(colage z fotografii autorstwa BŚ)
Decyzje o przyznaniu medalu honorowego nie zawsze bywają oczywiste. Wymagają czegoś więcej niż dorobku, a mianowicie trwałego śladu. W przypadku Profesora Ryszarda Macieja Łukaszewicza Komitet Nauk Pedagogicznych PAN na wniosek prof. Dariusza Kubinowskiego, podjął nie tylko trafną decyzję, ile — można powiedzieć — przywrócił równowagę między tym, co rzeczywiście najważniejsze w pedagogice, a tym, co w jej oficjalnych obiegu nie zawsze bywa dostrzegane.
Stali Czytelnicy mojego bloga zapewne pamiętają moje wpisy poświęcone najnowszym dokonaniom, ale i problemom z pozbawieniem Profesora we Wrocławiu możliwości kontynuowania znakomitego projektu Wrocławskiej Szkoły Przyszłości. Należę do grona fanów wyjątkowej SZKOŁY ALTERNATYWNEJ, o której wyróżniony Medalem PEDAGOG pisał, mówił, rozpalał naszą wyobraźnię na najważniejszych Międzynarodowych Konferencjach "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki" prowadzonych przeze mnie i moich współpracowników na Uniwersytecie Łódzkim co trzy lata od 1992 roku.
Poprosiłem ChatGPT o połączenie dwóch dokumentów: fotografii z I Międzynarodowej Konferencji EA w Dobieszkowie w 1992 roku oraz okładki monografii pod redakcją Mistrza, która jest interdyscyplinarnym podejściem do Wrocławskiej Szkoły Przyszłości. Ta była realizowana we Wrocławiu dopiero po odzyskaniu przez Rzeczpospolitą suwerenności, zlikwidowaniu cenzury i wsparciu w latach 90. XX wieku ruchu szkół autorskich.
Profesor
Łukaszewicz należy do tych nielicznych pedagogów, którzy odważyli się
udowodnić, że przyszłość szkoły nie rodzi się w gabinetach ani przy stolikach
konferencyjnych, lecz w wyobraźni — w tym najpierwotniejszym miejscu, z
którego wyrasta każde prawdziwe działanie pedagogiczne oraz w osobistym zaangażowaniu w jej eksternalizację.
Jego
dzieło — rozciągnięte między teorią, praktyką, wizją i doświadczeniem — nie
mieści się w typowych szufladach naukowych. Może właśnie dlatego stało się
tak ważne dla wielu z nas, prowadzących badania np. Stanisław Dylak, Mirosława Nowak-Dziemianowicz, Katarzyny Gawlicz, Moniki Figiel czy kreujących wyspę oporu edukacyjnego w III RP (wciąż podporządkowanej partiokracji) np. Aleksander Nalaskowski, Dorota Klus-Stańska, Ewa Radanowicz, Marzena Kędra i in.
Pedagogika
jako przestrzeń odwagi
Łukaszewicz
był jednym z pierwszych, którzy z pełną konsekwencją zakwestionowali dogmatyzm
polskiej szkoły. Nie za pomocą głośnych manifestów politycznych, lecz cichą,
wytrwałą, organiczną pracą, przypominającą najlepsze tradycje polskiego
humanizmu.
W
czasach, gdy edukację budowano według linearnych planów, deklaracji i
dokumentów partyjnych, on wskazywał na coś radykalnie innego: na odwagę przekraczania,
na twórczy ferment, na dialog z dzieckiem i z naturą, na konstrukcję szkoły
jako twórczego miejsca, w którym człowiek zaczyna istnieć nie przez przystosowanie, lecz
przez poznanie siebie w działaniu i odkrywanie tajemnic wiedzy o świecie.
To
podejście miało charakter nie tylko alternatywny, ile — jak powiedziałby Dewey —
głęboko demokratyczny: Wrocławska Szkoła Przyszłości stała się przestrzenią doświadczania siebie, innych i środowiska codziennego życia, a nie
tresury, dyscyplinowania, indoktrynacji; to przestrzeń relacji, a nie procedur; przyszłości, a nie wciąż
reprodukowanej przeszłości.
Wrocławska
Szkoła Przyszłości — projekt zbyt żywy, żeby był spychanym na margines modelem
Są
w dziejach pedagogiki projekty, które powstały w formie idei, ale nigdy nie
weszły w rzeczywistość. Są też takie, które trwają jako instytucje, choć
utraciły ducha. Wrocławska Szkoła Przyszłości — dzieło Profesora Łukaszewicza —
należy do rzadkiej, najwybitniejszej kategorii: projektów żywych, które
przez dziesięciolecia pozostają źródłem twórczej energii, inspiracji i odnowy.
Nie
była szkołą w rozumieniu formalnym. Była laboratorium człowieka. Ośrodkiem
odważnych eksperymentów i skrupulatnej refleksji. Była miejscem, w którym
edukację uwalniano z formalistycznego gorsetu i odzyskiwano jej naturalną
pulsację — rytm ciekawości, zachwytu, błądzenia, powrotów, odkryć.
Można
śmiało powiedzieć, że bez tej szkoły polska pedagogika alternatywna byłaby
uboższa o najważniejszy dowód na to, że teza - „lepsze jest możliwe” - nie jest pustym
sloganem, lecz realnym, konsekwentnie realizowaną autorską pedagogią.
Mistrz
nieoczywisty
Łukaszewicz
nigdy nie był pedagogiem salonów. Nie zabiegał o poklask ani o modne pozycje.
Tym bardziej więc wyrazista pozostaje jego rola jako mistrza — mistrza
trudnego i wymagającego, bo nie dającego gotowych odpowiedzi.
Jego
uczniowie — w większości dziś dorośli pedagodzy, nauczyciele, badacze,
animatorzy — mówią często, że nauczył ich jednej fundamentalnej rzeczy: myśleć
poza układem, poza narzuconym językiem, poza instytucjonalną kalką. To
największa nagroda, jaką może dać pedagog.
W
czasach, gdy edukacja coraz bardziej ulega uniformizacji, Profesor Łukaszewicz
pozostaje przykładem twórczej, etycznej, humanistycznej niezgody na
przeciętność.
Znaczenie
decyzji Komitetu
Medal
przyznany Profesorowi przez Komitet Nauk Pedagogicznych PAN ma znaczenie
większe niż zwykłe uhonorowanie. To symboliczna korekta i zarazem sygnał dla
całego środowiska: że pedagogika nie może ograniczać się do badań ilościowych czy jakościowych, do akademickiej rutyny i wskaźników cytowań.
Pedagogika
jest — i powinna pozostać — nauką o człowieku, jego wolności, potencjale rozwojowym, o jego relacjach i marzeniach.
Profesor
Łukaszewicz przez całe życie przypominał, że edukacja jest ruchem — drogą oporu
i uporu, ale także drogą nadziei. Medal potwierdza, że środowisko naukowe to
dostrzegło: że odwaga myślenia, praca dla dobra ucznia, poszukiwanie nowych
modeli szkoły i troska o sens edukacji są wartościami fundamentalnymi.
Dziedzictwo,
które nie przemija
Kiedy
myślimy o przyszłości polskiej edukacji — zwłaszcza w czasach kryzysu
nauczycielskiego, chaosu programowego i deficytu zaufania — potrzebujemy
postaci, które pokazują, że możliwe są inne drogi.
Łukaszewicz pozostawił nam nie tylko książki i koncepcje. Pozostawił światło, które wyznacza kierunek: edukacja ma być spotkaniem, twórczością, przekroczeniem i obietnicą. Jego dorobek — w dużej mierze wymykający się klasycznym kategoriom naukometrii — staje się tym bardziej bezcenny w epoce, gdy edukacja potrzebuje nie technokratów, lecz wizjonerów czułych na człowieka.
Z tego też powodu decyzja Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN jest nie tylko uzasadniona, ale w najgłębszym sensie sprawiedliwa.
Profesor
Ryszard Maciej Łukaszewicz zasłużył na ten Medal nie poprzez ilość publikacji,
lecz poprzez jakość obecności — w pedagogice, w praktyce, w dziecięcych sercach i umysłach, w
nauczycielach, którzy dzięki Niemu odważyli się pomyśleć szkołę od inaczej niż chcą tego ignoranci i politycy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam