21 czerwca 2017

Przedrozumienie, pytania i wątpliwości związane ze zmianami w polskiej edukacji


(fot. Doktorant z Węgier w Szkole Podstawowej Nr 111 w Łodzi)


Pobyt Kristófa Velkey z Uniwersytetu w Budapeszcie w Łodzi stał się dobrą okazją do wsłuchania się w jego opinię na temat naszego szkolnictwa oraz dowiedzenia się czegoś więcej o węgierskim szkolnictwie. Byłem ciekaw, co on sądzi na ten temat, biorąc pod uwagę już znane mu zasoby wiedzy i także nauczycielskich oraz akademickich doświadczeń w naszym kraju oraz co go tak naprawdę interesuje. Jak to bywa z komparatystami nastawionymi na korelowanie danych statystycznych, trzeba chcieć jeszcze je odczytywać zgodnie z przyjętymi kryteriami poznawczymi, a te musi poprzedzać model teoretyczny zmiennych. Tego jeszcze węgierski doktorant nie dokonał, toteż jest na etapie nieustannego dociekania, poszukiwania danych i analizowania różnych interpretacji.

Błąd popełniają komparatyści, którzy nie dostrzegają roli teorii stosunków międzynarodowych, które powinny być punktem wyjścia do konstruowania własnego projektu badawczego. Inaczej będzie odczytywał wyniki badań PISA uczestnik tego zespołu, jeszcze inaczej urzędnik Ministerstwa Edukacji Narodowej, także ten, który z ramienia resortu reprezentuje czy reprezentował polski rząd w tej międzynarodowej korporacji, jeszcze inaczej polityk oświatowy, badacz nauk społecznych - nauk o polityce, stosunków międzynarodowych, humanistycznych nauk o zarządzaniu, socjolog edukacji, pedagog porównawczy a nawet ekonomista czy demograf.


Tym samym ciekaw byłem, o co będzie pytał polskich samorządowców, dyrektorów szkół badacz z innego kraju (pisałem o nim wczoraj) i ekspertów, by przygotować się do własnego projektu? Komparatysta przyjechał z następującym wyobrażeniem na temat polskiego szkolnictwa:

1. Na Węgrzech mówi się, że w Polsce jest decentralizacja oświaty.

2. Polscy nauczyciele mają dużo autonomii i świetnie zarabiają.

3. Węgrzy nie rozumieją powodów likwidowania gimnazjów przez polski rząd, skoro polska młodzież osiąga tak znakomite sukcesy w badaniach PISA.

4. Podstawa programowa kształcenia ogólnego jest zbyt często zmieniana.

5. Szkoły w Polsce są świetnie wyposażone i odnowione.

O co pytał?


(fot. Uczniowie SP Nr 111 w Łodzi na lekcji informatyki)

- Co z referendum obywatelskim w sprawie reformy edukacji? Czy rząd może zlekceważyć swoich obywateli?

- Dlaczego w szkole podstawowej z oddziałami integracyjnymi jest w klasie z 5 niepełnosprawnych dzieci tylko jeden nauczyciel wspierający?

- Czy szkoła podstawowa będzie mogła przyjąć kolejne oddziały - klas 7 i 8, skoro w tej chwili nie ma - w wyniku reformy 1999 r. ani wolnych klas, ani pracowni do nauczania chemii, fizyki czy biologii?

- Ilu nauczycieli straci pracę?

- Co będzie z budynkami po zlikwidowanych gimnazjach?

- Co sądzą nauczyciele o zmianach w Podstawie programowej kształcenia ogólnego?

- W jaki sposób wykorzystuje się w Polsce wyniki badań PISA?

- Dlaczego nauczyciele mają ograniczony przez MEN wybór podręczników szkolnych?

- Czy dyrektor szkoły może zmienić strukturę własnej szkoły na podstawie rozporządzenia o innowacjach i eksperymentach pedagogicznych?

- Dlaczego przywrócono obowiązek szkolny w wieku 7 lat?

- Jak wygląda rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych, a co się stanie za dwa lata z kandydatami do szkół ponadpodstawowych?

- Ile samorządy dopłacają do edukacji na skutek niskiej subwencji oświatowej?


(fot. Dyskusja po obejrzeniu zajęć w SP Nr 111 w Łodzi)

Kristóf Velkey nie spieszy się ze swoim doktoratem. Chciałby otrzymać stypendium, żeby mógł pobyć w Polsce rok i spokojnie studiować literaturę naukową oraz raporty z badań. Na swoim Uniwersytecie już od września czeka na zakup polskich książek. Gdyby miał stypendium, sam dokonałby zakupów i już je czytał. Niezależnie od tego, ze jest doktorantem, pracuje w ośmioletnim gimnazjum w małej miejscowości. Aktualnie uczy matematyki w klasie przedmaturalnej. Na Węgrzech szkoła podstawowa jest - podobnie jak w Czechach - strukturą elastyczną, dostosowaną ustrojowo do potencjału i aspiracji uczniów. Można zatem już po 4 klasie przejść do ośmioletniego gimnazjum, albo po 6 klasie, albo dopiero po 8 klasie.

Gimnazjum jest tam szkołą elitarną, ogólnokształcącą, do której nie jest łatwo się dostać. Im wcześniej ktoś zaczyna naukę w gimnazjum, tym ma większe szanse na zdanie matury na rozszerzonym poziomie z matematyki, języka węgierskiego, języka angielskiego i historii. To są obowiązkowe przedmioty. NA studia dostają się też najlepsi, gdyż jest ograniczona liczba miejsc.


(fot. Zajęcia profilaktyczne z uczniami w zakresie kompetencji społecznych prowadzi młodzieżowy lider Fundacji Innopolis)

On sam jako nauczyciel potwierdził, że pensum dydaktyczne wynosi 22 godziny, ale dyrektor szkoły może je zwiększyć maksymalnie do 26 godzin tygodniowo. Dopiero każda godzina powyżej tej granicy jest nadliczbową. Nauczyciel musi być w szkole tygodniowo 32 godziny, a to oznacza, że poza zajęciami dydaktycznymi (22-26 godz.) ma obowiązek realizowania dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, prowadzenia konsultacji, podejmowania się organizacji form pracy na rzecz szkoły itp. Wszystkie godziny pracy są precyzyjnie dokumentowane.

Viktor Orban upaństwowił szkolnictwo. Zdaje się, że PIS jest bardzo zainteresowany tym, jak zlikwidować nawet częściową samorządność w polskiej oświacie. ZNP jest takie rozwiązanie na rękę, bo będzie mógł jak w PRL być wraz z partią rządzącą beneficjentem centralizmu.