Z akademickich limeryków



Odkurzyłem kilka limeryków będących reakcją na upadek dobrych obyczajów w jednej z wyższych szkół prywatnych. Ponoć nadal są aktualne, chociaż już w innym środowisku akademickim. Mamy długi weekend, więc może któryś z czytelników też napisze jakiś limeryk?


Założyciel niepublicznej szkoły
tak nią zarządzał, że pozostał goły
Chciał się szybko wzbogacić,
toteż nie miał czym płacić.
Czyżby były tam same matoły?

-----------------

Raz paniusia na drugim etacie
Zakochała się w nie swoim tacie.
Udawała, że nie jest mężatką.
Oponentów niszczyła dość gładko.
Nie żałujcie, że jej nie poznacie.

-------

Rzekł raz prorektor do swego studenta
Po co pan wciąż w tej szkole się pęta?
Ja sam wpadam tylko na chwile,
żeby czas sobie spędzić mile.
A tu kanclerz jest znowu nadęta.

------

W pewnej szkole powstała platforma
learningowa, lecz tylko pro forma.
Oszukano jednak studentów
korzystając z banalnych wykrętów,
że wszystkiemu jest winna reforma.

------

Chyża doktor z wątpliwą przeszłością
Miała w szkole zarządzać jakością
Wymyślała więc procedury
wypisując w nich bzdury,
pobierając płacę z radością.

--------

Jeden doktor habilitowany
doktorantkę przytulił do rany
Zdradził żonę dla panny
Co nie chciała wyjść z wanny
i nie został na grzechu złapany.

-----

Starsza pani profesor z Nieszawy
Zatrudniła się w szkole dla sprawy
Niby słaba i chora
wykurzyła kwestora,
teraz nie ma kto zrobić jej kawy.

----

Nie zabrania tego polska Konstytucja,
by na sukces pracowała prostytucja.
Młodej doktor doradziła wróżka
by poszła z recenzentem do łóżka.
Pech. Wykończyła go jej ewolucja.

----

Szkoła wyższa, co jest niepubliczna
może w nazwie być pedagogiczna,
lub kupiecka, handlowa
albo i wyznaniowa,
lecz od tego nie będzie mistyczna.

----

Były dziekan odpuszczał wciąż normy
bo pracował w WSP, bez formy.
Sam ją stracił dla kasy,
bo na forsę był łasy.
Teraz musi być bardziej pokorny.


Komentarze

  1. Szanowny prorektor
    pewnej rudej doktor
    aż na Ukrainie
    zdobyć powodzenie
    pomaga dziewczynie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatem zaryzykuję:

    Wczasy na Słowacji
    teraz już bez racji.
    Czas wybrać Bułgarię,
    by triumfalną arię
    piać z habilitacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. A zatem... majowe ballady i romanse,
    to nie to samo, co nauka i awanse,
    boć w tej trudnej uczelnianej rzeczywistości
    jest czasem dużo personalnych zawiłości
    - stąd te intrygi, niuanse i konwenanse.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewien profesor "uczony" podwójnie
    nie mógł rozwinąć się spójnie,
    więc brał wszystko jak popadanie,
    zakład, konferencję - byle było ładnie.
    Może go nauka "kujnie"?

    OdpowiedzUsuń
  5. wow! widzę, ze moj limeryk - o ck - nie znalazł akceptacji. zasmuconah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, ale był z serii słowackich limeryków:), a to już powinno otwierać wszystkie przed nim publikatory:), może więc i na tym blogu - strony skrawek będzie mu udostepniony?

      Usuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam