16 listopada 2025

Nazwa reformy szkolnej26 a wspomnienie harcerskich zawodów na orientację

 


Kiedy pojawiła się nazwa ogłoszonej przez MEN reformy polskiej edukacji "Reforma26. Kompas Jutra" w wydaniu IBE-PIB a adresowana do młodego pokolenia, przypomniało mi się harcerskie doświadczenie z zawodów na orientację. Każdego roku brałem w nich udział i cieszę się, że nadal są one organizowane nie tylko w ZHP, ZHR, ale także przez inne organizacje czy instytucje, bowiem znakomicie łączą one wiedzę z orientacji w terenie z posługiwaniem się mapą terenową. 

Faktem jest, że wszystkie pokolenia korzystają z globalnego systemu nawigacji GPS (ang. Global Positioning System) w przemieszczaniu się w wybranym przez siebie terenie, a nawet korzysta się z niego w światowej grze terenowej, której sam jestem uczestnikiem i współkreatorem jednego z jej elementów (Geocaching.com). 

Jednak bieg, zawody czy impreza na orientację są znakomitą formą analogowej aktywności ruchowej w terenie,  krajoznawczej i poznawczej, w której mogą uczestniczyć dzieci, młodzież czy osoby dorosłe. Nie mają tu znaczenia identyfikacje stowarzyszeniowe, wiek życia, płeć itp., gdyż każdy może wybrać ich organizację w najbliższym środowisku zamieszkania a odpowiadającą własnym warunkom. 

W harcerstwie wprowadził mnie do tej aktywności hm Jerzy Miecznikowski w Ośrodku Harcerskim "Szarych Szeregów" Hufca ZHP Łódź-Bałuty. Zadanie indywidualne (bywało też zespołowe) polegało na przebyciu w jak najkrótszym czasie wyznaczonej przez organizatora trasie w terenie leśnym (łącznie od ok. 3 do 12 km w zależności od wieku uczestników i rodzaju terenu), w którym zostały utworzone punkty kontrolne. Należało do nich dotrzeć na podstawie zaznaczonych na mapie punktów kontrolnych i uzyskać potwierdzenie tego faktu w karcie startowej.

Każda osoba startowała w odstępie czasowym kilku minut dysponując bardzo szczegółową  mapą topograficzną (skala 1: 15 000 lub 1: 10 000)  i busolą. W moim szczepie dysponowaliśmy specjalnym mapnikiem, w którym umieszczało się mapę i kartę startową. Przezroczysta osłona mapy pozwalała na wyznaczanie azymutu (kąt między północną częścią południka a kierunkiem marszu/biegu), by możliwe było odnalezienie każdego punktu i dotarcie do mety.        

Startując trzeba było najpierw 'zorientować" mapę i ustalić azymut do pierwszego punktu kontrolnego. Dopiero na tej podstawie można było iść/biec (w zależności od rodzaju zajęć) w poszukiwaniu zaznaczonego na mapie punktu.  Ten zaś był w terenie oznakowany odpowiednim symbolem tak, by można było uzyskać od instruktora potwierdzenie znalezienia danego punktu. 

Harcerskie zawody na orientację były organizowane w dni wolne od szkoły, najczęściej w jakąś niedzielę, w ciągu dnia. Na obozach organizowaliśmy takie zawody w lesie, także nocą, co było zdecydowanie trudniejszym zadaniem do wykonania, gdyż poza wiedzą i umiejętnościami trzeba było jeszcze opanować lęk. W tym przypadku zadanie wykonywały dwu-osobowe patrole. Na punktach kontrolnych czekał instruktor z latarką, którą uruchamiał dopiero, kiedy zbliżył się do niego harcerski patrol.

Nie jest przypadkiem wywołanie tego wspomnienia. Jutro postaram się odpowiedzieć na pytanie: Czy "Reforma26. Kompas Jutra"  stanowi rodzaj zawodów na dezorientację opinii publicznej? 

          

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam