Coraz
częściej doświadczamy sytuacji, w których osoba oceniana uważa, że ma
kompetencje do oceniania swoich recenzentów. Jakoś dziwnym trafem,
osoby takie nie podważają powołanych do oceny ich osiągnięć naukowych doktorów
habilitowanych czy profesorów dopóty, dopóki nie okaże się, że ośmielili się
oni napisać recenzję z konkluzją negatywną. Wówczas okazuje się, że oceniani
przypisują sobie rolę recenzentów recenzentów, a więc metarecenzentów.
To
tak, jakby pacjent miał lepiej wiedzieć od doktora, jak ma być leczony,
operowany itp., bo przecież on wie lepiej, niż ktoś, kto uzyskał nie tylko
odpowiednie wykształcenie, ale jeszcze ma za sobą lata praktyki i - co także
jest coraz częstsze - także stopień naukowy lub tytuł profesora.
Zastanawiam się nad tym, jak długo jeszcze będą w Polsce tolerowane -
ignorancja, populizm, pseudonaukowe komentarze, wypowiedzi, opinie?
Rozumiem,
że ktoś musi wylać swoją frustrację, bo ktoś go wcześniej wprowadził w błąd,
gdyż uznał, że wytwory jego pracy spełniają wymogi naukowe. Jednak, czy nie
było lub nie jest tak, że ów kierujący do oceny wydawniczej własną pracę
zatroszczył się o to, by uzyskała ona pozytywną rekomendację? Jeśli tak, to
niech się nie dziwi, że wykształcony naukowo recenzent podważy czyjąś rzekomo
naukową recenzję wydawniczą, na skutek której ukazała się rozprawa zawierająca
fundamentalne błędy merytoryczne i/czy metodologiczne.
Od
tego są gremia naukowe, by nawet w takich sytuacjach zająć odpowiednie stanowisko
w postępowaniu na stopień naukowy czy tytuł profesora, niezależnie od czyichś
pozanaukowych interesów, motywacji czy działań. Najważniejsza powinna być nauka
a nie zasada "bliższa ciału koszula", by nie naruszyć nie tylko
własnego imienia, ale także uczelni, którą się reprezentuje. Autorytet
środowiska naukowego budowany jest przez lata, przez tych, którzy postępują
zgodnie z najwyższymi standardami naukowymi.
Traci
się go jednak bardzo szybko wówczas, kiedy dopuszcza się do pseudo- czy
pozanaukowych postaw, motywacji i lekceważy się ich potencjalne
następstwa.