31 maja 2022

Nadzwyczajny Kongres „W Trosce o Edukację”



Środowisko pedagogów akademickich i zaangażowanych w oddolne reformy szkolne nauczycieli przygotowuje się do Nadzwyczajnego Kongresu „W Trosce o Edukację”, który odbędzie się 2 lipca 2022 roku w Centrum Konferencyjno-Szkoleniowym Fundacji Nowe Horyzonty w Warszawie, przy ulicy Bobrowieckiej 9

Nadzwyczajny Kongres „W Trosce o Edukację” jest zaplanowany jako spotkanie interwencyjne, którego organizatorzy wraz z zainteresowanymi debatą uczestnikami mają zamiar zaproponować zmiany w polskiej edukacji i szkole. Kierują zatem swoje zaproszenie do wszystkich środowisk zaangażowanych w szeroko pojmowaną edukację, w szkolnictwo, opiekę i wsparcie młodych pokoleń. 

 

Zaproszenie do udziału w Kongresie jest skierowane do nauczycielek i nauczycieli, kadry kierowniczej, rodziców, uczniów i uczennic, środowiska akademickich pedagogów, stowarzyszeń, fundacji i stowarzyszeń oświatowych. 

 

I. Akademickie podmioty współtworzące powyższe wydarzenie:

 

* Oddział Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego w Dąbrowie Górniczej - Akademia WSB, 

* Oddział Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego w Zielonej Górze  i w Opolu - Uniwersytet Zielonogórski oraz Uniwersytet Opolski, 

 

II. Ruch społeczny (organizacje i osoby działające na rzecz zmian w polskiej szkole): 

 

* Obywatele dla Edukacji, 

* Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, 

* Fundacja Ja, Nauczyciel'ka, 

* Sekcja i Zespół Pedagogiki Krytycznej KNP PAN. 

 

Na stronie Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej są opublikowane informacje o panelach tematycznych,  o zaproszonych osobach referujących oraz formularz rejestracyjny.  

Zwołanie nadzwyczajnego kongresu nie oznacza, że wcześniej odbyły się zwyczajne kongresy. Jak sądzę, istotą jest tu szczególny rodzaj niepokoju o polską oświatę, stąd nadzwyczajny charakter powyższego spotkania.    

30 maja 2022

Kogo obchodzi nauczycielskie dobro?

 


Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.  Tak długo, jak długo będzie traktować się w Polsce sferę oświatową jako przedmiot walki politycznej między partiami politycznymi (władza vs opozycja) oraz między związkami zawodowymi, tak długo polskie szkolnictwo nie wyjdzie z głębokiej zapaści. Ta zaś ma wymiar kadrowy i dydaktyczny. 

Każdy z ministrów edukacji - z wyjątkiem dwóch pierwszych, których oddzieliłem od pozostałych (H. Samsonowicz i R. Głebocki) -  traktował oświatę szkolną i pozaszkolną jako polityczną zdobycz, dzięki której można będzie realizować własne, bo partyjne interesy. 

Od kierownictwa śp. Andrzeja Stelmachowskiego po kolejnych ministrów edukacji utrzymywano kadry nauczycielskie w permanentnym szachu finansowym. W sferze budżetowej nie chciano dopuścić do tego, by NAUCZYCIELE jako edukatorzy przyszłych elit społecznych, państwowych, zawodowych mogli zarabiać godnie i zgodnie z własną profesją. W końcu na kształceniu i medycynie zna się każdy, więc niby dlaczego mieliby zarabiać więcej niż policjant, związkowiec ZNP i Solidarności, poseł, senator, strażak, pielęgniarka, żołnierz, urzędnik, itd., itp.?        

Nauczyciel ma być posłusznym wykonawcą dyrektyw władzy, a jak mu się nie podoba, to wolna droga do...  kasy w hipermarkecie czy - jeśli ma odpowiednie kwalifikacje rynkowe - do własnego biznesu lub pracy w korporacji.  Jeszcze długo nie będziemy mieli edukacji na poziomie Finlandii, ani Singapuru czy Francji. Trudno zatem, by szkolnictwo wyższe pozyskiwało przyszłych/potencjalnych Noblistów, bo tym zapewniają adekwatne wykształcenie poza granicami kraju ich rodzice. 

Elity polityczne dbają o elitaryzm kształcenia własnych dzieci, a nie polskich dzieci. Kogo obchodzi w takim systemie   DOBRO DZIECKA? Kogo obchodzi DOBRO NAUCZYCIELA? Związkowców? nie rozśmieszajcie mnie taką tezą. Oni traktują swoje role jako trampolinę do świetnie finansowanych (jawnie i pod stołem) karier politycznych w kraju i w Unii Europejskiej. Podobnie ministrowie troszczą się o własny sukces partyjny, bo tylko w ten sposób mogą zapewnić SOBIE godne życie. 




Ciężko pracują? Tak. Nie stoją w klasie przed uczniami czy w sali dydaktycznej przed studentami, nie muszą zabiegać o awans zawodowy czy naukowy, bo są ponad wszelkimi wymaganiami pracy zawodowej, w ramach której albo powinni coś wytwarzać, albo komuś służyć swoimi kompetencjami. Teraz nie muszą. Służbowy kierowca zawiezie ich, członków ich rodzin na zakupy, na spotkanie partyjne, poselskie, wyborcze, na posiedzenie gremium, które i tak nic nie znaczy, bo przecież i tak zrealizują to, co wynika z programu partii, a rzekome konsultacje mają być przykrywką dla pozoranctwa. 

Środków budżetowych musi starczyć dla polityków, wszystkich tych kadr, które zapewnią im trwanie u władzy lub jej odzyskanie. A NAUCZYCIELE? Niech narzekają, niech się angażują, niech wyczerpują własne siły, zdrowie i domowy kapitał, by nie czuć się upokorzonymi w relacjach z uczniami, ich rodzicami, środowiskiem lokalnym. Już przyzwyczaili się do postrzegania ich z politowaniem, za którym kryje się Schadenfreude tych, którym powiodło się w życiu, bo nie zostali nauczycielami. Duża część społeczeństwa cieszy się, kiedy nauczycielom jest gorzej, bo wielu w szkole także doświadczało upokorzeń. 



Szkoła wciąż jest jak zakład karny (panoptykon), w którego celach lekcyjnych zamyka się dzieci na 45 minutowe lekcje. Sfrustrowani nauczyciele w gorsecie władztwa zakładowego mogą co najwyżej odegrać monodram, który części z nich ma także sprawić radość i satysfakcję, ale części dać okazję do odegrania się na dzieciach czy młodzieży za własny los. "Czarna pedagogika" jest wszędzie - w domu, w szkole, ale i w sali sejmowej, kiedy możemy obejrzeć, jak bawią się ludzkim losem posłowie różnych partii. 

My już nawet kształcimy przyszłych nauczycieli w warunkach więziennopoobnych. Jak widzę sale dydaktyczne już nawet nie z lustrem weneckim w ścianie, ale z typową dla korporacyjnych budynków szybką do podglądu, to myślę sobie, że jeszcze dłuuuuugo nie wyjdziemy z totalitarnej pedagogii w polityce oświatowej, kadrowej, architektonicznej i dydaktycznej. W końcu ktoś i coś dba o to, by nauczyciele nie byli godnie wynagradzani, bo jeszcze nie daj Boże sami najlepsi absolwenci studiów wyższych garnęliby się do tej pracy. A tak, to mamy już tysiące niedoborów kadrowych na rynku pracy.



Ci, co zdecydowali się przejść na emeryturę, wrócą, jak tylko zobaczą, że ta nie pozwoli im na godne cieszenie się "złotą jesienią" życia. Dorobią do emerytury. Ministrowie, nomenklatura związkowa nie muszą dorabiać. Oni sami zadbają o siebie dzięki naszym podatkom. W końcu nauczycielski prekariat nie może być obciążeniem dla interesów partii władzy.          

Przed prawie stu laty Jan Władysław Dawid pisał: 

W żadnym zawodzie człowiek nie ma tak wielkiego znaczenia, jak w zawodzie nauczycielskim. Architekt może być złym człowiekiem i zbudować dom ładny i wygodny; inżynier, który przebił tunele, przeprowadził wielkie drogi, pobudował mosty – mógł być człowiekiem lichym. Już mniej jest to możliwe u lekarza; zapewne nie chciałby nikt leczyć się u takiego, o którym wiedziałby na pewno, że jest złym człowiekiem. A już nauczyciel – zły człowiek jest sprzecznością w samym określeniu, niemożliwością. Nauczyciel taki może tego lub innego czasem nauczyć, rzeczy oderwanych, przypadkowych, ale pozostanie dla ucznia kimś obcym, w jego życiu żadnego wpływu nie odegra.


 


29 maja 2022

Toksyczna polityka ministrów edukacji

 



Czy sprawujący władzę politycy mogą nie przestrzegać Konstytucji III RP? Mogą, bo już poseł PO Stefan Niesiołowski wykrzykiwał do ówczesnej opozycji (PiS) w okresie rządów PO/PSL (2007-2015), że jak zdobędzie władzę, to będzie mogła robić, co tylko zechce. Były profesor Uniwersytetu Łódzkiego, z zarzutami prokuratorskimi, o których wciąż jest dziwnie cicho, zachęcał swoją arogancją do tego, czego doświadczamy przez kolejne lata rządów. 

Odnoszę się tylko i wyłącznie do kwestii polityki oświatowej, bo o innych sferach życia publicznego niech mówią i piszą specjaliści, którzy są ekspertami np. od prawa (praworządności, systemu sprawiedliwości, bezpieczeństwa itp.), gospodarki, służby zdrowia, samorządności terytorialnej, kultury, pomocy socjalnej czy obronności. 

Polityka oświatowa jest w totalnym rozkładzie od 1993 roku, a od przyjęcia nowej Konstytucji w 1997 roku w widocznym zakresie, a więc mój wpis ma historyczno-problemowy charakter. O tym, jak miało być i jak powinno dziać się w polskiej oświacie publicznej pisali eksperci różnych dyscyplin i dziedzin nauki, ale sprawujący władzę od tego czasu politycy rządzących partii cynicznie łamali i nadal łamią kod moralny oraz zobowiązania wobec polskiego społeczeństwa! Kilka tez, które znajdują swoje potwierdzenie w badaniach naukowych: 

EDUKACJA W III RP NIE JEST DOBREM OGÓLNOSPOŁECZNYM.         

MINISTROWIE EDUKACJI REALIZUJĄ TYLKO i WYŁĄCZNIE INTERESY PARTII WŁADZY - IDEOLOGICZNE/POLITYCZNE, KADROWE, PROPAGANDOWE itp.

ODRWACANIE UWAGI OPINII PUBLICZNEJ OD POZORÓW REFORM VIA KONCENTROWANIE INFORMACJI I ŚRODKÓW W ZAKRESIE ODGÓRNYCH REFORM NA KWESTIACH TECHNOLOGICZNYCH np. cyfryzacja, szafki/tornistry, monitoring, odżywianie itp. 

SZKOLNICTWO BYŁO I JEST USTAWICZNIE NIEDOFINANSOWANE, BY MOŻNA BYŁO MAMIĆ SPOŁECZEŃSTWO OBIETNICAMI POPRAWY. 

TRAKTOWANIE FUNKCJI MINISTRA, WICEMINISTRA JAKO TRAMPOLINY DO OSOBISTEJ KARIERY POLITYCZNEJ.

UTRZYMYWANIE SCHIZOFRENICZNEJ - PATOLOGICZNEJ STRUKTURY ZARZĄDZANIA SZKOLNICTWEM (ORGANY PROWADZĄCE vs ORGANY NADZORU PEDAGOGICZNEGO); 

POŁOWICZNOŚĆ SAMORZĄDNOŚCI USTROJOWEJ SZKOLNICTWA PUBLICZNEGO I POZORANCTWO SAMORZĄDNOŚCI WEWNĄTRZSZKOLNEJ. 

NISZCZENIE ŚRODOWISKOWEJ, LOKALNEJ FUNKCJI EDUKACJI SZKOLNEJ.   

NAUCZYCIELE KSZTAŁCĄCY TAKŻE ELITY SPOŁECZEŃSTWA POLSKIEGO SĄ DEPRECJONAWANI FINANSOWO (PROLETARYZACJA) I POZBAWIANI JAKO PROFESJONALIŚCI INNOWACYJNOŚCI ORAZ PRAWA DO REFORMOWANIA EDUKACJI W RAMACH SWOICH PRZEDMIOTÓW.      

UTRZYMYWANIE RODZICÓW W NIEŚWIADOMOŚCI POTENCJALNEGO USPOŁECZNIENIA EDUKACJI SZKOLNEJ I ICH PARTYCYPACJI W PROCESIE SPOŁECZNO-WYCHOWAWCZYM ICH DZIECI. 

UWSTECZNIENIE  ROZWOJU DYDAKTYKI SZKOLNEJ PARTYJNYMI OGRANICZENIAMI WŁADZ MEN/MEiN

ZERWANIE WIĘZI Z NAUKĄ DLA REALIZOWANIA CELÓW POPULISTYCZNYCH I TOKSYCZNYCH DLA JAKOŚCI KSZTAŁCENIA ORAZ WYCHOWANIA MŁODYCH POKOLEŃ.