28 września 2020

Wirus plagiaryzmu w szkolnictwie wyższym

 


Media podjęły wywołany przez red. Marka Wrońskiego problem, który w tle ma nieco poważniejszy i szerszy charakter, niż tylko personalny. Mam tu na uwadze tekst o potrzebie wstrzymania awansu na tytuł naukowy profesora obecnemu rektorowi Uniwersytetu Gdańskiego, z analiz którego publikacji wynika konieczność rozstrzygnięcia, czy są one w swoich fragmentach plagiatem i w jakim stopniu naruszają prawa autorskie innych naukowców. Oburzenie jest tym większe, że przed wyborami na nową kadencję rada UG była poinformowana o powyższym problemie, a mimo to dopuściła profesora UG do kandydowania na stanowisko rektora.    

Nie jest to zresztą jedyny przypadek w ostatnich miesiącach. Problem nie tyle narasta, co odsłaniany jest lawinowo, zaś jego demistyfikatorzy koncentrują się na tym, co istotnie jest już naruszeniem prawa autorskiego. Tego typu kwestie można by powiedzieć, że są łatwiejsze do rozpoznania, bo w końcu można porównywać czyjś tekst z artykułem czy fragmentem książki innego autora, by w przypadku braku odwołania do źródła (braku przypisu) sformułować zarzut o nieuczciwości naukowej. 

Dopiero upublicznienie zjawiska sprawia, że zaczynają reagować nań ci, których teksty były splagiatowane.  Niepokojące jest to, że o tego typu kwestiach "mówi się" i także publikuje artykuły w prasie czy fachowych czasopismach, ale środowiska profesorskie zachowują się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Niemalże co miesiąc, a upłynęło ich 185 (sic!), Marek Wroński opisuje na łamach "Forum Akademickiego" konkretne przypadki, dokumentując starannie stopień i zakres czyjejś nieuczciwości. W uniwersytetach, politechnikach, akademiach czy państwowych i niepublicznych szkołach wyższych postępuje się tak, jakby to nie dotyczyło ich środowiska. 

Ryba psuje się jednak nie tylko od głowy i nie  tylko w Polsce. Zarzut plagiatu stawiany był niektórym prezydentom państw naszego kontynentu, ministrom różnych rządów, także z polskiej Rady Ministrów, habilitantom, doktorantom i biznesmenom. I co? Nadal niektórzy są ministrami, prowadzą biznes, awansowali w nauce, a nawet pełnią w uniwersytetach funkcje kierownicze. Oszukali? Wykorzystali okazję?    

Polecam opublikowaną rozprawę doktorską Anny Sokołowskiej, którą obroniła na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu pod kierunkiem prof. Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, a zatytułowaną "Zjawisko plagiatu a młodzież akademicka. Studium socjopedagogiczne" (Poznań 2020).  Przed kilku laty promotorka tej dysertacji wydała książkę m.in. o plagiaryzmie na świecie. Ktokolwiek i czegokolwiek nie napisałby na ten temat może traktować swoją twórczość jak przysłowiowe rzucanie grochem o ścianę. 

Dr A. Sokołowska rzetelnie rekonstruuje w swojej książce stan badań naukowych nad zjawiskiem plagiaryzmu w dziedzinie nauk społecznych, w socjologii, pedagogice i w naukach prawnych. Skoro zmienił się status uniwersytetów, uczelni technicznych i medycznych na pragmatyczny, produkcyjny, usługowy, a przy tym zmierzający do komercjalizacji wyników badań, to autorka postanowiła zbadać, czy aby ryba nie psuje się od dołu?      

Otwarty dostęp do literatury naukowej sprawia, że z pełnym poczuciem bezkarności kopiuje się czyjeś analizy, studia, wyniki badań podając je jako własne, w wyniku czego coraz trudniej jest ustalić, kto był pierwszym autorem określonego tekstu. Wystarczy bowiem, że uczestnik konferencji naukowej odnotuje czyjeś analizy, konstrukcję, założenia badawcze jakiegoś projektu, by znacznie szybciej działając od ich pierwotnego autora opublikować pod własnym nazwiskiem. 

Sam słyszę w wypowiedziach niektórych referentów wygłoszone tezy mojego referatu, ale nie odwołują się do niego, tylko prezentują jako własne myśli.  Cykl wydawniczy materiałów pokonferencyjnych wynosi nawet do kilkunastu miesięcy, a w tym czasie inni referują obce teorie czy  wyniki badań jako własne. 

Mój asystent wystawił studentom oceny niedostateczne z ćwiczeń z pedagogiki na kierunku z nauk ścisłych ze względu na to, że w pracach pisemnych, a zaliczeniowych, bezczelnie kopiowali w całości czyjeś artykuły i przesyłali mu jako własne. Oczywiście, że nie podali żadnego przypisu. Jeden przedmiot, jedna, być może pierwsza tego typu blokada na ich ścieżce studiowania. Nie mogą bowiem przystąpić do egzaminu z tego przedmiotu, skoro otrzymali dwóję z ćwiczeń. Co teraz? Studenci zostali poinformowani o swojej nieuczciwości, ale... zgodnie z regulaminem studiów musimy im dać możliwość naprawy swojego błędu.         

Dr Sokołowska przytacza  w swojej książce definicje plagiatowania

1. Plagiatowanie oznacza bezpośrednie kopiowanie słów kogoś innego jako swoich własnych bez cudzysłowu i bez pośredniego wskazywania czyje to są słowa. Wszystkie znaczące frazy, zdania składowe i fragmenty przejęte z innego źródła, wymagają cudzysłowu i właściwego odwołania się do źródła łącznie z podaniem stron jego drukowanej wersji 

2. Plagiatem jest parafraza dzieł innego autora za pomocą zmiany niektórych słów przy jednoczesnym przekazywaniu takich samych podstawowych uwag poczynionych przez pierwotnego autora bez odpowiedniego odwołania się do niego, chociaż w przypadku parafrazowania nie jest wymagany cudzysłów, to jednak nadal należy bezpośrednio przytoczyć oryginalne źródło. 

3. Formą plagiatu jest również prezentowanie sformułowanej przez kogoś idei lub sformułowanych przez niego stwierdzeń jako swoich własnych, w przypadku inspirowania się ogólną koncepcją lub podejściem do tematu innej osoby względnie sposobu myślenia lub specyficznych wniosków Trzeba zacytować źródło nawet w przypadku, gdy jest to napisane własnymi słowami. Również w przypadku prezentowania wykorzystywanej przez inną osobę definicji, statystyk, faktów, należy zacytować źródło. 

4. Plagiat włącza również korzystanie z pomocy kogoś innego w przygotowywaniu pracy prezentowanej jako własnej. 

5. Plagiaryzm odnosi się także do innych, poza tradycyjnymi pisanymi tekstami, mediów, w tym m.in. do ustnych prezentacji, grafik, wykresów, diagramów, dzieł sztuki, utworów audio i video, oraz innych mediów elektronicznych takich, jak strony internetowe, prezentacje typu Power Point oraz posty umieszczone w dyskusjach on line [s.18]

Niestety, badania Sokołowskiej nie są osadzone w paradygmacie ilościowym, kwantytatywnym, ale jakościowym, kwalitatywnym, toteż nadal nie mamy wiedzy o rzeczywistej skali zjawiska plagiaryzmu w szkolnictwie wyższym. Swoimi badaniami objęła zaledwie szesnastu studentów drugiego roku studiów II stopnia z czterech wydziałów macierzystego uniwersytetu. 

Wszystko odbyło się zgodnie z metodologią badań jakościowych i samoświadomością doktorantki, że przeprowadzone przez nią wywiady nie mogą skutkować żadnymi wnioskami o charakterze ogólnym. Nie temu bowiem służą tego typu badania.  Jej diagnoza miała charakter eksploracji problemu: Jak współczesna  młodzież akademicka postrzega zjawisko plagiatu w kontekście doświadczeń oraz przemian społeczno-kulturowych?   [s.80]

 Prezentowane urywki wypowiedzi studentów odsłaniają głęboką destrukcję moralną w ich lub w znanym im środowisku życia, łamanie kodu etycznego, które to stany usprawiedliwiają  wpływem mediów (powielane przez różne stacje te same wiadomości telewizyjne, prasowe, internetowe); kopiowaniem przez wielu anonimowych w mediach społecznościowych; przyzwalaniem władz na nieuczciwość; relatywizmem moralnym; zanikaniem twórczej aktywności; chęcią wyróżnienia się, bycia trendy itp. 

Dla studentów kopiuj-wklej jest już metanormą, która pozwala na szybkie zaliczenie zadań, a ma ułatwić im życie , bo (...) obecna elektroniczna forma przechowywania danych sprawiła, że bardzo łatwo jest je skopiować i wykorzystywać do swoich celów. To już nie są te czasy, kiedy się szło do biblioteki i trzeba było spisywać czy kserować [s.116]. 

Niektórzy z interviewerów mówili wprost, że są pokoleniem, które usprawiedliwia własną nieuczciwość traktując ją jako coś oczywistego, powszechnego, jako normę. Z rozmów wyłania się jednak także niedostrzegany dotychczas motyw plagiatowania, na który warto zwrócić uwagę. Otóż jedne z rozmówców stwierdza: Myślę, że to nie jest kwestia upadku zasad, ale tego, że studenci tak robią, gdy widzą, że wykonanie zadania nie ma głębszego sensu i wtedy kopiują. (...) Ponieważ nie wymaga się od nas kreatywności [s. 125].       

Studenci zagłuszają własne sumienie zgodnie z mechanizmem obronnym N-1, gdzie N- to wszyscy, inni, a -1 to JA. Innymi słowy, wszyscy są nieuczciwi, tylko nie ja. Podobnie tłumaczą się z tego ci, którym stawia się zarzut popełnienia plagiatu. Pojawiają się na łamach prasy czy w innych mediach oświadczenia oskarżonych, które brzmią tak samo, jak badanych przez A. Sokołowską studentów. 


27 września 2020

Benefis 103-letniego Autora wspomnień z żeglarskim akcentem

 


Z żeglarskim akcentem ukażą się w dniu 103 urodzin Kazimierza Kotulskiego jego harcerskie wspomnienia. Jubilat będzie miał zorganizowany benefis wraz z promocją książki, która stanie się okazją do kolejnych wspomień, zapewne związanych także z pracą nad nią wspólnie i dzięki młodemu uczonemu - dr hab. Krzysztofowi Gajdce i hm Józefie Mentel

Nie każdy instruktor-senior ma tak wspaniałych opiekunów-wychowanków, którzy poświęcą swój czas na rozmowę-rzekę, pięnie układającą się w opowieści o życiu i społecznej aktywności instruktora-żeglarza-patrioty-wychowawcy wielu pokoleń w żeglarskich, ciemnogranatowych mundurach z krzyżem harcerskim na wysokości serca. W tym stowarzyszeniu przyjmują one formę gawędy, toteż kto wie, czy młode pokolenie wilków morskich i jeziornych nie sięgnie po tę książkę z możliwością wykorzystania jej na wachcie czy przy ognisku, kiedy znajdzie się na brzegu.

Dzięki zamieszczonemu Posłowiu poznajemy historię powstania tej książki. Jak piszą K. Gajdka i J. Mentel: 

Pomysł spisania wspomnień Druha Kazimierza Kotulskiego nie jest nowy. Od pierwszego spotkania Kręgu Seniorów i Starszyzny Harcerskiej „Zarzewie” z Jego udziałem, cieszy się On zasłużoną sławą znakomitego gawędziarza, który przepięknie potrafi opowiadać o historii, harcerstwie, turystyce górskiej, żeglowaniu, a nawet o pszczelarstwie, którego jest wielkim pasjonatem. Posiada znakomitą, fotograficzną wręcz pamięć i niezwykły kunszt retoryczny. 

W swoje wspomnienia wplata liczne anegdoty i dygresje, nawet onomatopeje, a opowiada z taką ekspresją, że słuchacze – o czym wielokrotnie zapewniali ci, którym dane było Go wysłuchać – wręcz słyszą dźwięki, widzą kolory i czują zapachy. Jego historie zachwycają tak instruktorów, jak i kilkunastoletnich harcerzy, którzy wielokrotne już w ciszy i skupieniu, nawet przez półtorej godziny słuchali jego gawęd, zapomniawszy w tym czasie o smartfonach i Internecie [s.124].

Autobiograficzna narracja jest znakomitym źródłem poznania ważnej cząstki historii naszego kraju, a nie tylko dziejów harcerstwa, w tym Hufca ZHP Ziemi Będzińskiej i 36 Zagłębiowskiej Drużyny Harcerskiej im. Jana III Sobieskiego w Wojkowicach Komornych czy losów mieszkańców Jego małej Ojczyzny. Pojawiają się na kartach książki znaczące postaci (m.in. Prezydent II RP Ignacy Mościcki), bohaterowie transgresyjnych czasów, dramatycznych przeżyć w czasie wojny. 

Szkoda, że czas harcerskich wspomnień ogranicza się do  okresu powojennego, kiedy to zlikwidacja ZHP przez prosowiecki reżim sprawiła, iż wielu, wspaniałych instruktorów przenosiło swoją aktywność wychowawczą do odległych od tej indoktrynacyjnej doby sfery krajoznawczo-turystycznej. Kiedy skończyła się wojna Kotulski nie powrócił już do harcerstwa, ale był harcerzem w innych rolacvh społeczno-zawodowych. Największa zatem koncentracja we wspomnieniach do II wojny światowej utrwala tradycje i pamięć o harcerstwie i o Polsce rozwijającej demokrację w ówczesnym duchu prawdy i fundamentalnych wartości oraz moralnych norm postęowania.    

Kotulski jest tu nie tylko świadkiem historycznych wydarzeń, ale i jednym z ich aktorów, uczestników, zachowujac w najdrobniejszych szczegółach swej pamięci fakty, które współtworzący tę ksiązkę mogli dodatkowo uzupełnić komentarzami i odniesieniami do źródeł archiwalnych. Tego typu wspomnienia są zarazem pięknym świadectwem "efektów" wychowania harcerskiego, a także jednostkowych dramatów niektórych osób. 

Kluczowe w harcerstwie były zasady naboru, których sens tak wspomina K. Kotulski:  Do harcerstwa można było wówczas wstąpić po spełnieniu pewnych warunków. Po pierwsze nie można było palić papierosów ani pić alkoholu. Nie można było mieć złych ocen w szkole [s. 36]. Rzeczywiście, złożenie Przyczenia Harcerskiego było nastęstwem spełnienia wielu wymagań, pokonania wielu prób, wykonania zadań, których jakość gwarantowała przyjęcie zobowiązania bycia harcerzem na całe życie, bez względu na okoliczności.  


Tak, czuliśmy się wówczas wspaniale, wymieniając jednym tchem słowa: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, powtarzając zdanie „Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy”, czy deklamując z pamięci kolejne punkty Prawa Harcerskiego. Wiedzieliśmy, że by utrzymać status członka drużyny, musimy się dobrze uczyć i zachowywać nienagannie, oczywiście nie było mowy o żadnych używkach. Harcerstwo było uzupełnieniem domowego wychowania, a efekt tego był taki, że wyszliśmy wszyscy na dobrych i uczciwych ludzi. Niezależnie od tego, czy ktoś został później górnikiem, dyrektorem czy naukowcem [s. 11]

Dla takich harcerzy/instruktorów jak K. Kotulski nie istniała zasada pesymistów, w świetle której czegoś się nie da zrobić. Przez życie trzeba iść z podniesioną głową ku górze, nie poddawać się, a jeśli nawet pojawi się jakieś potknięcie, to trzeba się podnieść i iść dalej, przed siebie. Z małych zdarzeń, pokonywania różnych trudności wyłania się moc potencjału każdej osoby.    

Współcześni wychowawcy mogą poznać najważniejsze formy, metody harecrskiego wychowania w kontekscie ich autentycznego, praktrycznego zastosowania oraz dylematy, z jakimi musi zmagać się każdy przywódca grupy, kiedy pojawiają się zagrożenia dla zdrowia czy życia jej członków lub napotykanych przez nich osób.  Tu widać wyraźnie, czym jest służba harcerska a nie postawa służalczości i pozoranctwa wśród niektórych instruktorów XXI w.  

Życzę Kazimierzowi Kotulskiemu niegasnącej radości życia i wspomnień w otoczeniu Bliskich, współmieszkańców i harcerzy, dla których jest skarbnicą wiedzy i doświadczeń z lat minionych.   

  

(fot.K. Kotulski, Harcerskie wspomnienia z żeglarskim akcentem, Będzin: Komisja Historyczna Hufca ZHP Ziemi Będzińskiej, 2020, s.14)

 

26 września 2020

Kto zarządza wydziałami i instytutami pedagogicznymi w uczelniach akademickich?

Przedstawiam władze nowej kadencji 2020-2024 dziekanów i dyrektorów instytutów pedagogicznych (o ile te zostały powołane).

W nawiasie przy nazwie każdej uczelni podaję skrót wskazujący na posiadane uprawnienia do nadawani stopnia naukowego doktora (dr) lub doktora i doktora habilitowanego w dziedziedzinie nauk społecznych, w dyscyuplinie pedagogika (dr hab.). Pozwoli to zainteresowanym lokowanie wniosku awansowego w danej uczelni stosownie do jej akademickiego poziomu.   


Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (dr, dr hab)
nie ma wydziału. 
dyrektor Instytutu Pedagogiki - dr hab. Danuta Uryga, prof. APS;
dyrektor Instytutu Pedagogiki Specjalnej - prof. APS dr hab. Ewa Kulesza;
dyrektor Instytutu Wspomagania Rozwoju Człowieka i edukacji  
dr hab. Agnieszka Olechowska prof. APS.

 Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie (dr)

dziekan Wydziału Nauk Społecznych prof. dr hab. Renata Nowakowska-Siuta; 
nie ma Instytutu Pedagogiki;  

Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Studiów Stosowanych  dr Joanna Minta, prof. DSW; 
nie ma Instytutu pedagogiki,

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych  dr hab. Arkadiusz Jabłoński, prof. KUL; dyrektor Instytutu Pedagogiki  dr hab. Piotr Magier

Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Studiów Edukacyjnych -  
prof. dr hab. Agnieszka Cybal-Michalska; 
brak Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet Gdański (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych  - dr hab. Tadeusz Dmochowski, prof. UG;
dyrektor Instytutu Pedagogiki  - dr hab. Justyna Siemionow;

Uniwersytet Jagielloński w Krakowie (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Filozofii -  dr hab. Jacek Nowak, prof. UJ; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki UJ - dr hab. Anna Gaweł, prof. UJ; 

Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach (dr)
dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii UJK – dr hab. Mariola Wojciechowska, prof. UJK (docent Katolickiego Uniwersytetu w Ružomberku); dyrektor Instytutu Pedagogiki - dr hab. Sławomir Chrost, prof. UJK;

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie 
(dr, dr hab.)

dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych - ks. dr hab. Stanisław Chrobak prof. UKSW;
dyrektor Instytutu Pedagogiki – ks. prof. dr hab. Jarosław Michalski   

Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Pedagogiki - dr hab. Helena Ostrowicka;
nie ma Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet Łódzki (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu - dr hab. Alina Wróbel, prof. UŁ;
nie ma Instytutu Pedagogiki;

Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii - dr hab. Andrzej Różański prof. UMCS; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki dr hab. Stanisława Byra, prof. UMCS;

Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu  (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych dr hab. Radosław Sojak prof. UMK; dyrektor Instytutu Nauk Pedagogicznych prof. dr hab. Krzysztof Rubacha;

Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie (dr)

dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii – dr hab. Ireneusz Świtała, prof. UP (docent Uniwersytetu Preszowskiego); 
dyrektor Instytutu Nauk o Wychowaniu  - dr hab. Andrzej Ryk, prof. UP.
dyrektor Instytutu Pedagogiki Przedszkolnej i Szkolnej - prof. zw. dr hab. Bożena Muchacka
dyrektor Instytutu Pedagogiki Specjalnej - dr hab. Piotr Majewicz, prof. UP 

Uniwersytet Rzeszowsk(dr)
dziekan Kolegium Nauk Społecznych - dr hab. Sabina Grabowska, prof. UR; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki - dr hab. prof. UR Ryszard Pęczkowski

Uniwersytet Szczeciński (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych - dr hab. Irena Ramik-Mażewska, prof. US;  dyrektor Istytutu Pedagogiki – dr hab. Anna Murawska, prof. US;

Uniwersytet Śląski w Katowicach (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych prof. dr hab. Zenon Gajdzica; 
dyrektor Instytutu Pedagogiki –  dr hab. Irena Polewczyk, prof. UŚ.

Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Społecznych - dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska, prof. UWM, 
dyrektor  Instytutu Nauk Pedagogicznych - dr hab. Marzenna Nowicka, prof. UWM;

Uniwersytet Warszawski  (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Pedagogicznego - dr hab. Rafał Godoń, prof. UW
brak Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet w Białymstoku (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk o Edukacji - prof. dr hab. Mirosław Sobecki; 
nie ma Instytutu Pedagogiki;  

Uniwersytet Wrocławski (dr, dr hab.)
dziekan Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych -
dr hab. Artur Błażejewski prof. UWr;
dyrektor Instytutu Pedagogiki prof. UWr dr hab. Alicja Szerląg;  

Uniwersytet Zielonogórski (dr)
dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii - prof. UZ dr hab. Jarosław Bąbka;
dyrektor Instytutu Pedagogiki -  dr hab. Mirosław Kowalski, prof. UZ.

(fot. Galeria w APS - Absolwentów Instytutu Edukacji Artystycznej - praca dylomowa z 2019 r.)