O tomiku poezji Joanny Kulmowej pt. „Znalezione pod
łóżkiem” (Szczecin 2024)
Wielkich poetów nikt nie musi i nie powinien recenzować, gdyż ich dzieła są poza wszelkimi zewnętrznymi miarami ocen. Wspaniała POETKA jest jedyną, najlepszą, bo najbardziej wiarygodną w swojej twórczości recenzentką naszego życia, istnienia, działania, doświadczanego przez nas świata.
Nie jestem literaturoznawcą,
a jedynie miłośnikiem twórczości oraz
dzieła wyjątkowego życia Tej, która tworzyła tchnieniem własnej wolności. Nie
wyobrażam sobie współczesnej pedagogiki bez poezji, gdyż dzięki niej
przywracany jest nam stan równowagi duchowej w relacjach z każdą osobą, tak dziećmi
jak i dorosłymi. Poetka miała w swoim
doświadczeniu twórczym także roczną
przygodę blogowania w sieci, co tym bardziej zobowiązuje mnie do wyrażenia szczerego podziwu dla Jej
otwartości w świecie wirtualnych relacji, który określany jest mianem
równoległego świata życia.
Joanna Kulmowa przyszła na świat w okresie
międzywojennym w Łodzi (1928), a więc w rozwijającym się przemysłowo mieście czterech
kultur, narodowości i wyznań, by po kilkudziesięciu latach pracy twórczej na terenie
Ziemi Szczecińskiej, dopełnić czas ziemskiego pielgrzymowania w Warszawie -
stolicy kraju doświadczonego totalitaryzmami, pełnego nowych konfliktów i podziałów społecznych
oraz politycznych. Łodzianka z urodzenia,
aktorka z wykształcenia, uwielbiana
przez kilka pokoleń poetka, humanistka, w fenomenalnej postaci oddała w swoich dziełach niepowtarzalny koloryt czasu
dzieciństwa, z którym winniśmy łączyć dar akceleracji rozwoju, wiarygodności,
ufności, bezpośredniości, naiwności,
wyobraźni, szaleństwa, autentyczności z naturalnym
uczeniem się siebie i otaczającego nas
świata.
Jak wielokrotnie powtarzała w wywiadach: „Trzeba nie przestawać być dzieckiem”, gdyż nie jest to wyłączny i krótkotrwały okres w ontologicznym rozwoju każdego człowieka. Nic dziwnego, że nazywano ją polską Astrid Lindgren, chociaż w psychologicznym postrzeganiu i rozumieniu dziecka oraz w pedagogicznym przesłaniu swojej twórczości bliższa była - w pozytywnym znaczeniu – pajdocentrycznej pedagogii i empatii Janusza Korczaka.
W przekonaniu J. Kulmowej literatura dla dzieci miała być tak samo wartościowa, piękna, transcendentna, a przez to osobotwórczo znacząca, jak tworzona dla świata ludzi dorosłych, a więc - ani lepsza, ani gorsza. Poetak, podobnie jak „Stary Doktor”, genialnie rozumiała świat dziecięcych przeżyć, trosk i marzeń oddając niejako z wnętrza dziecięcej psychiki odbicie tego, co jest niezauważalne u ich dorosłych opiekunów, wychowawców czy członków rodzin. Jak wyznała poecie Jarosławowi Mikołajewskiemu:
„Często wpycha się mnie do szuflady z napisem „poezja dziecięca”, a przecież to niewiele znaczy. Poezja dziecięca i poezja dorosła to
różne obszary tej samej osobowości. Tyle tylko że kiedy piszę dla dzieci, to
piszę dla tego dziecka, które jest we mnie. A kiedy piszę utwory dorosłe, to
dla mojej części dorosłej.”[1]
Zapewne nie znała, bo i nie musiała interesować się współczesnymi teoriami osobowości, toteż muszę w tym miejscu zaakcentować izomorficzne podejście do jednostek ludzkich, bez względu na ich wiek życia, wiek rozwojowy i status społeczny. Nieco wcześniej przed Nią przyszedł na świat w Kanadzie Eric Berne, który po ukończeniu studiów medycznych wyspecjalizował się w psychiatrii, by po II wojnie światowej, już na emigracji w USA opublikować własną teorię osobowości, interakcji i terapii określanej mianem analizy transakcyjnej.
W teorii osobowości Berne'a odnajdujemy psychologicznie uzasadnione racje
dla tezy Joanny Kulmowej, zgodnie z którą każda osoba posiada struktury czy
wzory zachowania w życiu codziennym odzwierciedlające trzy stany – „Ja rodzic”,
„Ja dziecko” i „Ja dorosły”. U każdej z osób odzywają się te stany w różnych
sytuacjach i konfiguracjach w wyniku zapisania ich przez mózg w okresie
dzieciństwa.
W zachowaniach osób dorosłych możemy odczytać stan „Ja dziecko” wówczas, kiedy eksponują one w swoich zachowaniach emocje, spontaniczność, czułość, miłość, ufność, ale i strach, lęk, przerażenie, poczucie braku możliwości kontroli. Stan „Ja dziecko” możemy rozpoznać w sobie w sytuacjach oporu, buntowniczych, próżnych, złośliwych czy egocentrycznych zachowań.
Nie rozwijam tego wątku, ale pragnę zaznaczyć, jak w tym samym mniej
więcej okresie czasu powstawały w różnych regionach świata, w często wydawałoby
się skrajnie odmiennych dziedzinach nauki i sztuki, humanistyki i pragmatyki
społecznej - idee, projekty, dzieła twórcze, które stały się nośnikiem
wspólnych wartości i sposobów postrzegania świata, a w nim istot ludzkich.
Pisane przez J. Kulmową wiersze doskonale oddają ów stan „Ja-dziecko” także w świecie dorosłych, ale i stan „Ja-dorosły” w zachowaniach dzieci. Nic dziwnego, że Jej wiersze nie były adresowane tylko do dzieci, ale także do dorosłych, którzy nie powinni wyrzekać się bycia dzieckiem, jeśli chcą żyć godnie i swoją godnością obdarzać innych. Poetka miała odwagę przeciwstawiania się reżimowej władzy PRL zachowując integralność świata własnych wartości z działaniem we wszystkich sferach osobistego życia. Trzeba umieć kierować się w życiu sumieniem ukształtowanym na fundamencie chrześcijańskich wartości i głębokiej wierze w Boga, żeby godząc się z losem i tym, co od nas niezależne, zachować własną godność i wolność tworzenia.
Pod
metaforycznie ujętym łóżkiem J. Kulmowa schowała dla kolejnych pokoleń skarby
własnych myśli, polskie dziwaki, aporie tragicznych wydarzeń także w globalnej
polityce, ale i uciekające po ścianie wiersze. Jak to dobrze, że prof. Uniwersytetu Szczecińskiego - Urszula Chęcińska odnalazła
je „pod łóżkiem” poetki nie pozwalając im
na ucieczkę w zapomnienie. Dzięki temu znów „przyfrunie poranny oddech
wierszem” tak wyjątkowej poetki.
[1] J.
Świąder, Pisarka Joanna Kulmowa nie żyje, http://wyborcza.pl/7,75517,23552627,pisarka-joanna-kulmowa-nie-zyje-mowila-trzeba-nie-przestawac.html odczyt 4.03.2019