14 maja 2017

BADANIA NAUKOWE DLA INNOWACYJNEGO ROZWOJU



Publikuję Stanowisko Komisji Zakładowych NSZZ Solidarność Uniwersytetu Warszawskiego i Instytutu Podstaw Informatyki PAN, gdyż przedstawiciele każdej Uczelni i Instytutu z rożnych dziedzin nauki znajdą w nim argumenty dotyczące ich środowiska. Autorzy zwracają szczególną uwagę na sytuację młodych pracowników naukowych w mniejszych uczelniach państwowych.

Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność Uniwersytetu Warszawskiego i Komisja Instytutu Podstaw Informatyki PAN apelują do władz resortu o wzrost poziomu finansowania badań naukowych o 0,1% PKB rocznie przez 5 lat, by doprowadzić do 0,8% PKB nakładów budżetowych w roku 2022. "Drugie tyle powinno przyjść ze źródeł pozabudżetowych. Oznacza to konieczność corocznego wzrostu nakładów budżetu na badania o przynajmniej 2 mld zł rocznie już od 2018 roku. Polska ma wtedy szanse osiągnąć ok. 0,5% PKB nakładów budżetowych na badania naukowe w krytycznym roku 2020".

Autorami uzasadnienia tego Stanowiska są panowie dr Julian Srebrny KZ NSZZ „S” UW oraz dr hab. Marian Srebrny prof. PAN z KZ NSZZ „S” IPI PAN.

BADANIA NAUKOWE NIEZBĘDNE DLA INNOWACYJNEGO ROZWOJU POLSKI to INWESTYCJA WYSOCE OPŁACALNA

Postulat innowacyjnego rozwoju gospodarki może być zrealizowany jedynie przy kompleksowym podejściu do badań naukowych. Odgrywają one ważną rolę w pobudzaniu kreatywności i innowacyjności społeczeństwa. Badania prowadzone w jednostkach naukowych prowadzą do rozwoju kadry naukowo-badawczej, a przede wszystkim do pozyskiwania i rozwoju nowej wiedzy niezbędnej do tworzenia nowych technologii i aplikacji przemysłowych. Nie ma sprzeczności między rozwijaniem badań podstawowych oraz badań stosowanych i prac rozwojowych, prowadzących do praktycznego wykorzystania tych pierwszych. Wszystkie rodzaje działalności badawczej są bardzo istotne dla rozwoju kraju i powinny być jednocześnie rozwijane.

Nie ma lepszej inwestycji w Polskę przyszłości, jak inwestycja w badania naukowe – wydatki te nie mogą być traktowane jako koszt, lecz jako najbardziej zyskowna inwestycja. Szacuje się, że 1 mln zainwestowany w naukę może dać zwrot 3-5 mln w przyszłości, a pierwsze efekty powinny już być widoczne za 3-4 lata.

Planowany przez Polskę, w przekazanym do Komisji Europejskiej Krajowym Programie Reform, który był podstawą Projektu Operacyjnego Innowacyjny Rozwój, wzrost nakładów na B+R miał doprowadzić do wydatkowania na ten cel 1,7% PKB w roku 2020, przy czym połowa nakładów miała pochodzić spoza budżetu. W roku 2017 na B+R mieliśmy wydatkować 1,21% PKB. Tymczasem obecnie na badania przeznacza się z budżetu Państwa tylko 0,29% PKB po odjęciu funduszy europejskich, tzw. strukturalnych, które kończą się w 2020 roku.

To poziom najniższy od 40 lat, przy stałej tendencji malejącej. Obecny stan finansowania nauki z budżetu państwa grozi klęską w 2020 roku, czyli zmarnowaniem funduszy europejskich przeznaczonych w ostatnich latach na inwestycje w budynki i aparaturę, gdyż nie będzie naukowców i inżynierów do wykorzystania tych możliwości technicznych. Polska ma jeden z najniższych w UE wskaźników liczby naukowców (osób co najmniej ze stopniem doktora) na 1 mln mieszkańców. Jest on równy 1851 osób, podczas gdy w Czechach wynosi 3250 osób, w Portugalii – 4142 osoby, w Austrii – 4704 osoby, w Danii – 7265 osób.

Mimo tego w działalności patentowej mamy 3. miejsce na świecie w liczbie patentów na 1 mln USD zainwestowanych w badania naukowe. W naukach matematyczno-przyrodniczych, gdzie są wiarygodne porównania liczby publikacji i cytowań, Polska zajmuje miejsce w połowie drugiej dziesiątki krajów świata. Szacuje się, ze koszt naszych publikacji w najważniejszych czasopismach naukowych jest jednym z najniższych na świecie. Trudno byłoby powiedzieć, że to może stanowić powód do dumy.

W rezultacie źle wynagradzani uczeni – szczególnie młodzi – odchodzą z pracy w instytucjach naukowych albo wyjeżdżają z Polski. Doprowadziło to od 1990 r. do 50% spadku liczby naukowców pracujących w instytutach PAN i likwidacji ponad 50% instytutów badawczych. Zdecydowanie ograniczyło to zakres prowadzonych badań, a często wręcz doprowadziło do likwidacji całych kierunków naukowych. Wymuszone to zostało dramatycznie niskim od wielu lat poziomem finansowania działalności statutowej, niezależnie od niezwykle wysokich ocen merytorycznych poziomu i osiągnięć np. instytutów Polskiej Akademii Nauk.

Również instytuty badawcze – jednostki naukowe najbardziej efektywne w przenoszeniu badań naukowych do codziennej praktyki – w bardzo małym stopniu korzystają z budżetu nauki. Dotacja statutowa, która jest podstawą zdobywania przez nie nowej wiedzy, stanowi ok. 12% ich przychodów. Projekty badawcze finansowane z funduszy publicznych są coraz trudniej dostępne (współczynnik sukcesu w konkursach NCBiR jest poniżej 10%).

Uzyskane w związku z tym środki nie przekraczają 20% przychodów instytutów badawczych, a stosowane w projektach narzuty nie pokrywają rzeczywistych kosztów funkcjonowania jednostek. Należy również stwierdzić, że konstruując Program Operacyjny Innowacyjny Rozwój w minimalnym stopniu uwzględniono zarówno potrzeby jednostek naukowych jak również ich równorzędne traktowanie z przedsiębiorcami.

W I osi priorytetowej (Wsparcie dla prac B+R) jednostka naukowa nie jest partnerem w realizacji prac badawczych. W IV osi priorytetowej (Zwiększenie potencjału naukowo-badawczego), z założenia przeznaczonej dla nauki, jednostki naukowe mają małe możliwości samodzielnego działania i podejmowania ambitnych badań o dużym stopniu ryzyka.

Także w wyższych uczelniach niski poziom finansowania statutowej działalności badawczej jest powodem systematycznych kłopotów w bieżącej działalności. Szczególnie jest to widoczne w przypadku bardzo dobrych zespołów w słabszym otoczeniu, np. w uczelniach poza głównymi metropoliami. Proponowane utworzenie uczelni badawczych, może być finansowane tylko poprzez skokowy wzrost nakładów na naukę.

Dotychczasowe propozycje i pierwsze kroki legislacyjne, można nazwać „kanibalizacją” uczelni w wielu mniejszych ośrodkach, co jest prostą drogą do stworzenia Polski B, na dużym obszarze kraju. Mówi się nawet o zagrożeniu niektórych uczelni w takich miastach jak Łódź, Białystok czy Lublin. System grantowy nie jest w stanie skutecznie przeciwdziałać rezultatom powstałym z niewystarczających nakładów na badania naukowe w ramach działalności statutowej. Narodowe Centrum Nauki ograniczyło 2 lata temu wysokość wynagrodzenia z grantów do najwyżej 1 tys. zł/mies. dla zatrudnionych pracowników.

Olbrzymią bolączka planowania inwestycji naukowych w Polsce jest zaniechanie przyznawania środków na utrzymanie infrastruktury badawczej powstałej w ostatnich latach ze wsparcia europejskich funduszy strukturalnych. Obecny stan jest wysoce niezadowalający i może prowadzić do niewykorzystania zainstalowanej już aparatury i budynków, co może spowodować nieodwracalne straty. Oczywistym standardem światowym jest przyjęcie, że dobre wykorzystanie inwestycji (tzw. running cost) wymaga rocznie 10% kosztów inwestycji.

W Polsce nie ma takiej pozycji w planowaniu. Jako przykład konsekwencji takich braków można wymienić podsumowanie wystąpień o granty inwestycyjne w roku 2015; na 504 pozytywnie ocenione wnioski na łączną sumę ponad 1mld 170 mln zł, do dyspozycji była kwota jedynie 52,4 mln zł, która wystarczyła na 34 projekty (wskaźnik sukcesu poniżej 5%).

Z przedstawionych powyżej danych jednoznacznie wynika, że nie są realizowane plany związane ze wzrostem nakładów Polski na B+R i istnieje realne zagrożenie nie tylko rozwoju, ale również nawet zachowania obecnego potencjału badawczego całego sektora badań naukowych. Uważamy, że władze Rzeczpospolitej Polskiej, powinny podjąć działania w tej sprawie. Należy wyjaśnić rozbieżności między planami rozwoju, a ich realizacją, zwłaszcza, że Program Odpowiedzialnego Rozwoju, który ma budować przyszłość nowoczesnej i zasobnej Polski, nie może być zrealizowany bez aktywnego udziału polskich uczelni, jednostek naukowych PAN i instytutów badawczych.

Proponujemy istotny wzrost poziomu finansowania badań naukowych o 0,1% PKB rocznie przez 5 lat, by doprowadzić do 0,8% PKB nakładów budżetowych w roku 2022. Drugie tyle powinno przyjść ze źródeł pozabudżetowych. Oznacza to konieczność, już dla budżetu państwa na rok 2018, corocznego wzrostu nakładów na badania o przynajmniej 2 mld zł rocznie. Polska ma wtedy szanse osiągnąć ok. 0,5% PKB nakładów budżetowych na badania naukowe w krytycznym roku 2020.

W wielu ekonomicznych analizach pokazano, że jeśli wydatki publiczne na badania nie przekraczają przynajmniej 1% PKB, to jest mała szansa na przyciągnięcie funduszy prywatnych na finansowanie takich badań. Polska nie spełnia takich warunków, przeto nie należy dziwić się, że udział środków prywatnych na B+R jest na niskim poziomie. Dodatkowo, brak w kraju dużych przedsiębiorstw o kapitale polskim, jest dodatkową przyczyną niskiego wsparcia rynkowego badań naukowych i innowacji.
(podkreśl. BŚ)

Na zakończenie przypomnę zatem obietnice b. minister nauki i szkolnictwa wyższego - prof. Barbary Kudryckiej - obecnie europoseł:

Do 2013 r. chcielibyśmy osiągnąć poziom finansowania nauki i szkolnictwa wyższego wysokości 2 proc. PKB łącznie. W tej chwili mamy 1,3 proc. PKB. Jesteśmy zdeterminowani, żeby znaleźć środki przede wszystkim na finansowanie badań .

13 maja 2017

Kto pisze prace dyplomowe?

Może tak zatroskane o prawo i sprawiedliwość władze "DOBREJ ZMIANY" w Polsce zainteresują się wreszcie firmami "czarnego biznesu akademickiego", które oferują pisanie prac dyplomowych, doktorskich, a nawet habilitacyjnych. Nie mam zamiaru bawić się w tropiciela, policjanta, prokuratora i sędziego zastanawiając się nad tym, czy przedkładany mi przez studenta tekst jest jego autorstwa czy też jakiegoś pisarczyka, któremu wydaje się, że może i potrafi.

Rozumiem, że są studenci, którzy nie mogą i nie potrafią czytać (dużo i ze zrozumieniem) oraz pisać (dużo, sensownie i poprawnie), bo albo wcześniej skorzystali z amnestii Romana Giertycha, albo są w większości półanalfabetami po polskim systemie wytrzebienia sztuki czytania i pisania. W wydziałowej bibliotece uniwersyteckiej zionie w ciągu roku pustką. Studenci chętnie posiedzą w barku, wyskoczą do pobliskiego hipermarketu, niż mieliby wolną godzinę czy dwie bezinteresownie spędzić w bibliotece czy chociażby przejrzeć najnowsze wydania czasopism naukowych. Po co? Nikt im przecież tego nie zadał. Jakoś to będzie.

Właśnie do większości studentów kieruje swoje oferty "czarny biznes akademicki" prezentując się jako rzekomo profesjonalny, bo jego twórcy przekonują w swoich reklamach, że piszą prace na zamówienie klientów, a nie dla innych serwisów. Ciężko pracują od rana do nocy, żeby polska młodzież mogła w tym czasie bawić się lub pracować, leniuchować lub zarabiać na nich stając się klasą próżniaczą. Utajnieni pracownicy firm nie zajmują się pisaniem prac po godzinach, ale piszą je od wielu, wielu lat, specjalizując się w przepisywaniu z dużych kartek na małe. Jak zachęcają - cytuję (pisownia oryginalna):

Nie musi być to od razu stustronnicowa praca magisterska, piszemy również krótsze prace. Kiedyś pisało się długie prace, bywało, że prace magisterskie liczyły po ponad 200 stron. Dzisiaj od tak obszernych prac się odchodzi, czasy się zmieniają, nikt nie chce czytać takich elaboratów, promotorzy, recenzenci zwyczajnie nie mają na to czasu..

Jeśli to jest wskaźnikiem profesjonalizmu, to rzeczywiście czas z tym skończyć. Oczywiście, przerwać to pasmo sukcesów ekonomicznych mogą nauczyciele akademiccy, ale pod warunkiem, że będą pracować w godziwych warunkach i za godziwą płacę. Tak, jak ma to miejsce w krajach Europy Zachodniej, a nie w sproletaryzowanym szkolnictwie wyższym postsocjalistycznych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Politycy nadal uważają, że nie ma sensu wpompowywanie większych środków w szkolnictwo wyższe, bo ... lepiej, żeby było ono "niższe", a tym samym - mniej kosztowne.

Jednostki nie zatrudniają młodych kadr, bo nie mają na to środków, a przecież już oswoiły się z tym, że wykłady prowadzi się dla 300-500 osobowych zbiorowości, by było tanio. Niby dlaczego wykład miałbym prowadzić dla 20 osób? Nauki społeczne to nie nauki o sztuce, więc nie ma potrzeby kształtowania profesjonalnej i kulturowej osobowości przyszłych psychologów, socjologów, polityków czy pedagogów. Im bardziej studenci są pozbawieni egzekwowania od nich kultury osobistej, w tym jakże kluczowej do pracy z ludźmi kulturowej formacji osobowościowej, moralnej, profesjonalnej, tym lepiej jest dla uwolnienia ich własnych sumień od odpowiedzialności za jakość i skutki własnych działań w zawodzie.

Proszę bardzo, firma przygotuje, napisze za nich pracę licencjacką, magisterską, a ponoć i doktorską z prawa i administracji, psychologii i antropologii kulturowej, bankowości i ubezpieczenia, pedagogiki i socjologii, ekonomii i rachunkowości, hotelarstwa i turystyki, marketingu i reklamy, europeistyki i politologii, zarządzania i logistyki, itp., itd. "Fachowcy" piszą prace od kilkunastu już lat, toteż mają już wypromowanych tysiące klientów. W tak zwanych gorących okresach (styczeń, kwiecień-maj, wrzesień) otrzymują setki zapytań dziennie zawierając dziesiątki umów dziennie.

Co zatem robią stacjonarni studenci? Nie chodzą na wykłady, nie czytają z własnej woli książek i czasopism, nie śledzą rozwoju własnej dyscypliny naukowej i zawodowej, nie uczestniczą w konferencjach własnych jednostek akademickich, nie pracują w kołach naukowych, nie prowadzą własnej aktywności prospołecznej, nie..., nie..., . Owszem, są jednostki świadome tego, po co podjęły się studiów, wiedzą, czego chcą i robią wszystko, by rzetelnie wywiązać się z założonych zadań i celów. Jednostki. Społeczeństwo ma być ponoć społeczeństwem wiedzy, informacyjnym, a nawet innowacyjnym.

Jak wielu zdolnych ludzi marnuje się w takich firmach. Mogliby napisać dla siebie pracę doktorską, ale... wówczas nie mieliby środków do utrzymania się przy życiu. Etatów w uczelniach i instytutach badawczych brak. Koło się zamyka.


12 maja 2017

Zielone szkoły jak survival


Potrzebujemy jeszcze wiele lat, by w Polsce zaczęły obowiązywać standardy etyczne w biznesie dla dzieci i młodzieży szkolnej. Niestety, ale są w naszym kraju ośrodki, które oferują szkołom rzekomo znakomite warunki do prowadzenia zajęć w czasie roku szkolnego w ramach tzw. "zielonych szkół", ale nie wywiązują się z deklaracji zawartych w informatorach dla rodziców.

Nie wiem, kto na tym robi biznes, a więc kto jest nieuczciwy, nierzetelny, bo nieadekwatny do zobowiązań przekazywanych rodzicom dzieci? Rzecz dotyczy wyjazdu dzieci z jednej ze szkół podstawowych w centrum Polski do ośrodka wczasowego na południu kraju, zaszytego w lesie, nad jeziorem, w którym miały być dla dzieci pokoje 2-3 osobowe z łazienkami.

Tymczasem, po pokonaniu ponad 300 km trasy autokarem, dzieci zastały wilgotne, nienagrzane domki (temperatura nocą spada tam do 12 st. a nawet poniżej) a pokoje są sześcioosobowe, w których nie ma miejsca na rozpakowanie własnych rzeczy, a nawet swobodnego przejścia między łóżkami. Jedno oczko toaletowe jest na dwa sześcioosobowe pokoje. Za trwający 4 doby "luksus" rodzice zapłacili prawie 800 zł. Kaloryfery grzeją tak, że dzieci trzęsą się z zimna. Łazienka brudna, mała i niedostosowana do tak licznych grup wciśniętych do dwóch pomieszczeń.

Jaka jest reakcja opiekunów na telefoniczne skargi dzieci do rodziców? Jest ciepło, nie marudzić. Trzeba było telefonicznej interwencji rodziców u dyrekcji ośrodka, żeby właściciel łaskawie stawił się na miejscu i zwiększył ogrzewania w pokojach. Nie wiedział, że na południu kraju temperatura spadła do zimowego poziomu? Opiekun dzieci nie mógł sam udać się z reklamacją do właściciela, tam, na miejscu, tylko musiał wmawiać dzieciom, że jest ciepło, i koniec, nie ma o czym dyskutować?


Rodzice powinni złożyć reklamację do Biura Turystycznego o zwrot części poniesionych kosztów. Czas skończyć z żerowaniem na dzieciach tylko dlatego, że zbyt daleka jest ich droga powrotna do domu i znalazły się w sytuacji bez wyjścia. Dzieci powinny uczyć się uczciwości dorosłych, a nie doświadczać ich cwaniactwa lub wygodnictwa. Czas skończyć z tezą, że "dzieci i ryby głosu nie mają". Ten głos mają rodzice i powinni mieć w ich imieniu nauczyciele. Jeżeli jadą na "zieloną szkołę", by wypocząć, to chyba coś jest nie tak z ich powołaniem.

"Zielona szkoła" z definicji i programu, który otrzymali rodzice przed wyjazdem dzieci, jest "szkołą przetrwania". Tego nie podważam, bo w końcu wiedzieli, na co się zgadzają. Program rzeczywiście jest ciekawy, atrakcyjny i w jakiejś mierze "harcerski". Zaplanowano wyprawy w góry, gry terenowe, strzelanie z łuku, dyskoteki, konkursy itd. Bardzo mi się to podoba, bo dzięki takiej "zielonej szkole" dzieciaki mają trochę "twardego" życia, wysiłku, przygód.

Kiedy pisałem o tej historii media informowały, że w północno-wschodniej części kraju w jednym z ośrodków wczasowych, w którym zakwaterowano "zieloną szkołę" zatruło się tlenkiem węgla 19 dzieci. Na szczęście straż przyjechała w porę, ugasiła tlący się w kominie budynku ogień, a pogotowie udzieliło pierwszej pomocy najbardziej zaczadzonym wychowankom. Wszystko może się zdarzyć. To są losowe sytuacje, ale jednak właściciel ośrodka przed jego uruchomieniem wiosną powinien mieć przegląd techniczny budynków. Nie wolno narażać zdrowia i życia dzieci, byle tylko zarabiać na idei "zielonych szkół", gdyż mogą stać się dla niektórych "czarnymi".


11 maja 2017

Kogo nie obchodzi tegoroczna matura, a kto się o nią troszczy?


Matury zawsze rozgrzewały do czerwoności dyskutujących o nich zarówno nauczycieli, jak i szeroko pojmowaną opinię publiczną. Najbardziej interesują się tym egzaminem zewnętrznym sami abiturienci i ich rodzice. Zdarza się, że martwią się losami piszących sprawdzian nauczyciele ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych.

Byłem ciekaw, czy w tym roku dzielą się swoimi opiniami na temat matur dyrektorzy szkół czy osoby aspirujące do kierowniczych funkcji, a zarejestrowane w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kierowniczych Kadr Oświatowych. Zajrzałem na ich Forum i .. opadła mi przysłowiowa szczęka. Od kwietnia do dnia , kiedy zajrzałem na ich stronę (7 maja 2017 r.) nie było ani jednego wpisu na temat tegorocznej matury. Oto maturzyści i nauczyciele poszukujący analiz tego wydarzenia zostali po raz pierwszy zdradzeni przez członków OSKKO. Może dlatego, że i liderzy tego Stowarzyszenia zostali pozbawieni pracy w resorcie edukacji i podporządkowanych jemu placówkach centralnych?

Czym zatem zajmuje się kadra kierownicza polskich szkół? SOBĄ i SWOIMI NAUCZYCIELAMI. Po to powołali to Stowarzyszenie, żeby głównie koncentrować się - jak czynią to związki zawodowe - na własnym interesie. Ostatnie dwa tygodnie poświęcili bowiem takim problemom, jak:

- przeniesienie nauczyciela z art.18. Karty Nauczyciela;
- TRUDNY ruch służbowy nauczycieli;
- uzupełnienie etatu;
- zaświadczenie do awansu PROŚBA;
- wypowiedzenie przed zatwierdzeniem arkusza?
- Wzór pisma dla pracowników gimnazjum włączonego do sp;
- Materiały na panelu dyrektora dot. spraw kadrowych w nowym r.sz;
- stan nieczynny a nauczyciel zatrudniony na 1/2 etatu;
- stan nieczynny - ustawa wprowadzająca;
- uzupełnienie etatu;
- Ograniczenie zatrudnienia;
- rozwiązanie umowy z n-lem stażystą;
- ruch kadrowy - trudny - raz jeszcze;
- nagroda jubileuszowa a wygaszane gimnazjum;
- Urlop dyrektora;
- świadczenie kompensacyjne, nagroda jubileuszowa, odprawa;
- podwyżki 1,3 %;
- dodatek motywacyjny;
- Wypowiedzenie umowy ekwiwalent za urlop;
- Kryteria stosowane przy wyborze nauczyciela do ograniczenia etat;
- Umowa, aneks do umowy.

Smutny to obraz dyrektorskich trosk i zmartwień. Nie jest łatwo kierować szkołą czy przedszkolem w czasie ustrojowej zmiany. Na szczęście problematyce matur poświęcił swoje wpisy w blogu Dariusz Chętkowski. Dzięki niemu dowiadujemy się, że nie wykryto - jak dotychczas - w testach błędów merytorycznych, a zatem być może nie będzie z tego powodu żadnych odwołań, ani tez skandalu na miarę polityczną. Zachęcam jednak maturzystów do komentarzy łódzkiego polonisty, gdyż tłumaczy, na czym polega różnica między błędem rzeczowym w pracy maturalnej a kardynalnym.

Dariusz Chętkowski ujawnił niezwykle ciekawe zjawisko tytanicznej pracy egzaminatorów, którzy są pazerni na liczbę sprawdzanych przez siebie prac maturalnych:

Większość egzaminatorów tyra ponad siły, byle jak najwięcej zarobić. Wielu pracuje zarówno przy egzaminie gimnazjalnym (dzisiaj powinni zakończyć), jak i maturalnym (od przyszłego weekendu zacznie się masowe sprawdzanie). Niejeden przez cały miesiąc nie będzie miał ani jednego dnia wolnego. W dni powszednie pracuje się w szkole, siedzi w komisjach maturalnych, prowadzi lekcje, a w soboty i niedziele sprawdza arkusze egzaminacyjne. Jak to wpływa na jakość ich pracy, nawet nie chcę myśleć.

Zapewne pojawią się na Forum OSKKO żale niektórych dyrektorów, że właśnie są na zwolnieniu lekarskim nauczyciele, którzy sprawdzali prace egzaminacyjne. Oby tylko nie było nekrologów.

Uczniowie klas przedmaturalnych nie mają w swoich szkołach zajęć dydaktycznych od Świąt Wielkanocnych. Dlaczego? Bo są matury. Młodzież ma spędzać czas w domach już ponad tydzień, bo szkoła musi być "czysta" i "cicha". To jest PATOLOGIA.

W Niemczech matury odbywają się w budynku szkolnym bez zatrzymania procesu dydaktycznego dla pozostałych uczniów. Trzeba umieć to tylko zorganizować, zabezpieczyć, by nie było hałasu i możliwego naruszenia uczciwości zdających maturę. Tam można, tylko w Polsce nie można? Kto to wymyślił? Jakim prawem pozbawia się młodzież z klas przedmaturalnych lekcji? Kiedy skończy się indolencja władz oświatowych w naszym kraju?

10 maja 2017

Alternatywa dla ministra Jarosława Gowina


Aleksander Temkin, przewodniczący zarządu Stowarzyszenia Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, zaprasza na Kongres "Nauka dla Polski. Nasz pomysł na reformę".

Poniżej przedstawiam plan wydarzenia zachęcając do udziału w nim, jeżeli tylko ktoś dysponuje czasem i jest zainteresowany problematyką alternatywnego Kongresu. Harmonogram Kongresu, ze względu na toczące się rozmowy, może jeszcze ulec dalszemu wzbogaceniu, ale na chwilę obecną przestawia się następująco:

22 maja 2017

12 00 - 17 30. Marzyciele i rzemieślnicy, dom Braci Jabłkowskich, Bracka 25.

Przedstawimy alternatywę wobec centralizacyjnych, autokratycznych i prywatyzacyjnych wizji reformy nauki.

12 00 - 12 10. Otwarcie Kongresu

Wystąpienia przewodniczących RSZWIN ZNP i KKHP

12 10 - 13 00 Diagnoza ministerialnej reformy

Udział potwierdzili m.in.: prof. Małgorzata Jacyno, dr Maciej Gdula.

13 00 - 13 45

Prezentacje propozycji założeń do ustawy o szkolnictwie wyższym Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej, Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki, Niezależnego Zrzeszenia Studentów - prof. Piotr Stec - Dziekan Wydziału Prawa UO, KKHP, dr. Janusz Rak - Prezes RSZWIN ZNP i Jakub Krawiec - Wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego NZS ds studenckich

13 55 - 14 30 przerwa

14 30 - 15 30 Panele tematyczne; finanse, zarządzanie, kadry

Udział potwierdzili m.in:

prof. Robert Tomanek, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach
prof. Joanna Mytnik, Wydział Biologii Uniwersytetu Gdańskiego
Konstanty Gajda, kwestor Uniwersytetu Opolskiego

15 30 - 17 30. Dyskusja "Polityczne stawki reformy nauki":
prof. Jadwiga Staniszkis
red. Agata Szczęśniak, zastępczyni redaktora naczelnego OKO.Press
prof. Antoni Dudek, UKSW
red. Piotr Skwieciński, Wsieci

......................................................................................................

Organizatorzy zaproponują perspektywę konkretnych rozwiązań i realistycznych celów. Jak piszą, chcą (...) wyjść poza ideologiczne bujanie w chmurach. Zapytamy o to, co działa a co nie działa w naszych instytucjach. Przedstawimy dylematy, na które musi odpowiedzieć każda reforma nauki.

CENTRALIZACJA, AUTOKRACJA I PRYWATYZACJA

- oto wizja uzdrowienia naszych instytucji promowana przez zespoły pracujące przy Ministerstwie.

CENTRALIZACJA - a więc wykształcenie akademickie dla mieszkańców aglomeracji, wykształcenie zawodowe dla reszty. Dostęp do specjalistów, do naukowców dla metropolii, odcięcie od specjalistycznego akademickiego zaplecza dla reszty Polski.

AUTOKRACJA - a zatem odebranie studentom i naukowcom współdecydującego o losach uczelni głosu.

PRYWATYZACJA - czyli cios w klasę średnią, korzystającą na publicznej edukacji.
Czy to jest wizja dobra dla rozwoju Polski? Będziemy o tym mówić na naszym Kongresie.

Jako Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej i RSZWIN ZNP sprzeciwiamy się szkodliwym ideom i pomysłom, które mogą już niedługo skrzywdzić polską naukę i szkolnictwo wyższe. III Kongres KKHP i RSZWIN ZNP przedstawi realistyczny głos reformatorski, alternatywny wobec centralizacyjnych i autokratycznych projektów reformy szkolnictwa wyższego. Prezentacja wiarygodnej, obywatelskiej wizji reformy pokaże potrzebę przyjęcia innej wizji naprawy państwa.

Sprzeciwiamy się redukcji pozametropolitalnych uczelni oraz niszczeniu samorządności uniwersyteckiej. Kongres "Nauka dla Polski. Nasz pomysł na reformę" jest silnym znakiem sprzeciwu środowiska naukowego wobec ideologicznej i anachronicznej zarazem koncepcji reformy.


.

09 maja 2017

Ile tygodni trwa postępowanie habilitacyjne?


Powracam do tematu, z którym nie mogli poradzić sobie nawet prawnicy, chociaż odwoływali się do różnych aktów prawa, by wykazać, że nie ma tu żadnego problemu. Nie mam czasu na to, by analizować we wszystkich dyscyplinach to, ile tygodni trwa postępowanie habilitacyjne od momentu powołania przez Centralną Komisję składu komisji habilitacyjnej (analiza wniosków do marca 2017 r.).

Nie można w tego typu diagnozach kierować się tylko liczbami, gdyż każda z nich kryje różnego rodzaju problemy, których nie byli w stanie przewidzieć ani ustawodawcy, ani ministrowie nauki i szkolnictwa wyższego, ani też prawnicy lobbujący w Sejmie za określonymi rozwiązaniami. Mamy zatem to, co mamy, czyli chaos, który usiłują regulować umowami o dzieło z recenzentami dziekani wydziałów lub dyrektorzy instytutów naukowych. Ci ostatni są albo nad wyraz rygorystyczni, albo liberalni, ale - bez względu na przyjęta postawę - doskonale wiedzą, że przygotowanie recenzji osiągnięć naukowy habilitanta(-ki) nie jest możliwe do ścisłego ustalenia i wyegzekwowania z wielu powodów.

Ortodoksi powiadają - czas instrukcyjny (który to termin rzekomo nie jest zawity, gdyż wynika z innej ustawy) wynosi 6 tygodni od powołania przez CK komisji habilitacyjnej. Miniortodoksi twierdzą, że 6 tygodni upływa od zawarcia umowy między dziekanem/dyrektorem instytutu naukowego a recenzentem. Liberałowie są realistami, nie kierują się tą niejednoznacznością, tylko przyjmują czas pracy autorskiej, a zatem twórczej, która nie poddaje się żadnym rygorom terminowym.

Niezależnie od wszystkiego policzyłem, ile tygodni upływa od powołania komisji habilitacyjnej przez CK do podjęcia przez radę wydziału uchwały o nadaniu lub odmowie nadania stopnia doktora habilitowanego. Dane są - jak się wydaje - interesujące:

Postępowania na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań 4, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków: 25-25-30-31. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 27,5

Postępowania na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 15, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
29-28-37-37-62-41-24-22-33-33-37-28-88-31-30. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 37,3

Postępowania na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 7, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
33-41-28-41-23-33-33. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 33,1

Postępowania na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 5, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
40-26-37-43-43. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 37,8

Wydział Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 10, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
41-42-41-43-39-48-49-41-34-32. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 41

Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 2, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
65. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 32,5

Wydział Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 13, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
90-44-42-29-64-44-40-87-39-56-39-52-44. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 51,5.

Łącznie na 56 postępowań habilitacyjnych czas ich trwania wyniósł średnio: 37,9 (2126 tygodni).

Podaję te twarde dane zarówno recenzentom, gdyby którykolwiek z dziekanów lub dyrektorów instytutów chciał obniżyć im honorarium z tytułu przekazania przez nich recenzji w terminie późniejszym, niż 6 tygodni oraz sędziom sądów administracyjnych i członkom Centralnej Komisji, by odrzucali pozwy habilitantów oskarżających jednostki o zbyt długo trwające postępowanie habilitacyjne.

08 maja 2017

Prawo i politycy - sobie, a akademickie awanse - sobie

Postanowiłem poświęcić nieco czasu na analizę postępowań habilitacyjnych w dziedzinie nauk społecznych w dyscyplinach: psychologia, socjologia, pedagogika i nauki o polityce. Wcześniej podjąłem ten problem w blogu, ale prawnicy, którzy zaczęli mój wpis komentować, sami nie są w stanie dojść do ładu między sobą. Sekretarzem CK w tej kadencji jest prof. Bronisław Sitek - profesor nauk prawnych, autorytet w zakresie Prawa Rzymskiego. Nadal nie wiemy, czy jest przewodniczący CK? Wiedzą o tym senatorowie i posłowe PIS, ale przecieków nie mamy.

Prawo jest tak konstruowane w naszym kraju, żeby było sitem z dużymi otworami. Oznacza to, że większość kandydatów do awansu naukowego nie przejdzie przez to sito, ale niektórzy i owszem. Są wśród nich plagiatorzy, a jest takich coraz więcej, co stwierdzam ze smutkiem i przerażeniem, bo świadczy to o głębokiej demoralizacji akademickiego środowiska. Są też i tacy, którzy uważają, że nawet po siedmiu czy dziesięciu negatywnych recenzjach profesorów habilitacja im się należy. To tylko kwestia znalezienia popleczników politycznych czy znajomych w WSA, bo przecież o złej kondycji polskiego sądownictwa wiemy nie od dziś.

Wśród kandydatów do habilitacji są też doktorzy, którzy postanowili "skleić" kilka tekstów w jedną całość (np. tzw. cykl publikacji) i "startują" na zasadzie a nuż się uda. W końcu to nie oni ponoszą koszty postępowań tylko budżet ich szkół wyższych. Nikt nie egzekwuje z tytułu porażki zwrotu kosztów od takich habilitantów.

Nie ma prawych etycznie postępowań w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych. W każdej dyscyplinie, w każdej uczelni, nawet tych najbardziej renomowanych, zdarzają się przypadki nieuczciwości akademickiej. Pisze o nich co miesiąc Marek Wroński, ale jego artykuły nie mają przełożenia na zmiany w polityce kadrowej i awansowej szkolnictwa wyższego, także w postępowaniach w Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów. Nie mają, bo i mieć nie mogą. Takie jest w Polsce prawo.

Ministerstwo wie o tym od lat, ale tam też lobbują ci, którzy nie są z prawem za pan brat. Komisja Etyki jest ciałem ozdobnym, które nie podjęło żadnej decyzji personalnej, aczkolwiek rozsyła listy tu i ówdzie, zabiega o pochylenie się nad sprawą, zapoznanie z donosem, wnioskami itp. Niektórzy uwielbiają pracę pozorną i moc wizerunkową instytucji czy organu, w których zasiadają.

Zaglądam na stronę CK, gdzie zamieszczane są dokumenty z postępowań habilitacyjnych we wspomnianych powyżej dyscyplinach naukowych. Stan moich analiz jest na koniec marca 2017 r. Podaję konkretne dane.

Liczba wniosków o postępowanie habilitacyjne zgłoszonych w latach 2013-2016 r. w CK:

345 wniosków o postępowanie habilitacyjne, w tym do marca 2017 r.:

brak danych o uchwale Rady Wydziału czy Rady Instytutu Naukowego (może świadczyć o:

1) umorzeniu postępowania;

2) jego trwaniu
2a) ze względu na długotrwające odwołanie w CK czy nawet w WSA habilitanta;
2b) ze względu na przedłużające się postępowanie w komisji);
2c) ze względu na zmianę/-y w składzie komisji habilitacyjnych;
2d) czynniki losowe - choroby, śmierć członka komisji,
2e) inne powody.

NAUKI O POLITYCE - (117)

1) brak uchwały o nadaniu lub odmowie nadania doktora habilitowanego: 73

2) uchwała o nadaniu stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 44 (5)

PSYCHOLOGIA: (48)

1) brak uchwały o nadaniu stopnia doktora habilitowanego: 30

2) uchwała o nadaniu lub odmowie nadania stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 18 (3)

SOCJOLOGIA: (64)

1) brak uchwały o nadaniu lub odmowie nadania doktora habilitowanego: 42

2) uchwała o nadaniu lub odmowie nadania stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 22 (1)


PEDAGOGIKA: (116)

1) brak uchwały o nadaniu lub odmowie nadania doktora habilitowanego: 29

2) uchwała o nadaniu lub odmowie nadania stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 87 (32)


Można teraz porównać sytuację habilitantów w poszczególnych dyscyplinach naukowych.

Odsetek podjętych uchwał w stosunku do liczby wniosków wynosi:

Nauki o polityce - 37,6%

Psychologia - 37,5%

Socjologia - 33,3%

Pedagogika - 75%

Jak wynika z powyższych danych, najwyższy wskaźnik podjętych uchwał przez rady wydziałów dotyczy pedagogiki. Pragnę zauwazyć, że aż 27,6% wniosków habilitacyjnych zostało zakończonych w tej dyscyplinie uchwałą o odmowie nadania stopnia doktora habilitowanego.

Tymczasem w psychologii wskaźnik zakończonych postępowań uchwałą pozytywną lub negatywną wynosi 6,3%, w naukach o polityce - 4,3%, zaś w socjologii 1,5%. Oznacza to, że w socjologii jest najwyższy odsetek umorzeń postępowań lub przedłużających się postępowań habilitacyjnych czy innych powodów braku uchwał w powyższej sprawie. Na II miejscu w tym zakresie są nauki o polityce, a na następnym - psychologia.

Życzę wyciągania dalszych wniosków z tych danych, a jeśli ktoś chce, to nawet może przestudiować treść recenzji tych wniosków, które zostały zakończone pozytywną uchwałą rady wydziału czy rady naukowej instytutu. Może członkowie CK reprezentujący inne dyscypliny naukowe dokonają podobnych analiz i pochwalą się efektywnością postępowań habilitacyjnych oraz towarzyszących im patologii? Dysponujemy przecież, póki co, transparentnymi danymi.