Zapewne sama autorka książki, wybitna komparatystka z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu – prof. Eugenia Potulicka nie mogła przewidzieć - prowadząc w 2016 r. badania w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, że w wyniku wyborów prezydenckich w tym kraju, gdzie urząd Prezydenta USA objął polityk partii konserwatywnej Donald Trump, jej studia porównawcze okażą się wyjątkowo aktualne, a zarazem będą ponadczasowe.
Publikacja pt. Edukacja mniejszości rasowych i etnicznych w Stanach Zjednoczonych (Poznań 2017, ss.271) dotyczy tych mniejszości, które są najbardziej narażone na różnego rodzaju przemoc z niemalże wszystkich stron. Kiedy czytałem maszynopis tej rozprawy Prezydent USA wydał zakaz wjazdu do kraju obywatelom kilku państw z tzw. środowisk generujących i utrzymujących organizacje terrorystyczne.
W Polsce także doświadczamy coraz częściej i silniej aktów przemocy wobec mniejszości etnicznych i rasowych, a zatem przyjrzenie się temu, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób Amerykanie radzą sobie z tym problemem w wymiarze edukacyjnym, może być dla polskiego czytelnika wyjątkowo pomocne.
Po kwerendzie i studiach literatury amerykańskiej przedmiotu poznańska komparatystka trafnie konstatuje, że poruszany przez nią temat właśnie na tamtym kontynencie (…) dotyczy jednego z najtrudniejszych problemów szkolnictwa amerykańskiego. Myślenie o rasie w tym kontekście nigdy nie było łatwe , towarzyszyło temu wiele napięć.(…) Rasa i rasizm – dyskryminacja uczniów o innym niż biały kolorze skóry – przenikają całe przedsięwzięcie edukacyjne, od aspiracji do uczenia się, do konfiguracji przestrzennych i kształcenia nauczycieli. (s. 11)
Mamy w rozprawie tej Autorki pomocnicze źródło wiedzy na temat uwarunkowań ekonomicznych, kulturowych, religijnych, społecznych, politycznych a nawet edukacyjnych, które powinno pozwolić nam zrozumieć mechanizmy kontroli i zmiany społecznej w USA, a zarazem uwolnić nas od błędów i porażek czy pozamerytorycznym poszukiwaniu rozwiązywania tych kwestii metodami z zakresu możliwej przecież dehumanizacji.
Najnowsza książka prof. E. Potulickiej jest znakomitą rekonstrukcją mechanizmów sortowania społecznego mniejszości rasowych i etnicznych w państwie pluralistycznym, wielokulturowym, wieloetnicznym, demokratycznym oraz uruchamiania i reprodukowania w nim także procesów selekcji wobec tych grup społecznych. Zwraca uwagę na czynnik, który jest najczęściej pomijany czy w ogóle niedostrzegany, jakim jest pamięć klasowa osób dyskryminowanych w społeczeństwie.
Otrzymujemy wreszcie znakomite studium przejawów i skutków nieodpowiedniej polityki społecznej władz państwowych i lokalnych wobec OBCEGO, INNEGO, która skutkuje nie tylko asymetrią w relacjach międzyludzkich, ale ekstremalnymi wydarzeniami i doświadczeniami w życiu wszystkich obywateli kraju.
Niniejsza książka zasługuje na uwagę badaczy, naukowców różnych dyscyplin w naukach społecznych i humanistycznych, w których odcisnęły swój ślad pozostałości teorii rasy wymagających ponownego odczytania i rekonstrukcji. Właśnie dlatego praca em. pedagog z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu wzbudzi zainteresowanie także u socjologów, antropologów kulturowych, psychologów, filozofów, politologów, kulturoznawców i historyków (historia gettoizacji miast, oświaty) czy nawet przedstawicieli badań w zakresie humanistycznej geografii vs neoliberalnej urbanizacji.
Zwolennicy filozofii krytycznej znajdą tu interesująca analizę krytycznej teorii rasy. Autorka biegle korzysta z socjologicznych konstruktów i modeli socjologicznych oraz z dyskursów, których przedmiotem jest narodowość i rasa jako punkt odniesienia dla definicji „inności” np. w dyskursie dominacji rasy białej, gdzie nawet język szkolny jest rasistowski.
Każdy polityk, który planuje w naszym kraju poszerzanie granic wielkich miast, by powstały w ten sposób nowe metropolie, powinien najpierw poczytać wyniki amerykańskich badań. Jak pisze o nich Autorka tej książki: „metropolie są przestrzenią akumulacji sprzeczności społecznych . Koncentrują one wielkie instytucje kulturalne, finansowe i polityczne z jednej stronnym oraz niskie dochody , marginalizację i wykluczenie biednych mieszkańców, z drugiej. (s. 34)
Omawiana w tym miejscu książka jest kontynuacją wcześniejszych studiów krytycznych tej Autorki nad katastrofalnymi dla kultury, edukacji i zdrowia neoliberalnej ideologii i polityki ją wzmacniającej. Dzięki Niej docieramy do mało znanych w Polsce raportów z okresów różnych reform oświatowych w USA. Wtapiamy się z każdą stroną tekstu w niezwykle skomplikowaną politykę edukacyjną władz stanowych i federalnych, która stała się agendą merkantylizacji interakcji międzyludzkich, a zarazem ukrytą formą wykluczania i marginalizowania pewnych grup społecznych ze względu na rasę i narodowość, zgodnie z logiką „inwestycji i zwrotu”.
Eugenia Potulicka powraca do tych samych dylematów, jakimi żył świat edukacji ze względu na niedające się wyeliminować czy chociażby znacząco zminimalizować przepaści w osiągnięciach szkolnych między uczniami różnych ras i narodowości. Opublikowane dane o sytuacji dzieci mniejszości rasowych i etnicznych są szokujące, a przy tym dowiadujemy się o pozorowaniu przez władze stanowe konieczności rozwiązywania problemów strat szkolnych, alokacji wiedzy i towarzyszącej im przestępczości dzieci i młodzieży.
Przekonamy się po lekturze tej znakomicie napisanej książki, że nie tylko w USA istotne jest to, do jakiej szkoły uczęszcza uczeń oraz w jakim zakresie one same generują strukturalnie i symbolicznie ubóstwo oraz marginalizację.
W kształceniu pedagogów, ale i polityków rozprawa E. Potulickiej znajdzie wiernych i wdzięcznych czytelników. Nie ukrywam, że po ukazaniu się każdej książki tej Autorki sam mam odczucie pragnienia, by jak najszybciej pojawiła się kolejna jej publikacja. Każda z nich łączy bowiem w sobie bogactwo treści, fascynację odkryć i piękno oraz klarowność własnej narracji. To nie jest tylko książka o amerykańskich dylematach i często dramatach ludności innej, niż biała, ale także o naszej, rodzimej polityce oświatowej, do której przeniesiono w różnych okresach stanowienia prawa i transformacji rozwiązania tzw. „ścieżkowania” czy „recyklingu biedy kulturowej” zaprzeczające nawet funkcjom założonym szkół publicznych.
Gorąco polecam zainteresowanym tę monografię, by można było dostrzec wiele elementów, mechanizmów i rozwiązań, które prowadzą do zanurzenia jednostek w kulturze podklasy i przygotowuje uczniów do życia (…) poprzez uwewnętrznienie bezsilności i braku perspektyw” (s. 79) Niezależnie od niezwykle trafnej i znakomicie uargumentowanej krytyki neoliberalizmu w edukacji, znajdziemy w tej książce także przejście do rozwiązań na rzecz zmiany szkolnictwa w kierunku jego demokratyzacji. Jest to widoczny powrót do idei i modelu szkoły demokratycznej według Johna Dewey'a.
Kluczem jednak do ich zaistnienia są nauczyciele, którzy potrzebują odpowiednich mistrzów i mentorów. Należy także (...) praktykować zasadę transparentności - otwartego mówienia o rezultatach ocen czy ewaluacji" (s. 242) i poszerzać współpracę całej kadry pedagogicznej z rodzicami uczniów. Edukacja powinna bowiem służyć wartościom sprawiedliwości społecznej, demokracji oraz równej dystrybucji osiągnięć szkolnych, by sukcesy uczniów były najwyższym priorytetem.
Jest też w ostatniej części książki nawiązanie do myśli Noama Chomsky'ego, którą kieruje do inteligencji, w tym szczególnie kadr akademickich: "Profesura musi wnieść swoje badania, wiedzę i zdolności do sfery publicznej i ponosić odpowiedzialność jako pełniąca rolę intelektualnych liderów świata." (s. 238)
Mało jest publikacji zawierających wnikliwą merytoryczną analizę rzeczywistości wychowawczej w USA, czy w innych tzw. rozwiniętych demokracjach, bez niepotrzebnych zachwytów dla ich rzekomych osiągnięć, a za to z wglądami w obszary niechętnie ujawniane.
OdpowiedzUsuńOderwanie nauki od ideologii, jeśli w ogóle możliwe, wydaje się być właściwą metodą, jeśli nie warunkiem sine qua non.
Swego czasu byłem pod dużym wrażeniem prac Zbyszka Melosika nt. amerykańskiego pragmatyzmu oraz kultury instant, i podobne opinie, pełne uznania, słyszałem też od kilku profesorów.
Jednak pojawił się też wcale nie "drobny" szkopuł w kontekście pierwszego tematu, a mianowicie brak dokładnego uzasadnienia, że tzw. progresywizm amerykański w dużej mierze nabrał impetu, gdyż oparł się na niemiłosiernej eksploatacji ras innych niż biała w USA, zatem czerwonej, czarnej i żółtej oraz mieszanych, dochodziło też do masowych eksterminacji..., wręcz ludobójstwa. Prace wspomnianego Chomsky'ego są jak kubły zimnej wody dla rozgorączkowanych zwolenników Ameryki.
Panie Profesorze, bardzo dziekuje za takie szczegółowe i interesujące omówienie książki prof. E. Potulickiej. Jestem przekonany, że publikacja jest warta tego, by ją przestudiować.
OdpowiedzUsuńChciałem zwrócić uwagę, że autorka używa określenia „mniejszości rasowe i etniczne”.
W USA, inaczej niż w Polsce, nie używa się określenia „mniejszości narodowe”. W Polsce do mniejszości narodowych należą: Białorusini, Czesi, Litwini, Niemcy, Ormianie, Rosjanie, Slowacy, Ukraińcy i Zydzi. Natomiast mniejszości etniczne: Karaimi, Tatarzy, Łemkowie i Romowie. Z tego co wyczytałem w internecie, to do mniejszości etnicznych pretendują Slązacy i Kaszubi, jednakże obie grupy uznawane są przez polskie prawo jako grupy etnograficzne.
Jeżeli chodzi o publikacje o amerykańskim szkolnictwie, to wydaje mi się, że warto zajrzeć do książki Thomasa Sowella pt. Amerykańskie szkolnictwo od wewnątrz. Upadek, oszustwo, dogmaty. Tytuł oryginału: Inside American Education. Przekład J. Sowa. Redakcja naukowa przekładu polskiego Kazimierz Z. Sowa. . Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Rzeszów 1996. Thomas Sowell – ekonomista, filozof, historyk idei, krytyk społeczny. To jeden z najwybitniejszych przedstawicieli amerykańskiej myśli neokonserwatywnej. Kazimierz Z. Sowa rekomendując książkę polskiemu czytelnikowi na jej okładce napisał: „W toczącej się w USA dyskusjił nad amerykańską edukacją książka Sowella zajęła miejsce szczególne; stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to książka obejmująca analizą cały system amerykańskich instytucji oświatowych: od przedszkola po uniwersytet, a po wtóre, jest to analiza najbardziej krytyczna, miażdżąca, miejscami wręcz skandalizująca. Sowell pali cały amerykański system szkolnictwa i nawołuje do wprowadzenia szybkich i gruntownych reform”. Trzeba wziąć pod uwagę, że amerykańskie wydanie książki ukazało się 24 lata temu (1993), a polskie tłumaczenie ujrzało światło dzienne 3 lata później.
Stefan Łaszyn
Mój szanowny przedmówca nie uwzględnił wśród mniejszości narodowych w Polsce całkiem pokaźnej grupy Wietnamczyków. Jest ich prawdopodobnie więcej niż Żydów i Ormian.
OdpowiedzUsuńPaweł Zieliński
Panie Pawle, dziękuję za odzew. Ja sie z Panem zgadzam, że nie wymieniłem wszystkich mniejszosci narodowych, których przedstawiciele zamieszkuja w Polsce, w tym Wietnamczyków, ale pominąłem nie tylko ich. A Chińczyków nie ma w Polsce? W takim razie jest też mniejszość narodowa chińska. Ilu ma być osobników, by uznać, że istnieje oddzielna mniejszość narodowa? Podstawą są tutaj informacje podawane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Proszę uaktywnić załączony niżej link, to Pan się o tym przekona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Stefan Łaszyn
http://mniejszosci.narodowe.mswia.gov.pl/mne/mniejszosci/charakterystyka-mniejs/6480,Charakterystyka-mniejszosci-narodowych-i-etnicznych-w-Polsce.html
Panie Stefanie,
OdpowiedzUsuńministerstwo sobie, a rzeczywistość sobie.
Wydaje mi się, że nie można wykluczyć tutaj grupy (to w kontekście ministerstwa, a nie Pańskiej wypowiedzi), która jest szacowana między 20 tys. a 60 tys., najpewniej ok. 40 tys.
Jakieś ślady Wietnamczyków na stronach wspomnianego Ministerstwa można jednak odnaleźć:
http://mniejszosci.narodowe.mswia.gov.pl/mne/mniejszosci/charakterystyka-mniejs/6480,Charakterystyka-mniejszosci-narodowych-i-etnicznych-w-Polsce.html
Chińczycy również w Polsce występują, ale w zdecydowanie mniejszej ilości niż Wietnamczycy, choć może się to zmienić, sytuacja jest dynamiczna.
Co do kryteriów mniejszości narodowych, to ilość mogłaby być tylko jednym z nich, kolejnym pewnie istnienie bardziej masowych organizacji społeczno-kulturalnych, a nawet religijnych, regularne wydawanie czasopism i inna działalność medialna, podtrzymywanie mowy ojczystej i prowadzenie kursów języka ojczystego, działalności edukacyjnej, a nawet szkolnej, inne przedsięwzięcia na rzecz pielęgnowania własnej kultury i jej popularyzowania (choć bywają i społeczności bardziej zamknięte, co stwarza wiele problemów i stawia pod znakiem zapytania wymienione kryteria). Oczywiście,że przydałyby się czytelne ustalenia dotyczące określenia mniejszości narodowych, czy etnicznych oraz wiarygodne naukowo spisy, pytanie jest takie, czy organy państwa są tym zainteresowane i czy potrafią rzetelnie to przeprowadzić?
Mój poprzedni post jest jedynie reakcją osoby zainteresowanej badaniem mniejszości wietnamskiej, a nie jakimś zarzutem. Skoro wyjaśnił Pan w kolejnym poście, iż nie wymienił wszystkich mniejszości w polsce, takiego nie może być. Zresztą meritum Pańskiej wypowiedzi dotyczy innej kwestii.
Pozdrawiam Pana
Paweł Z.
... w Polsce...
OdpowiedzUsuńP.Z.