09 lipca 2020

Ważny komunikat Rady Doskonałości Naukowej

Rzeźby Pałacu Kultury i Nauki | Polski Socrealizm

Mając świadomość tego, że w okresie wakacyjnym może umknąć uwadze niezwykle istotny komunikat Rady Doskonałości Naukowej z dnia 8 lipca br., przytaczam go w tym miejscu (podkreśl. moje). Z początkiem września ruszają prace zespołów RDN. Tymczasem niektórzy habilitanci mogliby odnieść wrażenie, że w ich sprawie niewiele się dzieje, zaś ustawowe terminy są nieprzestrzegane. Nie jest to zgodne z prawem, gdyż mają one charakter instrukcyjny, a nie zawity.


Komunikat nr 13/2020 - w sprawie przekazywania informacji o wyrażeniu zgodny na przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego
Rada Doskonałości Naukowej zwraca się z prośbą do podmiotów habilitujących o każdorazowe przesyłanie informacji w sprawie wyrażenia zgody na przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego albo odmowie wyrażenia takiej zgody. 
Zgodnie z art. 221 ust. 3 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. z 2020 r. poz. 85 z późn. zm.) w terminie 4 tygodni od dnia otrzymania wniosku przez podmiot habilitujący może on nie wyrazić zgody na przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego i zwrócić wniosek do RDN. 
Rada Doskonałości Naukowej przypomina, że prawo do przeprowadzania postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego w określonych dziedzinach i dyscyplinach – zgodnie z art. 177 ust. 3 w zw. z art. 174 ust. 2 ustawy z dnia 3 lipca 2018 r. Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. z 2018 r. poz. 1669 z późn.zm.) – jest uprawnieniem podmiotu habilitującego. Uprawnienie to, stosownie do art. 178 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, wykonywane jest przez senat albo radę naukową, albo inny organ, o którym mowa w art. 28 ust. 4 tej ustawy, w przypadku, gdy podmiotem habilitującym jest uczelnia. 
Przepis art. 221 ust. 2 przytoczonej ustawy przyznaje podmiotom habilitującym dyskrecjonalne prawo do zadecydowania o podjęciu się przeprowadzenia postępowania administracyjnego, jakim jest postępowanie w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego, albo odmowie jego podjęcia się.  Czynność ta w imieniu i na rzecz podmiotu habilitującego dokonywana jest przez właściwy organ. Organ ten, jako ciało kolegialne, wyraża opinie, przyjmuje stanowiska, jak i podejmuje uchwały w drodze głosowania. 
Brak jest przepisu szczególnego, który dałby podstawę do stwierdzenia, że właściwy organ przyjął określone stanowisko w drodze milczącej zgody. Ponadto, należy wskazać, że z przepisów ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce nie wynika, by termin zawarty w omawianym przepisie był terminem zawitym
Ustawa ta nie wiąże żadnego skutku prawnego w przypadku braku jego dotrzymania przez podmiot habilitujący. Jednocześnie należy podkreślić, że Rada Doskonałości Naukowej nie może domniemać woli organu, któremu ustawodawca przyznał prawo – a wręcz obowiązek – jej wyrażenia w zakresie zgody albo jej braku na przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego.
Mając na uwadze powyższe, Rada Doskonałości Naukowej uprasza o przekazywanie informacji o wyrażeniu albo odmowie wyrażenia zgody przez podmioty habilitujące, w każdym przypadku przekazanie zgodnie z właściwością wniosku o przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego, niezależnie od przyjętej w danym podmiocie formy rozstrzygania w tej kwestii.

    

08 lipca 2020

Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN - Czy ci nie żal?



Nie zabierałbym głosu w sprawie, gdyby nie kierowane do mnie pytania z różnych stron kraju od pedagogów, którzy nie są samodzielnymi pracownikami naukowymi, albo stali się nimi niedawno, toteż nie mogą być członkami KNP PAN. Wybory do Komitetu miały miejsce w ubiegłym roku, zaś w ramach kategorii członków-specjalistów profesorowie obdzielili 10 miejsc profesorami. 

Młodzi nie zgłoszą władzom KNP swojego rozczarowania.  Podobnie, jak byli członkowie zespołów też tego nie zakomunikują. Poprosili mnie o komentarz. Czynię to wyjątkowo po raz pierwszy i ostatni, bo jest jeszcze szansa na zmianę. Potem będzie już za późno.  

Od kilkudziesięciu lat działały przy KNP PAN zespoły problemowe lub  subdyscyplinarne, niezależnie od sekcji KNP. Członkami bowiem Sekcji KNP PAN mogli być tylko i wyłącznie wybrani do tej korporacji profesorowie oraz członkowie-specjaliści. W zespołach natomiast mogli spotykać się i działać akademicy z różnych szkół wyższych - państwowych i prywatnych, akademii, uniwersytetów, a nawet politechnik. Łączyło ich albo wspólne zainteresowanie badawcze, albo reprezentowana przez nich dyscyplina nauk pedagogicznych.    

Nazwy, struktura, składy tych zespołów zmieniały się z każdą kadencją tak, jak rozwijało się środowisko naukowe. Były więc zespoły bardzo liczne, jak np. Zespół Pedagogiki Społecznej prowadzony przez wiele lat przez prof. Tadeusza Pilcha, Zespół Samokształceniowy i Samopomocy Koleżeńskiej prowadzony przez prof. Marię Dudzikową, później prof. UZ Ewę Bochno i prof. Marię Czerepaniak-WalczakZespół Edukacji Elementarnej pod kierunkiem prof. Józefa Bałachowicz, Zespół Edukacji dla Bezpieczeństwa prof. Ryszarda Bery, Zespół Pedagogiki Młodzieży prowadzony przez prof. Agnieszkę Cybal-Michalską, Zespół Pedagogiki Ogólnej prowadzony przez  prof. Teresę Hejnicką-Bezwińską, później prof. UJ Krystynę Ablewicz, a obecnie prof. Romana Lepperta, itd., itd. 

Nie było zespołu, który liczyłby mniej niż 10 członków. Tradycją, ba, chlubą KNP PAN było to, że wybrani do korporacji profesorowie tworzyli pomost dla wszystkich tych, którzy chcieli się naukowo rozwijać, doskonalić własny warsztat badawczy, wymieniać doświadczeniami, organizować wspólne konferencje, uroczystości akademickie czy nawet wydawać wspólnie prace naukowo-badawcze. 

Kto wpadł na pomysł, by to wszystko zlikwidować, by zaprzepaścić taką tradycję, kulturę pracy z kadrami akademickimi, które nie zawsze mają możliwość uczestniczenia w spotkaniach, debatach, warsztatach z udziałem członków KNP PAN? Po co jest zatem Komitet Nauk Pedagogicznych PAN? Komu ma służyć? Komu sprzyjać?  Jak zamierza wspierać rozwój nauki i akademickich uczonych, skoro wprowadza bariery dostępu, likwidując autonomię zespołów przy nim działających? 

Tego typu środowiska międzyuczelniane, intersubdyscyplinarne buduje i rozwija się latami. Przy niektórych powstawały nowe czasopisma pedagogiczne, które znalazły się po kilku latach w wykazie wysoko punktowanych periodyków naukowych. Zniszczyć je można bardzo szybko pod pozorem rzekomych zmian w ustawie czy regulacjach PAN. 

Otóż nic podobnego w PAN nie ma miejsca. Od 2019 r. nie nastąpiła żadna zmiana w prawie, która dotyczyłaby komitetów naukowych  i organizowanych przez nie wydarzeń, środowisk, zespołów współpracy itp. 

Przyjęta  przez PAN Uchwała 21/2020 w sprawie regulaminu trybu wyboru członków i organów komitetów naukowych w żadnej mierze nie eliminuje prawa komitetu do pracy jego dotychczasowych czy powoływania  nowych zespołów. W punkcie 6-8 tego Regulaminu jest mowa o ustalaniu struktury z ewentualnym podziałem na sekcje, komisje i zespoły zadaniowe. Te ostanie nie mają nic wspólnego i mieć nie mogą z zespołami problemowymi czy subdyscyplinarnymi. 

Zespoły zadaniowe powołuje się - jak sama nazwa mówi - do wykonania konkretnego zadania. Przy ich powołaniu trzeba wyraźnie określić rodzaj tego zadania i termin jego realizacji.   


Może jest jakaś tajna instrukcja deprecjonowania akademickiej pedagogiki? Wcale by mnie to nie zdziwiło, tylko czy jest się kogo obawiać? Przecież wszyscy działają tu społecznie. Ktoś komuś czyni łaskę? Czy może dotychczasowe zespoły przejdą do podziemia?   


          

07 lipca 2020

Jaki typ uczonych reprezentują kandydaci na stanowisko rektora UŁ w świetle badań naukometrycznych prof. Marka Kwieka?



Wybory rektora Uniwersytetu Łódzkiego odbędą się 15 lipca br., ale - jak już wspomniałem - debata z udziałem obojga Kandydatów, a obecnych prorektorów UŁ, w odróżnieniu od wczorajszych pseudodebat politycznych (A. Dudy i A. Trzaskowskiego) mogłaby uwzględnić wiedzę na temat stanu badań naukowych polskich uczonych w kontekście porównawczym, a z uwzględnieniem różnych czynników.

Prowadzący od szeregu lat badania w międzynarodowych zespołach scjentometrystów prof. Marek Kwiek z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (UNESCO Chair in Institutional Research and Higher Education Policy) wskazuje w jednym ze swoich artykułów na dwa typy naukowców akademickich: „internacjonalistów” i „miejscowych".  Tego typu typologia w naukach humanistycznych i społecznych jest mocno dyskusyjna, bowiem w odróżnieniu od nauk matematyczno-przyrodniczych oczekuje się wpływu wiedzy naukowej na środowisko krajowe, a nie międzynarodowe.  


Prof. M. Kwiek nie podziela jednak takiego stanowiska uważając, że bez względu na to, jaką reprezentujemy dziedzinę nauki, a w jej strukturze - dyscyplinę naukową, jesteśmy zobowiązani do bezwzględnej internacjonalizacji w sferze powoływania zespołów badawczych, konstruowania założeń metodologicznych, prowadzenia badań i publikowania ich wyników poza granicami kraju, przynajmniej do czasu, aż polskie czasopisma uzyskają taki sam status jak te z Harvardu czy Oxfordu.  

Zachęcam do lektury źródłowych tekstów: 

* Internationalists and locals: international research collaboration in a resource-poor system 

Internacjonaliści i miejscowi – międzynarodowa współpraca badawcza w Polsce na mikropoziomie indywidualnych naukowców


Zostawmy to jednak na boku. 

O stanowisko rektora ubiega się prof. Elżbieta Żądzińska, która jest profesorem nauk biologicznych, a zatem reprezentuje Science, naukę twardą, zaś kontrkandydatem jest prof. Sławomir Cieślak - profesor nauk prawnych, przedstawiciel nauk społecznych (Social Sciences), nauk "miękkich".  

Postępująca z każdym rokiem dehermetyzacja polskiego systemu nauki w wyniku coraz szerszego otwarcia nauczycieli akademickich na świat i globalne reguły uprawiania nauki i oceniania dorobku naukowego,  stawia dziś - jak pisze M. Kwiek - przedstawicieli nauk społecznych i humanistycznych w radykalnie trudniejszej sytuacji


Internacjonaliści i miejscowi różnią się między sobą: pracują, myślą o swojej roli akademickiej, publikują i współpracują w odmienny sposób. Dwa procesy nazwane przeze mnie „skumulowaną przewagą z racji umiędzynarodowienia” i „skumulowaną stratą z racji braku umiędzynarodowienia” zachodzą jednocześnie, dzieląc naukowców pod względem prestiżu, uznania i dostępu do konkurencyjnego finansowania badań. W procesach o takim charakterze – internacjonaliści zyskują więcej, a lokalni tracą szybciej. Współpraca międzynarodowa jest silnie skorelowana z produktywnością – oraz publikacjami zagranicznymi.  

Z badań M. Kwieka na dużej próbie, bo obejmującej ok. 4 tys. naukowców w Polsce wynika, że internacjonalistami są przede wszystkim mężczyźni - 56% w stosunku do 55% kobiet. Tym samym prof. E. Żądzińska należy do elitarnej grupy kobiet w grupie międzynarodowych uczonych.  

Zacytuję zatem z przekładu samego autora analizę wyników jego badań: 


Awans kobiet na drabinie akademickiej opartej o osiągnięcia czysto naukowe będzie z czasem prawdopodobnie dłuższy i trudniejszy, a dostęp do coraz bardziej konkurencyjnych funduszy indywidualnych na badania – coraz bardziej utrudniony. Chyba że, jak w wielu krajach, powstaną programy skierowane szczególnie do kobiet, zwłaszcza w obszarach STEM, o co warto zabiegać.

Co wynika z badań?

Internacjonaliści są starsi, dysponują większym doświadczeniem akademickim i mają wyższe stopnie naukowe oraz zajmują wyższe stanowiska. W systemach ubogich w zasoby (środki, ludzie, infrastruktura i czas), takich jak Polska, internacjonaliści stanowią większość kadry uczelnianej dopiero w przedziale wiekowym powyżej 50 lat, wśród osób z ponad 20-letnim doświadczeniem akademickim i ze stopniem doktora habilitowanego i profesurą tytularną.

Pojawiający się wzorzec jest jasny (i statystycznie istotny); umiędzynarodowienie badań osiąga wysoki poziom charakterystyczny dla systemów bogatych w zasoby tylko dla wąskiej klasy profesorów zwyczajnych (74,6% z nich to internacjonaliści).

Istnieje również silne zróżnicowanie interdyscyplinarne; udział internacjonalistów sięga 80% w klastrze nauk fizycznych i matematycznych w porównaniu z zaledwie 36,3% w zakresie nauk społecznych – i tylko dla połowy profesorów zwyczajnych w naukach społecznych w porównaniu z ponad 90% w naukach fizycznych i matematycznych. (...) 


Stratyfikację globalnej społeczności naukowej wyraźnie warunkują badania naukowe, a w jej centrum znajduje się ich umiędzynarodowienie. Pokazuję tutaj, że tylko 20,5% internacjonalistów nie współpracuje w kraju. Na drugim biegunie tylko połowa miejscowych współpracuje w kraju. To oznacza, że połowa tych, którzy nie współpracują międzynarodowo, również nie współpracuje w kraju (przy silnym zróżnicowaniu dziedzinowym).


W naukach humanistycznych i społecznych 63,3% miejscowych nie współpracuje w skali krajowej; oznacza to, że dominuje w nich model „samotnego uczonego”, który nie prowadzi wspólnych badań ani z naukowcami z Polski, ani ze świata.

To ciekawa odsłona różnic w prowadzeniu badań przez naukowców-kobiety i mężczyzn. Na kierunkach humanistycznych i społecznych studiuje więcej kobiet niż mężczyzn, a to z ich absolwentów wyłonią się nowe pokolenia naukowców. Mam nadzieję, że kandydująca na stanowisko rektora prof. E. Żądzińska bardziej zrozumie sytuację młodych kobiet, które podejmują studia doktoranckie, prowadzą badania naukowe często kosztem własnego macierzyństwa czy rodziny.