Sąd Apelacyjny w Warszawie ogłosił wyrok, którego uzasadnienie w
sposób jednoznaczny wskazuje, że nawet daleko idąca krytyka w
treści recenzji wniosku o nadanie stopnia naukowego jest
dozwolona, o ile znajduje ona oparcie w ocenianych dokumentach i nie
wykracza poza ustawowo określone cele recenzji. Od kilku lat wzrosła liczba
pozwów niezadowolonych z negatywnego wyniku rad dyscyplin naukowych kandydatów do awansu akademickiego, którzy kierowali je do komisji dyscyplinarnych w uczelniach i/lub do sądów okręgowych. Głównym zarzutem było posądzenie o naruszenie ich dobrego imienia przez recenzentów, którzy "ośmielili się' napisać negatywną recenzję przedłożonych do oceny rozpraw naukowych.
Coraz częściej zdarzało się, że
niektórzy profesorowie odmawiali recenzowania wniosku o nadanie stopnia czy
tytułu naukowego, mając wiedzę na temat niskiej wartości przedkładanych do
oceny publikacji przez ich autorów. Sąd Okręgowy wyraźnie powołuje się na
konstytucyjną wartość wolności wypowiedzi a dotyczącą przecież także
recenzentów sporządzających opinię w postępowaniach awansowych.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny
zwraca uwagę na bezprawne naruszenie dóbr osobistych w postaci czci i dobrego
imienia przez niezadowoloną z odmowy nadania jej stopnia doktora habilitowanego
osobę. Recenzentka miała pełne prawo napisać w swojej ekspertyzie, że miała do
czynienia z "tekstami miałkimi", "z metodologią na poziomie prac
magisterskich", "z próbą oszustwa i de facto wyłudzenia stopnia
naukowego" przez przedłożenie do oceny w postępowaniu habilitacyjnym
rozpraw stanowiących uprzednio podstawę przyznania jej stopnia doktora oraz
zarzucając, iż ma do czynienia z osobą "o wątpliwych kompetencjach
naukowych".
Zdaniem sądu "(...) recenzentka
przeprowadzając krytyczną ocenę tych dokonań, działała w ramach obowiązującego
porządku prawnego. sporządzając recenzję i biorąc udział w pracach komisji habilitacyjnej,
(...) wykonywała kompetencje i obowiązki wynikające z obowiązującej wówczas
ustawy z dnia (...) o stopniach naukowych..., a także z przepisów aktów
wykonawczych wydanych na podstawie tej ustawy. Do zakresu jej obowiązków i
kompetencji, jako recenzenta, należała ocena dorobku naukowego (...) w kontekście
spełnienia warunków niezbędnych do uzyskania stopnia naukowego doktora
habilitowanego. Sporządzona przez (...) recenzja stanowiła wykonanie tego
obowiązku i zarazem realizację przyznanej (...) w tym zakresie
kompetencji".
Jeśli zatem rozgoryczony negatywnym
wynikiem postępowania przypisze recenzentowi bezprawne naruszenie dóbr
osobistych, dobrego imienia, to nie będzie to uznane przez sąd, gdyż owo
"[n]aruszenie cudzego dobra osobistego znajduje bowiem podstawę w przepisach
prawa przyznających działającemu określone uprawnienia i kompetencje. Działanie
naruszające dobra osobiste osoby trzeciej nie jest bezprawne".
Dalej w uzasadnieniu broniącym racji
recenzenta SA stwierdza: "Bez wątpienia recenzja (...) sporządzona została
językiem żywym i potoczystym, zawierającym ekspresyjne zwroty i twierdzenia,
niepozbawionym pewnych elementów złośliwości, czy ironii. Podkreślić należy
jednak, że zawarte w tych sformułowaniach negatywne oceny działalności naukowej
(...) miały swoje oparcie i uzasadnienie w treści sporządzonej przez (...)
krytycznej analizy, która zawarta została w sporządzonej recenzji. Każdy zarzut
postawiony przez (...) znalazł swoje uzasadnienie w treści zawartych w recenzji
rozważań".
Niezwykle ważne jest dla profesorów
recenzujących czyjeś osiągnięcia oraz dla członków rad dyscyplin naukowych,
którzy podejmują decyzję o odmowie nadania stopnia naukowego, następujące
stwierdzenie Sądu Apelacyjnego:
"Deprecjacja dorobku naukowego
dokonana przez osobę stanowiącą autorytet w danej dziedzinie, a takim
autorytetem cieszy się (...), której z tego właśnie względu powierzono funkcję
recenzentki, może być niezwykle dolegliwa i bolesna dla naukowca poddanego
jednoznacznie negatywnej ocenie".