30 stycznia 2017
Czyżby koniec po WSP ZNP także Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi?
Po dość dziwnej - bo w klimacie skandalu - likwidacji Wyższej Szkoły Pedagogicznej ZNP w Warszawie, która ponoć została już wchłonięta przez inny podmiot gospodarczy tego związku zawodowego, mamy w Łodzi już piątą szkołę wyższą w stanie zapowiadanej likwidacji. W ostatnim czasie została wykreślona ze spisu szkół wyższych w Łodzi Wyższa Szkoła Turystyki i Hotelarstwa, a obecnie system Polon określa jako uczelnie „w likwidacji”: Wyższą Szkołę Marketingu i Biznesu; Wyższą Szkołę Administracji Publicznej oraz Wyższą Szkołę Kupiecką.
W piątek została opisana przez red. M. Kałacha Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Łodzi, która właśnie zbliża się do stanu likwidacji. Od października nie ma już rektora, bo ten przeniósł się do Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi (szkoły zagrożonej przed kilku laty jej zamknięciem przez MNiSW). Z tonącego w ostatnich latach okrętu pouciekali niemalże wszyscy odpowiedzialni za zaistniały stan rzeczy.
To przykra dla mnie wiadomość, bo do k. kwietnia 2010 r. kierowałem WSP w Łodzi prowadząc tę uczelnię do akademickiego sukcesu. W ciągu 5 lat uzyskaliśmy nie tylko pozytywne akredytacje dla dwóch kierunków studiów (pedagogika i pedagogika specjalna), prawo do kształcenia na studiach II stopnia, ale i otrzymaliśmy pozwolenie na działalność uczelni na czas nieokreślony oraz zrealizowaliśmy kilka międzynarodowych projektów naukowo-badawczych. Potem już był tylko "zjazd z górki na pazurki".
Gdyby nie upadek etosu zarządzania w wyniku naruszania prawa i dobrych obyczajów w nauce przez ówczesną założycielkę i kanclerz szkoły oraz niektórych współpracowników, to dzisiaj oparłaby się ona wszelkim kryzysom. Dysponowała bowiem znakomitą kadrą naukową i dydaktyczną. Moja rezygnacja z współpracy z nieodpowiedzialną założycielką spowodowała zrozumiałe odejście z tej uczelni znakomitych nauczycieli akademickich. Nie chcieli pracować z ludźmi nie zasługującymi na szacunek, hipokrytami, uzurpującymi sobie bez własnego wykształcenia do zarządzania tą instytucją. Na szczęście znaleźli godne miejsce do realizowania zadań naukowych i dydaktycznych w krajowych uniwersytetach - we Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi.
Każdy kolejno obejmujący funkcję rektora prowadził tę szkołę ku zagładzie, a były to w kilku przypadkach osoby bez kompetencji naukowo-badawczych i dydaktycznych w dyscyplinach i kierunkach kształcenia, które wyznaczać miała przecież nie tylko nazwa tej szkoły. Tak to jednak jest w polskiej przestrzeni akademickiej, że wiele osób konsumuje czyjąś ciężka pracę i efekty nie rozwijając instytucji, a własną postawą prowadzą do kryzysu.
Rektorami WSP w Łodzi byli od września 2010 r. kolejno: dr nauk med. Leszek Cezary Szymański, dr hab. Sławomir Sztobryn (kilka lat był prorektorem), dr Barbara Olszewska (także b. prorektor, a zarazem dyr. przedszkola) i dr Krzysztof Kamiński. Ukrywano przed opinią publiczną rzeczywisty stan dysfunkcji szkoły, która otrzymała ocenę warunkową za bylejakość kształcenia, nieuczciwie pobierano dodatkowe opłaty, co zakwestionowało w 2011 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, no i do ostatniej chwili prowadzono jesienią 2016 r. rekrutację na studia, mimo totalnej zapaści. Nieustannie epatowano na stronie internetowej sukcesami tych, których już w tej szkole dawno nie było, bo propaganda miała zapewnić założycielom biznesowe bezpieczeństwo. Senat nie reagował, kiedy założyciel M. Cyperling zwalniała naukowców z naruszeniem prawa pracy i przegrywała z tego tytułu sprawy w Sądzie Pracy.
Ostatni rektor przemilczał niewypłacanie pensji nauczycielom akademickim, nie reagował na brak kadry akademickiej w ramach tzw. "minimum" i tej, która już dawno odeszła, za to na stronie internetowej szkoły zapewniał:"zawsze w swoim myśleniu o uczelni wyrywam się ku śmiałym celom; trochę na wyrost, ale jestem przekonany, że tylko takie cele trzeba sobie wytyczać. Później, w konsekwencji, dobrze byłoby wygrywać bez pychy i przegrywać bez urazy."
Czyżby nie czytał listu jednego z profesorów socjologii UŁ: "Proszę o natychmiastowe usunięcie mojego nazwiska z kadry WSP! Z tą uczelnią nie mam w tej chwili nic wspólnego. Zauważyłem, że jestem nadal podawany jako wykładowca tej uczelni mimo, że od dwóch miesięcy tam nie pracuję i nikt mnie o zgodę na umieszczenie mojego nazwiska nie pytał. Nie mam też żadnej umowy podpisanej z tą szkołą."
Jak pisze red. M. Kalach:"W tym tygodniu przestała działać strona internetowa uczelni – wyświetla się komunikat: „serwis tymczasowo niedostępny”. Ale zanim to nastąpiło, za pośrednictwem witryny władze WSP m.in. „bardzo prosiły” wszystkich absolwentów o odbiór swoich dyplomów. Z kolei oficjalna strona WSP na Facebooku ostatnio zajmuje się wyłącznie publikowaniem ogłoszeń o pracę w przedszkolach i fundacjach, które pasują do profilu wychowanków uczelni. Jeszcze w sierpniu 2016 r. WSP zachęcała kandydatów do podjęcia studiów pierwszego i drugiego stopnia oraz podyplomowych."
Zapewne każdy ma czyste sumienie, bo może przerzucić odpowiedzialność za upadek tej szkoły na niż demograficzny, tyle tylko że zaczął się on od kadr założycielskich i akademickich. Mnie jest szkoda szkoły, której przed laty poświęciłem wiele lat życia i zaangażowania. Po raz kolejny jednak przekonałem się, jak łatwo jest niszczyć to, czego samemu się nie tworzyło, natomiast jeszcze łatwiej jest pasożytować na czyjejś pracy bez odpowiedzialności za własną aktywność.
Oto w styczniu 2016 r. na forach pojawiały się komentarze w stylu:
Typowa przechowalnia nieuków
. (gość) 26.01.17, 16:37:28
W zasadzie to była sprzedaż dyplomów
Oszuści
Znajomy (gość) 26.01.17, 14:58:42
Szkoda, że władze WSP zapomniały o wykładowcach i o wypłacie za przeprowadzone przez nich wykłady. Żart.
SZCZERZE???
student (gość) 26.01.17, 09:20:30
tylko kasę brali i dobrze niech zamykają!!!!
Dziwne, że szli do takiej instytucji kolejni kandydaci po dyplomy, których nadal nie chcą odebrać. Czekają na nich certyfikaty z konferencji i dyplomy ukończenia studiów. Wstydzą się? A co właściciel-założyciel? Co na to ówczesna kadra?
Można sięgnąć głębiej i przeczytać opinie studentów z 2013 r.:
Karolina 2013-10-01 15:30:58
Też tam chodziłam! jedno, wielkie nieporozumienie!!!! NIE POLECAM!!!! Żeby uzyskać zaliczenie z najprostszych przedmiotów trzeba nieźle się nabiegać za przerośniętymi ambicjami profesorkami! Nie szanują studentów i ich czasu!
***
Kasia 2013-09-28 22:08:22
Odradzam, Panie z dziekanatu nie potrafią udzielić informacji , każda informuje o czymś innym, w większości kadra beznadziejna, wyciągają tylko z ludzi pieniądze, atmosfera fatalna, w większości specjalizację się nie otwierają, problem z obronieniem się i praktyki !!! WIELKIE NIE DLA TEJ UCZELNI !!!!!!!!
***
były nauczyciel 2013-09-15 09:43:10 Przedziwna, nieprzyjemna, nieprzyjazna atmosfera pracy. Odradzam stanowczo.
***
była studentka wsp 2013-09-13 22:53:11 NIE POLECAM! Omijajcie tę "uczelnię" szerokim łukiem!
Nic się tam nie nauczycie a stracicie tylko nerwy, pieniądze albo rok, tak jak ja! Kadra to jakiś zlepek profesorków z całej polski gdzie ich nigdzie nie chcą to zebrali się w wsp! Jednym słowem; kumoterstwo, kolesiostwo i nepotyzm! Do tego bałagan i niezorganizowanie! Nagle w połowie semestru zmieniają promotora i prace trzeba pisać po raz drugi ale to jeszcze nic! Po powrocie na drugi rok ,kolejna zmiana promotora bo poprzedni się rozmyślił i wrócił do swojego miasta!( tym samym pisanie pracy po raz trzeci !) Kpina ze studentów , brak szacunku i poszanowania jakichkolwiek praw i zasad.
Czynników upadku było zapewne wiele i teraz nie ma już sensu dociekanie powodów, dla których tak łatwo zostało zniszczone środowisko akademickiej nadziei na inną pedagogikę. Dobrze, że są studenci i absolwenci, którzy zachowali w dobrej pamięci lata studiów, niezależnie od tego, w jakich warunkach musieli studiować. Niektórzy współtworzyli coolturę kłamstwa, fałszu, pozorów maskując to, co było „drugim dnem” rzekomo wyższej szkoły. Ważniejsze było zbieranie lajków na fejsie?