30 września 2020

Wyjątkowe szkoły za zachodnią granicą Polski cz.2

 


Kontynuuję przekład syntetycznych charakterystyk szkół publicznych w Niemczech, które aplikowały w ub. roku do ogólnokrajowej Nagrody "Deutscher Schulpreis 2020", którą ufundowały dwie fundacje.

3. Szkoła podstawowa z modelem filozofii dziecięcej w tle  - der Grundschule Schuttertal

Polskim pedagogom nie powinna być ta koncepcja obca, a w każdym bądź razie powinni o niej słyszeć w ramach wykładów czy przeczytać publikacje poświęcone edukacji bazującej na filozofii dla dzieci.  Na Uniwersytecie Łódzkim właśnie ukazały się dwie rozprawy, które są kluczowe dla tego modelu alternatywnego kształcenia: prof. Aldony Pobojewskiej z Instytutu Filozofii i prof. UŁ Jolanty Bonar oraz dr Anny Buły z Wydziału Nauk o Wychowaniu. No, ale zostawmy na boku ten kontekst, by przyjrzeć się rozwiązaniom w regionie, który Polacy znają z telewizyjnego serialu o klinice medycznej.

W Szkole Podstawowej w miejscowości Schuttertal 

Trzynastu nauczycieli i jedenastu nauczycieli pomocniczych kształci 130 uczniów z okolicznych miasteczek i wsi. Chociaż jest to mała liczebnie szkoła , to jednak włączyła się do sieci współpracujących ze sobą szkół: Ortenauer Weg“ i „Schule für alle“.

Wiodącym motywem tej placówki, która założyła sobie, by być jak najbliżej rodzin  uczniów, jest „Tutaj wychowujemy się wzajemnie", toteż nic dziwnego, że jest to także szkołą z inkluzją dla dzieci od I do IV klasy. 

Rodzice mają wiele możliwości partycypowania w procesie edukacyjnym , bowiem są traktowani przez kadry pedagogiczne jako autentyczni partnerzy. Wspierają nauczycieli w realizacji projektów dydaktycznych, troszczą się o to, by dzieci otrzymały na śniadanie Müsli a także współpracują nad koncepcją szkoły. 

To, co wyróżnia tę szkołę od większości, to wprowadzenie od roku szkolnego 2018/2019 programu "Filozofujemy z dziećmi",  który został włączony do siatki zajęć. Szkoła włączyła się do projektu: Akademie für Philosophische Bildung und WerteDialogNie chodzi tu o wprowadzanie dzieci do filozofii jako nauki, ale o możliwość rozwijania ich myślenia, formułowania pytań, by wspierać tym samym ich pasję poznawczą, dociekliwość. Także rodzicom oferuje się warsztat z filozofowania z dziećmi, jeśli tylko są tym zainteresowani.  

To, co wyróżnia tę szkołę, to doświadczanie przez uczniów demokracji przez umożliwianie im angażowania się w ten proces. Co tydzień spotykają się członkowie trzech rad szkolnych tego regionu , by w ramach moderowanej dyskusji wypracowywać projekty i zadania, które powinny być realizowane w szkole. 

Członkowie rady szkoły wchodzą w dialog z dyrekcją szkoły, przedyskutowują realizację programu „Schule ohne Rassismus – Schule mit Courage“ ("Szkoła bez rasizmu - szkoła z odwagą").  Z inicjatywy rady szkoły prowadzone są regularnie rozmowy z władzami gminy, z burmistrzem dzięki czemu uczniowie stają się członkami samorządu lokalnego. 

Proces kształcenia w Szkole Podstawowej Schuttertal bazuje na samosterownym uczeniu się jednostek. Nauczyciele pełnią tu jedynie role osób towarzyszących uczniom w ich rozwoju. Dydaktyka szkolna opiera się zatem na kulturze samodzielnego uczenia się z zastosowaniem zróżnicowanych środków. 

Także nauczyciele rozwijają tu własne narzędzia, wymyślają  pomoce do uczenia się, żeby wspierać rozwój każdej osoby.  Szkoła uczestniczy też w regionalnym projekcie edukacyjny, p.t. Lernen im Fokus der Kompetenzorientierung“Rdzennym elementem autokoncepcyjnej „ścieżki uczenia się“ jest „Dziennik ścieżki uczenia się" , w którym dokumentowany jest rozwój każdego dziecka w matematyce i języku ojczystym przez cały kres nauki. Uczniowie pracują w ramach tych ścieżek indywidualnie w ramach faz swobodnej aktywności autodydaktycznej z tych przedmiotów. 

Dzieci są otoczone opieką , ale do takiego stopnia, by jednak przejmowały na siebie jak najwięcej odpowiedzialności za uczenie się. i by potrafiły też planować ten proces. W szkole kładzie się też akcent na wspierający dziecko Feedbacksystem. Nauczyciele stosują werbalne, ale opisowe oceny poziomu rozwoju kompetencji uczniów, by były one klarowne dla nich i ich rodziców. Uczniowie także sami oceniają swoje postępy, wymieniają się opiniami z rówieśnikami, rodzicami i nauczycielami w ramach specjalnej rozmowy w kręgu.  

(tłum. z j. niem. A. Kuhn, Die philosophierende Grundschule im Schwarzwald, w: Deutscher Schulpreis 2020)

4. Grund- und Mittelschule Thalmässing - Szkoła Podstawowa i Średnia w gminie Thalmässing

Szkoła znajduje się w regionie znanym z produkcji rolnej i rzemiosła. Do szkoły uczęszcza łącznie 311 uczniów (od I do IX klasy), którzy rozdzieleni są do dwóch budynków. O ile uczniami pierwszych czterech klas szkoły podstawowej są dzieci z tej miejscowości, o tyle już do szkoły średniej I stopnia uczęszczają nastolatkowie z okolicznych miejscowości. 

Do szkoły uczęszczają też dzieci niepełnosprawne, ale - co ciekawe - filozofią tej placówki jest  postrzeganie wszystkich uczniów jako inkluzyjnych (Inklusionskinder). Za takie podejście do edukacji Szkoła została wyróżniona w 2016 r. Nagrodą Jakob Muth-Preis .

W szkole działa całodzienna świetlica z ofertą zajęć pozaszkolnych. Natomiast w szkole średniej jest Jobbiuro, w  którym w poniedziałki porad z zakresu orientacji zawodowej udzielają eksperci w zakresie gospodarki.

W szkole panuje rodzinna atmosfera, którą kształtują uczniowie starszych klas w relacjach z młodszymi, opiekując się nimi. Oba typy szkół organizują wspólne festyny, uroczystości i wyjeżdżają razem na wycieczki. Co jest jednak szczególnego w tej szkole? 

Nie ma  w szkole klas lekcyjnych, gdyż zastąpiły je elastycznie organizowane przestrzenie do uczenia się. W nich są trójkątne stoliki na kółkach, które można dowolnie ze sobą zestawiać, przemieszczać. Krzesełka i stoliki są ergonomicznie dostosowane do wzrostu dzieci tak, by mogły razem opracowywać wspólne zadania. 

Nie ma tablicy tylko jej elementy, które można dowolnie ze sobą zestawiać i przesuwać, dzięki czemu każdy stolik może mieć własną tablicę do pracy i prezentacji. Nauczyciel nie siedzi centralnie w takim pomieszczeniu, ale jest postronnym obserwatorem przy swoim stoliku. Drzwi pomieszczenia są otwarte na korytarz. Każde pomieszczenie ma duże okna i ławkę przy wyjściu, bo w istocie każda "klasa" jest zarazem korytarzem szkolnym. 

Zwracam uwagę na to, że swobodne kształtowanie przestrzeni do zajęć i uczenia się jest zgodne z przyjętą zasadą wspierania samodzielności i ponoszenia odpowiedzialności przez każdego za swoją edukację. Uczniowie w tzw. ramach swobodnej fazy uczenia się sami rozstrzygają o tym, gdzie, i w jakim tempie oraz z kim się uczą. Już od pierwszej klasy są przygotowywane do tego procesu. 

W szkole średniej uczniowie mają każdego tygodnia indywidualne zadania wymagające pracy z cyfrowymi danymi. Ich powinnością jest przejmowanie odpowiedzialności za siebie, ale i za innych. 

Szkoła rozwija specjalny system wspomagania procesu uczenia się. Każdy ósmoklasista przejmuje odpowiedzialność za uczenie się dziecka z klasy pierwszej, towarzysząc mu do ukończenia przez nie klasy drugiej. Codziennie spotykają się rano pierwszo- i drugoklasiści ze swoimi młodzieżowymi opiekunami, by omówić wspólnie czekające ich zadania. Patroni pomagają im w organizacji pracy, wspierają przy realizacji zadań dydaktycznych i udzielają im informacji zwrotnej na temat jakości wykonanej pracy oraz dzielą się z młodszymi opinią na temat relacji społecznych w ich grupie. 

Opinie wrotne mają bazować na tym, co jest pozytywne i konstruktywne w aktywności młodszych uczniów. Maluchy mogą też w dowolnym czasie kierować swoje problemy do swoich patronów/opiekunów, jeśli pojawiają się jakieś trudności. Dzięki temu przeciwdziała się wszelkim konfliktom, gdyż uczniowie sami je rozwiązują , bez potrzeby ingerowania nauczycieli. 

Oprócz systemu tutoringu są jeszcze zatrudnieni w szkole nauczyciele pomocniczy, szczególnie potrzebni w klasie pierwszej i drugiej. czy w szkole średniej. Oni są do dyspozycji innych nauczycieli i uczniów. Kierują pracami małych grup pracujących w różnych miejscach w ramach faz swobodnej pracy.

(przekład z j.niem. Deutscher Schulpreis 2020: F. Anders, „Bei uns ist der Flur Klassenzimmer“) 


 

29 września 2020

Czym wyróżniają się najlepsze szkoły w niemieckich Landach? cz.1

 


Fundacja Roberta Boscha i Fundacja Heidehof postanowiły zareagować na Corona-kryzys ogłaszając kolejną edycję Konkursu Deutsche Schulpreis 2021 (Wyróżnienie dla najlepszej szkoły w kryzysie). 

Do poprzedniej edycji 2020 rekomendowanych było 15 szkół, których koncepcje uwzględniają w zróżnicowany sposób i formach radzenie sobie z kryzysem, a zarazem sprzyjają doskonaleniu procesu kształcenia. Każda ze szkół ma inną dominantę, na której buduje swój autorski, alternatywny profil. 

Będę tłumaczył dla czytelników bloga charakterystyki tych szkół, żeby można było dostrzec, jak znakomicie nasi sąsiedzi radzą sobie z edukacją opartą na dydaktyce konstruktywistycznej, zorientowanej na samorządność i wspomaganie indywidualnego rozwoju każdego ucznia. 

1. Koledż Zawodowy Willy-Brandt w Duisburgu, w którym uczy się 1.300 młodych osób z 53 państw w 62 klasach. Koledż skupia młodzież, która nie miała w toku podstawowej edukacji wysokich osiągnięć, ale tu może odzyskać szanse na dokończenie szkoły ponadpodstawowej typu Hauptschule. Nauczycielom zależy na tym, by nastolatkowie uwierzyli w siebie, odzyskali poczucie własnej wartości. Mogą tu uzyskać kwalifikacje zawodowe w modelu edukacji dualnej (ogólną z praktyką  zawodową). Uczniowie mogą zdobyć kwalifikacje zawodowe pozwalające na zatrudnienie się w gospodarce, administracji, przemyśle metalowym, biurach turystycznych, placówkach pocztowych i kurierskich czy jako mechanicy. 

Dla potrzeb orientacji zawodowej utworzono przy  koledżu Centrum Doradztwa Edukacyjnego , z którego usług mogą korzystać także uczniowie innych szkół. Dominantą w procesie kształcenia jest stosowanie cyfrowych mediów. Obejmują one np. lekcje z matematyki  na temat "ciągów geometrycznych"; na zajęciach z etyki - podejmowany jest temat cyberprzemocy a na lekcjach z polityki (odpowiednik polskiego WOS) omawia się skutki społeczne zastępowania pracowników techniką automatyzacji. Także w ramach zarządzania szkołą cyfryzacja odgrywa ogromną rolę. Stosuje się własną aplikację (WBBK-App) do planowania spotkań i zarządzania terminarzem zajęć.

Uczy się tu młodzież, która potrzebuje wsparcia w zakresie umiejętności kierowania własnym życiem.  Wielu młodych ludzi przecież nie wie, nie ma orientacji, jaki zdobyć zawód, by być przydatnym w społeczeństwie i mieć środki do życia. Tu tworzy im się środowisko wsparcia egzystencjalno-zawodowego. 

(przekład z j.niem.  ze strony Deutsche Schulpreis: F. Anders, An dieser Schule gehört Glück zum Programm) 

2. Hardtschule Durmersheim w Badeni-Württembergii. 

Szkoła znajduje się w  gminie Durmersheim, 12 km od Karlsruhe, blisko granicy z Francją, jako Gemeinschaftsschule, szkoła wspólnotowa, samorządna, szkoła całodzienna dla uczniów od I do X klasy. 

Na poziomie edukacji wczesnoszkolnej rodzice decydują o tym, czy chcą, aby ich dzieci przebywały w szkole cały dzień (po lekcjach prowadzone są dla dzieci dodatkowe zajęcia pozalekcyjne i pozaszkolne). Od klasy 4 całodzienny pobyt jest już obowiązkowy. 

Do placówki uczęszcza 446 uczniów, w tym jest 16 o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Do "personelu" szkolnego zalicza się także psy, bowiem dla dyrekcji istotne jest obok kształcenia ogólnego także wychowanie emocjonalne. Specyfiką tej szkoły jest wprowadzenie tutora (coacha), którego uczniowie wybierają sobie od piątej klasy. 

Z takim tutorem spotykają się regularnie nie tylko po to, by omawiać problemy osobiste, ale i związane z uczeniem się. W szkole obowiązuje zasada dobrowolności w zakresie doboru zagadnień do omawiania ich z tutorem.  Coach wspiera uczniów szczególnie w zakresie orientacji zawodowej oraz doradza wybór dalszej ścieżki edukacyjnej. Także  rodzice spotykają się  dwa razy w roku z tutorem ich dziecka, by porozmawiać o jego problemach i osiągnięciach czy niepowodzeniach.

Specyfiką kultury tej szkoły jest łączenie ciężkiej, twardej pracy z świętowaniem, przy czym aktywność ta musi sprawiać uczniom satysfakcję, radość. Kluczowe bowiem jest wspieranie rozwoju uczniów i ich umiejętności. Wszyscy mogą pracować zgodnie z własnym tempem i adekwatnie do własnego potencjału i poziomu wiedzy. Inkluzja jest czymś oczywistym dla wszystkich nauczycieli. 

W szkole wprowadzono nowe formy zajęć dydaktycznych i propozycje uczenia się, które pozwalają na różnicowanie osiągnięć szkolnych. Klasy nazwane są atelier uczenia się. Uczniowie mogą w nich sami ukształtować miejsca pracy, by przejąć odpowiedzialność za „Lernjobs“. Zadania dydaktyczne są na trzech poziomach trudności , tak więc to uczniowie decydują na którym z nich chcą wykonywać zadania, a tym samym także sami stanowią o tym, jaki będzie poziom ich kompetencji. 

Lernjobs jest nerwem zajęć dydaktycznych. Zlikwidowano w tej szkole klasyczne nauczanie frontalne z wszystkich przedmiotów, pracuje się bowiem zgodnie z modelem Art Cloud, w ramach którego wszyscy Lernjobs mają być zachęcani do uczenia się, rozwijać zespoły przedmiotowe. „Fit-Buttonem“ jest umożliwienie uczniom różnych swobód jak np. wybór miejsca uczenia się, indywidualnego ustalania przerw i uczestniczenia w ekskluzywnych Workshops, mających wspomagać ich osobisty rozwój.

Inaczej zatem musi być tu zdefiniowana rola nauczyciela. Pedagodzy są to facylitatorami uczenia się i towarzyszącymi w tym procesie uczniom, którzy wskazali ich jako swoich tutorów (coachów). Oni już nie kierują lekcją przed tablicą , bowiem ich zadaniem jest stworzenie atelier uczenia się jako „Input“ do procesu uczenia się dzieci.

O wartości tego modelu organizacji procesu samokształcenia uczniów świadczą wyższe wyniki egzaminacyjne do Hauptschule w 2019, które są zdecydowanie wyższe od uzyskiwanych przez wcześniejsze roczniki. 

c.d.n.

 (przekład z niem. ze strony Deutsche Schulpreis: A. Kuhn, Das ist die Schulgemeinschaft) 

28 września 2020

Wirus plagiaryzmu w szkolnictwie wyższym

 


Media podjęły wywołany przez red. Marka Wrońskiego problem, który w tle ma nieco poważniejszy i szerszy charakter, niż tylko personalny. Mam tu na uwadze tekst o potrzebie wstrzymania awansu na tytuł naukowy profesora obecnemu rektorowi Uniwersytetu Gdańskiego, z analiz którego publikacji wynika konieczność rozstrzygnięcia, czy są one w swoich fragmentach plagiatem i w jakim stopniu naruszają prawa autorskie innych naukowców. Oburzenie jest tym większe, że przed wyborami na nową kadencję rada UG była poinformowana o powyższym problemie, a mimo to dopuściła profesora UG do kandydowania na stanowisko rektora.    

Nie jest to zresztą jedyny przypadek w ostatnich miesiącach. Problem nie tyle narasta, co odsłaniany jest lawinowo, zaś jego demistyfikatorzy koncentrują się na tym, co istotnie jest już naruszeniem prawa autorskiego. Tego typu kwestie można by powiedzieć, że są łatwiejsze do rozpoznania, bo w końcu można porównywać czyjś tekst z artykułem czy fragmentem książki innego autora, by w przypadku braku odwołania do źródła (braku przypisu) sformułować zarzut o nieuczciwości naukowej. 

Dopiero upublicznienie zjawiska sprawia, że zaczynają reagować nań ci, których teksty były splagiatowane.  Niepokojące jest to, że o tego typu kwestiach "mówi się" i także publikuje artykuły w prasie czy fachowych czasopismach, ale środowiska profesorskie zachowują się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Niemalże co miesiąc, a upłynęło ich 185 (sic!), Marek Wroński opisuje na łamach "Forum Akademickiego" konkretne przypadki, dokumentując starannie stopień i zakres czyjejś nieuczciwości. W uniwersytetach, politechnikach, akademiach czy państwowych i niepublicznych szkołach wyższych postępuje się tak, jakby to nie dotyczyło ich środowiska. 

Ryba psuje się jednak nie tylko od głowy i nie  tylko w Polsce. Zarzut plagiatu stawiany był niektórym prezydentom państw naszego kontynentu, ministrom różnych rządów, także z polskiej Rady Ministrów, habilitantom, doktorantom i biznesmenom. I co? Nadal niektórzy są ministrami, prowadzą biznes, awansowali w nauce, a nawet pełnią w uniwersytetach funkcje kierownicze. Oszukali? Wykorzystali okazję?    

Polecam opublikowaną rozprawę doktorską Anny Sokołowskiej, którą obroniła na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu pod kierunkiem prof. Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, a zatytułowaną "Zjawisko plagiatu a młodzież akademicka. Studium socjopedagogiczne" (Poznań 2020).  Przed kilku laty promotorka tej dysertacji wydała książkę m.in. o plagiaryzmie na świecie. Ktokolwiek i czegokolwiek nie napisałby na ten temat może traktować swoją twórczość jak przysłowiowe rzucanie grochem o ścianę. 

Dr A. Sokołowska rzetelnie rekonstruuje w swojej książce stan badań naukowych nad zjawiskiem plagiaryzmu w dziedzinie nauk społecznych, w socjologii, pedagogice i w naukach prawnych. Skoro zmienił się status uniwersytetów, uczelni technicznych i medycznych na pragmatyczny, produkcyjny, usługowy, a przy tym zmierzający do komercjalizacji wyników badań, to autorka postanowiła zbadać, czy aby ryba nie psuje się od dołu?      

Otwarty dostęp do literatury naukowej sprawia, że z pełnym poczuciem bezkarności kopiuje się czyjeś analizy, studia, wyniki badań podając je jako własne, w wyniku czego coraz trudniej jest ustalić, kto był pierwszym autorem określonego tekstu. Wystarczy bowiem, że uczestnik konferencji naukowej odnotuje czyjeś analizy, konstrukcję, założenia badawcze jakiegoś projektu, by znacznie szybciej działając od ich pierwotnego autora opublikować pod własnym nazwiskiem. 

Sam słyszę w wypowiedziach niektórych referentów wygłoszone tezy mojego referatu, ale nie odwołują się do niego, tylko prezentują jako własne myśli.  Cykl wydawniczy materiałów pokonferencyjnych wynosi nawet do kilkunastu miesięcy, a w tym czasie inni referują obce teorie czy  wyniki badań jako własne. 

Mój asystent wystawił studentom oceny niedostateczne z ćwiczeń z pedagogiki na kierunku z nauk ścisłych ze względu na to, że w pracach pisemnych, a zaliczeniowych, bezczelnie kopiowali w całości czyjeś artykuły i przesyłali mu jako własne. Oczywiście, że nie podali żadnego przypisu. Jeden przedmiot, jedna, być może pierwsza tego typu blokada na ich ścieżce studiowania. Nie mogą bowiem przystąpić do egzaminu z tego przedmiotu, skoro otrzymali dwóję z ćwiczeń. Co teraz? Studenci zostali poinformowani o swojej nieuczciwości, ale... zgodnie z regulaminem studiów musimy im dać możliwość naprawy swojego błędu.         

Dr Sokołowska przytacza  w swojej książce definicje plagiatowania

1. Plagiatowanie oznacza bezpośrednie kopiowanie słów kogoś innego jako swoich własnych bez cudzysłowu i bez pośredniego wskazywania czyje to są słowa. Wszystkie znaczące frazy, zdania składowe i fragmenty przejęte z innego źródła, wymagają cudzysłowu i właściwego odwołania się do źródła łącznie z podaniem stron jego drukowanej wersji 

2. Plagiatem jest parafraza dzieł innego autora za pomocą zmiany niektórych słów przy jednoczesnym przekazywaniu takich samych podstawowych uwag poczynionych przez pierwotnego autora bez odpowiedniego odwołania się do niego, chociaż w przypadku parafrazowania nie jest wymagany cudzysłów, to jednak nadal należy bezpośrednio przytoczyć oryginalne źródło. 

3. Formą plagiatu jest również prezentowanie sformułowanej przez kogoś idei lub sformułowanych przez niego stwierdzeń jako swoich własnych, w przypadku inspirowania się ogólną koncepcją lub podejściem do tematu innej osoby względnie sposobu myślenia lub specyficznych wniosków Trzeba zacytować źródło nawet w przypadku, gdy jest to napisane własnymi słowami. Również w przypadku prezentowania wykorzystywanej przez inną osobę definicji, statystyk, faktów, należy zacytować źródło. 

4. Plagiat włącza również korzystanie z pomocy kogoś innego w przygotowywaniu pracy prezentowanej jako własnej. 

5. Plagiaryzm odnosi się także do innych, poza tradycyjnymi pisanymi tekstami, mediów, w tym m.in. do ustnych prezentacji, grafik, wykresów, diagramów, dzieł sztuki, utworów audio i video, oraz innych mediów elektronicznych takich, jak strony internetowe, prezentacje typu Power Point oraz posty umieszczone w dyskusjach on line [s.18]

Niestety, badania Sokołowskiej nie są osadzone w paradygmacie ilościowym, kwantytatywnym, ale jakościowym, kwalitatywnym, toteż nadal nie mamy wiedzy o rzeczywistej skali zjawiska plagiaryzmu w szkolnictwie wyższym. Swoimi badaniami objęła zaledwie szesnastu studentów drugiego roku studiów II stopnia z czterech wydziałów macierzystego uniwersytetu. 

Wszystko odbyło się zgodnie z metodologią badań jakościowych i samoświadomością doktorantki, że przeprowadzone przez nią wywiady nie mogą skutkować żadnymi wnioskami o charakterze ogólnym. Nie temu bowiem służą tego typu badania.  Jej diagnoza miała charakter eksploracji problemu: Jak współczesna  młodzież akademicka postrzega zjawisko plagiatu w kontekście doświadczeń oraz przemian społeczno-kulturowych?   [s.80]

 Prezentowane urywki wypowiedzi studentów odsłaniają głęboką destrukcję moralną w ich lub w znanym im środowisku życia, łamanie kodu etycznego, które to stany usprawiedliwiają  wpływem mediów (powielane przez różne stacje te same wiadomości telewizyjne, prasowe, internetowe); kopiowaniem przez wielu anonimowych w mediach społecznościowych; przyzwalaniem władz na nieuczciwość; relatywizmem moralnym; zanikaniem twórczej aktywności; chęcią wyróżnienia się, bycia trendy itp. 

Dla studentów kopiuj-wklej jest już metanormą, która pozwala na szybkie zaliczenie zadań, a ma ułatwić im życie , bo (...) obecna elektroniczna forma przechowywania danych sprawiła, że bardzo łatwo jest je skopiować i wykorzystywać do swoich celów. To już nie są te czasy, kiedy się szło do biblioteki i trzeba było spisywać czy kserować [s.116]. 

Niektórzy z interviewerów mówili wprost, że są pokoleniem, które usprawiedliwia własną nieuczciwość traktując ją jako coś oczywistego, powszechnego, jako normę. Z rozmów wyłania się jednak także niedostrzegany dotychczas motyw plagiatowania, na który warto zwrócić uwagę. Otóż jedne z rozmówców stwierdza: Myślę, że to nie jest kwestia upadku zasad, ale tego, że studenci tak robią, gdy widzą, że wykonanie zadania nie ma głębszego sensu i wtedy kopiują. (...) Ponieważ nie wymaga się od nas kreatywności [s. 125].       

Studenci zagłuszają własne sumienie zgodnie z mechanizmem obronnym N-1, gdzie N- to wszyscy, inni, a -1 to JA. Innymi słowy, wszyscy są nieuczciwi, tylko nie ja. Podobnie tłumaczą się z tego ci, którym stawia się zarzut popełnienia plagiatu. Pojawiają się na łamach prasy czy w innych mediach oświadczenia oskarżonych, które brzmią tak samo, jak badanych przez A. Sokołowską studentów. 


27 września 2020

Benefis 103-letniego Autora wspomnień z żeglarskim akcentem

 


Z żeglarskim akcentem ukażą się w dniu 103 urodzin Kazimierza Kotulskiego jego harcerskie wspomnienia. Jubilat będzie miał zorganizowany benefis wraz z promocją książki, która stanie się okazją do kolejnych wspomień, zapewne związanych także z pracą nad nią wspólnie i dzięki młodemu uczonemu - dr hab. Krzysztofowi Gajdce i hm Józefie Mentel

Nie każdy instruktor-senior ma tak wspaniałych opiekunów-wychowanków, którzy poświęcą swój czas na rozmowę-rzekę, pięnie układającą się w opowieści o życiu i społecznej aktywności instruktora-żeglarza-patrioty-wychowawcy wielu pokoleń w żeglarskich, ciemnogranatowych mundurach z krzyżem harcerskim na wysokości serca. W tym stowarzyszeniu przyjmują one formę gawędy, toteż kto wie, czy młode pokolenie wilków morskich i jeziornych nie sięgnie po tę książkę z możliwością wykorzystania jej na wachcie czy przy ognisku, kiedy znajdzie się na brzegu.

Dzięki zamieszczonemu Posłowiu poznajemy historię powstania tej książki. Jak piszą K. Gajdka i J. Mentel: 

Pomysł spisania wspomnień Druha Kazimierza Kotulskiego nie jest nowy. Od pierwszego spotkania Kręgu Seniorów i Starszyzny Harcerskiej „Zarzewie” z Jego udziałem, cieszy się On zasłużoną sławą znakomitego gawędziarza, który przepięknie potrafi opowiadać o historii, harcerstwie, turystyce górskiej, żeglowaniu, a nawet o pszczelarstwie, którego jest wielkim pasjonatem. Posiada znakomitą, fotograficzną wręcz pamięć i niezwykły kunszt retoryczny. 

W swoje wspomnienia wplata liczne anegdoty i dygresje, nawet onomatopeje, a opowiada z taką ekspresją, że słuchacze – o czym wielokrotnie zapewniali ci, którym dane było Go wysłuchać – wręcz słyszą dźwięki, widzą kolory i czują zapachy. Jego historie zachwycają tak instruktorów, jak i kilkunastoletnich harcerzy, którzy wielokrotne już w ciszy i skupieniu, nawet przez półtorej godziny słuchali jego gawęd, zapomniawszy w tym czasie o smartfonach i Internecie [s.124].

Autobiograficzna narracja jest znakomitym źródłem poznania ważnej cząstki historii naszego kraju, a nie tylko dziejów harcerstwa, w tym Hufca ZHP Ziemi Będzińskiej i 36 Zagłębiowskiej Drużyny Harcerskiej im. Jana III Sobieskiego w Wojkowicach Komornych czy losów mieszkańców Jego małej Ojczyzny. Pojawiają się na kartach książki znaczące postaci (m.in. Prezydent II RP Ignacy Mościcki), bohaterowie transgresyjnych czasów, dramatycznych przeżyć w czasie wojny. 

Szkoda, że czas harcerskich wspomnień ogranicza się do  okresu powojennego, kiedy to zlikwidacja ZHP przez prosowiecki reżim sprawiła, iż wielu, wspaniałych instruktorów przenosiło swoją aktywność wychowawczą do odległych od tej indoktrynacyjnej doby sfery krajoznawczo-turystycznej. Kiedy skończyła się wojna Kotulski nie powrócił już do harcerstwa, ale był harcerzem w innych rolacvh społeczno-zawodowych. Największa zatem koncentracja we wspomnieniach do II wojny światowej utrwala tradycje i pamięć o harcerstwie i o Polsce rozwijającej demokrację w ówczesnym duchu prawdy i fundamentalnych wartości oraz moralnych norm postęowania.    

Kotulski jest tu nie tylko świadkiem historycznych wydarzeń, ale i jednym z ich aktorów, uczestników, zachowujac w najdrobniejszych szczegółach swej pamięci fakty, które współtworzący tę ksiązkę mogli dodatkowo uzupełnić komentarzami i odniesieniami do źródeł archiwalnych. Tego typu wspomnienia są zarazem pięknym świadectwem "efektów" wychowania harcerskiego, a także jednostkowych dramatów niektórych osób. 

Kluczowe w harcerstwie były zasady naboru, których sens tak wspomina K. Kotulski:  Do harcerstwa można było wówczas wstąpić po spełnieniu pewnych warunków. Po pierwsze nie można było palić papierosów ani pić alkoholu. Nie można było mieć złych ocen w szkole [s. 36]. Rzeczywiście, złożenie Przyczenia Harcerskiego było nastęstwem spełnienia wielu wymagań, pokonania wielu prób, wykonania zadań, których jakość gwarantowała przyjęcie zobowiązania bycia harcerzem na całe życie, bez względu na okoliczności.  


Tak, czuliśmy się wówczas wspaniale, wymieniając jednym tchem słowa: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, powtarzając zdanie „Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy”, czy deklamując z pamięci kolejne punkty Prawa Harcerskiego. Wiedzieliśmy, że by utrzymać status członka drużyny, musimy się dobrze uczyć i zachowywać nienagannie, oczywiście nie było mowy o żadnych używkach. Harcerstwo było uzupełnieniem domowego wychowania, a efekt tego był taki, że wyszliśmy wszyscy na dobrych i uczciwych ludzi. Niezależnie od tego, czy ktoś został później górnikiem, dyrektorem czy naukowcem [s. 11]

Dla takich harcerzy/instruktorów jak K. Kotulski nie istniała zasada pesymistów, w świetle której czegoś się nie da zrobić. Przez życie trzeba iść z podniesioną głową ku górze, nie poddawać się, a jeśli nawet pojawi się jakieś potknięcie, to trzeba się podnieść i iść dalej, przed siebie. Z małych zdarzeń, pokonywania różnych trudności wyłania się moc potencjału każdej osoby.    

Współcześni wychowawcy mogą poznać najważniejsze formy, metody harecrskiego wychowania w kontekscie ich autentycznego, praktrycznego zastosowania oraz dylematy, z jakimi musi zmagać się każdy przywódca grupy, kiedy pojawiają się zagrożenia dla zdrowia czy życia jej członków lub napotykanych przez nich osób.  Tu widać wyraźnie, czym jest służba harcerska a nie postawa służalczości i pozoranctwa wśród niektórych instruktorów XXI w.  

Życzę Kazimierzowi Kotulskiemu niegasnącej radości życia i wspomnień w otoczeniu Bliskich, współmieszkańców i harcerzy, dla których jest skarbnicą wiedzy i doświadczeń z lat minionych.   

  

(fot.K. Kotulski, Harcerskie wspomnienia z żeglarskim akcentem, Będzin: Komisja Historyczna Hufca ZHP Ziemi Będzińskiej, 2020, s.14)

 

26 września 2020

Kto zarządza wydziałami i instytutami pedagogicznymi w uczelniach akademickich?

Przedstawiam władze nowej kadencji 2020-2024 dziekanów i dyrektorów instytutów pedagogicznych (o ile te zostały powołane).

W nawiasie przy nazwie każdej uczelni podaję skrót wskazujący na posiadane uprawnienia do nadawani stopnia naukowego doktora (dr) lub doktora i doktora habilitowanego w dziedziedzinie nauk społecznych, w dyscyuplinie pedagogika (dr hab.). Pozwoli to zainteresowanym lokowanie wniosku awansowego w danej uczelni stosownie do jej akademickiego poziomu.   


Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (dr, dr hab)
nie ma wydziału. 
dyrektor Instytutu Pedagogiki - dr hab. Danuta Uryga, prof. APS;
dyrektor Instytutu Pedagogiki Specjalnej - prof. APS dr hab. Ewa Kulesza;
dyrektor Instytutu Wspomagania Rozwoju Człowieka i edukacji  
dr hab. Agnieszka Olechowska prof. APS.

 Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie (dr)

dziekan Wydziału Nauk Społecznych prof. dr hab. Renata Nowakowska-Siuta; 
nie ma Instytutu Pedagogiki;  

Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Studiów Stosowanych  dr Joanna Minta, prof. DSW; 
nie ma Instytutu pedagogiki,

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych  dr hab. Arkadiusz Jabłoński, prof. KUL; dyrektor Instytutu Pedagogiki  dr hab. Piotr Magier

Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Studiów Edukacyjnych -  
prof. dr hab. Agnieszka Cybal-Michalska; 
brak Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet Gdański (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych  - dr hab. Tadeusz Dmochowski, prof. UG;
dyrektor Instytutu Pedagogiki  - dr hab. Justyna Siemionow;

Uniwersytet Jagielloński w Krakowie (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Filozofii -  dr hab. Jacek Nowak, prof. UJ; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki UJ - dr hab. Anna Gaweł, prof. UJ; 

Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach (dr)
dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii UJK – dr hab. Mariola Wojciechowska, prof. UJK (docent Katolickiego Uniwersytetu w Ružomberku); dyrektor Instytutu Pedagogiki - dr hab. Sławomir Chrost, prof. UJK;

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie 
(dr, dr hab.)

dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych - ks. dr hab. Stanisław Chrobak prof. UKSW;
dyrektor Instytutu Pedagogiki – ks. prof. dr hab. Jarosław Michalski   

Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Pedagogiki - dr hab. Helena Ostrowicka;
nie ma Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet Łódzki (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu - dr hab. Alina Wróbel, prof. UŁ;
nie ma Instytutu Pedagogiki;

Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii - dr hab. Andrzej Różański prof. UMCS; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki dr hab. Stanisława Byra, prof. UMCS;

Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu  (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych dr hab. Radosław Sojak prof. UMK; dyrektor Instytutu Nauk Pedagogicznych prof. dr hab. Krzysztof Rubacha;

Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie (dr)

dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii – dr hab. Ireneusz Świtała, prof. UP (docent Uniwersytetu Preszowskiego); 
dyrektor Instytutu Nauk o Wychowaniu  - dr hab. Andrzej Ryk, prof. UP.
dyrektor Instytutu Pedagogiki Przedszkolnej i Szkolnej - prof. zw. dr hab. Bożena Muchacka
dyrektor Instytutu Pedagogiki Specjalnej - dr hab. Piotr Majewicz, prof. UP 

Uniwersytet Rzeszowsk(dr)
dziekan Kolegium Nauk Społecznych - dr hab. Sabina Grabowska, prof. UR; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki - dr hab. prof. UR Ryszard Pęczkowski

Uniwersytet Szczeciński (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych - dr hab. Irena Ramik-Mażewska, prof. US;  dyrektor Istytutu Pedagogiki – dr hab. Anna Murawska, prof. US;

Uniwersytet Śląski w Katowicach (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych prof. dr hab. Zenon Gajdzica; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki –  dr hab. Irena Polewczyk, prof. UŚ.

Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych - dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska, prof. UWM, 
dyrektor  Instytutu Nauk Pedagogicznych - dr hab. Marzenna Nowicka, prof. UWM;

Uniwersytet Warszawski  (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Pedagogicznego - dr hab. Rafał Godoń, prof. UW
brak Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet w Białymstoku (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk o Edukacji - prof. dr hab. Mirosław Sobecki; 
nie ma Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet Wrocławski (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych -
dr hab. Artur Błażejewski prof. UWr;
dyrektor Instytutu Pedagogiki prof. UWr dr hab. Alicja Szerląg;  

Uniwersytet Zielonogórski (dr)
dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii - prof. UZ dr hab. Jarosław Bąbka;
dyrektor Instytutu Pedagogiki -  dr hab. Mirosław Kowalski, prof. UZ.

(fot. Galeria w APS - Absolwentów Instytutu Edukacji Artystycznej - praca dylomowa z 2019 r.)

25 września 2020

Wielcy Mistrzowie i Nauczyciele polskiej socjologii religii i socjologii moralności

 


Jeżeli początkujący naukowcy szukają inspiracji do wykreowania własnego warsztatu naukowo-badawczego sięgają jedynie do literatury przedmiotowej, związanej głównie z problematyką ich zainteresowań poznawczych, to powinni korzystać także z ujawnianych przez pokolenie Mistrzów źródeł ich własnego rozwoju.   

To prawda, że nie ma takiej ścieżki kariery naukowej, która mogłaby być powtórzona przez innych, gdyż każdy z nas ma własne korzenie kulturowe, potencjał intelektualny, poziom zaangażowania w pracę naukowo-badawczą i sieć relacji społecznych. Warto zwrócić uwagę na tę ostatnią zmienną, bowiem nie jest bez znaczenia to, gdzie zaczynamy swoją podróż do świata nauki, w jakim środowisku, otoczeniu, z jakim wyposażeniem.

Być może przemawia przeze mnie sentyment do czasów własnej młodości akademickiej, ale dostrzegam wyraźnie poziom różnic w funkcjonowaniu w uniwersytecie młodych uczonych dawniej i dzisiaj. Każda epoka ma swoje dobre i złe strony, toteż nie chodzi tu o gloryfikowanie własnej czy czyjejś przeszłości, ale o zwrócenie uwagi na to, co gubimy, bezpowrotnie tracimy, a do czego nigdy nie będziemy mieli dostępu z bardzo złożonej konfiguracji zdarzeń, losu, ale i międzyludzkich relacji.

Dzisiaj nie piszę o sobie, ale wywołuję książkę, którą otrzymałem od Jubilata, wybitnego socjologa, badacza zjawisk społecznych, a kluczowych dla pedagogiki problemów moralności ludzkiej , socjologii religii  - ks. prof. Janusza Mariańskiego. Właśnie ukazała się najnowsza książka Uczonego, której tytuł zapowiada spotkanie z NAUKĄ, jej MISTRZAMI oraz z doświadczaniem na własnej ścieżce akademickiego awansu życzliwego, ale i krytycznego wsparcia w ich dokonaniach, bez których nie ma postępu. 

Monografia zachwyci niewątpliwie naukoznawców, historyków nauki, w tym szczególnie dziejów współczesnej socjologii moralności i socjologii religii, bowiem na kartach książki przewijają się kluczowe dla tej dyscypliny wydarzenia i Uczeni z prawdziwego zdarzenia. Tylko ktoś, kto sam stawia sobie najwyższe wymagania, może po latach służby nauce dokonać tak głębokiej autorefleksyjnej analizy socjobiografii wybitnych uczonych, których  dokonania pozwalały na konstruowanie własnego przedmiotu badań, prowadzenie poszukiwań, rozwiewanie wątpliwości, ale i czerpania z ich mądrości.

We wstępie otrzymujemy znakomitą wykładnię kategorii Mistrzów i Nauczycieli, a więc osób, które cechuje posiadanie wiedzy teoretycznej i/lub praktycznej i odznaczają się biegłością w jakiejś dziedzinie życia, ale ich zasługi, tytuły czy wyróżnienia (...) nie dają podstaw do wynoszenia się ponad innych ludzi, ale raczej przypomina[ją] o obowiązku służby (s.13) .  

Profesor wyróżnia cztery kategorie Mistrzów i Nauczycieli, a więc osób, które: 

a) są uważane za Mistrzów przez innych i same się za takich uważają; 

b) nie uważają się za Mistrzów,  ale za takich są uznawane; 

c) uważają się za Mistrzów, ale nie są tak traktowani przez innych; 

d) Nie uważają się za Mistrzów i przez innych nie są uznawani za Mistrzów.

Nie ma nic bardziej kompromitującego niż samego siebie uważać za Mistrza, bez aprobaty ze strony innych. Mistrzem jest się  zawsze dla kogoś, a nie dla samego siebie (s.14). 

Po tak klarownej wykładni rozumienia fenomenu bycia Mistrzem i Nauczycielem możemy zrozumieć powody, dla których Autor przybliża nam nie siebie, a właśnie swoich Mistrzów i Nauczycieli, których miał okazję, możliwość bezpośredniego lub tylko/aż pośredniego poznania. Warto zacząć studia z socjologii, a nawet nauk społecznych w szkołach doktorskich właśnie od takiej biograficznej diagnozy naukowców, których wkładu w rozwój dyscypliny jest wyjątkowy. 

Książka ma logiczną strukturę rekonstrukcji naukowych życiorysów tak wyjątkowych postaci, jak: 

- ks. Józef Majka jako pionier polskiej religii socjologii, a ja dodałbym tu także autor wyjątkowej książki z metodologii nauk teologicznych, której treść wyklucza potoczne podważanie naukowości dziedziny nauk teologicznych; 

- ks. Władysław Piwowarski - współtwórca polskiej socjologii religii, ale także autor znakomitych rozpraw z teoretycznych podstaw wychowania personalistycznego;        

- Maria Ossowska - klasyk polskiej socjologii moralności, bez której dzieł nie powinni pedagodzy rozważać kwestii pojmowania norm moralnych, ale i rozumienia istoty demokracji, uobywatelnienia; 

- Edward Ciupak - współtwórca polskiej socjologii religii, religioznawca, autor rozpraw z teorii i metodologii badań nad religijnością młodzieży polskiej; 

- Joachim Jan Kondziela -  prekursor  badań  nad pokojem, znany w pedagogice jako autor publikacji poświęconych wychowaniu dla pokoju; 

- Franciszek Janusz Mazurek - badacz i myśliciel społeczny, którego dzieła czekają na recepcję przez pedagogów społecznych; 

- Anna Pawełczyńska - współtwórczyni polskiej socjologii moralności, genialnie odsłaniająca różnice w paradygmatach badań nad moralnością, ale i uczulająca na mechanizmy totalitaryzmów; 

- Adam Podgórecki - socjolog moralności, po którego rozprawy sięgają najczęściej pedagodzy społeczni, resocjalizacyjni, ale i badacze socjotechniki władztwa politycznego i społecznego; 

- Jan Szczepański - klasyk polskiej socjologii, którego publikacje dotyczyły także problematyki polityki oświatowej i reform ustrojowych w szkolnictwie w dobie PRL;

- Jan Turowski - klasyk polskiej socjologii wsi i miasta, ale także autor kluczowych rozpraw z teoretycznych podstaw mikro- i makrosocjologii;

- Witold Zdaniewicz - badacz społecznego wymiaru Kościoła katolickiego, którego rozprawy powinny być wykorzystywane (a nie są) przez pedagogów społecznych i psychologów rodziny, psychologów społecznych, jeśli chcą dociekać istoty chrześcijańskiego modelu małżeństwa i rodziny. 

Wszyscy z przywołanych przez Autora monografii Mistrzowie i Nauczyciele są wprawdzie już bezpośrednio dla nas nieobecni, ale ich dzieła, dokonania, studia i analizy, wyniki badań nadal będą obecne w pracy naukowej każdego akademika, jeżeli poważnie i z pasją traktuje swoje powołanie. 

Nie bez powodu dokonuję afirmacji tej książki, bowiem konieczne jest sięganie do socjologii i jej klasyków przez pedagogów nie tylko prowadzących badania w ramach pedagogiki społecznej, pedagogiki rodziny czy teorii wychowania lub pedagogiki porównawczej. Ks. prof. J. Mariański wskazuje na aktualność, ponadczasowość ich myśli, niezwykle inspirujące do nowych projektów badawczych w zmieniającej się przecież rzeczywistości. 

W Polsce nie należy lekceważyć zmiennej niezależnej czy chociażby jako pośredniczącej religii i chrześcijańskiej moralności, gdyż one stanowiły przez wieku o tożsamości naszego narodu, kultury i jakże bolesnych dziejach wielu pokoleń. 

Dzięki tej rozprawie możemy odczytać nie tylko to, które kwestie stały się znaczące w rozwoju polskiej socjologii religii i socjologii moralności czy rzutowały na osobisty warsztat badawczy ks. Profesora J. Mariańskiego i w jakiejś mierze także Jego Uczniów. Każdy, kto zetknął się z publikacjami wymienionych tu Uczonych może zderzyć, skonfrontować własną ich recepcję z odczytaniem i afirmacją socjologa KUL, toteż moje dopełnienia syntetycznych charakterystyk postaci mają też taki charakter.  

Jak pisze ks. J. Mariański: .                        

Dla mnie - w dziedzinie naukowej, którą uprawiam - Mistrzami i Nauczycielami są w socjologii ci, o których piszę w niniejszym opracowaniu. Z ich bogatej twórczości wydobywam tylko te treści, które były dla mnie szczególnie ważne w moim rozwoju naukowym w zakresie socjologii religii, socjologii moralności i katolickiej nauki społecznej, byli oni przewodnikami na mojej drodze naukowej, zarówno w teorii socjologicznej, jak i  w praktyce empirycznej [s. 26].

Czy młodsi, średni wiekiem i starsi Uczeni  w pedagogice mają swoich Mistrzów i Nauczycieli, których mądrością są dłużnikami? Mamy w polskiej pedagogice rozprawy, których redaktorzy dokonali może mniej osobistego, ale mimo zdystansowania afirmatywnego ich opisu, by rozwijając biografistykę pedagogiczną tworzyć podstawy dla kumulacyjnej ścieżki rozwoju własnej dyscypliny naukowej. 

  Wartością referowanej tu monografii jest jej metateoretyczny wgląd i rekonstrukcja zarówno historii teorii i myśli socjologicznej, jak i problemowa recepcja treści najważniejszych rozpraw Uczonych, których dokonania mają transgresyjny wymiar zarówno w odniesieniu do dziedzin nauk, jak i kulturowy oraz temporalny. 

Każdy, kto będzie szukał naukowych uzasadnień dla hipotez we własnych projektach badawczych, uzyska pomoc właśnie w tej publikacji. Ks. prof. J. Mariański jest bowiem wyczulony na JAKOŚĆ BADAŃ, ICH METODOLOGICZNE ZAŁOŻENIA, STOSOWANE PROCEDURY BADAWCZE, ale przede wszystkim na trafność doboru TEORII SPOŁECZNYCH.  

Otrzymaliśmy zatem książkę o kluczowej dla współczesnych badań teoretycznych podstaw badań zawartych w treści książek i o ich autorach, których nie należy przywoływać jedynie dla "ozdoby" czy pamięci, ale dalej rozwijać ich myśl. 

Jak mawiał Leonardo da Vinci: KIEPSKI TO UCZEŃ, KTÓRY NIE PRZEWYŻSZA SWOJEGO MISTRZA. Dzięki tej książce widzimy, że jest to możliwe!