Nie
jest dyskutowana w środowisku badaczy oświaty zawodowej i odpowiedzialnych za nią w MEN debata na temat aktualnych
problemów kształcenia zawodowego w związku z kolejną zmianą polityki w naszym
państwie. Fatalnie było przez minionych nie tylko osiem lat, toteż nic
dziwnego, że eksperci Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) kierują do nas swoje
uwagi i rekomendacje. Jedną z nich jest opinia dr Krzysztof
Bondyry - eksperta KIG, który trafnie niepokoi się o brak w kraju
publicznej dyskusji na temat dostosowania edukacji do potrzeb gospodarki.
Nie
ma w III RP ośrodka analitycznego w tym obszarze, a tym samym nie ma także w
mediach debaty, w toku której odwoływano by się do usystematyzowanej
wiedzy na powyższy temat. Komitet Edukacji Zawodowej KIG usiłuje to zmienić,
bowiem szkolnictwo zawodowe doświadcza dramatu kadrowego nie tylko wśród
nauczycieli zawodu, ale przede wszystkim w gospodarce, co potwierdza poniższy raport:
Dr
K. Bondyra słusznie apeluje o to, by do dyskusji na temat dostosowania edukacji
do potrzeb polskiej gospodarki włączyli się posłowie. Jednym z nich jest łódzki
b. nauczyciel szkolnictwa branżowego, ze strony którego nie spotykamy się z
konieczną reakcją. Może zatem ktoś zainteresuje się interpelacją nr 9, 10, 11
oraz odpowiedziami na nie:
https://www.sejm.gov.pl/Sejm10.nsf/agent.xsp?symbol=POSELIZL&NrKadencji=10&Nrl=403&Typ=INT&Czyb=T
Ekspert
KIG pisze do mnie:
"I
tak w odpowiedzi na interpelację nt. diagnozy i strategii rozwoju kształcenia
zawodowego nie pada słowo na ten temat. Po prostu nie mamy od 30 lat strategii
kształcenia zawodowego i jak wynika pośrednio z tej odpowiedzi, MEN nie chce
jej mieć (sic!). Na pytanie o system finansowania bazy kształcenia praktycznego
przez powiaty, odpowiedzią jest stwierdzenie MEN, że to nie ich sprawa - należy
pisać "po prośbie" do marszałków.
Interpelacja
poświęcona formatowi Olimpiad Zawodowych wskazuje stracone szanse promocyjne,
które są w ramach PolandSkills.
I
wreszcie odpowiedź na pytanie o koncepcję finansowania Branżowych Centrów
Umiejętności, łącznie 1,4 mld PLN - w równych kwotach centrów dla 17
absolwentów "budowy i strojenia fortepianów" (połowa klasy w 1m
technikum w Polsce), wikliniarzy oraz przemysłu meblarskiego i serwisu
samochodowego, czyli pytanie o brak zróżnicowania finansowego - pada
odpowiedź...:
"Zróżnicowanie
kwot przeznaczonych na utworzenie i wsparcie funkcjonowania BCU w
poszczególnych dziedzinach wynika: ze znaczenia danej dziedziny dla
przemysłu określonego na potrzeby konkursu, z ujęcia zawodów
przypisanych do danej dziedziny na liście zawodów o szczególnym zapotrzebowaniu
na krajowym rynku pracy w Prognozie zapotrzebowania na pracowników w zawodach
szkolnictwa branżowego na krajowym i wojewódzkim rynku pracy z roku 2022, z
wag przeznaczonych na uczniów kształcących się w zawodach danej dziedziny,
ujętych w przepisach dotyczących sposobu podziału części oświatowej subwencji
ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego w 2022 r."
Wyjściową
deklaracją Ministerstwa Edukacji było stwierdzenie, że Polska jest liderem w
przemyśle meblarskim..., ale w praktyce nie doceniono tego (sic!). Czyli jak
widać mamy w kraju fundamentalny problem zrozumienia potrzeb gospodarki przez
decydentów odpowiedzialnych za edukację, która pozostaje konsekwentnie przez
kolejne rządy odseparowana od resortów odpowiedzialnych za rynek pracy i
gospodarkę właśnie. Potwierdza to fakt, że Branżowe Centra Umiejętności
miały być "zwieńczeniem reformy kształcenia zawodowego z 2019 r."...
Polecam
zatem uwadze problematykę kształcenia zawodowego, które akurat w Łodzi wcale
nie jest hołubione przez lewicową część radnych i koalicjantów władz
samorządowych. Jak się okazuje, moje krytyczne analizy stanu kształcenia
ogólnego w naszym kraju są zbieżne z tym, w jak głębokim kryzysie jest od
trzydziestu lat kształcenie zawodowe. Bez dobrej edukacji, świetnie
wykształconych absolwentów szkół branżowych (zawodowych) i bez wysoko wynagradzanych
nauczycieli w obu sektorach kształcenia (ogólnego i zawodowego) także obecne
władze będą kontynuować politykę destrukcji.