08 lutego 2023

Standardy kształtowania najlepszych praktyk w dyscyplinie naukowej

 



Komitet Psychologii PAN opracował standardy osiągnięć naukowych dla habilitantów. Zapewne przydałyby się takie dla wniosków profesorskich, ale to jest już znacznie trudniejsze zadanie. Ustalenia psychologów mogą być przedmiotem zainteresowania wśród członków pozostałych komitetów naukowych w dziedzinie nauk społecznych. Znacznie pomogłoby to nie tylko kandydatom do awansu naukowego, ale także ich recenzentom i organom odpowiedzialnym w uczelniach za nadawanie stopni naukowych w danej dyscyplinie.    

Nie chodzi o to, aby ograniczać suwerenność decyzji każdego z tych podmiotów, ale by były względnie czytelne dla wszystkich stron postępowania kryteria, które będą brane pod uwagę przez decydentów w kwestii nadania lub odmowy nadania stopnia doktora habilitowanego. W ostatnich latach coraz częściej bowiem doktorzy nauk kierują do oceny swoich publikacji jako główne osiągnięcie naukowe cykl artykułów. 

Ustawodawca normuje explicite możliwość przedłożenia do oceny zamiast rozprawy habilitacyjnej, cykl artykułów naukowych: 

Art. 219. 1. Stopień doktora habilitowanego nadaje się osobie, która

1) posiada stopień doktora; 

2) posiada w dorobku osiągnięcia naukowe albo artystyczne, stanowiące znaczny wkład w rozwój określonej dyscypliny, w tym co najmniej

a) 1 monografię naukową wydaną przez wydawnictwo, które w roku opublikowania monografii w ostatecznej formie było ujęte w wykazie sporządzonym zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 lit. a, lub 

b) 1 cykl powiązanych tematycznie artykułów naukowych opublikowanych w czasopismach naukowych lub w recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowych, które w roku opublikowania artykułu w ostatecznej formie były ujęte w wykazie sporządzonym zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 lit. b, 

Pedagodzy także pytają swoich przełożonych, w jakim zakresie ilościowym i jakościowym mogą spełnić wymaganie zapisane w punkcie 2b, zamiast w 2a. Kto o tym rozstrzyga, czy przedłożony cykl artykułów spełnia wymaganie tak lakonicznie ujęte w ustawie "Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce" (2018 ze zm.)? 

Powyższe pytanie brzmi podobnie do tego, jakie zadają promotorom studenci prac dyplomowych, a mianowicie - ile stron musi liczyć praca licencjacka czy magisterska? Wcześniej pytali prowadzących zajęcia, czy, a jeśli tak, to w ilu wykładach muszą uczestniczyć, żeby uzyskać zaliczenie? itp. 

Doktorzy nauk dociekają, ile artykułów spełnia wymóg pierwszego, najważniejszego cyklu? Komentarze prawników do tekstu ustawy oraz poradnik Rady Doskonałości Naukowej zawierają sugestie, propozycje dobrych praktyk w tym zakresie. Co zatem mają czynić młodzi naukowcy, którzy nie są przekonani, że tak ogólna wykładnia nie jest zobowiązującą dla recenzentów. 

Członkowie Komitetu Psychologicznego PAN wyszli zatem naprzeciw takim oczekiwaniom, opracowując dla badaczy kryteria i je uzasadniając. Uzgodnione w profesjonalnym środowisku standardy dotyczą kwestii formalnych i merytorycznych w odniesieniu do wszystkich wymagań, a nie tylko powyższego. Odpowiadają zarazem na najtrudniejsze pytanie, jak należy rozumieć ustawową normę, że osiągnięcie naukowe habilitantki/habilitanta powinno wnosić znaczny wkład w naukowy rozwój psychologii. 

Zatrzymam się jednak tylko na dookreśleniu, co powinno być brane pod uwagę w ocenie cyklu artykułów naukowych: 

Jakie (i ile) artykuły tworzą cykl? 

Artykuły tworzące cykl powinny, łącznie, wnosić „znaczny wkład w rozwój” psychologii. Zatem nie tyle istotna jest liczba artykułów, ile ich naukowe nowatorstwo i poprawność metodologiczna. Dlatego też – w tych standardach – szczególny nacisk położony został na ocenę (w systemie peer review) osiągnięć habilitantki/habilitanta, dokonaną przez trafnie dobranych kompetentnych recenzentów. 

Jakąś gwarancję poziomu naukowego artykułów daje ich opublikowanie w dobrych czasopismach, które mieszczą się w uznanej, międzynarodowej bazie czasopism. Taką bazą jest JCR, która zawiera większość uznanych w świecie czasopism psychologicznym. Gdy mówimy o „cyklu” artykułów, to musimy też określić minimalną ich liczbę ów cykl tworzących. 

Zwracamy uwagę, że w Standardach mówimy o minimalnej liczbie artykułów. Nie ograniczamy zatem osób, które uważają (powodowani wyłącznie troską o poziom naukowy cyklu, a nie względami rywalizacyjnymi), że powinny włączyć większą – od minimalnej – liczbę artykułów opublikowanych w czasopismach naukowych lub w recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowych do rzeczonego cyklu. 

To właśnie ocena artykułów, ujętych w cyklubędzie miała decydujące znaczenia dla nadania danej osobie stopnia doktora habilitowanego. Jeśli zaś idzie o minimalną liczbę artykułów włączonych do cyklu, to proponuje się, aby wynosiła ona 5 prac opublikowanych w czasopismach ulokowanych w bazie JCR i znajdujących się na liście ministerialnej, o której mówi rzeczona ustawa. 

Ustosunkowano się także do publikacji współautorskich, które są pochodną prowadzenia badań empirycznych w zespołach badawczych. Co zatem ma uczynić psycholog, który uczestniczy właśnie w zespołowych projektach, a zatem nie jest jedynym ich wykonawcą oraz autorem artykułu prezentującego wyniki badań? W tym przypadku także przyjęto: 

Standardy proponują, aby w 4 (na 5) artykułach osoba habilitująca się zajmowała wyróżnioną pozycję: „pierwszy lub korespondujący autor”. Należy jednak uwzględnić takie sytuacje, gdy wszyscy autorzy są równorzędni (shared first authorship), albo występują w alfabetycznej kolejności autorstwa. Dobrze byłoby, aby wśród autorów artykułów wieloautorskich znaleźli się autorzy zagraniczni (lub przynajmniej z innej uczelni krajowej), bo to – w powiązaniu ze stażami (lub przynajmniej wizytami roboczymi) – potwierdzałoby, że dorobek habilitantki/habilitanta jest powiązany z innymi, aniżeli macierzysta, jednostkami naukowymi. 

Udział habilitantki/habilitanta w powstaniu pracy wieloautorskiej powinien być wnikliwie przez kandydatkę/kandydata uzasadniony i, dodatkowo, potwierdzony (na piśmie) przez współautorów. Nie akceptujemy wyrażania tego udziału tylko za pomocą procentów.    

Komitet Psychologiczny PAN wskazuje zarazem, że artykuły w monotematycznym cyklu powinny być z okresu 10 lat.  Autorzy tej rekomendacji nie ograniczają niniejszym projektem "dobrych praktyk" autonomii recenzentów w dokonaniu oceny czyichś osiągnięć naukowych. Piszą o tym w zakończeniu: 

Formalne li tylko spełnienie warunków opisanych w tym dokumencie nie może być traktowane jako wystarczające do uzyskania stopnia doktora habilitowanego. Niezbędna jest jednoznaczna ocena ważności wkładu w rozwój psychologii. 

Tę zaś ocenę formułują recenzenci. Ich opinie są kluczowe dla decyzji podjętych przez komisję habilitacyjną oraz radę dyscypliny psychologia. Wartość naukowa przedłożonych artykułów, oceniana zwłaszcza pod kątem novum, stanowi przedmiot niezależnej oceny recenzentów oraz komisji habilitacyjnej.  

To rada dyscypliny, ostatecznie, zaakceptuje (nie zaakceptuje) uchwałę komisji i podejmie własną uchwałę o nadaniu (odmowie nadania) stopnia doktora habilitowanego. Rzecz jasna, że odstępstwa od rekomendacji są dopuszczalne, jeżeli tylko wpływają na podwyższenie jakości merytorycznej prac składających się na główne osiągnięcie naukowe habilitantki/habilitanta i nie są sprzeczne z ustawą i rekomendacjami RDN.

Komitet Nauk Pedagogicznych wielokrotnie podejmował dyskusje z dziekanami i dyrektorami instytutów pedagogicznych, zainteresowanymi członkami rad dyscyplin naukowych itp. na temat kryteriów oceny osiągnięć naukowych w postępowaniach na stopień doktora habilitowanego w dyscyplinie pedagogika. Nadal jednak nie ma konsensusu w akademickim środowisku.  

(źródło foto)

07 lutego 2023

Kilka zdań na temat dyskusji o stanie nauki i szkolnictwa wyższego w "Zdaniu"


W wieńczącym 2022 rok periodyku "Zdanie" opublikowano dyskusję kilku profesorów na temat stanu nauki i szkolnictwa wyższego. Poprzedza redakcyjne spotkanie z nimi artykuł prof. Jana Hertricha-Woleńskiego zatytułowany "Co dolega nauce i szkolnictwu wyższemu w Polsce?", który nie jest pogwarką humanistów, ale przygotowaną przez członka rzeczywistego Polskiej Akademii Nauk rzeczową analizą problemu. Prof. J. Woleński nie znał treści redakcyjnej dyskusji, ale dowodzi w swoim artykule, że można, nie prowadząc badań w danym obszarze, przygotować rzeczowe argumenty dla własnych sądów. 

Wprawdzie nie jestem czytelnikiem tego pisma, to jednak najnowszy numer nabyłem zachęcony zaproszeniem na okładce do przeczytania dyskusji na temat interesujący wielu nauczycieli akademickich. Byłem ciekaw stanu diagnozy wymienionych na okładce profesorów humanistyki, by skonfrontować ją z własnym spojrzeniem na dolegliwości universitas w skali makro. 

Nie odniosę się do dokonanej przez J. Woleńskiego krytyki wcześniej opublikowanego na łamach "Zdania" artykułu Lecha Witkowskiego, bo nie znam jego treści. Trudno jest mi zatem odnieść się do stwierdzenia: 

W gruncie rzeczy, w tekście Witkowskiego nie znajdujemy zbyt wielu konkretów dotyczących funkcjonowania nauki polskiej. Witkowski kwestionuje np. tzw. uniwersytety badawcze i biurokratyzację zarządzania jednostkami naukowymi, ale jego diagnozy są zbyt ogólnikowe, aby cokolwiek wyjaśniały i stanowiły podstawę dla przedsiębrania jakichś kroków naprawczych (Co dolega nauce i szkolnictwu wyższemu, 2022, nr 4, s.31).          

Rzeczywiście. Także zamieszczony na s. 35-43, a więc bardzo szczegółowy zapis przez Marcina Galanta przebiegu dyskusji, a raczej pozbawionej kontrowersji rozmowy profesorów Tadeusza Gadacza, Magdaleny Mikołajczyk i Lecha Witkowskiego na tak ważny temat, można podsumować powyższym cytatem J. Woleńskiego. 

Interlokutorzy ponarzekali bowiem na różne wydarzenia w ich miejscach pracy, złe praktyki zarządzania, decyzje podszyte politycznymi czynnikami, a więc głównie powodowane pozanaukowymi interesami  psycho-czy socjopatycznymi czynnikami, które rzutują na relacje z władzami i między współpracownikami, a tym samym także na stan frustracji środowisk czy osobistego rozczarowania.  

Gdyby zasiadło przy redakcyjnym stole trzech adiunktów, którym odmówiono nadania stopnia doktora habilitowanego, to pewnie treść ich wypowiedzi byłaby zbliżona. Każdy narzekałby na innych, na żenująco niskie płace, na coraz większą biurokratyzację, na parametryzację, na nonsensowność interwencjonizmu władz resortu w procedury awansowe, ewaluacyjne itp. Nihil novi. Od 2011 roku.       

Po raz kolejny potwierdza się także taką debatą, pogwarkami, rozliczeniowymi wspominkami osobistych rozczarowań, że mamy w Polsce poważny brak rzetelnych, pogłębionych badań makropolityki naukowej. Tego nie podejmie się jednak żaden członek PAN z profesorów nauk o polityce, z socjologii czy nauk o zarządzaniu, bo musiałby zoperacjonalizować zmienne dotyczące stanu, uwarunkowań i następstw tej polityki dla jakości rozwoju, stagnacji lub destrukcji nauk w dziedzinach nauk humanistycznych, społecznych, teologicznych, a także ostatnio dopisanych do rejestru  - nauk o rodzinie w którą zaangażowani byli lub są ich znajomi. Naukoznawcy też nie chcą się podjąć tego zadania, bo dane nauk częściowo empirycznych, ale w większości jakościowych, są komparatystycznie niemierzalne, a przy tym niepełne i rozproszone. 

Paradoksy prób sparametryzowania ocen w tych naukach zdemistyfikował w swoim artykule właśnie logik J. Woleński, dowodząc w dużym skrócie nierealności zobowiązywania polskich naukowców z powyższych dziedzin nauk do publikowania w zagranicznych, ponoć prestiżowych periodykach, który to prestiż jest także obciążony niezrozumiałym i nieuchwytnym z punktu widzenia naukoznawstwa protekcjonalizmem, biznesem czy korupcją. Jak pisze: 

Doświadczenie uczy, że Polacy publikują w bardzo prestiżowych czasopismach stosunkowo rzadko, ale to tylko hipoteza wyjściowa, ponieważ nie ma danych (nawet przybliżonych) na ten temat. Załóżmy, że X opublikuje artykuł w czasopiśmie za 200 punktów, a Y za 40 punktów. To wcale nie przesądza o tym, że wartość pracy X jest pięciokrotnie wyższa niż Y. Czasopismom przypisano dyscypliny naukowe, czasem w sposób wręcz absurdalny, np. teologię czasopismo z filozofii nauki (tamże, s. 33). 

Istotnie, prof. J. Woleński trafnie odsłania bolesne miejsca dewastowanej przez politykę władz resortu MEiN (także wcześniejszego MNiSW) i skutki generowania toksyczności w środowiskach akademickich. Skoro nie można opracować idealnego systemu nauki i szkolnictwa wyższego, przy tak kompromitujących rządy nakładach na sferę publiczną, to zarządzający powinni przynajmniej minimalizować negatywne konsekwencje swoich i minionych decyzji politycznych.  

Podporządkowanie nauki interesom partii rządzących jest kontynuacją dewastacji nauki i szkolnictwa wyższego. Zamiast troski o dobro wspólne skutkuje to - jak pisze autor - m.in. kolesiostwem i nepotyzmem w rozdziale środków czy ewaluacji nauki według niejasnych kryteriów. Niektórzy nie wychodzą z telewizyjnych studiów, tak bardzo zachwycając się  sobą, kiedy wypowiadają się z prawa lub z lewa na każdy temat.

   

 

06 lutego 2023

MASOWA POMOC W MASOWEJ UCIECZCE - Polish Society and War Migration from Ukraine

 



Polscy naukowcy nie po raz pierwszy udowadniają, że są blisko ofiar wojen i przemocy, której tak dotkliwie doświadcza ukraińskie społeczeństwo od 2014 roku, a nie dopiero od trzeciej dekady lutego 2022 roku. Niedawno informowałem o znakomitej rozprawie pedagożek z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu - Aleksandry Boroń i Agnieszki Gromkowskiej-Melosik pt. "Ukraińskie uchodźczynie wojenne. Tożsamość, trauma, nadzieja" (2022), a wczoraj otrzymałem drogą elektroniczną kolejne, równie profesjonalnie przygotowane studium społeczeństwa polskiego wobec migracji wojennej z Ukrainy kobiet z dziećmi, osób chorych, starszych, pozbawionych własnych domów i rannych. 

Jakże trafnie oddaje sens treści pracy zbiorowej jej tytuł: MASOWA POMOC W MASOWEJ UCIECZCE (Warszawa, 2022).       

To akademicy wraz ze studentami z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, Katedry Socjologii i Antropologii Obyczajów i Prawa oraz z Ośrodka Badań Społeczno-Prawnych nad Sytuacją Kobiet przy tym Instytucie włączyli się do udzielenia pomocy wojennym migrantom na Dworcu Centralnym w Warszawie, rejestrując zarazem na bieżąco, w procesie - jak przystało na badaczy nauk społecznych - wyjątkową w skali naszego kontynentu pomoc naszego społeczeństwa. Nie czynili tego dla uzyskania punktów w ewaluacji, ani też nie czekali na wsparcie finansowe władz państwowych, tylko tak, jak wszyscy pomagający, bezinteresownie włączyli się do niezwykle istotnego z punktu widzenia utrwalenia w pamięci społecznej zapisu obserwacji, rozmów, wywiadów, ale i doraźnych sondaży wśród wolontariuszy i ich podopiecznych.

Jak to dobrze, że jest w publikacji sfinansowanej ze skromnych funduszy Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW także przypomnienie, że wojna zaczęła się znacznie wcześniej, bo w wyniku dokonanej przez wojska Federacji Rosyjskiej aneksji części terytorium Ukrainy wraz z Krymem w 2014 roku. Autorzy dedykują tę książkę wszystkim osobom z okresu pierwszych miesięcy po 24 lutego 2022 roku, a więc migrantom i wolontariuszom, obywatelom naszego kraju, żołnierzom, którzy udzielali pomocy, by świadomie i w naturalnym odruchu ludzkich serc odziać, nakarmić i zapewnić uciekinierom przyjęcie w polskich domach, placówkach samorządowych, wyznaniowych lub firmowych. 

Książka jest  o tych, którzy tak jak naukowcy-badacze społeczni (...) z poczucia, że trzeba pomagać, nie zważając na własne plany, inne zobowiązania (w tym zawodowe i rodzinne), siły, a nawet zdrowie (s.5)  postanowili dać świadectwo temu, co jest w danej chwili najważniejsze, by nie stało się po latach jedynie śladem czyjejś pamięci, gdyż ta bywa z różnych przyczyn zawodna.  We wstępie do tej publikacji prof. Małgorzata Fuszara podkreśla, że: 

 Otwiera tekst będący próbą opisu i interpretacji masowego zrywu pomocy, napisany przez Małgorzatę Fuszarę, a kończy tekst będący propozycją teoretycznej interpretacji tych działań autorstwa Jacka Kurczewskiego. Dlaczego zryw nastąpił i dlaczego był tak powszechny? Jakie ma następstwa? To tylko niektóre z najważniejszych pytań, na które próbujemy odpowiedzieć. Mamy też pełną świadomość, że wojna w Ukrainie trwa, sytuacja jest dynamiczna i być może trzeba będzie, kierując się uczciwością socjolożek/socjologów, napisać dalszy ciąg tej historii (s. 6). 

Każdy z rozdziałów zawiera aktualne, rzetelne dane, także statystyczne, o zdarzeniach, procesach, osobach, które umykały naszej uwadze w wyniku przeżywania na bieżąco ludzkich dramatów za wschodnią granicą. Są tu także dane z wywiadów, które przeprowadzono z zaangażowanymi w udzielanie pomocy osobami prywatnymi, ale i urzędnikami, samorządowcami, działaczami NGO itp. Znajdziemy zatem odpowiedź na pytanie o powody pomagania, o wydawałoby się niewytłumaczalny zryw ludzkich serc i umysłów, dzielenia się przestrzenią, czasem i wartościami materialnymi z tymi, którzy już nie mieli dokąd wrócić, bo utracili cały swój dobytek, a niektórzy najbliższych członków rodziny. W Polsce znaleźli "drugi dom", tymczasowy, w wielu przypadkach bez jakichkolwiek zobowiązań. 

Jak przystało na socjologów polskiej szkoły Floriana Znanieckiego i Stanisława Ossowskiego warszawscy badacze doskonale tłumaczą powód, dla którego nie należy w powyższej sytuacji używać określenia "uchodźczynie i uchodźcy", gdyż oni nie mieszczą się w  tej kategorii osób. Byli i nadal są przyjmowani z pełną akceptacją swoich gospodarzy, dobrowolnie, bez ustalanych przez władze państwowe limitów czy warunków administracyjno-prawnych.  Jak pisze prof. Małgorzata Fuszara: 

Nie są też modelowymi uchodźczyniami wojennymi, gdyż większość ich kraju nie została zajęta przez wroga, domy i mieszkania niektórych uciekinierek nie zostały zniszczone, a nawet są przez nie czasami odwiedzane. Zaatakowane państwo nadal funkcjonuje, wypłaca pensje i emerytury, nie mamy więc do czynienia z zablokowaniem wszystkich możliwości życia w swoim państwie. Dotychczasowe podziały proponuję więc uzupełnić o postać "osoby skrzywdzonej wygnaniem" jako tej, której należy się pomoc wszelkiego rodzaju (s.16). 

Znakomite, bogate studium, toteż odnotowuję poniżej autorów i tytuły ich rozpraw, zachęcając do lektury: 

Julia Jankowska, Robert Jażdżewski, Andrzej Karłowski, Marta Kozłowska, Maksymilian Mamla, Zyta Ostrowska, Martyna Stępień, Aleksandra Tomasiak, Kamila, Wołonciej, Kamil Zaremba - Pomoc uchodźcom z Ukrainy na Dworcu Centralnym w Warszawie w doświadczeniach wolontariuszy (marzec - kwiecień 2022). 

Oksana Tashkinova - Czasowy pobyt Ukrainek w Warszawie w czasie wojny (na podstawie materiałów z opracowania socjologicznego) .

 

Vladyslava Adamska, Aniela Byszewska, Ada Ciacharowska, Natalia Fabisiak, Roksana Kaczorowska, Marta Kołomańska, Agata Łaziuk, Karolina Orlicz-Rabiega, Natalia Suchowolec, Aleksandra Śnieć, Aleksandra Woźniak, Konrad Wysocki, Alicja Wysokińska - Wyjeżdżać czy zostać? Uchodźczynie i uchodźcy oraz osoby decydujące się na pozostanie w Ukrainie (marzec - czerwiec 2022). 

 

Jolanta Arcimowicz - Rzecznik praw obywatelskich i pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy. 

 

Anna Krajewska - Dzieci-uchodźcy z Ukrainy w polskim systemie edukacji. 

 

Aleksandra Herman - Społeczne konstruowanie modelu "uchodźcy" w lokalnej sieci pomocy. Badania w podwarszawskim mieście. 

 

Joanna Śmigielska -  "Na dłuższe odwiedziny". Uchodźcy z Ukrainy na wsi mazowieckiej.  

 

Paweł Orzechowski - Organizacja pomocy świadczonej uchodźcom z Ukrainy na przykładzie społeczności Płocka. Problem odmów w zogniskowanym wywiadzie grupowym. 

 

Jacek Maria Kurczewski Ius insitum - obowiązek pomocy i prawo do pomocy. 

 

ANEKS (Pytania w kwestionariuszu do badania wolontariuszy).