22 maja 2013

Mechanizm n-1



Ledwo wróciłem do kraju, a tu potworna burza, grzmoty i błyskawice medialne i instytucjonalne, jakie pojawiły się w związku z wyrażeniem przez Zespół ds. Polityki Oświatowej Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN opinii na temat projektu nowelizacji Ustawy o systemie oświaty. Skład tego Zespołu i jego opinie są publikowane na stronie KNP PAN. Przewodniczy mu znakomity ekspert od polityki oświatowej, prof. zw. dr hab. Kazimierz Przyszczypkowski z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu. Członkami Zespołu są: prof. zw. dr hab. Czesław Banach (em. prof. Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie), prof. dr hab. Maria Dudzikowa (em. prof. zw. z WSE UAM w Poznaniu), prof. zw. dr hab. Teresa Hejnicka-Bezwińska z UKW w Bydgoszczy, prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego i prof. zw. dr hab. Bogusław Śliwerski z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej oraz Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie.

W zależności od rodzaju projektowanych zmian w polskiej oświacie Zespół wypowiada się na ich temat w zależności od tego, czego one dotyczą. Prof. Maria Dudzikowa od lat pisze znakomite książki na temat polityki oświatowej w kraju, paradoksów i pozorów reform, jakie serwuje polskiemu społeczeństwu MEN. Prof. Teresa Hejnicka-Bezwińska jest autorką wyjątkowych analiz krajowych i światowych raportów oświatowych oraz ewolucji polityki oświatowej w Polsce od końca II wojny światowej po czasy nam współczesne, niezależnie od tego, że jeszcze zajmuje się badaniami w obszarze pedagogiki ogólnej. Prof. Dorota Klus - Stańska z UG jest wybitnym dydaktykiem wczesnoszkolnym, mającym w swoim doświadczeniu nauczycielskim m.in. powołanie do życia w l. 90. XX w. nowatorskiej szkoły, w której program, metody i formy kształcenia odpowiadają najnowszym tendencjom w światowej dydaktyce. To ona też przygotowała opinię na temat ostatniego projektu nowelizacji UoSO.

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN działa społecznie. Jego członkowie nie są pracownikami PAN, ale wybranymi przez środowisko naukowe w tajnych wyborach jego przedstawicielami. Na posiedzenia KNP PAN, które dotyczą kluczowych kwestii dla polityki oświatowej czy naukowej w naszym kraju zapraszani są ministrowie, ale nie mają czasu na uczestniczenie w tego typu debatach. Polityka rządzi się innymi prawami, niż oświata i nauka, o czym znakomicie przed laty pisał filozof edukacji prof. Sergiusz Hessen. Rządzący mają prawo nie akceptować opinii, uchwał czy stanowisk eksperckich, które formułowane są nie na zamówienie władzy, nie na umowę o dzieło ze środków unijnych, ale w trosce o dobro publiczne oraz o jawność wyników własnych badań. Tu nie ma żadnego koniunkturalizmu, manipulacji ani ukrytej gry interesów "sił nieczystych".

Żaden z członków KNP PAN nie ubiega się z tego tytułu, jak ma to miejsce w przypadku niektórych celebrytów medialnych, o znalezienie się na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Żaden z członków tego Zespołu nie jest przedstawicielem ugrupowań politycznych, by móc przypisywać mu działania partyjnie opozycyjne czy ukierunkowane na poprawność polityczną. Na szczęście, w odróżnieniu od polityków, potrafimy odróżnić propagandę od wiedzy o procesach, które są kluczowe dla jakości kształcenia i wychowywania młodych pokoleń.

Wczoraj uczestniczyłem w dwóch, kluczowych dla pracy akademickiej, debatach: na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy brałem udział w zorganizowanej po raz pierwszy przez Instytut Pedagogiki Sesji Naukowej Magistrantów. Napiszę jeszcze o niej odrębnie, bo jest to znakomita inicjatywa włączania młodzieży akademickiej do debaty naukowej na podstawie przeprowadzonych przez studentów ostatniego roku studiów II stopnia badań w ramach ich prac magisterskich. Od 8.30 do 16.00 nieustannie bombardowano mnie telefonami, esemesami, pocztą elektroniczną w sprawie wyrażonej przez członków KNP PAN opinii na temat projektowanej nowelizacji Ustawy o systemie oświaty. Dziennikarze telewizji publicznej niemalże "molestowali" mnie w tej korespondencji o wypowiedź. I tak nie opublikowali jej na antenie. Tylko straciłem czas, zamiast wcześniej dojechać do Torunia, gdzie już o godz. 17.00 miałem spotkanie na Wydziale Pedagogicznym UMK w sprawie nowelizacji ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym.

Zabawne, bo wracając do domu, a miałem jeszcze do pokonania ponad 250 km usłyszałem w Polskim Radiu komentarza dziennikarzy, że jesienią ma być odwołana minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas (już prowadzi się wywiady z jej następczyniami), natomiast trzech pozostałych ministrów, w tym MNiSW - ma dobrowolnie podać się do dymisji, by móc startować w wyborach do Europejskiego Parlamentu z list PO. Mój społeczny, bezinteresowny wysiłek, by rozmawiać z nauczycielami akademickimi i doktorantami znaczącego w kraju Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK na temat - także absurdów, jakie mają miejsce w ustanowionym prawie, w tym szczególnie wydanych aktach wykonawczych (można o tym przeczytać w najnowszym Komentarzu do w/w Ustawy profesorów H. Izdebskiego i J. Zielińskiego) i o potrzebie zrównoważonego oraz odpowiedzialnego stosowania prawa w postępowaniach na stopnie i tytuł naukowy, by minimalizować nieuzasadnione straty, być może był czasem straconym. Może nawet i lepiej. Resortem będzie prawdopodobnie kierować już inny polityk, a więc jest nadzieja, że chociaż coś zostanie tu naprawione, zmienione, a my - jak słusznie stwierdził jeden z profesorów - nie zdążymy się jeszcze "ześwinić". Takie czasy.

Nie rozumiem szumu, który powstaje w wyniku konsekwentnych działań akademickiego gremium, z którego opiniami w niektórych kwestiach nikt nie chciał się nawet zapoznać, a są one przecież sukcesywnie przekazywane właściwym adresatom, jak i publikowane dla szerszego odbiorcy. Na stronie KNP PAN są zamieszczane wszystkie komunikaty, wskazujące na treść i zakres działań tego gremium. Rozumiem, że sprawa sześciolatków jest "gorącym kartoflem na patelni debaty publicznej i politycznej", ale przecież opinie naukowców nie są dla władzy istotne, więc nie ma o co kruszyć kopii. Jak stwierdził b. opozycjonista a obecnie przedsiębiorca Władysław Frasyniuk w wywiadzie dla Moniki Olejnik w TVN24 - cytując nieżyjącego już prof. B. Geremka - "nie słuchajcie profesorów, bo oni nie mają nic sensownego do powiedzenia. Tak nam się tylko wydaje, gdyż dysponują większym zasobem słów". Ciekawe, czy ten komentarz dotyczył także autora tej wypowiedzi, skoro sam był profesorem? Czy Frasyniuk nie naruszył jego dobrego imienia? Nagle właściciel przedsiębiorstwa transportowego staje się ekspertem od pedagogiki wczesnoszkolnej? To mamy kolejnego celebrytę od edukacji. To już nie tylko jeden z filozofów kreuje się na znawcę tej problematyki. Teraz nadszedł czas na klasę przedsiębiorców. Tą arogancją wobec ludzi nauki ów interlokutor jedynie potwierdził, że na edukacji zna się każdy, więc nie tylko ma prawo o niej mówić, co mu ślina przyniesie na język, ale i degradować opinie tych, którzy mają w tej dyscyplinie odpowiednie kompetencje. No cóż, psycholog prof. Józef Kozielecki określa kryjący się za tego typu wypowiedziami "mechanizm n-1", to znaczy: "n"= wszyscy są głupi, tylko (-1) nie ten, który tak o nich sądzi.