Współcześni
badacze piśmiennictwa Ericha Fromma są zgodni co do tego, że chociaż ich autor
nie był pedagogiem tylko psychologiem społecznym, to jednak swoimi poglądami na
temat m.in. socjalizacji, autorytetu, posłuszeństwa, etyki zachowań
społecznych, uczenia się i nauczania wpłynął w sposób znaczący na postrzeganie
przez samych pedagogów teorii i rzeczywistości edukacyjnej. Wiele jest w jego
rozprawach inspiracji do badań społecznych, promocji myślenia krytycznego czy
wartości angażowania się na rzecz przemian czy reform. Warto sięgnąć do
jednej z głównych tez E. Fromma o konieczności uwzględniania w edukacji
całościowego traktowania systemu „człowiek” w jego powiązaniach z systemem
„firma/instytucja” lub „społeczeństwo”.
Interesując
się bowiem sytuacją nauczyciela, ucznia czy jego rodzica w szkole nie można
pomijać systemu społecznego i organizacyjnego, które w sposób istotny wpływają
na ich wzajemne relacje Na pytanie o to, na czym polega najpełniejsze
funkcjonowanie systemu „człowiek” w szkole? Fromm odpowiada:
Chodzi o pełny rozwój wszystkich jego zdolności, o
minimalne tarcie oraz minimalne straty energii zarówno w samym człowieku,
między człowiekiem a człowiekiem, jak i między człowiekiem a jego środowiskiem
(Fromm, Jenseits der Illusionen. Die
Bedeutung von Marx und Freud, Reinbek bei Hamburg 1981, s. 105).
Każdy
z systemów: człowiek, społeczeństwo i instytucja dąży do realizacji własnych
celów, nie zawsze bacząc na straty, jakie może z tego tytułu ponosić każdy z
nich. Niewykluczone - pisze Fromm - że ktoś natrafi na
coś korzystnego ekonomicznie, a szkodliwego w sensie ludzkim, wobec tego
również społecznym; i wówczas musimy być przygotowani do wyboru między naszymi
prawdziwymi celami: albo maksymalny rozwój człowieka, albo maksymalny
wzrost produkcji i konsumpcji (tamże, s. 107).
Kluczem
do dobrej edukacji szkolnej powinno być rozpoznanie przez nauczycieli potrzeb
uczniów, które służą ich rozwojowi i radości życia, rozwijaniu zdolności
krytycznego myślenia oraz „doświadczeń humanistycznych”. Do tych ostatnich
Fromm zalicza zainteresowania, odpowiedzialność, sumienie humanistyczne,
poczucie tożsamości, integralność, nadzieję, wiarę i odwagę.
Trzeba, by sami nauczyciele przestali być
biurokratycznymi aptekarzami wiedzy, którzy maskują swoją niechęć do życia i
odkryli, że są - według słów Tołstoja - „uczniami swoich studentów”. Dopóki
student nie uświadomi sobie, iż tajniki wiedzy, wobec której staje, są
rzeczywiście ważne dla jego osobistego życia i życia całego społeczeństwa,
dopóty nie będzie zainteresowany jej zdobywaniem. Z tego też powodu pozorne
bogactwo naszych edukacyjnych wysiłków okazuje się jedynie pustą fasadą, za
którą kryje się obojętność wobec najwybitniejszych osiągnięć ludzkiej
kultury (Fromm,
Rewolucja nadziei. Ku uczłowieczonej technologii, Poznań 1996, s.
149).
Nie
tylko przedsiębiorstwa produkcyjne, ale i szkoły zostały - zdaniem E. Fromma -
zdominowane przez zasadę maksymalnej wydajności. Prawu stałego i
nieograniczonego przyśpieszenia podlega proces kształcenia. Wzrost ilościowy
wiedzy, pożądanych stopni szkolnych a tym samym i promocji uczniów wyznacza
cele edukacyjnej rzeczywistości, stając się miarą „postępu”. Jedynie
nieliczni stawiają pytanie o jakość czy też korzyści, jakie ów wzrost niesie.
Taki stan rzeczy charakterystyczny jest dla społeczeństwa, które nie skupia się
już na człowieku, i w którym ilościowy punkt widzenia stłumił wszystkie inne.
Nietrudno zauważyć, że dominacja zasady „im więcej, tym lepiej” prowadzi do
zachwiania całego systemu (tamże, s. 61).