07 grudnia 2014
Właśnie leci MEN-ski kabarecik
Rozmowa między ministrem edukacji narodowej a prezesem nauczycielskiego związku zawodowego wywołana Listem Ministra do Rodziców, by szkoły zaopiekowały się dziećmi w czasie przerwy świąteczno-noworocznej:
P (Prezes): Panie ministrze, jesteśmy przerażeni tabloidyzacją polityki edukacyjnej w wydaniu pana ministra. Pan żąda od nauczycieli, by w czasie przerwy świąteczno-noworocznej pracowali w szkołach oraz zachęca rodziców do składania donosów na nauczycieli, jeśli tego nie będą czynić; daje też wyraz ignorancji odnośnie przepisów prawa oświatowego.
M (Minister): [chłodne spojrzenie, przekłada nogę na nogę]. Masz Pan chwilkę czasu?
P: Mam.
M: No i patrz Pan, ze łba mnie wyszło. Krzysiu! Krzysiu!!! (tu woła ochroniarza)
[Wchodzi Krzyś].
K (Krzyś): Tak jest, panie ministrze.
M: [do Prezesa związku] Panie, obejrz Pan drzwi z tamtej strony, to znaczy, opuść Pan pomieszczenie pracownicze. Jak ja zawołam „EEE!”, to Pan wejdzie.
[Krzyś trzyma pałkę w kształcie rurki].
M: Krzysiu! Jak mój osobisty ochroniarz kształcisz się u mię na nauce. Co to jest mój chłopcze?
K: To jest Pański List do Rodziców, Panie Ministrze.
M: [spokojnie]. Tak jest. [krzyczy] A do czego jest ten List?!
K: Ten List jest do niczego.
M: Tak jest. Weź teraz kajecik, ołówek i pisz. Będzie lekcja teoretyczna: „Rozmowa z Prezesem związku zawodowego”. EEE!
P: Więc proszę Pana, Jesteśmy przerażeni...
M: Zaraz, chwileczkę. A dzień dobry kto powie? Młodzież słucha, ona się uczy!
P: Dzień dobry. Więc proszę Pana, Jesteśmy przerażeni tabloidyzacją polityki edukacyjnej w wydaniu pana ministra. Pan zachęca rodziców do składania donosów na nauczycieli; daje też wyraz ignorancji odnośnie przepisów prawa oświatowego ...
M: Ale czy masz Pan chwilkę czasu?
P: Mam.
M: To idź Pan sobie do kina na jakiś film co Pan jeszcze nie byłeś. [Śmiech]. Krzysiu, podkreśl wężykiem, że to jest dowcip.
P: Proszę Pana, ale tak nie wolno postępować z naszym społeczeństwem, tabloidowo uprawiać politykę!
M: I musi być tabolidyzacja polityki ! Jak Pan wiesz, w MEN zawsze decydowaliśmy o tym, co ma podlegać naszemu ciśnieniu, a ciśnienie napotykając na otwór, czyli szczelinę, wypływa. Praw fizyki Pan nie zmienisz, nie bądź Pan głąb. [Do Krzysia] Głąb, zapisałaś?
K: Nie-bądź-Pan-głąb.
M: Teraz uważaj, będzie się stawiał!
P: Proszę Pana, ale ja muszę Pana uprzedzić, że ja mam za sobą kilkaset tysięcy nauczycieli. Musi Pan odwołać ten List, bo inaczej, to... .
M: O, to zmienia postać rzeczy. Masz Pan tu książkę życzeń i zażaleń i pisz Pan, że Pan minister odmawia odwołania swojego Listu.
P: Będzie Pan miał nieprzyjemności.
M: Kochany, wiesz co nauczyciele mogą mi zrobić? [histeryczny śmiech] Krzysiu, powiedz Panu.
K: Oni mogą Panu ministrowi skoczyć. Tak?
M: Tak jest. Mogą mnie skoczyć.
K: A gdzie mogą Panu skoczyć?
M: [Zniesmaczony ignorancją Prezesa] No Krzysiu, powiedz Panu.
K: Oni mogą Panu ministrowi skoczyć tam, gdzie Pan może Panna ministra w dupę pocałować. Dobrze?
M: Tak jest. Z tym że, Krzysiu, jeżeli używasz zwrotu: „Pan może Pana ministra... pocałować”, zawsze zostawiaj takie niedomówienie. Więcej inteligientnie. [Do Prezesa] No pisz Pan to zażalenie i nie bądź Pan rura.
P: Jak to, ja mam nie być rura...
M: No, nie bądź Pan rura i nie pękaj Pan [śmiech].
K: Wężykiem?
M: Wężykiem, wężykiem.
P: Po co ja mam pisać, skoro wiem że to i tak nic nie da.
M: [Do Krzysia] O, będzie mięknął. [Do Prezesa] No dobrze, dobrze, blisko, blisko, kombinuj Pan, kombinuj. [czeka]
P: Proszę Pana, skoro Pan nie chce wycofać się z tego pomysłu, no to może tak jakoś... uzgodnimy, że my też pójdziemy na pewne ustępstwa ...
M: Ustępstwa?! [Do Krzysia] To jest inna rozmowa. Pisz punkt drugi: Szanse na ustępstwa związku. Po francusku: Travaille association. To jako ciekawostkie zawodową sobie zapisz.
[Do Prezesa] Więc słucham, o co się właściwie rozchodzi?
P: Więc proszę Pana, jesteśmy przerażeni tabloidyzacją polityki edukacyjnej w wydaniu pana ministra, a szczególnie obciążaniem nauczycieli zajęciami w okresie ferii. Pan zachęca zarazem rodziców do składania donosów na nauczycieli, jeśli nie przyjdą do szkoły w tym czasie; daje też wyraz ignorancji odnośnie przepisów prawa oświatowego. Może zatem opracujemy razem internetową mapkę szkół, w których będą nasi związkowcy prowadzić zajęcia świetlicowe, ale Pan in za to dodatkowo zapłaci?
M: Proszę Pana, nie ucz Pan ojca dzieci robić.
K: Wężykiem, wężykiem!
M: A jak!!! [do Prezesa] Co szanowny Pan jeszcze proponuje?
P: Po wyborach zgodzimy się na zmianę Karty Nauczyciela
M: [Wstaje i patrzy klientowi prosto w oczy] Na zmianę Karty...?...
P: A co? Nie pańska partia nie jest tym zainteresowana?
M: No tak, ale nie o to się rozchodzi...
P: Proszę Pana, ale ja Panu obiecuję, że związkowcy to poprą!
M: Pańscy związkowcy, a nowelizacja to ja...
P: Co?
M: [do Krzysia] Niedomówienie. Krzysiu, słuchaj, tera uważnie. Weźmiesz mój List i przerobisz go tak, by wynikało z niego, że to było drobne nieporozumienie... bo ministerstwo chciało zaproponować wspólnie ze związkami zawodowymi takie zimowe półferie...
P: Półferie odpłatne!
M: Cisza, tera ja mówię. [Do Krzysia] Pójdziesz zatem do pracownika w MEN odpowiedzialnego za tworzenie stron internetowych i poprosisz go, by opracował mapkę ...
K: Ten, co te mapki o szkołach dla sześciolatków, a tera o szkołach zawodowych robi?
M: Ten sam, tylko mnie ze łba wyleciało, a tu Pan szanowny był łaskaw mi o tej możliwości przypomnieć.
P: Proszę Pana, to może przy okazji dałby Pan minister jeszcze trochę kasy na kongres związkowy, bo chcemy go zorganizować w przyszłym roku?
M: Kochany, Pan masz drobnomieszczańskie nawyki. Pan chciałbyś tak: mieć wolne ferie dla nauczycieli, a ewentualnie płatne dodatkowo dla pracujących w tym czasie, konferencyjki, publikacyjki, duperelki i farelki. Chamstwo! [grozi palcem]. I drobnomieszczaństwo z Pana wylazło.
P: A Pan się zachowuje skandalicznie.
M: O kochany, nie znieważaj ministra, który wraz z chłopem z PSL i inteligentem z PO stanowią zdrową siłę narodu. [Do Krzysia] Zapisałeś?
K: Ja to znam na pamięć.
M: [do Prezesa]. Patrz Pan, taki szczyl i to zna na pamięć. A Pan? Pan nie zna. Bo Pan jest cham, ćwok, nieuk, swołosz i woda na młyn odwetowców!
P: A Pan się zachowuje jak ochroniarz, proszę Pana.
M: O Krzysiu, pokaż Panu, [odsuwa krzesło], jak się u nas zachowuje ochroniarz przy pracy.
[Krzyś tłucze Prezesa za sceną. Wraca].
M: Nie zgrzałeś się?
K: Eee...
M: Weź kajecik, ołówek i pisz: Chamstwu w życiu... No jak piszesz chamstwo, no jak piszesz chamstwo?!
K: Tak, tak...
M: A może i dobrze. Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom...
K: Siłą.
M: Siłom.
K: Siłą.
M: Siłom i godnościom osobistom.
K: I godnościom osobistom.
M: To była taka scenka kabaretowa do śmichu, bo wszyscy teraz lubią się pośmiać. Ale było i koniec. A teraz jak ktoś się zacznie śmiać, ten dostanie w ryj.
K: Wężykiem.
M: Tak jest!
(Opracowanie na podstawie: http://www.skecze.net.pl/kabaret-dudek/2-ucz-sie-jasiu)