Terroryzm stał się nabrzmiałym problemem drugiej dekady XXI wieku, o którego rodzajach i skutkach dyskutujemy, kiedy do nich dochodzi w innych częściach świata. Towarzyszy temu najczęściej myśl pełna ulgi – jak to dobrze, że nie stało się to u nas. Luis de la Corte Ibáñez, autor rozprawy naukowej pt. „Logika terroryzmu” wskazuje na to, że termin „terroryzm” był i nadal jest synonimem „nieprawomocnej agresji”. Stosujący terror odwołują się do szczególnego emocjonalnie stanu, który określany jest jako postrach, groza. Łacińskie „terrete” znaczy – wzbudzać strach.
Terror wzmaga terror za
pomocą najróżniejszych strategii działań indywidualnych lub zbiorowych jak np.
zamachy, ataki, które stają się idealną formą stosowania przemocy wobec kogoś
lub czegoś. Co ważne, dzisiaj ofiarami terroru nie są tylko celowo
dobrane przez terrorystę osoby czy obiekty (domy, obiekty użyteczności
publicznej, wojskowej itp.), ale także świadkowie, których często przypadkowa
obecność ma rozprzestrzeniać strach. Terroryzm jest rodzajem celowej
przemocy, która ma wywołać znacznie większe następstwa psychologiczne, niż
bezpośrednio fizyczne szkody związane z utratą przez kogoś życia czy zdrowia.
Nie dziwi już zatem fakt, że po raz kolejny przyszło mi uczestniczyć w szkoleniu z zakresu profilaktyki antyterrorystycznej. Kilka lat temu na uniwersytecie zwracano nam uwagę na powinność informowania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o zarejestrowanych na organizowanych przez nas konferencjach gościach zagranicznych spoza państw Unii Europejskiej i USA, którzy nie pojawili się na obradach. Były przypadki osób korzystających z zaproszenia na konferencję, w której nie mieli ochoty wziąć udziału. Miał to być jedynie pretekst do otrzymania wizy wjazdowej do kraju Wspólnoty Europejskiej. Być może czyni się tak w celach biznesowych, ale może to także łączyć się z aktywnością szpiegowską czy kryminalną.
Doświadczyliśmy już różnych
kryzysów. Jednym z nich była epidemia Covid-19, a od dwóch lat jesteśmy
porażeni wiadomościami o toczącej się na Ukrainie wojny. Otworzyliśmy swoje
domy i serca na udzielanie pomocy tym mieszkańcom zza wschodniej granicy,
którzy utracili własny dom, często najbliższych członków rodziny, ratowali
życie dzieci, kobiet, osób starszych, chorych czy niepełnosprawnych.
Po dwóch latach okrutnej
w skutkach wojny jesteśmy coraz bardziej świadomi, że dramat Ukrainy trwa i nie
widać jego końca. Codziennie giną bezbronni, cywilni mieszkańcy tego kraju.
Jesteśmy poddawani hybrydowej wojnie ze strony rosyjskiego agresora, toteż
powinniśmy być przygotowani na zagrożenia o charakterze terrorystycznym, na
ataki w cyberprzestrzeni i telekomunikacji.
W dniu
2 lipca 2016 roku weszła w życie ustawa z dnia 10 czerwca 2016 roku o działaniach antyterrorystycznych,
by zwiększyć poziom "bezpieczeństwa wszystkich obywateli RP
m.in. poprzez: wzmocnienie mechanizmów koordynacji działań, doprecyzowanie
zadań i obszarów odpowiedzialności poszczególnych służb i organów oraz zasad
współpracy między nimi, zapewnienie możliwości skutecznych działań w przypadku
podejrzenia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, w tym w zakresie
postępowania przygotowawczego, zapewnienie mechanizmów reagowania
adekwatnych do rodzaju występujących zagrożeń oraz dostosowanie
przepisów karnych do nowych typów działań o charakterze terrorystycznym".
Przyznam
szczerze, że siedem lat temu nie zwróciłem uwagi na przyjęcie przez Sejm RP
powyższego aktu prawa. Teraz nabiera on szczególnego wymiaru, toteż uzyskanie
aktualnej wiedzy na temat potencjalnych zagrożeń, ich przyczyn, przejawów i
skutków, o których mówiono na kolejnym szkoleniu, okazuje się niezwykle
ważne.
Terrorystą może stać się
osoba w wyniku radykalizacji własnych postaw, zaburzeń psychicznych,
traumatycznych doświadczeń, asymilująca skrajne poglądy, akceptująca
wykorzystywanie przemocy do realizacji swoich zamiarów itp. Nie bez znaczenia
dla zaistnienia terroru jest jego podłoże społeczno-polityczne, a więc zjawisko
marginalizacji w środowiskach społecznych, dyskryminacji w instytucjach,
miejscach edukacji, pracy, polaryzacji społecznej, nierówności ekonomicznych
itp.
Psycholodzy, pedagodzy,
socjolodzy czy politolodzy dysponują tą wiedzą z racji własnego wykształcenia.
Zastanawiające jest jednak to, czy nauczyciele szkół ponadpodstawowych,
nauczyciele akademiccy biorą pod uwagę to, w jakim stopniu i zakresie mogą niektórzy
z nich stać się katalizatorami radykalizacji zachowań swoich podopiecznych czy
młodych dorosłych?
Nie będę w tym miejscu
streszczał treści wykładu i prezentacji oficera ABW, bo ze zrozumiałych
względów miała ona częściowo niejawny charakter. Tego typu szkolenia są
prowadzone bezpłatnie przez służby ABW, więc może jednak warto z nich
skorzystać. Cieszę się, że władze uczelni, w której jestem zatrudniony,
rzeczywiście troszczą się o wzrost świadomości zagrożeń w czasach, które coraz
bardziej są nasycone ryzykiem. Oby mnie i współpracownikom ta
wiedza nigdy nie była potrzebna w codziennym życiu.