02 lipca 2018
Nie jadę z Tobą na wakacje, jak nie zabierzesz ze sobą książek
Został opublikowany przez Bibliotekę Narodową coroczny Raport o stanie czytelnictwa w Polsce na podstawie badań, które zostały zrealizowane na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 3185 respondentów w wieku co najmniej 15 lat i na próbie celowej 323 nauczycieli polonistów uczących w szkołach ponadgimnazjalnych. Projekt finansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Istotne było w tym badaniu następujące założenie:
"Kultura książki to podzbiór praktyk składających się na kulturę pisma – takich, które po prostu wiążą się z książkami (a nie np. prasą czy korzystaniem z internetu). Są to wszelkie praktyki związane z czytaniem książek, wymienianiem wiedzy o nich, zachęcaniem do czytania, a także zdobywaniem, wymienianiem i gromadzeniem samych książek."
Z uzyskanych danych wynika, że na pytanie: „Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, tzn. od listopada 2016 do listopada 2017 roku, czytał(a) Pan(i), w całości lub fragmencie, albo przeglądał(a) Pan(i) co najmniej jedną książkę?” - twierdząco odpowiedziało 38% respondentów, a więc mniej więcej tyle, ile w sondażach z lat 2008–2016. Można zatem powiedzieć, że 62 proc. Polaków w powyższej próbie losowej nie przeczytało ani jednej książki.
Wśród czytających było zaledwie 9% osób, z których 3-6 książek przeczytało 11% osób, zaś 7-11 książek przeczytało 5% badanych Polaków. Kim są czytelnicy? Najczęściej są to osoby uczące się lub studiujące (75%), w wieku do 24 lat, a tylko 32% rencistów i emerytów. Większy jest wśród czytających co najmniej jedną książkę rocznie odsetek kobiet (47%) niż mężczyzn (34%) wśród czytających co najmniej jedną książkę.
Co trzeci mieszkaniec wsi lub miasta do 20 tys. mieszkańców przeczytało co najmniej jedną książkę. To tłumaczy stan świadomości kulturowej i społeczno politycznej tych społeczności. Siedem książek przeczytało zaledwie 7% mieszkańców środowisk wiejskich i małomiasteczkowych, o których śpiewa Dawid Podsiadło w swoim najnowszym utworze.
Diagnoza potwierdza, że wzrost liczby osób czytających co najmniej jedną książkę rocznie jest większy u osób z wyższym wykształceniem. Zaskakuje tu jednak deklaracja osób z wykształceniem podstawowym i gimnazjalnym, w świetle której zaledwie 14% przeczytało jedną - dwie książki, bo to oznacza, że uczniowie nie czytają nawet lektur szkolnych.
Co trzeci badany zakupił książkę, a co piąty posiada domowy księgozbiór. Z oferty internetowej skorzystało 6% badanych deklarujących zakup e-booka. Kobiety (61%) czytają głównie dla relaksu i wypoczynku, zaś mężczyźni rzadziej wskazują na ten powód (47%). Niepokojący jest analfabetyzm zawodowy, skoro tak niewielki odsetek, bo 35% osób czyta ze względu na wykonywaną pracę. Tylko 17% osób czyta książki w języku obcym.
Na Facebooku była przez dłuższy okres dość ciekawie prowadzona kampania społeczno-kulturalna pod hasłem: "Nie czytasz. Nie idę z Tobą do łóżka". Erotyzacja naszego życia głęboko wciska się do reklam, nawet do tego typu akcji, bo ich twórcy wychodzą z założenia, że w ten sposób można zachęcić młodzież do czytania książek. Przewiduję, że większość raczej wybierze seks, niż literaturę. Tym bardziej, jeśli książka wymaga chwil ciszy i skupienia, a nie tylko "gry wstępnej".
Postanowiłem nieco zmodyfikować tę akcję innym hasłem: NIE CZYTASZ. NIE JADĘ Z TOBĄ NA WAKACJE. Nie jadę z Tobą na wakacje, jak nie zabierzesz ze sobą książek, które będziesz czytać z przyjemnością, nawet w łóżku, w kawiarence, na plaży, w parku, w lesie, ... przed czy po. W środowisku akademickim, przynajmniej ta jego część, która w dziedzinie nauk humanistycznych lub społecznych realizuje swoje pasje naukowe bez względu na to, czy jest to okres ferii zimowych, letnich, czy wolnych dni w ciągu roku, książka jest chlebem codziennym. Nie można bez niej żyć, oddychać, myśleć, kreować nowe projekty badawcze.
Dla takich naukowców dylematem nie jest: Czy czytać? ale - Co najpierw czytać i kiedy? W tych dziedzinach nauk nie można odkładać lektur na bliżej nieokreśloną przyszłość, gdyż ona nie nastąpi tak szybko. W każdej dyscyplinie naukowej jest "nadprodukcja" rozpraw monograficznych, a jeszcze większa prac zbiorowych, toteż z trudem starcza czasu na śledzenie tego, co ukazuje się na bieżąco w specjalistycznych czasopismach, a te ponoć powinny zawierać najbardziej aktualne wyniki studiów i badań.
Są naukowcy, którzy w ogóle nie czytają książek, tylko studiują periodyki naukowe w kilku językach nowożytnych. Dzięki temu wiedzą, co jest na topie, ważnym odkryciem, kluczową myślą lub nową teorią, a co ustawicznie powtarzaną treścią, tyle tylko że w nowej konfiguracji semantycznej i stylistycznej. Wśród milionów tekstów każdy z humanistów czy przedstawicieli nauk społecznych musi być z konieczności selektywny.
Nie ma co udawać, że jest się w pełni obiektywnym, niezależnym i gwarantującym znajomość skumulowanej wiedzy, gdyż taka już nie istnieje w tych dziedzinach. Historia, filozofia, socjologia, psychologia, pedagogika czy politologia są naukami, w których - jak trafnie cytuje za Edwardem H. Carrem w swojej ostatniej książce Zygmunt Bauman: "Fakty przemawiają jedynie wtedy, gdy historyk je do tego wezwie: to właśnie w jego gestii leży decyzja, które fakty dopuścić do głosu i w jakim porządku kontekstu" (Retrotopia, 2018, s.22)
Tak samo jest z faktami społecznymi, pedagogicznymi, psychologicznymi czy politycznymi. Dzisiaj przywołujemy jedne, a spychamy na margines inne, ale w toku dziejów żadna z fundamentalnych dla nauki myśli nie zostaje zapomniana, niezauważona. Często po kilkudziesięciu latach, a nawet kilku stuleciach kolejni badacze sięgają do przeszłości, by odkryć to, co dotychczas nie było rozpoznane, nadać temu nowy szlif a może i uczynić podstawą do eksperymentu. Tak jest z literaturą naukową, której autorzy powracają do czasów minionych, by wydobyć na światło dzienne idee, myśli, teorie, doktryny czekające na swój właściwy okres możliwego zaistnienia w dyskursie akademickim i/czy społecznym.
Dzięki poszerzającemu się dostępowi do skumulowanej w milionach rozpraw wiedzy możemy wyjść poza lokalny zasięg, także ustawicznie, a być może koniunkturalnie cytowanych wciąż tych samych autorów bez obawy, że w toku postępowań awansowych zostaniemy za to skarceni czy negatywnie ocenieni. Wszystko wymaga klarownych uzasadnień, a te, jeśli są logiczne i metodologicznie poprawne, to obronią się same lub zejdą do świata myśli oczekujących na swój czas. Trzeba jednak dać im szansę w tej już światowej wojnie teorii, modeli, paradygmatów, idei czy doktryn.
Zapewne część z nas będzie w okresie wakacyjnym studiować literaturę naukową dla własnych celów badawczych, awansowych, oświatowych czy wydawniczych. Warto zajrzeć na strony różnych oficyn akademickich, by zobaczy, jakie mają nowości, ale także książki opublikowane dawno temu, a wciąż godne czytania. Ja w tym okresie czytam głównie literaturę zagraniczną, aczkolwiek piętrzy się stos książek polskich autorów, po które także sięgnę z przyjemnością. W tym roku uruchamiam w kwartalniku "Studia z Teorii Wychowania" nowy dział "RECENZJE KRYTYCZNE", by zacząć wreszcie publikować niezgodę na pseudonaukowe publikacje, także tych osób, które już uzyskały samodzielność naukową. Trzeba ostrzegać młode pokolenie przed cytowaniem tego, co nie spełnia naukowych kryteriów.
Co sam przeczytam w czasie wakacji z polskiej i przetłumaczonej na język polski literatury naukowej? Są to trzy książki:
1. Timothy Garton Ash, Wolne słowo. Dziesięć zasad dla połączonego świata, Kraków: Znak 2018.
Cytuję notę wydawniczą:
W świecie coraz jaskrawszych różnic światopoglądowych, musimy zgadzać się przynajmniej co do tego, na co się nie zgadzamy. Jeszcze nigdy dotąd nie cieszyliśmy się taką swobodą wypowiedzi. Dzięki dostępowi do internetu każdy z nas może publikować niemal wszystko i docierać do milionów odbiorców. Nigdy też nie było okresu, w którym wynaturzone formy wolności wyrazu – mowa nienawiści, fake newsy – przenikałyby z taką łatwością przez granice krajów. Timothy Garton Ash, jeden z najwybitniejszych pisarzy politycznych naszych czasów, przedstawia manifest na rzecz globalnej wolności słowa. Za pomocą barwnych przykładów – poczynając od osobistych doświadczeń z orwellowskim aparatem cenzury w Chinach, przez sprawę sądową słynnej autorki książek kulinarnych Nigelli Lawson, po kontrowersje wokół „Charlie Hebdo” – autor kreśli ramy cywilizacyjnego konfliktu w świecie, w którym wszyscy staliśmy się sąsiadami. Wolne słowo jest studium jednego z kluczowych wątków współczesnych losów wolności.
2. Lech Witkowski, Humanistyka stosowana. Profesje społeczne versus ekologia kultury, Kraków: Impuls 2018.
Cytuję notę wydawniczą:
Książka, pod wieloma względami niezwykła, powstała w poprzek podziałów dyscyplinarnych w humanistyce i naukach społecznych oraz przeciw sztucznym, biurokratycznym rozgraniczeniom obu tych wielkich obszarów badań humanistyczno-społecznych. Posługuje się tropami m. innymi z filozofii, pedagogiki, socjologii, psychologii, psychoanalizy, semiotyki kultury, literatury pięknej i literaturoznawstwa, estetyki, ekologii umysłu, zarządzania, pracy socjalnej i resocjalizacji, jako obszarami refleksji wpisanymi w postulowaną zintegrowaną formułę „humanistyki stosowanej”. Upomina się także o zespalanie refleksji teoretycznej, odniesień praktycznych oraz nowego podejścia w rekonstrukcjach historycznych i analitycznych do tradycji myśli w rozwiązań instytucjonalnych w tych obszarach. Łącznie służy to wypracowaniu narzędzi rozumienia praktyki różnych profesji społecznych oraz uczestniczy w trosce o nową jakość samokrytycznej autorefleksji i innowacyjnych przeobrażeń w ramach instytucjonalnych.
Autor ma za sobą głębokie i obszerne studia monograficzne nad wybranymi kategoriami (autorytet, cykl życia, edukacja, profesjonalizm, rozwój, sfera publiczna, tożsamość, zmiana społeczna) oraz dorobkiem wybranych wielkich postaci myśli współczesnej (Bachtin, Bauman, Bateson, Erikson, Gonseth, Giroux, Habermas, Radlińska). Część w tych tomów została opublikowana przez Oficynę Wydawniczą „Impuls”, co obrazują obok miniaturki okładek (pełny opis na naszej stronie internetowej).
Książka niniejsza jest syntezą ponad 40-letniego dorobku autora, dopełniając tomy monograficzne o zebrane prace z ostatnich lat, dotąd rozproszone i dostępne w niewielkim nakładzie. Powinna znaleźć się w podręcznej bibliotece ambitnych studentów, doktorantów, pracowników naukowych i praktyków społecznych w/w dyscyplin i innych, inspirując inicjacje, ilustrując pasje i stymulując wirtuozerię analityczną i odwagę krytyczną.
3. Andrzej Zybertowicz z Zespołem, Samobójstwo Oświecenia? Jak neuronauka i nowe technologie pustoszą ludzki świat, Kraków: Kasper 2015.
Cytuję notę wydawniczą:
"Technologie zawsze zwalniały nas nie tylko od wysiłku fizycznego, ale także umysłowego i emocjonalnego. Nowe technologie - neuro, bio, nano oraz sztuczna inteligencja - przybliżają moment, gdy my-ludzie zostaniemy zwolnieni także z „obowiązku” istnienia. Osiągnięcia neuronauki przybliżają bowiem moment, gdy człowiek, tak jak go teraz rozumiemy, stanie się zbędny. Książka wykazuje, iż przesłanie Oświecenia - budowanie lepszego ludzkiego świata poprzez rozumowe poznanie - oparte jest na błędnym pojmowaniu ludzkich procesów poznawczych. Obietnica w pełni rozumnej relacji człowieka ze światem wytworzyła mechanizm rozwoju technologicznego, który niedługo może pozbawić nas zdolności do rozumienia świata. Rewolucja cyfrowa grozi bowiem cyfrowym totalitaryzmem, nowymi formami koncentracji nierówności i władzy, wreszcie „eksplozją” sztucznej inteligencji, za który nie nadąży żaden ludzki umysł. Autorzy podpowiadają, jak powstrzymać inwazję wiedzy, która przynosi Wieki Ciemne."
Przede mną jeszcze kilkanaście tytułów w języku niemieckim i czeskim oraz praca nad własnymi tekstami.
A teraz idę już do łóżka.