18 września 2018

Dwadzieścia pięć lat kierowania przez prof. Marię DUDZIKOWĄ Letnimi Szkołami Młodych Pedagogów KNP PAN


Tegoroczna XXXII Letnia Szkoła Młodych Pedagogów przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN łączy się z wyjątkową okolicznością, jaką jest JUBILEUSZ kierowanie przez panią prof. dr hab. Marię DUDZIKOWĄ od 25 lat tak wyjątkowym OGÓLNOPOLSKIM UNIWERSYTETEM LETNIM (jakże gorącym z racji podejmowanych corocznie zupełnie nowych i palących w naukach humanistycznych i społecznych zagadnień kształcenia i wychowywania oraz towarzyszących temu emocji, przeżyć, wymiany dokonań naukowych i myśli).
Obradujemy w Łagowie Lubuskim, gdzie gości nas zielonogórskie środowisko akademickiej pedagogiki. Tematem wiodącym tegorocznej SZKOŁY jest KULTURA SZKOŁY.

Mimo poważnej choroby jest z nami postać wybitna w polskiej pedagogice II poł. XX wieku i prawie dwóch dekad XXI wieku - prof. Maria Dudzikowa, uhonorowana w 2016 r. przez Senat Uniwersytetu Łódzkiego szczególnym wyróżnieniem - MEDALEM Universitatis Lodziensis Amico (Przyjaciel UŁ)


W dniu inauguracji w Łagowie Lubuskim XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN wręczyłem Pani Profesor w uznaniu wyjątkowych zasług dla nauki, oświaty i kształcenia kadr pedagogicznych - Medal Za Zasługi Dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki.

Jesteśmy dumni z osobistych osiągnięć naukowych i zaszczyceni możliwością odczytywania ich każdego roku w konfrontacji z zupełnie nową problematyką badawczą, kluczowymi dla oświaty i nauki dyskursami, nowymi kategoriami pojęciowymi, teoriami i metodologicznymi problemami badań w inter-i transdyscyplinarnym podejściu.

Pani Profesor stawia każdemu z uczestników i wykładowców, uczniów i mistrzów najwyższe wymagania, które obligują do dzielenia się przez każdego tym, co czyni wspólnotę debat i myśli czymś absolutnie niepowtarzalnym w dziejach polskiej nauki. Polska pedagogika akademicka nie miała tak wielostronnie wykształconego, mądrego, podchodzącego interdyscyplinarnie do badania zjawisk edukacyjnych i wychowawczych MISTRZA, stawiającego swoim UCZNIOM najwyższe wymagania.


Dziękowałem za pasję, niespotykaną sztukę czytania tekstów, recenzowania ich i wykorzystywania do różnych projektów badawczych przez każdego, kto chce rozwijać nie tylko siebie, ale także polską pedagogikę jako naukę humanistyczno-społeczną. Wszystko to, czym każdy z nas został obdarzony przez Panią Profesor, jest z jednej strony niewymowne, jakże trudne do wyrażenia ze względu na procesy dojrzewania w nas ponadczasowych ziaren prawdy, dobra i piękna, a z drugiej strony staje się moralnym zobowiązaniem do dzielności w nieposłuszeństwie wobec wszystkiego, co może skutkować pozorem, manipulacją czy postprawdą ze strony podmiotów akademickich, oświatowych czy politycznych.

Poświęcenie przez Panią Profesor własnego czasu, sił, a nawet zdrowia kolejnym pokoleniom młodych naukowców sprawiało, że zawsze mogli liczyć na szczerą, czasami bolesną, ale jakże pomocną zarazem diagnozę i merytoryczne wsparcie w podejmowaniu projektów badawczych.


Nauczyliśmy się mądrej, bezkompromisowej, twardej, ale i hartującej nas zarazem umiejętności poszukiwania najlepszych źródeł wiedzy, sięgania po metafory, wykraczania w czytelnictwie poza własną dyscyplinę i dziedzinę nauki. Mogliśmy dzięki temu uczyć się od wybitnych humanistów, badaczy społecznych, ale i artystów czy znakomitych nauczycieli różnych typów szkół powszechnych.

Ćwierć wieku wyjątkowej pracy naukowo-badawczej i dydaktycznej Prof. Marii Dudzikowej w ramach Letnich Szkół Pedagogów (i nie tylko) zapisało w naszych biografiach radość tworzenia i bycia razem dla budowania odpowiedzialnej wspólnoty akademickiej oraz rozumienia siebie i innych w twórczych zmaganiach w odkrywaniu i rozwiązywaniu problemów naukowych, oświatowych i społecznych.

17 września 2018

Otwieramy dzisiaj nową kartę XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN


W dniu dzisiejszym rozpoczyna się Letnia Szkoła Młodych Pedagogów, która tak, jak poprzednie jej edycje, jest profilowana tematycznie. Zapisujemy kolejne karty KRONIKI LETNICH SZKÓŁ tak na jej kartach, jak i w biografiach wszystkich jej uczestników: Mistrzów i Uczniów.

Problematyka XXXII LSMP, kierowanej po raz 25 przez prof. Marię Dudzikową, koncentruje się wokół tematu KULTURY SZKOŁY: Czym ona jest? Jak ją badać i o niej pisać?".

Interesuje nas szkoła jako instytucja umiejscowiona w określonej kulturze i jednocześnie stanowiąca swoistą kulturę, w której jest zanurzona i którą tworzy wspólnota szkolna. Jest to interdyscyplinarna diagnoza szkoły jako organizacji, w której odzwierciedla się to, co niesie jej otoczenie, a więc zjawiska i procesy pochodzące z zewnątrz, ale też organizacji, która stanowi określony zespół wartości, tradycji, dążeń, przekonań, postaw, które są jej istotą i jednocześnie decydują o jej społecznym klimacie, a co za tym idzie - warunkach i relacjach w niej doświadczanych, a więc tym, co jest wewnątrz.


Problematykę tę będziemy uszczegóławiać w wystąpieniach plenarnych zaproszonych profesorów, jak i młodych uczestników, pracach w sekcjach, na warsztatach, w czasie wizyt studyjnych w szkołach państwowych i niepaństwowych, np. wokół takich pytań:

1) Dwie opcje teoretyczne badania kultury szkoły (jako zasób i jako proces) i co z nich wynika dla epistemologii i metodologii oglądu codzienności szkolnej?

2) Jak opisywać, analizować, interpretować sceny i zdarzenia z życia szkolnej codzienności?

Kulturę szkoły sprowadza się dziś często do kultury organizacyjnej jak w firmie usługowej. Perspektywa marketingowa zdominowała kształcenie nauczycieli oraz literaturę dla środowisk szkolnych i akademickich. Szkoła jest środowiskiem kulturowym, co pragniemy wykazać. Jej kulturę stanowi zespół idei, poglądów i zasad które oddziaływają na rozwój osoby i zmianę społeczną. Składają się nań kultury podmiotów powiązanych interakcyjnie interpretujących swoje doświadczenia. Postawimy pytania o szerokość, głębokość, aktualność refleksji nad szkołą; o to co się kryje pod powierzchnią zjawisk, zdarzeń, procesów interpretowanych w kategoriach przypisanych im znaczeń.

Poziom konferencji gwarantują nazwiska zaproszonych referentów:


dr hab. Ewa Bochno Kultura szkoły jako dobra wspólne. Konieczność - możliwość


prof. dr hab. Maria Czerepaniak- Walczak, Emancypacja codzienności szkolnej i przez codzienność




prof. dr hab. Barbara Fatyga, Sposób rozumienia kultury jako kontekst stylu życia



dr hab. Bogusława Gołębniak, Badania kultury nauczania. Co z normatywnością?

prof. dr hab. Andrzej Góralski, O sztuce pisania tekstów naukowych


prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska, O barierach zmiany kultury szkoły



dr hab. Mariusz Kwiatkowski, "Żywe pomosty" pod presją izolacjonizmu.


prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński, Splątanie sfery publicznej i edukacji. Z perspektywy pedagogiki emancypacyjnej i krytycznej


prof. dr hab. Ryszard Łukaszewicz, Wrocławska Szkoła Przyszłości - Ścieżka praktykowania marzeń - Ku trafnej utopii


prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski, O budowaniu kultury szkoły na przykładzie Szkoły Laboratorium w Toruniu



dr hab. Agnieszka Nowak-Łojewska, Fenomenografia jako strategia badań jakościowych


dr hab. Inetta Nowosad, Geneza i główne nurty badań nad kulturą szkolną


prof. dr hab. Beata Przyborowska, (panel), Kultura szkoły sukcesu. Blaski i cienie na przykładzie GiTA Toruń


prof. dr hab. Bogusław Śliwerski, Makropolityczne uwarunkowania kultury szkolnej. Z doświadczeń "wysp oporu edukacyjnego".

16 września 2018

Moralna giętkość w postępowaniach naukowych



Są posiedzenia rad jednostek naukowych, w czasie których niektórzy ich członkowie nie liczą się z konsekwencjami własnych decyzji. Wystarczy uzyskanie poparcia minimum czterech członków komisji habilitacyjnej, by wbrew faktom zapomnieć o nauce i uodporniając się na krytykę i śmieszność głosować za nadaniem stopnia doktora habilitowanego osobie absolutnie niespełniającej nie tylko ustawowych wymagań, ale także etycznych.

Przegłosują wówczas każdy, nawet najbardziej absurdalny wniosek, byle "załatwić" komuś habilitację, bo przecież mają jakieś zobowiązania wobec tej osoby lub jej protektorów. To osoby moralnie giętkie, nieodpowiedzialne, być może też w ten sposób awansowane w środowisku akademickim. Korupcja ma różne wymiary, niekoniecznie wprost finansowe.

Tak, niektórzy załatwiają habilitację doktorom z innych czy swoich jednostek, nie martwiąc się o własne środowisko, gdyż - jak im się wydaje - nie będzie ono nimi skażone. Członkowie rady, którzy de facto podejmują uchwałę w sprawie nadania stopnia naukowego, mogą w trakcie przedstawiania przez sekretarza komisji czytać gazety, prowadzić towarzyskie rozmowy, sprawdzać prace studentów czy doktorantów itp. Oni już niczego nie muszą analizować.

Są jak posłowie partii władzy poddani "dyscyplinie" akademickiej i mają nie dyskutować, tylko bronić swojego stanowiska wbrew wszystkiemu. To, że arytmetycznie ktoś jest ZA, wcale nie musi oznaczać PRAWDY o rzeczywistym stanie osiągnięć habilitantki czy habilitanta. Jeśli jeszcze w porządku obrad przewidziano "zwyczajowo" mało czasu na daną sprawę, to sprawa przejdzie szybko i bezboleśnie. Przecież każdy się spieszy i chce jak najszybciej opuścić salę obrad.

Kto zapoznał się przed radą z wszystkimi recenzjami? Kto przeczytał treść protokołu? Im mniej osób, tym dla kandydatki/-a jest lepiej, bo nie będzie głosów w dyskusji. Jakie to proste.

Żadna reforma tego nie zmieni. O tym też wszyscy wiedzą. Trzeba zatem mieć nie dorobek, a protektorów, także w tak zdewaluowanych radach jednostek. Jak pisał w "Humanistyce stosowanej" Lech Witkowski - "(...) zawsze w działaniu o intencji dobrej czai się jakieś zło" (s.299). Zapewne nieuczciwi potraktują ten wpis jak przepis na "babkę", bo im nie przeszkadza własny "wypiek". Na twarzach niektórych być może pojawią się "wypieki" czy drobne wyrzuty sumienia, ale... da się je ukryć mechanizmami obronnymi typu racjonalizacja lub słodkie cytryny.

No cóż, nie lubię akademickiego "zakalca".

15 września 2018

Cooltura czytelnictwa 2018, czyli kto zna "mizię"


Reżyser Janusz Kijowski pisze w sieci o uwolnieniu przez polityków fali barbarzyństwa, zaniku kultury wysokiej, sprymitywizowaniu debaty publicznej, ot, upowszechnianiu się chamstwa, które wygonił z sali obrad Sejmu śp. poseł Samoobrony. Nie wiem, co warta jest dzisiaj matura, ale widzę i doświadczam na co dzień w Uniwersytecie czy na Akademii postawy i zachowania studentów, ale i niektórych pracowników naukowych, o jakich jeszcze w tej podłej komunie nikomu nawet nie mogło się zdarzyć. Co jak co, ale na taki poziom chamstwa, bezczelności, cynizmu, hipokryzji, z jakim mamy dzisiaj do czynienia, nie można było w PRL sobie pozwolić.

Teraz jednak rozumiem, na czym polega dekomunizacja, która była najważniejszym powodem zmian w szkolnictwie wyższym, a zapoczątkowanym przez tych, co wprawdzie urodzili się w PRL i wówczas też wykształcili, ale już dawno o tym zapomnieli, bo przecież zdekomunizowali już samych siebie. Całe szczęście, że możemy tego doświadczyć, bo gdyby ktoś nam o tym opowiadał, to pewnie nie dalibyśmy temu wiary. Wiara jest dzisiaj szyldem dla tych, którzy w istocie niewiele mają z nią wspólnego. Janusz Kijowski pisze:

Już nie demokracji musimy bronić, ale cywilizacji! Została przekroczona granica wstydu. Zatarta granica miedzy tym co wypada a tym co nie wypada. Upadł mur między kulturą a chamówą, między prawdą a kłamstwem; między krytyką a obelgą, (...).

Demokrację starałem się współtworzyć, a później jej bronić w zakresie mi dostępnym profesjonalnie i społecznie. Chamstwu będę dawał już tylko oznaki zdziwienia, że jeszcze jest go tak mało. Kilka przykładów:

* Studenci mają do napisania pracę egzaminacyjną. Wymaga przestudiowania literatury naukowej (chociażby jednej książki), zapoznania się z case study i zrozumienia zawartych w nim zjawisk oraz ustosunkowania się do nich językiem nauki. Nie będę tu cytował w tej chwili prac osób studiujących a już pracujących w oświacie, bo trzeba byłoby dociekać ich danych osobowych, by zwolnić ich z pracy. Przepraszam, rozpędziłem się, by ... wręczyć im premie, a może i zgłosić do pracy w resorcie edukacji czy rekomendować ich do jakichkolwiek władz.

Zacytuję ich korespondencję do profesora-egzaminatora:

* mizia0211 (nie podpisuje się, bo i po co, ważne że mizia): "W załączniku wysyłam pracę."

- Otworzyłem. Przerażenie. Przeciętnie zdolny uczeń liceum napisałby tę pracę lepiej.

** "Dzień dobry, pisze do Pana z zapytaniem czy dotarła dziś do Pana moja praca?" Odpowiadam zatem starając się "wznieść" do tego poziomu: "Nie wiem, z kim mam do czynienia. Nie znam mizi0211".

***
Z tym tekstem miałem kłopot, bo studentka kicia_011 tak napisała (pisownia oryginalna):

"Nasze młode dzieci jeszcze nie napętały sobie zbyt dużyh kłopotów. (...) Grają silnych, samowystarczalnych I niezależnych, podczas gdy ich “skorupkę” zbić potrafi nawet najmniejsza zagłostka. (...) Pokazuje, że gubimy się pędzie świata coraz żadziej dostrzegając to, co naprawdę ważne, (...). Obieranyum wyznacznikiem sukcesu są kariery znanych gwiazd. (...) to tak jakbyć wogóle nie istniał (...). Nie chcemy mieć dzieci o dwóch lewych rękach, nie chcemy pokolenia niedorajdów. Nie chcemy, by rozwój techniki zabijał namualność (...). "

Studenci nie czytają książek. Nie czytają też czasopism naukowych. Czytają za to teksty zamieszczane przez nauczycieli w ramach ich starań o awans zawodowy i piszą prace techniką: (Ctrl+C) + (Ctrl+V) = 0

Dziennikarze pomagają studentom. Teraz ich teksty są oznakowane, by wiedzieli, czy w ogóle warto zacząć. W górnym prawy rogu podają czas konieczny do przeczytania ich tekstu. Można sobie wybrać:

Kto interesuje się edukacją szkolną, może poświęcić na tekst 7 minut:


Kto jednak interesuje się polityką szkolnictwa wyższego, to wystarczy mu już tylko 1 minuta:

Nie jest to jednak szczególnie ważna kwestia, skoro na tekst o naszyjniku Prezes SN też potrzebujemy tylko 1 minutkę:


Zastanawiam się, jak uzgodnić z wydawcą przygotowywanego podręcznika akademickiego oznakowanie czasu na czytanie bezmyślne, czytanie ze zrozumieniem, czytanie krytyczne lub czytanie bezkrytyczne.


14 września 2018

Sąd nad tradycyjną szkołą




Amerykanie potrafią w skrótowy sposób wyrazić to wszystko, co jest syntezą krytyki szkoły, wciąż tradycyjnego systemu kształcenia. Szkoła bowiem wciąż nie przystaje do współczesnego świata i do przygotowania młodych pokoleń do godnego życia w przyszłości. Posłuchajcie, obejrzyjcie, przeczytajcie, jeśli nie znacie języka angielskiego (są do ścieżki dźwiękowej napisy w języku polskim). Może przyda się na radę pedagogiczną :)

13 września 2018

Edusfera jako holistyczna kategoria pedagogiki ogólnej




W 2018 r. ukazała się w Oficynie Wydawniczej "Impuls" w Krakowie kolejna rozprawa z pedagogiki ogólnej em. prof. Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - Romana Schulza pod tytułem: Edusfera jako holistyczna kategoria pedagogiki ogólnej.

Na takie książki, jak Romana Schulza czeka się z najwyższą przyjemnością i będzie do nich sięgać po latach od ich wydania jeszcze wiele pokoleń pedagogów, ponieważ stanowią metateoretyczny i metafilozoficzny przekaz myśli uczonego, które są pochodną skumulowanego wyniku kilkudziesięcioletnich badań podstawowych w naukach o wychowaniu.

Do takich rozpraw dochodzą po latach systematycznej pracy naukowej tylko nieliczni myśliciele, którzy chcą przekazać kolejnym badaczom własną teorię oraz zainspirować ich do współmyślenia nad sensem studiów, które – jak się wydaje na pierwszy ogląd publikacji – niewiele mogą zmienić w praktyce dydaktycznej i wychowawczej młodych pokoleń.

A jednak, to właśnie takie małe dzieła mogą stać się impulsem do integralnego, holistycznego namysłu nad sferą edukacji, która w wyniku coraz silniejszej presji rządów na rzecz podporządkowania kształcenia i wychowania procesom gospodarczym, w tym zapotrzebowaniu globalnych już rynków pracy zatraca swój kulturowy, a więc i duchowy, transcendentny i społeczno-moralny wymiar. Edukacja ma być narzędziem w rękach technokratycznej władzy czyniącej z edukacji narzędzie do realizacji bliskich, a nie dalekich celów wychowania. Edukacja ma być natychmiastowo skuteczna i politycznie przydatna kolejnym partiom władzy.

Tymczasem jeden z współczesnych klasyków pedagogiki ogólnej, od lat prowadzący analizy założeń antropologicznych, epistemologicznych i aksjologicznych w pedagogice dwóch ustrojów politycznych, z charakterystyczną dla swojej twórczości skromnością pisze, że przedkłada czytelnikom studium (…) z pretensjami do syntezy, niektórych wcześniejszych idei autora, dotyczących przedmiotu pedagogiki ogólnej.

Istotnie, warto czytać wcześniejsze monografie tego autora, by dostrzec, jak dalece można poprowadzić namysł nad teoriami, sporami o definicje, dociekania istoty kluczowych w edukacji i dla niej zjawisk, które pozwalają nam lepiej uchwycić nie tylko istniejący stan wiedzy na ich temat, ale przede wszystkim dostrzec konieczność tworzenia teorii średniego czy nawet dalekiego zasięgu.


Dość dużo mamy już w pedagogice ogólnej studiów porównawczych, analiz historycznych czy historyczno-problemowych idei czy dokonań najwybitniejszych ich badaczy oraz twórców. Zbyt mało natomiast pojawia się odważnych, autorskich metanarracji, konstrukcji teoretycznych czy metarefleksji, które pozwoliłyby na chwilę zatrzymać się na „czerwonym świetle” przed przejściem na drugą stronę także własnych badań. Niezależnie od tego, kiedy były wydawane rozprawy Romana Schulza, nie straciły na swojej aktualności, a mimo to sam autor doszedł do wniosku, ze trzeba nadać biegowi myśli i dotychczasowym badaniom zupełnie nowy wymiar, bardziej syntetyczny, nie wymagający już tak szczegółowych odniesień do rozpraw innych autorów.

Tak jak przed wielu laty pisali swoje dzieła Bogdan Nawroczyński, Kazimierz Sośnicki, Zygmunt Mysłakowski, Stefan Kunowski czy Sergiusz Hessen, tak też i em. Profesor Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu realizuje projekt – jak pisze - "(...) w trybie analizy konceptualnej - dwuwymiarowej charakterystyki dziedziny edukacji: a) jako „części” systemu socjokulturowego oraz b) jako odrębnej „całości” kulturowej". Musimy jako pedagodzy bronić źródłowego znaczenia nie tylko przedmiotu własnych badań naukowych, ale przede wszystkim źródłowego sensu edukacji, która nie może być redukowana do formowania homo oecenomicusa, gdyż człowiek pozbawiony kultury przestaje ją rozumieć, reprodukować czy współtworzyć, najzwyczajniej – nie jest istotą wychowaną.



Autor systemowego podejścia do edukacji konstruuje swój projekt na kategorii edusfery, która kreując rzeczywistość pedagogiczną (…) ma nie tylko status organu (oraz narzędzia) życia zbiorowego, lecz także jest swoistym, strukturalnie odrębnym i (względnie) niezależnym organizmem (systemem) kulturowym. Jej części powinny zatem być definiowane w terminach dziedzin, właściwych każdej odrębnej całości kulturowej. Są to: sfera kultury materialnej, edukacyjna socjosfera (w tym: ago-sfera), dziedzina kultury symbolicznej (języka i komunikacji) oraz segment kultury duchowej (form świadomości edukacyjnej).

Rozprawa R. Schulza jest zatem kluczową dla polskiej pedagogiki ogólnej propozycją systemowego, a więc i holistycznego ujęcia fenomenów pedagogicznych, by zrozumieć ich współsprawczą, ale i koniecznie zrównoważone funkcje inkulturacyjne, bez względu na to, w jakim społeczeństwie, w jakim państwie czy w jakim środowisku wychowawczym mają one swoje miejsce i prawo do rozwoju. Ten niewielkiej objętości tom jest adresowany do środowiska akademickiego, by uczeni podjęli z jego autorem wspólnym, także krytyczny namysł nad istotą edukacji w zglobalizowanym świecie dynamicznie zachodzących zmian.


Ktoś musi nas zatrzymać w tym szalonym pędzie do ustawicznych, a rozproszonych i jakże często pozornych transformacji, byśmy mogli zastanowić się, co i dlaczego dalej badać nie dla zysku czy czczej sławy, ale dla dociekania prawdy o pedagogicznej rzeczywistości, także tej nieuchwytnej pseudobiektywistycznym paradygmatem badań - sfery duchowej, sfery kulturowej.

W akademickim świecie dostępnej nam wiedzy naukowej dzięki systemowi open access możemy wreszcie przejść do kolejnego poziomu badań międzykulturowych o charakterze właśnie systemowym, holistycznym, gdyż jak słusznie pisze R. Schulz: Międzypokoleniowy przekaz kultury ma zasadnicze znaczenie dla wszystkich wymiarów homeostazy społecznej: dla ustalenia i zachowania tożsamości tworów społecznych, dla ich wewnętrznej organizacji oraz integralności, dla realizowanych w ich ramach celów, dla ciągłości ich istnienia (trwania w czasie) oraz przystosowania do zmian i rozwoju. W szczególności transfer kultury odgrywa decydującą rolę w kształtowaniu się i rozwoju kolejnych generacji, a w ich obrębie - poszczególnych członków zbiorowości.

Przed nami zatem jest konieczność dostrzeżenia uniwersaliów naukowej myśli tak w kraju, jak i poza jego granicami, by powracająca do filozoficznych korzeni pedagogika stawała się znowu medium duchowego namysłu nad sensem i potencjałem edukacji w płynnej ponowoczesności.

12 września 2018

Czarna owieczka jako primus inter pares?


W dniu dzisiejszym odbędą się w Sejmie przesłuchania kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka. Tym samym czeka nas drugie starcie w procesie, który rozpoczął się już w lipcu pierwszym zgłoszeniem przez organizacje pozarządowe, a następnie partie opozycyjne pani dr hab. Ewy Jarosz - pedagog społecznej z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

W sierpniu pojawiła się druga rekomendacja, równie interesująca z punktu widzenia zaangażowania Kandydata na rzecz ochrony praw dziecka, troski o leczenie najmłodszych, także na terenach zagrożonych konfliktem zbrojnym, głodem i brakiem pomocy medycznej - pana Pawła Kukiz-Szczucińskiego, którego rekomendowała także opozycyjna, antysystemowa z definicji partia KUKIZ'15. Ten równie znakomity Kandydat współpracuje z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej.

Jak mówi w jednym z wywiadów, celem jednego z wyjazdów z w/w organizacją (...) była pomoc medyczna uchodźcom , którzy z powodu konfliktu byli zmuszeniu opuścić swoje domy. Wcześniej, jako lekarz pediatra , pomagałem już na granicy syryjsko-libańskiej. Tym razem z grupą ratunkową PCPM, w której skład wchodzą ratownicy, lekarze oraz pracownicy pozamedyczni, wyjechaliśmy z misją do Iraku. Pracowaliśmy w kurdyjskiej części tego państwa, które ma swoją autonomię.


WP: Znajdowaliście się w obszarze walk z Państwem Islamskim?

- Byliśmy w okolicach Mosulu, czyli miasta które jest kontrolowane przez Państwo Islamskie. Nie byliśmy w rejonie walk, ale w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Do szpitala, w którym pracowaliśmy, trafiali zarówno uchodźcy, jak i ranni z frontu. Z powodu konfliktu i kłopotów finansowych Iraku system opieki medycznej jest tam bardzo przeciążony. Większość karetek zostało oddelegowanych z miasta do obsługi strefy frontowej, przez co zwykli ludzie muszą dowozić swoich bliskich do szpitali we własnym zakresie.


Pedagogom bardzo dobrze znana jest postać i twórczość naukowo-badawcza dr hab. Ewy Jarosz, natomiast zupełnie nową postacią okazał się lekarz medycyny, pediatra. biegły sądowy, który w swojej praktyce lekarskiej miał możliwość wielokrotnego dostrzegania absolutnego bezmiaru dziecięcej krzywdy i reagowania na nią w wynikający z jego profesji sposób. Można zatem powiedzieć, że jest dwóch znakomitych kandydatów do tego stanowiska, o których mogę powiedzieć, że są primus inter pares.

Pojawiła się jeszcze trzecia kandydatura - pani dr Sabiny Zalewskiej, której nie można zaliczyć ani do primus, ani do pares, gdyż ujawniona została publicznie na łamach tygodnika "WPROST" a następnie aż dwukrotnie "Tygodnika Powszechnego" jej nieuczciwa, nierzetelna postawa i działalność. Najpierw red. Artur Grabek wykazał w ramach dziennikarskiego śledztwa, że pani Zalewska posługuje się tytułem zawodowym psychologa, mimo iż - jak twierdzi ów redaktor - nigdy nie ukończyła studiów z psychologii. Po czym red. Anna Golus opublikowała dwa szeroko uzasadnione i komentowane także w mediach artykuły na temat nieuczciwości autorskiej pani S. Zalewskiej.


Każdy może, jeśli tylko jest zainteresowany dowodami w tych dochodzeniach, sięgnąć nie tylko do artykułów, ale także na stronę Anny Golus, która opublikowała strony tekstów świadczące o ordynarnym plagiacie. Jak pisze:

"Postanowiłam więc ułatwić posłom PiS-u tę weryfikację i przygotowałam przejrzystą prezentację próbki dorobku plagiatorskiego zgłoszonej przez nich kandydatki na RPD. Zaznaczyłam i opisałam wszystkie skopiowane z internetu fragmenty artykułu Zalewskiej pt. Nauczyciel akademicki dziś. Nadzieje i oczekiwania, korzystając z wersji udostępnionej przez Muzeum Historii Polski na stronie mazowsze.hist.pl. Nie jest to żaden „szkic” – jak twierdziła Zalewska w swojej nieudolnej próbie obrony – lecz wersja ostateczna, dokładnie taka, jaka znajduje się w „Warszawskich Studiach Pastoralnych” (nr 16/2012, cały numer jest dostępny na stronie tego czasopisma".

Wszyscy trzej Kandydaci na Rzecznika Praw Dziecka odpowiedzieli na pytania Instytutu Ordo Iuris. Co to za Instytut, który zaprasza do konfrontacji osobę naruszającą normy etyki społecznej? Jak rozumiem, mamy oto przykład udawania, że nic się nie wydarzyło i koniecznego przykrycia tej niegodnej każdego pedagoga, a co dopiero mówić o funkcji ministra - niemoralnej działalności Kandydatki.

Zastanawia mnie w tym wszystkim jedno, jak dr S.Zalewska mogła narazić swoją uczelnię, jaką jest szanowny Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie na takie pohańbienie roli nauczyciela akademickiego, na domiar i paradoksalnie nauczającego etyki (sic!) oraz jak dalece można lekceważyć złożone Ślubowanie Doktorskie, by tkwić nie tylko w nieuczciwości, ale i udawać, że nie zaistniała?

Dziwię się partii władzy - Prawu i Sprawiedliwości, że nie odwołała natychmiast swojej kandydatki, która przynosi ujmę tej formacji. Nie ma w jej postępowaniu ani prawa, ani sprawiedliwości. Jest to samo nazwisko, co inne minister, ale to chyba tylko przypadkowa zbieżność. Internauci nie zostawiają jednak na niej przysłowiowej "suchej nitki".

Władze UKSW przekazały Polskiej Agencji Prasowej komunikat:

W związku z pojawiającymi się ostatnio w mediach zarzutami popełnienia plagiatu przez pracownika Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Panią dr Sabinę Zalewską informujemy, że władze UKSW podjęły natychmiastowe kroki w celu wyjaśnienia tej sprawy. 22 sierpnia została ona skierowana do rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich, który będzie podejmował dalsze kroki w tej sprawie. Władze UKSW z całkowitą stanowczością potępiają i nie akceptują działań mających znamiona przywłaszczania własności intelektualnej czy naruszania praw autorskich i będą reagować na wszelkie tego typu podejrzenia. Niezależnie od sprawy podejrzenia popełnienia plagiatu informujemy, że umowa na podstawie, której dr Zalewska jest zatrudniona na UKSW wygasa z dniem 30 września 2018 r.

A ja czekam na komunikat z Sejmu w powyższej sprawie. Ze strony kół rządzących nie spodziewam się już żadnej korekty. Tu idzie się w zaparte, a młodzież to widzi, o tym słyszy i czuje rozkład etosu służby publicznej.

****

W czasie posiedzenia dwóch komisji sejmowych w dn. 12 września żadna z trzech kandydatur nie uzyskała poparcia większości, jaką dysponują posłowie koalicji rządzącej. Tym samym Sejm nie dokona wyboru rzecznika praw Dziecka. Marszałek Sejmu będzie musiał określić kolejny termin rekomendowania kandydatów do tego stanowiska.
Co jest tu niesłychanie ważne, to fakt radykalnego odrzucenia w czasie głosowania przez posłów PiS pani dr Sabiny Zalewskiej. Uzyskała jedynie 2 głosy poparcia. Natomiast największą liczbę głosów ZA uzyskała dr hab. Ewa Jarosz (26) i P. Kukiz-Szczuciński (7).

Na szczęście tym razem posłowie partii władzy zdecydowanie opowiedzieli się przeciwko osobie, która wprowadziła swoją nierzetelną i niemoralną postawą wnioskodawców w sytuację wysoce dyskomfortową. Tym razem etyka była górą.

Możemy spodziewać się kolejnej rekomendacji ze strony PiS osoby bardziej wiarygodnej i uczciwej. Wówczas będzie jasne, że pozostałe, o ile zostaną podtrzymane, kandydatury odegrają jedynie "ozdobną" i proceduralną rolę. Zdaje się, że PiS ma już swoją kolejną kandydatkę z woj. małopolskiego.