27 kwietnia 2020

SZKOLNA REWOLUCJA, czyli EDUKACJI W WOLNOŚCI CIĄG DALSZY


Tak niedawno zachwycałem się książką profesora Ryszarda Łukaszewicza, a tuż po świętach Zmartwychwstania Pańskiego otrzymałem książkę EWY RADANOWICZ p.t. "W SZKOLE WCALE NIE CHODZI O SZKOŁĘ", której powstanie zapowiadałem, ale jej treść i edycja przerosła moje oczekiwania. Nareszcie mamy pięknie wydaną książkę o wyjątkowej szkole, w której ta instytucja nie jest ważna, istotna, a nawet jako taka konieczna, bowiem w centrum zainteresowań nauczycieli i pracowników oraz ich oddziaływań, animowanych relacji społecznych jest KAŻDY CZŁOWIEK, KAŻDA OSOBA - bez względu na jej wiek, płeć, rolę społeczną, (wy-)kształcenie, rasę, wyznanie, światopogląd itp.

W mediach sprzedaje się popkulturowe programy o kuchennych rewolucjach, o tym, jak dyscyplinować dzieci, o poszukujących żony rolnikach, o ekstremalnych zawodach i sportach, tylko jakoś nikt nie pomyślał o tym, by zacząć produkować program SZKOLNE REWOLUCJE! Mogłaby go poprowadzić EWA RADANOWICZ. Jest bowiem dyrektorką wyjątkowej SZKOŁY BEZ "SZKOŁY", autorką znakomitej książki o personalistycznej edukacji w pełnym tego określenia znaczeniu. Stała się w środowisku oświatowym kolejną spośród wielu wspaniałych nauczycieli w dziejach transformacji ustrojowej, która swoją kreatywną, refleksyjną, transformatywną działalnością pokazała, co to znaczyć być PEDAGOGIEM.

Jest wśród kilkuset tysięcy nauczycieli wielu tak wspaniałych, o bogatym doświadczeniu, wyjątkowym sukcesie jego współsprawców, odważnych, a przy tym pełnych pasji i miłości pedagogów, którzy zmieniają szkołę w szkole w różnych zakresach zakotwiczonej od stulecia patologii, dysfunkcji, biedy mentalnej i kulturowej, braków, zaniechań, pozoranctwa, brakoróbstwa, itp. Są nauczyciele, którzy NIE CZEKAJĄ, AŻ WŁADZA IM COŚ DA, ZAŁATWI, ZABEZPIECZY, OFIARUJE, tylko podejmują trudną, pełną poświęcenia walkę z barierami i przeszkodami, by stworzyć uczniom środowisko prospektywnego podejścia do życia i ich rozwoju.

EWA Radanowicz jest dyrektorką publicznej Szkoły Podstawowej w Radowie Małym. Nie w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Poznaniu, ale w Radowie Małym, które stało się swoistego rodzaju centrum KONSTRUKTYWISTYCZNEJ EDUKACJI, środowiskiem bez czyjegokolwiek oraz jakiekolwiek patronatu, instytucjonalnego wsparcia. ZMIANA zawsze zaczyna się w CZŁOWIEKU, a w tym przypadku w NAUCZYCIELACH, ale i UCZNIACH i ich RODZICACH, w mentalności organu prowadzącego i nadzorującego szkołę, jeśli jest w stanie zmierzyć się z oddolną innowacją odwracającą utarte rozwiązania strukturalne - organizacyjne, materialne, ale i programowe, metodyczne i kulturowe.



Każdy nauczyciel, który TYLKO NIE CHCE GODZIĆ SIĘ NA ZASTANY, UTRWALONY I OBOWIĄZUJĄCY W SZKOLNICTWIE PUBLICZNYM STAN RZECZY, może sięgnąć po wyjątkową "BROŃ", jaką stanowią jego kompetencje, a więc profesjonalizm, wyobraźnia, silne poczucie sprawstwa, wola działania, by - ujmując to metaforycznie - zmurszałą, zgniłą, szarą przestrzeń publicznej i zinstytucjonalizowanej edukacji WYSADZIĆ WRESZCIE W POWIETRZE, ZAMIENIĆ JĄ W PYŁ odchodzący w niepamięć. Ktoś musi zacząć pierwszy, by nadać szkole zupełnie nowe życie, usuwając z niej właśnie szkołę, a tworząc środowisko uczenia się siebie, innych oraz świata, które będzie satysfakcjonujące dla każdego.

Dzieje światowej pedagogiki, w tym przecież wiodącej w nim polskiej pedagogiki (przed-)szkolnej - a piszę o tym na podstawie badań naukowych - zarejestrowały tysiące WYSP EDUKACYJNEGO OPORU przeciwko PSEUDOEDUKACJI, PSEUDOSZKOŁOM, które powstawały mocą ludzkich (rodzicielskich), najczęściej nauczycielskich serc i pasji, by promieniować przez lata na innych I zachęcać ich do podobnego, ale nie tożsamego zaangażowania.

SZKOLNA REWOLUCJA zaczyna się OD OSOBY i w OSOBIE, a nie w ministerstwie, kuratorium, ośrodku doskonalenia nauczycieli. Rodzi ją albo osobista potrzeba zmiany, a zatem niezgody na to, co jest, co ponoć być musi, chociaż to nieprawda, albo LOS, PRZYPADEK, OKAZJA, SPOTKANIE Z KIMŚ, kto zachwycił swoją niepowtarzalną duszą i działaniem. Zdarza się, że ktoś tworzy innowacyjną edukację dla... własnego dziecka. Korzystają na tym także inne dzieci.

Z treści książki wynika, że być może zbiegły się w życiu Autorki oba czynniki. Niewątpliwie jednym z nich było spotkanie z profesorem RYSZARDEM ŁUKASZEWICZEM w jego Wrocławskiej Szkole Przyszłości.

Nie dziwię się, że ujęła ją koncepcja PROJEKTOWANYCH OKAZJI EDUKACYJNYCH. Podziwiam E. Radanowicz, że potrafiła w degenerowanej przez gorset centralizmu szkole publicznej stworzyć dla tej koncepcji autentyczną przestrzeń koniecznej wolności, bez której nie ma żadnej twórczości, a tym samym i autentycznej zmiany. Nareszcie, po kilkudziesięciu latach nauczycielka szkoły podstawowej dowiodła, że to, co jest możliwe w szkole niepublicznej, a przez większość postrzegane jako niemożliwe w szkole publicznej, mogło się spełnić dzięki pozyskaniu do współpracy innych nauczycieli, uczniów i ich rodziców.




Autorka tej książki i szkoły z mocą zmieniania szkoły, a tym samym i codziennego świata życia wszystkich jej podmiotów, jest już OSOBĄ-INSTYTUCJĄ, NAUCZYCIELKĄ-NAUCZYCIELI, O-SOBĄ łączącą we własnym działaniu i sumieniu - jej zdaniem pięć najważniejszych wartości: GODNOŚĆ, ZAUFANIE, ODPOWIEDZIALNOSĆ, WOLNOŚĆ i SZCZĘŚCIE. To one stały się naczelnymi wyznacznikami budowania wspólnoty . Jak pisze:

"Po latach dyrektorowania w Radowie Małym uważam, że najważniejszym moim osiągnięciem było określenie oraz uwspólnienie wartości i wzorów zachowań, tak żeby były one rozumiane i akceptowane przez nas wszystkich. Piękno takiego podejścia tkwi w jego niezawodności i prostocie" (s. 23).

To, co wydarzyło i wydarza się w Radowie Małym jest wielkie, ale i niepowtarzalne, gdyż o jakości edukacyjnego sprawstwa rozstrzygają INDYWIDUA, każdy z osobna, o ile łączy ich wspólnota wartości. Te zaś w wielu szkołach publicznych czy oddziałach klasowych można tworzyć w oparciu o priorytety inaczej rekonstruowanych wartości, które stają się okazją, pretekstem, prowokacją, impulsem do codziennego uczenia się i zaangażowania we własny oraz cudzy rozwój osobowy. Jak słusznie pisze E. Radanowicz:

"Stworzenie założeń i opracowywanie takiego nieortodoksyjnego planu jest możliwe pod warunkiem przełamania schematów myślowych i "oderwania" się od utartych sposobów funkcjonowania szkoły. Jego realizacja jest w dużej mierze kwestią przyzwyczajenia, choć wdrażanie wymaga uważności i dogłębnego zrozumienia zadań, jakie przed sobą postawiliśmy. W tej formule organizacji pracy potrzebna jest elastyczność i chęć współpracy w celu dopracowania i uszczegółowienia wszystkich oczekiwań i możliwości" (s. 44).

Powinien być też zachwycony tą szkołą profesor ALEKSANDER NALASKOWSKI z UMK w Toruniu, bowiem nie tylko jeden z rozdziałów książki dotyczy przestrzeni szkoły w roli głównej. Każdy, kto zobaczy zdjęcia z tej szkoły przekona się, że niewiele ma ona wspólnego z peerelowskim i podtrzymywanym przez ponad dwadzieścia kilka tysięcy szkół architektonicznym w naszym kraju panoptikonem, obrzydliwą, odstraszającą strukturą wnętrz.

Jestem pełen szacunku i uznania dla wyjątkowej estetyki, PIĘKNA SZKOŁY, która w niczym jej nie przypomina. Cała wspólnota pokazała i uczyniła przede wszystkim sobie, że miejsce codziennych spotkań, zdarzeń, zadań i relacji społecznych może być najzwyczajniej w świecie niezwyczajne, piękne, łącząc tradycję, historię, przeszłość w zagospodarowanych w przestrzeni starych - a odnowionych - meblach, sprzyjać nie tylko realizacji edukacyjnych powinności, ale wpływać na jak najlepsze samopoczucie.




Oddaję głos Autorce: "Chcieliśmy stworzyć miejsce prawdziwie przyjazne dziecku i edukacji (także dorosłych). Miejsce, które dzięki swojej estetyce, kulturze materialnej może się stać punktem odniesienia dla aspiracji życiowych uczniów z defaworyzowanego środowiska. Dlatego szczególnie zależało nam, żeby przestrzeń szkoły była uporządkowana, stonowana kolorystycznie, starannie wykończona, wyposażona w ładne przedmioty, żeby oferowała przyjazne estetycznie i wygodne miejsca do spędzania w niej czasu. Gdy na czoło naszych priorytetów trafi dobrostan, przestrzeń szkolna nie wymagała już wielu zabiegów, aby dobrze służyć jego realizacji" (s. 47).

Warto sięgnąć po tę książkę, by odnaleźć na jej kartach siebie, swoje własne marzenia, a może i nawet inne dokonania, osiągnięcia, by także nadać im nowy wymiar życia w postaci własnej relacji z niego. Zachęcam nauczycieli z taką pasją do szkolnej rewolucji, by pisali nie tylko własnym życiem edukacyjną rewolucję, ale i upowszechniali jej przejawy czy znaczące efekty. Warto wiedzieć o sobie więcej, niż na portalach, w wywiadach, artykułach czy szkoleniach.



Publikacja E. Radanowicz ma niezwykle spójną strukturę narracji, jest odsłoną nie tylko trudnych chwil i doświadczeń, ale przede wszystkim procesu dochodzenia do EDUKACYJNEGO KRÓLESTWA. Wcale nie trzeba go zazdrościć, chociaż zazdrość i zawiść są jedną z najczęstszych przyczyn rozsadzania wartości tego typu innowacji, wysp oporu edukacyjnego. Warto bowiem wspólnie z członkami tej wspólnoty cieszyć się, że jest i może być świadectwem tego, jak można w szkole być O-SOBĄ, z O-SOBĄ i dla OSÓB odkrywając tajemnice codziennego świata życia oraz cieszyć się życiem będąc nauczycielem, uczniem i rodzicem.

26 kwietnia 2020

OD REALIZMU DO ABSTRAKCJI



(fot. Janusz Kirenko)

Artyści tworzą mimo pandemii, a pracownicy naukowi - niezależnie od prowadzenia zajęć dydaktycznych na dystans - realizują także swoje pasje. W marcu miała być otwarta wystawa prac malarskich prof. Janusza Kirenki, pedagoga z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, ale obostrzenia związane z zagrożeniem zdrowia i życia w wyniku epidemii sprawiły, że Galeria Pod 111 Schodami w Młodzieżowym Domu Kultury nr 2 w Lublinie uruchomiła wystawę prac Profesora w wersji elektronicznego dostępu do niej. Tym samym możemy podziwiać prace Profesora, które są udostępnione w odrębnych prezentacjach:

- MOJE IKONY

i

- NATURA

Jak napisała w folderze zaproszenia na wystawę pani dr Urszula Tomasiak: Profesor sam podkreśla, że to właśnie sztuka tworzy płaszczyznę pozytywnych relacji ze społeczeństwem, porozumienia z drugim człowiekiem, przezwyciężania własnej bierności, poczucia osamotnienia. W moim odczuciu ikony Profesora Janusza Kirenki to jeszcze jeden dowód na to, że twórczość, w tym plastyczna, jako dziedzina świadomości ludzkiej w każdym przypadku stwarza możliwość samorealizacji, może pełnić funkcję osobotwórczą. Przede wszystkim nadaje głęboki sens naszemu istnieniu, jest przejawem zarówno potrzeby, jak i realizacji pełniejszego życia, w tym w wymiarze duchowości jednostki ludzkiej.


Pani prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego Marta Uberman, która zajmuje się w swoich badaniach i w kształceniu studentów problematyką edukacji artystycznej oraz wychowania przez sztukę, podkreśliła w swojej opinii na temat zaprezentowanej twórczości,iż: "W prezentowanym cyklu obrazów niefiguratywnych nie dostrzega się potrzeby dialektycznej polemiki czy też odrzucania problematyki malarskiej wielkich mistrzów, lecz ponadczasowy dialog z dawnymi i nowoczesnymi klasykami koloru. Janusz Kirenko maluje obraz, a nie rzeczy. Zachowanie klasycznej współzależności między obrazem, malarzem, a naturą gwarantuje obiektywizm dzieła malarskiego. Pozwala też uzyskać artystyczną zależność między motywem malarskim - modelem strukturalnym dzieła malarskiego - i samym dziełem malarskim - obrazem, w praktyce płaszczyzną pokrytą barwami w odpowiednim porządku".

Oglądając w tej sytuacji tylko zdjęcia prac J. Kirenki w e-Galerii można skonstatować, jak jego dzieła zostały pięknie wyeksponowane. Może to i dobrze, że trzeba pokonać 111 schodów, żeby dotrzeć do ostatniej prezentacji, bo po pokonaniu każdego z nich można doświadczyć swoistego rodzaju uskrzydlenia, czyli - jak określa to Ken Robinson - odnaleźć się "głęboko w sercu Żywiołu". Szczególnie jedna z części poświęconych naturze wyzwala takie skojarzenia.

Już 4 maja ma nastąpić kolejny etap otwierania przestrzeni publicznej, toteż można mieć nadzieję, że akurat muzea, galerie sztuki, domy wystaw artystycznych powinny być wreszcie nam dostępne. Sprzyjają one nie tylko obcowaniu człowieka ze sztuką, z wartościami kultury, ale i nie zagrażają naszemu zdrowiu czy bezpieczeństwu, jeśli racjonalnie nadzorowany byłby do nich dostęp.

Wyjście do takiego miejsca stwarza niepowtarzalną okazję do zdystansowania się do świata, który niesie z sobą eksternalizowane przez artystów w ich pracach piękno, a wszystko to dzięki ich talentom i wrażliwości. Odczuwa się w tych pracach piękno transcendencji, żywiołów, ale i ciepło skupienia na wartościach, które nadają sens oddechowi codziennego życia.


24 kwietnia 2020

Czy minister Dariusz Piontkowski wciąż strajkuje?


Czas biegnie tak szybko, że nawet nie spostrzegliśmy terminu zakończenia szkolnej kwarantanny. Hola, hola, jakiego zakończenia. Do wczoraj minister Dariusz Piontkowski nie był w stanie wydukać, czy szkoła nadal będzie zamknięta, czy może jednak od poniedziałku 27 kwietnia br. wrócą do niej uczniowie?

Po co jednak miałby ich o tym informować? W końcu, niech czekają cierpliwie, niech uczą się siedzenia w poczekalni. Niech wiedzą, kto tu jest najważniejszy i jak to jest możliwe, że jeszcze rok temu, o tej porze można było wieszać przysłowiowe psy na nauczycielach twierdząc, że nie zależy im na uczniach, że uczniowie są zakładnikami strajkujących.

Przypomnę zatem prawicowym mediom i obecnym rządzącym, co mówili rok temu - 24 kwietnia 2019 r. w 17 dniu strajku (dzisiaj mamy 42 dzień od zamknięcia szkół, przynajmniej w mojej wsi):

* Uczniowie nic dla nich nie znaczą?! Nauczycielka z Łodzi ogłasza: "Strajkuję, nie klasyfikuję!"... Koledzy biją jej brawa.

* Rada Ministrów przyjęła w środę projekt zmian w Prawie oświatowym przedstawiony przez premiera Mateusza Morawieckiego. Jeśli rada pedagogiczna odmówi podjęcia uchwały o klasyfikacji maturzystów, decyzję podejmie dyrektor szkoły. Gdyby i on nie mógł, uprawnienie przejdzie na organ prowadzący szkołę." - Rok temu można było podjąć decyzję z wyprzedzeniem??? W tym roku jest to niemożliwe??? Nie działają szare komórki??? Maturzyści mają czekać???

* A gdzie jest prof. Andrzej Waśko, który jest odpowiedzialny w Kancelarii Prezydenta Dudy za monitorowanie reformy szkolnej??? Przypomnę - rok temu: Jak podała Wirtualna Polska Agata Duda nie będzie uczestniczyć w obradach tzw. okrągłego stołu. Żona prezydenta nie zabiera głosu w sprawie nauczycieli ani nie włącza się w mediacje z rządem. Portal dowiedział się, że prezydenta w rozmowach przy okrągłym stole z nauczycielami reprezentować będzie nie jego małżonka, tylko wyznaczona delegacja ekspertów. Przewodzić jej ma prof. Andrzej Waśko.. To już prof. A. Waśko nie przewodzi przewodniej sile oświatowej kraju?


* w czwartek około 22:00 Sejm ma zająć się wnioskiem o odwołanie Marka Gróbarczyka, a wnioskiem o odwołanie Anny Zalewskiej - o północy. Teraz nikt nie złoży wniosku o odwołanie D. Piontkowskiego. On już i tak odwołał siebie samego jako pozbawiony autorytetu urzędnik.

* - Trzysta tysięcy uczniów oczekuje pozytywnych rozstrzygnięć w sprawie dopuszczenia ich do matur - powiedział Morawiecki podczas środowego posiedzenia rządu. Premier przedstawił projekt ustawy umożliwiającej uczniom przystąpienie do matury, mimo trwającego strajku nauczycieli. Ciekawe, co powie dzisiaj?

* Jak czuje się z tą patologią Szef Kancelarii Premiera - Michał Dworczyk? Rok temu mówił: • (...) mamy dziś "stan chaosu" wywołanego przez radykalizację nastrojów i nie wiadomo, czy we wszystkich szkołach matura w normalnym trybie mogłaby być przeprowadzona
.


* Gdzie jest Przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty I Wychowania NSZZ „Solidarność" Ryszard Proksa? Czyżby prowadził w TVP lekcje online, nie ma czasu dla nauczycieli i ich uczniów? Nie negocjuje z rządem? Nie podpisuje żadnego porozumienia? To znaczy, że godzi się z tym chaosem i uwięzieniem uczniów w niepewności, zaniku motywacji do uczenia się i utratą wiary w państwowe władze?

Smutna to lekcja arogancji władz oświatowych, bo że nie mają właściwych kompetencji i są bezdecyzyjne to już przekonaliśmy się znacznie wcześniej. Tegoroczni maturzyści chyba włączą się do wyborów politycznych. Już doświadczają na własnej skórze tego, kim są dla władzy. Drodzy maturzyści! Możecie liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Jak zawsze. Termin tegorocznych matur lub ich zastępczej formy zostanie ogłoszony po wyborze na kolejną kadencję prezydenta Andrzeja Dudy. Wytrwajcie do 10 maja, bo potem już będzie po szczycie.