Otrzymałem od czytelnika bloga artykuł z sieci, którego wydawca krytykuje nauczycieli wczesnej edukacji
za nonsensowne obniżanie dzieciom oceny, mimo że prawidłowo rozwiązały
zadanie. Zdaniem "twardogłowej" nauczycielki w powyższym przypadku
uczeń miał nie tylko poprawnie obliczyć, ale też dosłownie odpowiedzieć na zadane pytanie. Brzmiało ono: Ile flamastrów ma teraz
Krysia? Ponoć prawidłowa odpowiedź to: Krysia ma teraz 6
flamastrów.
Gdyby dziecko tak odpowiedziało na pytanie, dokonując poprawnego obliczenia, to zapewne uzyskałoby 5 punktów. Tymczasem pisząc: Krysi zostało 6 flamastrów, zostało ukarane obniżeniem "oceny". Nie ma to znaczenia, jakim symbolem jest ona wyrażona - stopniem czy liczbą punktów.
Nie dziwię się rozżaleniu tego
dziecka i jego rodzicom, gdyż nie rozumieją powodu powyższej
ewaluacji. Faktem jest, że kształcenie zintegrowane łączy w sobie wiedzę z
różnych przedmiotów, a w tym przypadku m.in. z języka polskiego i
matematyki. Być może nauczycielce zależało nie tylko na tym, by uczeń
poprawnie rozwiązał zadanie i podał właściwy wynik, ale także, by pisemnie odpowiedział na
pytanie zgodnie z jego treścią.
Nauczycielka popełniła jednak błąd, gdyż przy
behawioralnym podejściu dydaktycznym powinna była zastosować podwójną "ocenę": za
matematycznie poprawne rozwiązanie zadania należało dać dziecku 5 pkt., a za
niedosłowną odpowiedź na pytanie - 4 pkt.
To jest stara szkoła dydaktyczna oparta na behawioralnym
paradygmacie, by uczeń odpowiadał zgodnie z oczekiwaniami
nauczyciela. Doskonale pamiętam tę formatywną, obiektywistyczną dydaktykę
ze swojej szkoły, kiedy nauczycielka żądała odpowiadania na pytanie
"pełnym zdaniem". Nie wolno było odpowiadać jednym słowem czy niepełnym zdaniem.
W powyżej zilustrowanym przypadku nauczycielka nie powinna była wystawiać dzieciom jakichkolwiek ocen formatywnych, a więc ani stopni, ani punktów, ani emotikonów, ani naklejek! Nie po to wprowadzono systemowo do wczesnej edukacji ocenę opisową, a więc ocenę kształtującą, by nauczyciele "szli na skróty", wykazywali się własnym lenistwem, wygodnictwem czy najzwyczajniej niekompetencją!
Na tym poziomie kształcenia należy operować słowem,
opisem, wyjaśnianiem, tłumaczeniem, by dziecko wiedziało, czego oczekuje się od
niego i z jakiego powodu. Mamy już wiele pomocy dydaktycznych, które uświadamiają dziecku, czy dane zadanie wykonało poprawnie
czy błędnie. Wystarczy w tym przypadku system zero-jedynkowy (umiesz - nie umiesz, potrafisz-nie potrafisz, radzisz sobie - jeszcze masz problem itp.), który doskonale warunkuje umiejętność samokontroli i samooceny.
W powyższym zadaniu nie ma sensu różnicowanie jakości
odpowiedzi, bowiem sformułowana przez ucznia jest prawdziwa w sensie
logicznym. Jakie to ma znaczenie, gdy dziecko napisze: "Krysi zostało flamastrów" zamiast "Krysia ma teraz 6 flamastrów"?
Podobnie jest w kolejnym przypadku:
Drodzy nauczyciele! Zastanówcie się nad tym, co czynicie.