Był fantastycznym polemistą, dyskutantem, ale też wiernym swojej Alma Mater i pamiętającym o tych, którzy wspierali Go w rozwoju naukowym. Taką Osobą, Mistrzem była promotorka pracy doktorskiej śp. prof. Maria Dudzikowa.
W 1993 r. ukończył studia magisterskie w
Zakładzie Historii Filozofii Współczesnej w Instytucie Filozofii UAM w
Poznaniu. Dzięki współpracy z pedagogami Wydziału Studiów Edukacyjnych
UAM w ramach programu Tempus Redesign JERP2245 został trafnie
dostrzeżony jako zdolny i znakomicie zapowiadający się filozof o
zainteresowaniach także pedagogicznych.
W 1994 r. został zatrudniony na
stanowisku asystenta w Instytucie Pedagogiki w Zakładzie Pedagogiki Szkolnej,
którym kierowała prof. dr hab. Maria Dudzikowa. To pod jej kierunkiem
przygotował dysertację doktorską pt. Rytuały nauczycieli w
procesie lekcyjnym. Na przykładzie lekcji historii w szkole średniej, którą
obronił w 2002 r. W kilka lat później opublikował dysertację w Oficynie Wydawniczej
"Impuls" pod tytułem: Rytualne oblicze lekcji. Studium
teoretyczno-empiryczne (2005).
Od tego czasu, a upłynęło 18 lat,
znacząco rozwinął swój warsztat naukowo-badawczy, powiększył znacząco liczbę
publikacji, który wydawane były w wysoko punktowanych czasopismach naukowych
oraz w recenzowanych pracach zbiorowych.
Habilitował się w 2014 roku, co tylko
potwierdzało jego wysokie zaangażowanie w prowadzenie metateoretycznych i
filozoficznych badań w pedagogice. Dla mnie najważniejsza w jego twórczości
była monografia habilitacyjna pt. "Pedagogiczne tworzenie istoty ludzkiej" (2013), która została przygotowana w nadzwyczaj
interesujący sposób. Kiedy usiłowałem odnotowywać swoje uwagi w perspektywie
linearnej recepcji treści, z każdą stroną okazywało się, że jej struktura jest
alternatywą do dotychczasowych publikacji poświęconych filozofii
wychowania.
Mariusz Dembiński – być może nawet w
niezamierzony sposób - przyjął pozycję „scenarzysty i zarazem
reżysera” swoistego rodzaju naukowej narracji o „sensacyjnej” treści, gdzie na
początku dowiadujemy się o jakimś „trupie”, by z każdą
częścią prowadzonego przez niego dochodzenia dowiedzieć się, kto był
tego sprawcą. Jak w filmach A. Hitchcocka czy powieściach Conan
Doyla. Ten ostatni pisał: Być może nie świecisz jak słońce, ale
potrafisz wyprowadzić z mroku. Dembiński wyprowadzał nas z mroku
antropologii filozoficznej, by pokazać światło własnej refleksji, odsłaniając
złożoność własnych studiów i formułowanych na tej podstawie wniosków.
Już sam tytuł jego rozprawy mógł
przed laty budzić negatywne skojarzenia z behawioralną
koncepcją kształtowania istoty ludzkiej, której efektem końcowym –
jak on to sam określał – jest homo paedagogicus. Czy
rzeczywiście każdy z nas istnieje jako homo paedagogicus, a nie –
jak ma to miejsce w innych antropologiach – homo rapax, homo
creator, homo viator, homo faber itd.? Mamy w tej pracy bardzo ciekawy zamysł
konstrukcyjny, bowiem zakładał, że (…) człowiek z natury jest
zjawiskiem, fenomenem różnym od innych zjawisk, który określany jest tu jako
prafenomen”.(s. 7)
To, co wyróżnia istotę ludzką, to
podleganie oddziaływaniom edukacyjnym oraz socjalizacyjnym przemianom
świadomości, w wyniku których uzyskuje ona fundament pedagogicznego
bycia człowiekiem. (s. 8) Ciekawa jest to jednak konstrukcja, bowiem
kategorię homo paedagogicus sam odniosłem w jednej ze swoich
publikacji do bycia pedagogiem, a więc kogoś działającego zgodnie z
teorią i doświadczeniem praktycznym, zawodowym.
Tymczasem dr hab. M. Dembiński nie
zajmował się pedagogicznym tworzeniem istoty ludzkiej w ścisłym tego słowa
znaczeniu, tylko oczekiwał zainteresowania pedagogiką oraz całą
rzeczywistością, w której się „poruszał” każdy z pedagogów, skoro nasza
dyscyplina naukowa została obarczona w toku dziejów odpowiedzialnością za sens
rozumienia człowieka i świata. Jednym z celów powyższej rozprawy, być może
ubocznym, jest per analogiam do socjologii wiedzy „próba opracowania
pedagogiki wiedzy i nowe spojrzenie na formę pedagogiki ogólnej”.
(s. 10)
Tak zróżnicowane formułowanie celów
niniejszej rozprawy autor usprawiedliwiał konstatacją, że wpisuje się
ona w postmodernistyczne myślenie jako jego „nieskończony projekt”.
Tym bardziej zaciekawiło mnie to, czy w istocie takim podejściem uda się
„podnieść rangę pedagogiki w świadomości społecznej”, skoro ta pozbawiona jest
jej modernistycznego projektu. Być może miał rację zakładając, że pedagogika
jest wciąż deprecjonowana w społeczeństwie ze względu na obciążenie z jednej
strony jeszcze obecną w niej „socjalistyczną” wersją, a z drugiej strony
„pluralizacją praktyk, w tym i wiedzy o edukacji” (s. 11) Wyrażał jednak
nadzieję, (…) że uda mu się stworzyć zwartą formę performatywnego
dyskursu, a nie zbiór eklektycznych idei”. (s. 13) Sam zresztą
korzystał w swoich rozważaniach z rozpraw pedagogów, które powstały także w okresie
socjalizmu (np. B. Suchodolskiego czy H. Muszyńskiego).
Przywołuję tę książkę zm. M.
Dembińskiego, gdyż rzutowała ona na jego dalsze rozprawy naukowe, studia,
wykłady i artykuły publikowane w renomowanych wydawnictwach i czasopismach
naukowych. Nie da się przejść obojętnie wobec myśli, idei, jakie są w nich
sformułowane, gdyż albo poruszają refleksję nad stanem nauki o wychowaniu, o
edukacji, albo wywołują emocje, ale zawsze zachęcając czytelników do
dyskusji.
Bogactwo odniesień źródłowych w jego
publikacjach sprawia, że nieustannie są one weryfikowane w swej
fragmentarycznej aktualności. Zawsze odczytywałem je jako prowadzony ze strony
na stronę intrapersonalny dialog mądrości, nasycany próbami nadania
(re-)konstruowanej wiedzy własnej struktury. Mariusz Dembiński zawsze odnosił
się do tradycyjnego pojmowania pedagogiki i czerpał z niej komponenty wiedzy
dla własnych potrzeb, a zarazem powracał do pytań pierwszych.
Nie bez powodu prowadził spór o
istotę pedagogiki, o kluczowe w niej i dla niej kategorie
pojęciowe. Kluczowe były w powyższej książce jego dociekania
dotyczące przykładowo tego: Czy można wyróżnić moment w dziejach
europejskiej cywilizacji, w którym „edukacja” (paideia) stała się świadomym
narzędziem wykorzystywanym przez daną społeczność do wpływania na ludzką
osobowość i kreowania świata? (s.29)
Pedagogia nie jest jedyną formą
przekształcania człowieka w istotę ludzką, bo już samo takie postawienie sprawy
nie znajduje swojego potwierdzenia w podejściu egzystencjalno-personalistycznym,
w świetle którego wychowanie jest co najwyżej umożliwianiem jednostce
odkrywania własnego człowieczeństwa. Dembiński wyrażał jednak własne credo,
przeświadczenie, że (…) pedagogika jest tym, co prowadzi, co
ukierunkowuje – na przykład chłopca (gr. pais), aby stał się istotą dorosłą (…)(s.
23)
Wyróżniane przez niego
"ago" jako „prowadzenie” agotyczne (od ago) to tylko
działanie, ruch; coś wsobnego, coś, co w sobie się kształtuje i samo w sobie i
przez siebie utrzymuje. Sam przyjmował rozumienie terminu ago –
jako prowadzenie i agoge jako wprowadzanie, doprowadzanie.
Nadał temu pojęciu charakter konatywny, działaniowy określając go nawet
mianem procesu agogetycznego, wykonawczego i dekonstruującego idee
pedagogiczne w konkretne przypadki wychowawcze, kształtujące, wykonawcze,
wyrażane w praktykach?(s. 33)
Wybitny filozof wychowania, uczeń
światowej sławy fenomenologa Jana Patočka z Uniwersytetu Karola w Pradze –
Radim Palouš, tak tłumaczył pojęcie „agogika”: AGOGÉ oznacza
kierowanie, wychowanie, karność, sposób życia, ale i przeprawę, odjazd. AGÓN
znaczy walkę, wysiłek, zmaganie się; AGEIN –znaczy ciągnąć,
prowadzić – wszystkie te znaczenia pojęć nie zaprzeczają temu, czym chce być
teoria agogiki. Jakże charakterystyczne jest w tym znaczeniu greckie pojęcie
AGE – wzwyż, podnieś się.[1]
Jak widzimy wykluczenie z etymologii
pojęcia agogé jego innych znaczeń, niż tylko kierowanie, a więc działanie,
czynienie czegoś dla innych, wcale nie musi być sprowadzane jedynie do roli
owej siły sprawczej, uaktywniającej innych. Natomiast niewątpliwie, skupienie
się tylko i wyłącznie na takim znaczeniu tego pojęcia pozwala na odczytywanie
jego w różnych kontekstach, perspektywach ze świadomością, że nie jest ona
jedyną.
Mariusz Dembiński pracował w
ostatnich latach na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM w Kaliszu, gdzie
wykładał pedagogikę ogólną potwierdzając bogactwo o(d)czytania genezy i
ewolucji pedagogiki, zróżnicowania jej myśli filozoficznej oraz nasycania
własną refleksją współczesnej myśli pedagogicznej. Można powiedzieć, że swoimi
studiami niejako ukorzeniał pedagogiczne myślenie, kiedy sięgał do tropów w
języku greckim, do uzasadnień antropologiczno-kulturowych, historycznych i
etycznych.
Odszedł z naszego środowiska Uczony, który swoimi rozprawami dawał nam do przemyślenia dzieła głęboko erudycyjne, które wpisują się w badania podstawowe w naukach humanistycznych. Przywołując tradycje greckiej demokracji, roli pedagogiki w kształtowaniu obywatelskiego etosu i docenianie wagi edukacji w życiu społeczeństw, kształcił młode pokolenia Polaków do jednego z najpiękniejszych zawodów w służbie publicznej.
Przedwcześnie zmarły profesor UAM pozostawił nam wiele rozpraw,
ale ostatnia czeka właśnie w Wydawnictwie Naukowym UAM na opracowanie
redakcyjne i jej wydanie. Warto będzie do niej sięgnąć pamiętając o tym, jak ważne
przekazał nam pedagogiczne credo. W przygotowywanej do druku monografii
potwierdził wartość dialogu ze swoimi mistrzami, z którymi prowadził wymianę
myśli, by wzbogacić swoje analizy i kształcić w autorskim duchu studentów
pedagogiki. Będzie nam brakowało filozofa wychowania, który był zarazem Osobą o
wielkiej wrażliwości i darze wyrażania swoich myśli i doznań także w
poezji.
Polecam wykaz jego publikacji, bo będą one odgrywać
istotną rolę w debatach naukowych w pedagogice. Sięgnijmy po ostatnią monografię Mariusza Dembińskiego pt. "
[1] Radim
Palouš, K filosofii výchovy, Praha: SPN 1991, s. 17.