24 października 2024

Wspomnienie i przesłanie twórcy Wrocławskiej Szkoły Przyszłości - Profesora Ryszarda Łukaszewicza

 

(foto: rozmowa z prof. Ryszardem Łukaszewiczem) 



      W dn. 22 października br. miało miejsce spotkanie profesorów i doktorów nauk humanistycznych/społecznych w dyscyplinie pedagogika w uniwersyteckim Pałacu Biedermanna w Łodzi. Przybyły na okolicznościowe spotkanie wybitny Uczony, twórca WROCŁAWSKIEJ SZKOŁY PRZYSZŁOŚCI - profesor Ryszard Łukaszewicz nie miał możliwości zabrania głosu zapewne ze względu na bardzo ograniczony czas wspomnień i refleksji na temat łódzkiej szkoły pedagogiki alternatywnej i współczesnej myśli pedagogicznej oraz polityki reform oświatowych w Polsce. 

Podarował nam jednak coś niezwykłego, być może w jakiejś mierze niezrozumiałego dla dzisiejszego pokolenia uczniów, którzy realizują obowiązek szkolny i studentów kierunków nauczycielskich, a mianowicie:

1) tornister dziecka z lat 50.XX wieku; 



a w nim:

* drewniany piórnik z rysikiem,



* tabliczkę łupkową 



* szklany kałamarz.       



Do tego nadzwyczajnego daru, który powinien otwierać miniaturowe muzeum edukacji na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ, i ja dołączam brakującą w piórniku stalówkę wraz z obsadką 



oraz też tabliczkę łupkową z 1945 roku z Republiki Czeskiej, którą otrzymałem od mojego przyjaciela Luberta Boudy z czeskiej Ostrawy. O ile polska tabliczka łupkowa posiadała rysik, o tyle czeska miała (w tym przypadku na wstążce) dowiązaną białą kredkę. 


Pracownicy Muzeum-Zamek w Łańcucie zamieścili na swojej stronie opis m.in. tabliczek łupkowych (podkreśl. moje): 

"Tabliczki łupkowe mimo, że z kamienia i drewna, nie były dużo cięższe niż porównywalnej wielkości zeszyt czy notes. Warstwa lekkiego, jak na skałę, łupka miała około 2-4 milimetry. W czasach, gdy papier był drogi, tabliczki łupkowe wielokrotnego użytku były dobrym rozwiązaniem. Dzieci mogły się na nich uczyć pisać bez kosztów związanych z zakupami zeszytów, obsadek ze stalówkami czy atramentu. 

Początek ich wiąże się z XIV, z Niemcami-Kolonią. Zachowały się na nich różnotematyczne notatki sporządzane przez uczniów jesziwy, najstarsze z nich były jednostronne. Tabliczki łupkowe najdłużej popularne były w Niemczech, obowiązek pisania na nich istniał do lat 70. XX, wynikało to z dostępności surowca z którego były wykonane oraz powszechnego obowiązku  nauki, ściśle przestrzeganego. Były one tanie i łatwo dostępne. Tabliczkę z rysikiem i gąbką otrzymał uczeń pierwszego dnia nauki w szkole.

Na tabliczkach pisano rysikiem, klasyczny zrobiony był z łupka. Rysik miał początkowo długość standardowego ołówka. Ich produkcję zakończono po czterystu latach w 1968 roku w Steinach. Dla dzieci wynaleziono rysik kredowy wykonany ze zmielonej, sklejonej kredy. Pisało się nim łatwiej, gdyż nie wymagał dużego nacisku".  

Studenci pedagogiki powinni zobaczyć, dotknąć przedmiotów, które stanowiły wyposażenie uczniów jakże trudnych dla młodych pokoleń po II wojnie światowej Polski, a więc czasów ubóstwa, analfabetyzmu, ale i nadziei na możliwe przekroczenie przez dzieci statusu społecznego własnych rodziców. 

Być może jednym z możliwych powodów przekazania pedagogom z Uniwersytetu Łódzkiego tak wzruszającej pamiątki z jakże odległych czasów, było uświadomienie im, jak ustrojowo, systemowo niewiele zmieniło się od tamtych lat. Profesor R. Łukaszewicz załączył do tego daru jeszcze dwa teksty. Jednym z nich jest oprawione w antyramę jego wspomnienie:


(źródło: tekst Ryszard Łukaszewicz - moje archiwum) 

 

Drugim tekstem, który miał stanowić - jak sądzę - niejako komentarz do owej autorefleksji, okazał się wywiad, jaki przeprowadził ze mną i opublikował w Gazeta Prawna (nr 82, z dn. 26-28 kwietnia 2013 roku, s. 14-17) Rafał Drzewiecki pod tytułem "Familiada edukacji". Załączam hiperłącze do tego wywiadu, który został zamieszczony 1 maja na portalu Forsal.pl.  Są tam treści, które R. Łukaszewicz zaznaczył podkreślaczem niemalże w każdym akapicie. Po jedenastu latach od ukazania się tego wywiadu, a po kilkudziesięciu latach od stanu polskiej szkoły powszechnej po jej zdewastowaniu w czasie II wojny światowej, problem wartości uczenia się i upartyjnionej polityki oświatowej jest wciąż aktualny.  

Zamiast tabliczek dzieci przynoszą ze sobą tablety, a i tornistry są bardziej nowoczesne i przystosowane do noszenia w nich tabletów czy laptopów. Uczniowie nie piszą już tyle ręcznie, co ich poprzednie generacje, a zamiast piór posługują się długopisami/cienkopisami, mazakami lub tylko cyfrową klawiaturą.