceutyczny na Akademii Medycznej w Białymstoku (magister analityki medycznej);
- Wydział Filologiczny Wszechnicy Mazurskiej w Olecku (licencjat filologii angielskiej);
- Wyższą Szkołę Humanistyczną w Pułtusku (magister dydaktyki języków obcych);
- Wydział Pedagogiczny Politechniki Białostockiej (studia podyplomowe z informatyki dla nauczycieli);
- Wydział Filologiczno-Historyczny Uniwersytetu Gdańskiego (magister filologii angielskiej);
- University of Kent, Wielka Brytania (kurs metodyczny ‘Creative Methodology of the classroom’);
- Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie - (studia III stopnia);
- 21 form doskonalenia nauczycieli (kursy, warsztaty).

Pani dr Arleta Suwalska ma bogate doświadczenie zawodowe:

• Nauczyciel dyplomowany Zespół Szkół nr 1 w Ełku; nauczanie języka angielskiego z uwzględnieniem przygotowania do egzaminu maturalnego;

• Nauczyciel konsultant Warmińsko-Mazurski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Olsztynie w zakresie języka angielskiego i języków obcych; przygotowywanie i przeprowadzanie szkoleń dla nauczycieli; egzaminator Nowej Matury 2005-certyfikat MEN.

• Nauczyciel metodyki języka angielskiego, technik pracy umysłowej oraz praktycznej nauki języka angielskiego na Wydz. Nauk Humanistycznych oraz lektor j. angielskiego, opiekun praktyk pedagogicznych - Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Białymstoku, filia w Ełku

• Nauczyciel dyplomowany ILO im. Stefana Żeromskiego w Ełku; nauczanie języka angielskiego z uwzględnieniem przygotowania do egzaminu maturalnego na poziomie podstawowym i rozszerzonym.

(fot. Obrony pracy doktorskiej 3.12.2014)

Do otwarcia przewodu doktorskiego wystarczy opublikowanie co najmniej jednego artykułu w czasopiśmie z listy MNiSW. Moja Doktorantka wydała 8 artykułów: 5 w recenzowanych monografiach zbiorowych i 3 w punktowanych czasopismach naukowych, po jednym z listy MNiSW: A – B i C! Uczestniczyła w 24 konferencjach naukowych, w tym w 4 międzynarodowych z własnym referatem. Jako studentka studiów doktoranckich z pedagogiki w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie dwukrotnie zdobyła I miejsce w rankingu doktorantów swojego rocznika pod względem nauki, dwukrotnie otrzymała stypendium rektora APS dla najlepszych doktorantów i dwukrotnie uzyskała stypendium projakościowe oraz stypendium doktoranckie.

Zapewne niektórzy będą ciekawi, co mogło być tematem rozprawy doktorskiej pani A. Suwalskiej. Już podaję: - Ideologie edukacyjne jako czynnik zmian w polityce oświatowej Wielkiej Brytanii przełomu XX i XXI wieku Autorka tej dysertacji przeprowadziła analizę ideologii edukacyjnych i myśli pedagogicznej w powyższym kraju. tego typu badania otwierają nowe szanse dla zrozumienia uwarunkowań i przebiegu polityki zarządzania oświatą w wymiarze makro-, mezo- i mikroinstytucjonalnym. Jej studia dotyczyły współczesnych dyskursów ideologicznych i naukowych źródeł politycznych zmian w polityce edukacyjnej w Wielkiej Brytanii od X w. do pierwszej dekady XXI w., ze szczególnym naciskiem na ostatnie stulecie.

Do najważniejszych czynników wpływających na reformy oświatowe należą właściwości zmiany, czyli jej potrzeba, jasność, kompleksowość i praktyczny aspekt. Rozproszone cele i źle dobrane środki oraz brak jasności =wytwarzają bariery i trudności już na poziomie lokalnym we wdrażaniu pożądanych reform. Zmiany w polityce oświatowej będą pozytywne wówczas, kiedy są postrzegane jako praktyczne, ale także wtedy, kiedy są wieloetapowe. Ich cele muszą rozumieć i chcieć wdrażać wszyscy zainteresowani: nauczyciele, dyrektorzy szkół oraz agencje rządowe, a akceptować je powinni rodzice uczniów. W świetle literatury przedmiotu okazuje się jednak, że wciąż istnieje szereg zagadnień wymagających dalszych ustaleń teoretycznych.

Pani dr A. Suwalska analizowała polityczny aspekt ideologii edukacyjnych na podstawie transdyscyplinarnego podejścia w retoryce politycznej, jakim jest badanie politolingwistyczne. Retoryka polityczna ma wiele bowiem powiązań z edukacją polityczną (docere), rozważaniami politycznymi (logos), politycznym uzasadnieniem lub legitymizacją (probare) czy polityczną rozrywką (delectare). Politolingwistyka zakłada przyjęcie perspektywy transdyscyplinarnej łączącej retorykę, politologię i lingwistykę.

Biorąc pod uwagę historyczny charakter przedmiotu badań Doktorantka zastosowała do analizy tekstów model triangulacyjny gromadzenia i tworzenia danych dyskursywnych. Proces gromadzenia danych dotyczył konkretnych obszarów działań politycznych, makrotematów dyskursu, konkretnych aktorów politycznych i konkretnych obszarów działań politycznych w zakresie ideologii edukacyjnej czy polityki oświatowej. Natomiast analiza rządowych dokumentów dotyczyła procesów wyłaniania się, przekształcania i mutowania idei, praktyk oraz tożsamości, a także na mechanizmach, dzięki którym stają się stosunkowo trwałym elementem teraźniejszości. Dzięki temu mogła lepiej opisać i zrozumieć trajektorię współczesnych idei, praktyk i tożsamości, które aktualnie są traktowane jako oczywiste, a wcale takimi być nie muszą.

Odtwarzanie trajektorii badanych dyskursów i opisanie specyficznych strategii prowadzących do kreowania badanych dyskursów i opisanie specyficznych strategii prowadzi rządzących do wytworzenia jednej ideologii edukacyjnej, a odrzucenia innych. Analiza tekstu wymagała koncentrowania się przez Doktorantkę na tym, o czym się w dokumencie mówi, tzn. na mechanizmach konstruowania zawartych w nim argumentów, idei czy pojęć oraz czego się nie mówi, czyli przemilczeniach, brakach i zaniedbaniach władzy.

Przedmiotem, badań były dokumenty pochodzące ze źródeł pierwotnych, które powstały w innym czasie lub miejscu niż opisywane wydarzenia. Dla przeanalizowania zebranego materiału musiała najpierw dokonać przekładu na język polski fragmentów dokumentów i ustaw oświatowych. Pierwszym krokiem było zatem skompletowanie zbioru artykułów prasowych i publikacji rządowych oraz materiałów z debat parlamentarnych, które przedstawiały zarys kierunków polityki rządu i strategie zmian w polityce oświatowej. Pozwoliło to Doktorantce prześledzić trajektorię poszczególnych dyskursów, gdyż zostały w nich opisane zamiary kierujących oświatą i planowane przez nich zmiany w legislacji.

Obrona miała charakter otwarty, publiczny. Recenzentami w tym przewodzie byli znakomici eksperci, profesorowie: Zbyszko Melosik - dziekan Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, specjalista w zakresie pedagogiki porównawczej i Mirosław J. Szymański z APS - socjolog edukacji, pedagog porównawczy w zakresie polityki oświatowej.

Każdy mógł przyjść na obronę, gdyż te mają charakter otwarty, publiczny. Dysertacja jest do wglądu w Uczelni. Zainteresowani mogą z niej korzystać na miejscu. W dn. 10 grudnia br. Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych APS zatwierdziła wniosek Komisji Doktorskiej o nadanie pani Arlecie Suwalskiej stopnia doktora nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika.

10 grudnia 2014

Powyborcze trele morele


Trele-morele - jak podaje słownik synonimów to: pot lekcew a. żartmowa-trawa, ple-ple, trzy po trzy, hocki-klocki, klituś-bajduś, koszałki-opałki, tere-fere, ecie-pecie, gadka szmatka, pustosłowie, wata, woda, bełkot, bajdurzenie, androny, bzdury, głupstwa, dyrdymały, brednie, niedorzeczności, bajdy, ględy, głupota, banialuki, bezsens, absurd, nonsens, niedorzeczność, bzdura, sieczka, †farmazony, głodne kawałki, duby smalone, niewiarygodne/niestworzone rzeczy, austriackie/babskie/tureckie gadanie, zawracanie głowy. Otóż mam wrażenie, że po zakończonej kampanii wyborczej do samorządów zacznie się sprawdzanie treli-moreli, czyli obietnic, jakie składali ci, którzy uzyskali miejsce w radzie miejskiej czy zostali mianowani prezydentami lub wiceprezydentami miast.

W Łodzi mamy socjalistyczną platformę obywatelską, czyli centrolewicę w sprawach ekonomicznych, a lewicę socjalną w sprawach oświatowych. Wiceprezydentem m. Łodzi został bowiem namaszczony przez PO pan Tomasz Trela z SLD. Nie wiem, jak jest w innych miastach, bo nie jestem w stanie tego śledzić i analizować, ale widzę, że "zwycięska" prezydent z PO okazała się quasi-zwyciężczynią, skoro dla utrzymania władzy weszła w koalicję z SLD.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to właśnie radni tej partii krytykowali b. wiceprezydenta Łodzi Krzysztofa Piątkowskiego(bezpartyjny) za rzekomo zły stan łódzkiej oświaty, likwidowanie szkół i fatalną politykę w zakresie zarządzania szkołami. Teraz zapewne będą chcieli poprawić nadwyrężony stan łódzkiej edukacji, dlatego potrzebowali swojego człowieka w tym "resorcie".

W polityce nie ma czegoś takiego jak zdrada, bo dla władzy niemalże każdy (bez twarzy) gotów jest wejść w koalicję z diabłem, byle tylko realizować własne cele. Już widzę panią prezydent Hannę Zdanowską jak będzie musiała powstrzymywać swojego nowego, socjalistycznego wiceprezydenta (socjalistyczny - ma tu charakter reprezentowanej ideologii, a nie ustroju politycznego) w działaniach, które miałyby być spełnieniem przez niego wyborczych obietnic. Większości i tak nie zrealizuje, gdyż mieszczą się w zakresie odpowiedzialności wiceprezydentów z Platformy Obywatelskiej. Będzie więc miał czyste ręce.


Może jednak mieć problem w oświacie, jeśli będzie chciał przeprowadzić remonty zgodnie z postulatami głoszonymi w poprzedniej kadencji przez jego koleżankę partyjną - panią radną Małgorzatę Cudak-Niewiadomską. Ta niewątpliwie zatroszczy się o to, by zapewnić pomoc dla kolejnych grup zwalnianych nauczycieli. O taką bowiem upominała się w sierpniu bieżącego roku, kiedy to była w opozycji. Oj, będzie wesoło.

Radna M. Cudak - Niewiadomska chwaliła się, że skutecznie walczyła o:

- wstrzymanie likwidacji wielu łódzkich szkół i przedszkoli,

- zwiększenia nakładów finansowych na modernizację placówek oświatowych i modernizacji MKS ”Metalowiec”

- wzrost dodatków motywacyjnych i wychowawczych dla łódzkich nauczycieli,

- obniżenia czesnego w przedszkolach publicznych o niesłusznie doliczaną opłatę za przygotowanie posiłków i wprowadzenie Ogólnopolskiego Dnia Przedszkolaka

- zwiększenie ilości miejsc w przedszkolach publicznych.


To oznacza wielką nadzieję, że i w tej kadencji skutecznie nie dopuści do likwidacji wielu łódzkich szkół i przedszkoli, zwiększy nakłady finansowe na modernizację placówek oświatowych, przyczyni się do wzrostu dodatków motywacyjnych i wychowawczych dla łódzkich nauczycieli itd. Mieszkańcy Łodzi mogą spać spokojnie, tym bardziej, jeśli są związani z tutejszą oświatą. Jak radna będzie musiała uczestniczyć w Festiwalu Kobiet "Mirakle" im. Miry Kubasińskiej, którego organizatorzy postanowią odebrać w tym roku już nie za panią prezydent m. Łodzi Szklaną Muszlą, ale np. za wiceprezydenta z SLD, to nie będzie chyba żadnego kłopotu z obecnością i odebraniem Muszli? Mam nadzieję, że ostanie się jedyna w kraju - tak profesjonalnie zarządzana i ozłacana najwyższymi trofeami jakości - placówka, jaką jest Łódzkie Centrum Doskonalenia i Kształcenia Praktycznego w Łodzi. Poprzednicy ponoć chcieli ją podzielić i zaprzepaścić cały dorobek. A może to były tylko plotki?


Nowy wiceprezydent Łodzi, którego hasłem w czasie spotkań z wyborcami było: „W Łodzi się da. W Łodzi można. Łódź stać. I ja nie chcę słyszeć, że jest inaczej!” zapowiada się znakomicie, bowiem obiecał w swojej kampanii m.in.:

Obietnica nr 8: Co najmniej 20 mln zł na konieczne inwestycje w placówkach oświatowych.

Obietnica nr 9: Tworzenie dodatkowych świetlic środowiskowych dla dzieci z ubogich rodzin – po jednej na każdym łódzkim osiedlu.

Obietnica nr 10: Stworzenie centrów rekreacyjno – wypoczynkowych na każdej dzielnicy (na wzór Wodnego Raju na Teofilowie, powstałego za rządów SLD).

Oczywiście, w przypadku świetlic zawsze może się wymigać i stwierdzić pod koniec kadencji, że mówił o "tworzeniu" a nie stworzeniu", natomiast w przypadku centrów rekreacyjno-wypoczynkowych może zaproponować plac zabaw im. bohaterów opowiastek o Kubusiu Puchatku. te można otwierać na trawnikach każdego z osiedli. Tak więc na Bałutach - może być plac im. Kubusia Puchatka, na Widzewie- Króliczka, na Retkini - Tygryska, a na Polesiu - Krzysia (dla upamiętnienia także wkładu w rozwój oświaty poprzedniego wiceprezydenta).


Co do darmowych śniadań - czekamy panie wiceprezydencie i jesteśmy ciekawi, co będzie na to drugie śniadanie - marchewka, jabłuszko, gotowane jajeczko czy bułeczka z szynką? Co sądzą mieszkańcy o tych zapowiedziach? Chiron napisał na forum: (12.10.14, 11:09:28) A mnie śmieszy i złości to darmowe śniadanie dla uczniów. Darmowe- a tak naprawdę to przecież kogoś trzeba będzie obrabować, żeby dzieci to śniadanie dostały. Do tego jeszcze ci, którzy te pieniądze pozyskają, będą nimi zarządzać, etc- to dodatkowe koszty tego "darmowego" śniadania. Dokładam kucharki, które przecież muszą coś do domu zanieść rodzinie- i potem będziemy się dziwić, czemu dzieci nie chcą jeść tych śniadanek. Razem musi to doprowadzić do kolejnego marnotrawstwa pieniędzy- no ale przecież są jeszcze biedni, niewyrobieni politycznie ludzie- którzy to kupią.



Chiron wie, co to są trele morele. A ja się cieszę, bo taka zmiana rodzi wielkie nadzieje. Łódź ma szanse stać się miastem edukacji równych szans dla ... najlepszych i o najwyższym kapitale społecznym, ludzkim, infrastrukturalnym, ekonomicznym i komunikacyjnym (wiceprezydent Trela obiecał obniżanie co roku ceny biletów za przejazd komunikacją miejską).









09 grudnia 2014

Pani minister edukacji napisała List z "siłom i godnościom osobistom"













Otrzymałem list z następującą kwestią:

Moja żona, która pracuje w szkole jako pedagog specjalny, otrzymała dzisiaj do wiadomości list z MEN. Pani minister informuje w nim rodziców, że mają prawo wymagać od szkoły by w przerwie międzyświątecznej mogli wymagać od szkoły zapewnienia dziecku opieki. Czy działanie MEN jest zgodne z Kartą Nauczyciela?" - pyta zatroskany mąż i wcale mu się nie dziwię. Od wielu lat jego żona mogła każdą przerwę świąteczno-noworoczną, wielkanocną, a także w czasie ferii zaplanować sobie własny odpoczynek od codziennych, a przecież bardzo trudnych i złożonych obowiązków.

Mało kto spoza tego zawodu zdaje sobie sprawę z tego, jak jest to psychofizycznie wyczerpująca profesja. Nie bez powodu nawet w państwie quasitotalitarnym, jakim była PRL, nauczycielom gwarantowano dni wolne od pracy razem z ich uczniami. Obie strony musiały mieć czas i szansę na zdystansowanie się do intensywnych dni, tygodni i miesięcy współpracy na rzecz uczenia się i samokształcenia.

Zawsze tak było i jest, głównie w szkołach podstawowych, że rodzice młodszych uczniów, którzy pracują w dniach wolnych od zajęć dydaktycznych, mogli zgłaszać potrzebę objęcia ich dziecka tzw. opieką świetlicową. Nikt nigdy nie czynił z tego problemu. Nauczyciele pełnili wówczas dyżury, które ustalał dyrektor szkoły. Nie musieli jednak wszyscy być w niej codziennie, bo i po co? Po to, by pilnować pustych ścian, czyścić szafki, odkurzać sale dydaktyczne?

Ministra edukacji potraktowała polskich nauczycieli tak, jak w kabaretowym skeczu pt. "Ucz się Jasiu" - jak chamów, którym od przywilejów przewraca się w głowach. A jak mówił Jan Kobuszewski: " Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom".A protestujący nauczyciele i ZNP "mogą panu majstrowi (pani minister) skoczyć tam, gdzie pan może pana majstra w d... pocałować".

Ministra J. Kluzik-Rostkowska nie ma zielonego pojęcia o szkolnictwie, toteż postanowiła wywołać falę powszechnego oburzenia ludu na nauczycieli jako tych śmierdzących leni, cwaniaków, nierobów, którzy tylko chcieliby mieć same wolne dni od pracy! Brawo! Brawo pani minister! Nareszcie wzmacnia pani swój przekaz arogancji i ignorancji w stopniu kompromitującym panią i urząd jakim jest MEN. Mam nadzieję, że kolejne układanie się z lewicowym związkiem zawodowym i handlowanie nauczycielską duszą i kulturą zostanie do końca zdemistyfikowane i wyrażone na kartach do głosowania w przyszłorocznych wyborach.

Wiemy, jak neoliberałowie chcą sprowadzać ten zawód do bazującej na mechanizmach rynkowych usługi. Tak też konsekwentnie czyni to władza PO i PSL korzystając z tego, że od końca lat dziewięćdziesiątych zakorzeniły się w oświacie określenia z hali targowej czy szwalni, gdzie nauczyciel jest usługodawcą (producentem, sługą) a uczeń i jego rodzice są klientami. KLIENT NASZ PAN, a zatem - drodzy nauczyciele - jak wam się nie podoba, to pan majster (minister) może ich nauczyć jak postępuje się z roszczeniowym klientem.

(fot. TVP1 "Wiadomości")


No i powraca stara, stalinowska zasada - dziel i rządź, niech się permanentnie boją władzy centralnej i niech inni na nich donoszą! POgratulować. Mamy już jeden kiczowaty elementarz, mamy już arogancję władzy wobec rodziców, których konstytucyjne prawo pierwszeństwa do decydowania o losach własnych dzieci zostało ograniczone ustawą oświatową, mamy konstruowanie lektur szkolnych na zasadzie "Familiady" oraz wybór najlepszych nauczycieli roku w wyniku głosowania sms-ami (2,42 +VAT). Co będzie dalej? Wiadomo. Ministra już obiecała, że po wyborach zlikwiduje Kartę Nauczyciela. Pierwszy krok już poczyniła. Przeciwstawiła nauczycieli rodzicom, którzy nie znają specyfiki tej roli. Gwarantuję, że będzie miała większość po swojej stronie, bo "Pan masz drobnomieszczańskie nawyki", czyli - drodzy nauczyciele:- "wężykiem, wężykiem...".

Ministrzyca - bo tak kazała dziennikarzom siebie tytułować J.Kluzik-Rostkowska - wprowadza "zielone ludki" do rugowania nauczycielskiej suwerenności i do antagonizowania ich z rodzicami. Jeśli chcą szperać w ustawach na swoją obronę, to usłyszą z ust pani minister - jak w kabarecie Dudka: „Nie ucz pan matkę dzieci rodzić”!



(mem z :facebook_1416607050484_resized.jpg)