Nowy rok akademicki w Uczelni Korczaka w Warszawie zainaugurował wykładem gość dr Michał Paluch (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie), który - nawiązując do dramatu Janusza Korczaka - opowiedział o twarzy pedagoga, tej prawdziwej, zmęczonej, ale pięknej w swojej autentyczności. Jego refleksja ujęta w tytule wykładu - Piękno styranej twarzy stała się medytacją o sensie bycia pedagogiem w świecie pełnym pośpiechu i pozoru. Poniżej publikuję esej inspirowany tym niezwykłym wystąpieniem.
„Piękno
styranej i steranej twarzy”
Tytuł wykładu – Piękno styranej twarzy” zabrzmiał jak poetycki
paradoks, a zarazem jak zaproszenie do głębszego namysłu nad sensem pedagogiki:
tej, która ma ludzką twarz.
Dr M. Paluch rozpoczął od słów ks. prof. Józefa Tischnera – człowiek nigdy nie wie do końca, co się
dzieje w drugim człowieku. W tym prostym zdaniu ukrył się rdzeń całego
wykładu: tajemnica osoby, której nie da się do końca wypowiedzieć. Twarz, najbardziej dostępna i zarazem najbardziej zakryta część człowieczeństwa, staje się tu symbolem granicy między wnętrzem a światem zewnętrznym. To, co widzialne, nie
zawsze mówi prawdę, a jednak czasem to właśnie zniszczona, „styrana” twarz mówi
najwięcej o dobru, o miłości, o ludzkiej obecności.
Adiunkt UKSW rozróżnił dwa słowa: styranie i steranie, które wyrażają jakby dwa rytmy życia.
Pierwszy rytm dotyczy materii, drugi organizmu. Jeden mówi o śladach zużycia,
drugi o utracie siły. Z tej subtelnej etymologii autor uczynił metaforę
pedagogiczną: twarz, która „zużyła się” od patrzenia z troską, od mówienia
prawdy, od słuchania, od bycia z drugim, nie jest twarzą zniszczoną, lecz
spełnioną. W tym sensie piękno nie polega na estetycznym blasku, ale na głębi
autentycznego doświadczenia.
W
centrum refleksji pojawił się Janusz Korczak – Stary Doktor, którego fotografie
Paluch uczynił przedmiotem swoistego studium i punctum. Cytując Rolanda
Barthesa, mówił o tym jednym punkcie zdjęcia, który przeszywa patrzącego jak
strzała. Takie punctum odnajduje w spojrzeniu Korczaka: spojrzeniu
uważnym, przepełnionym troską, a zarazem cierpieniem. W tym spojrzeniu – jak
zauważa – widać nie tylko człowieka zmęczonego światem, lecz kogoś, kto
„intensywnie używał samego siebie w trybie bycia szczególnie ludzkim”.
To
piękno nie ma nic wspólnego z retuszem. Jest pięknem prawdy i dobra, nawet
jeśli prawda jest tragiczna, a dobro wyjątkowo trudne. Takie piękno, jak mówił
prelegent, jest epifenomenem prawdy – czymś, co rodzi się z niej jak
światło z ognia. W tym ujęciu twarz staje się miejscem spotkania sensu,
przestrzenią, gdzie pedagogika styka się z ontologią.
W
dalszej części wystąpienia dr M. Paluch wprowadził pojęcie „małej fenomenologii
pedagogicznego spojrzenia”. Opowiadał o relacji dziecka i starca, o wzajemnym
przenikaniu się spojrzeń, które nie potrzebują słów. Dziecko widzi świat
szeroko otwartymi oczami, chłonąc rzeczywistość. Starzec zamyka oczy, by mówić
o tym, co wewnętrzne. Spojrzenie dziecka w oczy starca i starca w oczy
dziecka - mówił Paluch – to moment, w którym rodzi się więź, a wraz z nią
prawdziwe piękno.
Prelegent
wspomniał też swoje osobiste spotkania: z dziadkiem Kazimierzem i z profesorem
Szewachem Weissem, który pewnego dnia powiedział mu: Patrzysz teraz na
twarz starca, a na ciebie patrzą przeszklone oczy dziecka. W tym zdaniu
kryje się cała dialektyka życia, spotkanie początku i kresu, nadziei i
doświadczenia.
Tak
rozumiane piękno, piękno styranej twarzy, nie jest więc przeciwieństwem
starości. Jest jej prześwitem. To pedagogiczna definicja obecności: człowieka,
który nie ukrywa swojego zmęczenia światem, ale potrafi z niego uczynić dar.
Paluch nazwał to kompetencjami głębokimi, a więc zdolnością wyrażania przez osobę najgłębszych struktur własnej egzystencji, by służyły one drugiemu człowiekowi.
Na
koniec przywołał raz jeszcze myśl Janusza Korczaka: Gdy mi się życie bardziej da we znaki, gdy głębiej poczuję jego bolesne
ukłucie… szukam dzieci. To zdanie – jak mówił dr M. Paluch – mogłoby być mottem wszystkich, którzy uczą,
wychowują, towarzyszą swoim podopiecznym. W pedagogice nie chodzi bowiem o wyabstrahowaną doskonałość czy neurotyczny perfekcjonizm, lecz o
obecność. Nie o gładką twarz, lecz o twarz, która - jak pisał Levinas - daje twarz, ale i w sensie codziennego trudu troski o osobę.
Wystąpienie Michała Palucha stało się więc nie tylko wykładem inauguracyjnym, ale i medytacją o kondycji współczesnego nauczyciela. W świecie, który czci młodość, szybkość i efektywność, zabrzmiało jak manifest pedagogiki spolegliwej, cierpliwej i pięknej w swoim zmęczeniu. Piękno styranej twarzy to piękno tych, którzy nie boją się być sobą w obecności drugiego człowieka – nawet jeśli kosztuje to zmarszczki, milczenia i łzy. Jak powiedział M. Paluch - „nasza twarz to często nasze dłonie”.
Nota
o wydarzeniu
Wykład
dr. Michała Palucha, zatytułowany „Piękno styranej twarzy (Studium i punctum
pedagogicznego spojrzenia)”, został wygłoszony 23 października 2025 roku
podczas inauguracji roku akademickiego w Uczelni Korczaka. Prelegent, związany
z Katedrą Pedagogiki Ogólnej i Dydaktyki Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego w Warszawie, przedstawił refleksję o sensie autentyczności,
relacji międzypokoleniowych i duchowym pięknie pedagogicznego spojrzenia.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam