24 lutego 2014

ZNP nie popiera krytyki ekspertów w zakresie wczesnej edukacji przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN

Pisałem w blogu o ekspertyzie profesorów, członków Zespołu Edukacji Elementarnej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN na temat tzw. programu "Równościowe przedszkole", wyrażając swoje oburzenie na podejmowanie przez inicjatorów Listu Otwartego działań sprzecznych z nazwą stowarzyszenia, które ponoć walczy za pomocą ideologii gender z dyskryminacją także w polskiej edukacji. Zdziwił mnie wówczas wśród sygnatariuszy tego Listu "podpis" ZNP, toteż zwróciłem się do Prezesa tego Związku z następującym pismem:

Szanowny Panie Prezesie,

piszę do Pana ze względu na to, że ktoś z ZNP wkręca kierowany przez Pana Związek w sprawę, która nie przysparza chwały ani Panu, ani ZNP. Rzecz dotyczy sygnowania przez ZNP Listu Otwartego, jaki został skierowany do mnie przez panią Martę Rawłuszko z Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej oraz za jej sprawą także pozostałych 41 organizacji pozarządowych, w tym jednego nauczycielskiego związku zawodowego (ZNP). Mam wrażenie, że albo ktoś nie zapoznał się z opinią Zespołu Komitetu Nauk Pedagogicznych i nie porównał jej treści z reakcją w/w Towarzystwa w formie Listu Otwartego, tylko na zasadzie włączania się w spór ideologiczny postanowił dopisać do tego ZNP. Jeśli jestem w błędzie i owo poparcie ZNP jest zgodne z jego statutowymi działaniami i taką postawą przyzwolenia na patologie, to proszę nawet nie reagować na mój list. Przyjmę to do wiadomości, żeby wiedzieć na przyszłość, czy ZNP jest poważnym podmiotem w debatach o edukacji, czy też nie.

Opinia publikacji dla nauczycieli programu autorstwa Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej, Ewy Rutkowskiej pt. „Równościowe przedszkole. Jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym na płeć” została przygotowana przez Zespół Edukacji Elementarnej pod kierunkiem prof. APS dr hab. Józefy Bałachowicz, a nie przeze mnie, co insynuuje się w Liście Otwartym. Jego Autorka chyba nie zrozumiała treści opinii o publikacji ani też nie doczytała, kto jest autorem recenzji naukowej publikacji. Na jakiej bowiem podstawie ów List skierowano do mnie, a nie do pani prof. APS dr hab. Józefy Bałachowicz, czyli autorki Opinii ZEE przy KNP PAN? Czyżby to było takie trudne, czy może w ramach działań dyskryminacyjnych pani Marta Rawłuszko postanowiła pominąć Panią Profesor z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie i jej ekspertów z Zespołu Edukacji Elementarnej przy KNP PAN? A może w jakiejś mierze postanowiła ocenić recenzentkę poza jej plecami, bo nie jest w tym Liście wymieniona nawet jako adresat "do wiadomości"? Przyznam szczerze, że z takimi praktykami dyskryminacyjnymi, mającymi jednoznacznie charakter wywierania presji na kogoś przez słanie skarg do przełożonego, spotykałem się tylko w okresie państwa totalitarnego. Jak widać pewne mechanizmy i przyzwyczajenia są reprodukowane przez kolejne pokolenia osób, tym razem rzekomo angażujących się na rzecz walki z dyskryminacją. Czy rzeczywiście Pan Prezes uważa, że ZNP powinno popierać działania dyskryminacyjne wobec autorów naukowych recenzji?

Poniżej przedstawiam in extenso treść Listu Otwartego, w odróżnieniu od liderki antydyskryminacyjnego towarzystwa, która nie raczyła w domenie TEA udostępnić czytelnikom treści opinii pani prof. J. Bałachowicz. Kto zatem i kim manipuluje?

Załączam też moją nań odpowiedź jako Przewodniczącego Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Ubolewam, że ktoś, kto mieni się społecznikiem na rzecz działań antydyskryminacyjnych, sam dyskryminuje innych, także w treści tego Listu. To zdumiewające, że pretensje w sprawie eksperckiej opinii, która dotyczyła przecież pozbawionej jakiejkolwiek recenzji naukowej publikacji dla nauczycieli (sfinansowanej ze środków publicznych!) kieruje się do Przewodniczącego Komitetu z insynuacją o mających miejsce manipulacjach itp. Ba, kierując List do władz resortowych usiłuje się dodatkowo wywrzeć na mnie presję. W tym sensie jest to akt godny pożałowania i nie mający nic wspólnego z antydyskryminacyjnymi ideami. Wciąganie do tego politycznego manewru organizacji pozarządowych i związku zawodowego stawia pod znakiem zapytania, czy aby ich liderzy wiedzieli, pod czym się podpisali? A podpisali się pod tym, by możliwe było faszerowanie nauczycieli publikacją z logo instytucji publicznych, pozbawioną jakiejkolwiek recenzji.

Niestety prasa nie opublikowała eksperckiej opinii ekspertów KNP PAN in extenso, ale i KNP PAN o to nie zabiegał. Uważałem, czemu dałem wyraz w komentarzu do artykułu pana Artura Grabka z "Rzeczpospolitej", że sprawą powinna zająć się Najwyższa Izba Kontroli. Sam uczestniczyłem w różnych rolach (w tym także jako ewaluator) w realizacji kilku projektów edukacyjnych ze środków UE, ale niedopuszczalne było, by tzw. produkt finalny, który jest adresowany do beneficjentów, nie był w ogóle ewaluowany! Czyżby to zdenerwowało autorki - ocenianej przecież nie przeze mnie publikacji? Czy pani M. Rawłuszko sądzi, że jak zgromadzi nawet 200 sygnatariuszy swojego listu, to uzyska prawo cenzurowania opinii naukowych w publicystycznej stylistyce? Czy ZNP jako największy związek zawodowy w Polsce popiera tego typu manipulacje?


Poniżej odpowiedź Prezesa ZNP Sławomira Broniarza, która wszystko wyjaśnia. Nie zamierzam kontynuować korespondencji z autorami Listu Otwartego, skoro dokonują zaskakujących w tej kwestii manipulacji w imię walki z dyskryminacją. Chyba muszą jeszcze popracować nad sobą, by edukować innych.