(foto: W jednej z polskich księgarń)
Nie jestem specjalistą w tym zakresie, toteż bardziej interesuje mnie w powyższym zakresie opinia tych, którzy rzeczywiście są ekspertami od tej edukacji. Za każdym razem, kiedy zbliżają się wybory polityczne w naszym kraju, rządzący celowo odgrzewają i podgrzewają problemy światopoglądowe, by wyostrzyć różnice i podziały wśród Polaków. Dzięki temu scena polityczna staje się dla władzy bardziej przewidywalna. Może zastanowić się nad tym, kogo i gdzie jeszcze „przekupić”, politycznie „skorumpować”, żeby uzyskać maksymalnie najwyższy wynik wyborczego sukcesu. Zwróćcie uwagę na to, że w okresach „ciszy”, kiedy nikomu na nikim specjalnie nie zależy, zapomina się o tych problemach, nie porusza ich, gdyż są tematami tabu.
Oświata dostarcza idealnych problemów do rozgrzania wokół nich obywateli i spolaryzowania dzięki tej manipulacji debaty publicznej na tych, którzy będą ZA lub PRZECIW. Obojętni, nieświadomi i tak się nie liczą, więc można za nich zadecydować także o losach ich dzieci w placówkach publicznej oświaty. Nawet lepiej jest dla władzy, jak większa część obywateli obraża się na nią i milczy, jest bierna, nie weźmie udziału w wyborach, bo może wówczas precyzyjnie zaplanować środki, które musi wydać na kampanię, ale nie z własnego, partyjnego budżetu, tylko ze środków publicznych pod pozorem troski o sprawy publiczne, a takimi niewątpliwie jest edukacja naszych dzieci i młodzieży.
Premier już zapowiedział, że rozda jeden podręcznik do klasy I w szkołach podstawowych „za darmo”, a przecież wiadomo, że to wszyscy podatnicy za to zapłacą, ale jeszcze nie wie, jaki to będzie podręcznik. Tymczasem na rynku wydawniczym już mamy ponad 20 podręczników do elementarnego kształcenia dzieci. Zorganizowanie przetargu na jeden jest nie lada gratką, bo gwarantuje kilkumilionowy zysk dla wydawcy tylko w jednym roku! Ciekawe, kto ma wygrać ów konkurs, bo sądzę , że władza ma już rozeznanie na neoliberalnym rynku?
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że jak wybory wygra Twój Ruch albo SLD czy jakakolwiek inna lewicowa partia polityczna, to natychmiast pojawi się kwestia darmowych podręczników do edukacji seksualnej i to wcale nie w wersji soft, skoro mamy już na rynku sprawdzonego w tym temacie wydawcę. Już teraz powinniśmy się zainteresować literaturą „bez tabu” w przekładzie na język polski, bo nie przypuszczam, by któryś z rodzimych autorów miał taką sprawność w pisaniu o sprawach intymnych dla dzieci jak autorzy ze Szwecji. Jest już cała seria książeczek, które układają się w jedną całość oprowadzając dzieci od małego do starości po rozkoszach seksualnego życia. Tymczasem, póki lewica jeszcze nie wygrała wyborów, a PO i PSL rozdają od kilku lat milionowe środki zgodnie z kryteriami równościowymi różnym organizacjom pozarządowym, od których wykładowców-edukatorów nikt nie żąda jakichkolwiek kwalifikacji psychologiczno-pedagogicznych i dydaktycznych, że nie wspomnę o kulturowych, oferuje się naszym dzieciom edukację w stylu szwedzkim.
Jedna z oficyn o jakże trafnej nazwie „Czarna Owca” oferuje literaturę softcorową z wyraźną adnotacją: „Uwaga! Treści zawarte w książce mogą obrażać uczucia religijne”. Zastanowiło mnie, czy jak jakiś artysta na plakacie swojej wystawy czy koncertu napisze to samo, a potem będzie darł Biblię czy kopulował na scenie z symbolami religijnymi, to nie naruszy polskiego prawa? To jest nawet ciekawa w sensie jurystycznym formuła obchodzenia prawa, gdzie nawet już nie mruga się do klienta okiem, tylko pisze mu wprost, że jeśli nie chce być dotknięty, to niech w czymś takim nie uczestniczy jako widz, albo nie czyta książki z takim ostrzeżeniem. A zatem czy każdy inny może czytać, oglądać czy słuchać treści obrażające uczucia religijne, bo jest to już jego prywatną sprawą?
Zacznijmy zatem od literatury dziecięcej dotyczącej edukacji seksualnej, która (nie-)zgodnie z gender study (?) została jednak rozdzielona na osobną dla dziewcząt i dla chłopców. Dan Hȍjer i Gunilla Kvarnstrȍm w ilustrowanej książeczce pt. „Wielka księga cipek” udzielają odpowiedzi dziewczynkom 12 –letnim na temat tego - Dlaczego masturbacja nie może być szkodliwa? Dlaczego cipki są owiane taką tajemnicą? Jak trzymać lusterko, żeby zobaczyć wejście do własnej pochwy i jak znaleźć w niej punkt G? Dla chłopców wydano „Wielką księgę siusiaków” tych samych autorów, którzy odpowiadają na takie kwestie, jak: Czy wielkość penisa jest ważna? Czy masturbacja może być szkodliwa i dlaczego nie jest? Po co chłopcom włosy łonowe? Dlaczego mogą mieć 9 wzwodów nocnych, a nawet w szkole? oraz Dlaczego nie rozmawia się o siusiakach? Nie ma w żadnej z tych książek ani jednego zdania na temat więzi, rodziny, odpowiedzialności, przyjaźni czy wartości etycznych w stosunkach międzyludzkich. Bo i po co? Szwedzi są szczęśliwi, a jak twierdzą niektórzy eksperci od badań PISA - będą teraz przyjeżdżać do Polski, by dowiedzieć się, jak to jest możliwe, że nasi nastolatkowie jeszcze uczą się matematyki, bo oni pewnie woleliby zająć się szukaniem punktu G.