25 stycznia 2019

Quasi raport p.Elbanowskich o stanie edukacji za 2,38 mln zł



"Obszary edukacji wymagające zmian" to tytuł raportu jaki opublikowali znani krajanom państwo Elbanowscy. Gdyby ktoś nie wiedział, jak zarabiać na rzekomych raportach badawczych, to niech się uczy na tym, który nosi powyższy tytuł. Koszt raportu to 2 mln 380 tys.zł. Ba, ma on jeszcze asekuracyjny podtytuł: "Raport na podstawie analizy badań, raportów z kontroli i sondaży opinii społecznej".

Autorzy raportu nie prowadzili żadnych badań, bo na tym się nie znają, a może i nie mieli na to czasu czy ochoty. Postanowili zatem wyprodukować towar raportopodobny, czyli raport z raportów, albo jak ktoś chce mądrzejszego określenia, to metaraport. Meta to to jest. W końcu do niej dotarli, skoro postanowili upowszechnić swój wytwór w sieci. Ich quasi raport liczy 90 stron. Jak na kilkadziesiąt miesięcy pracy intelektualnej, to niewielkie osiągnięcie. Ja zatem dokonam raportu z metaraportu.

Autorzy nie ujawniają metody badań, bo ich w rzeczywistości nie prowadzili. Piszą o tym, o czym może napisać każdy rodzic, a już tym bardziej nauczyciel, którego dzieci uczęszczają do polskiej szkoły na wpół publicznej. Nie ma tu żadnego wstępu, w którym wyjaśniono by powody wydania na światło dzienne owej publikacji i wskazano, do kogo jest ona adresowana.

Minister Anna Zalewska powinna czuć się zagrożona, bowiem autorzy, a raczej redaktorzy metaraportu zaczynają od krytycznych także wobec jej polityki oświatowej stwierdzeń:

System edukacji w Polsce jest obciążony problemami wynikającymi z wieloletnich zaniedbań.

Cześć z nich dziedziczona jest po czasach PRL, tak jak nauka w trybie zmianowym.

W kolejnych latach nowe problemy pojawiły się wraz z przekazaniem oświaty samorządom.

Zarzucono standardy obowiązujące w jeszcze w latach osiemdziesiątych w zakresie żywienia, dostępu do opieki medycznej a nawet w zakresie bezpieczeństwa uczniów.


Dopiero po tych tezach pojawia się część zatytułowana "Metodyka", w której wyjaśnia się istotę tej publikacji:

Raport stanowi syntezę wniosków na temat najczęściej identyfikowanych problemów w obszarze edukacji w Polsce na przestrzeni przede wszystkim pięciu ostatnich lat. Oparty został na bogatej podstawie faktograficznej ze 150 raportów Najwyższej Izby Kontroli, Głównego Inspektoratu Sanitarnego, badań własnych samorządów, organizacji
pozarządowych, instytucji naukowych takich jak Instytut Badań Edukacyjnych oraz sondaży opinii publicznej.

Raport powstał w ramach projektu „Zmiany w systemie edukacji w Polsce odpowiedzią na oczekiwania społeczne i zmiany gospodarcze” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, realizowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w partnerstwie z Fundacją Rzecznik Praw Rodziców.


Taki raport powinien być przetłumaczony na język angielski, żeby komisarze Unii Europejskiej zrozumieli, na co wydaje się w Polsce pieniądze. Nie ma tu żadnej metodyki poza potocznym, publicystycznym dobieraniem z powszechnie dostępnych źródeł danych do własnych przeświadczeń i doświadczeń. Autorzy nie rozumieją słowa "metodyka", skoro w ogóle o niej nie piszą. Nie wiedzą, że nie ma metodyki samej w sobie, gdyż ta musi mieć swój przedmiot, a więc być metodyką czegoś np. metodyką badań, metodyką kształcenia, metodyką gotowania itp.

Mam nadzieję, że państwo Elbanowscy szykują kolejną akcję "Ratuj Młodzież", bowiem rozdzialik 1.2. poświęcili kwestii zmianowości w organizacji procesu kształcenia. Jeszcze nie nastąpiła kumulacja roczników absolwentów gimnazjum i szkoły podstawowej, a tu wprost pisze się o tym, że w szkołach za rządów PiS ma miejsce:

"Brak zgodności planów lekcji z normami higieny pracy jest problemem większości placówek. Według raportu NIK z 2017 r. w żadnej ze skontrolowanych szkół [60 szkół w sześciu województwach] nie zorganizowano uczniom zajęć z pełnym uwzględnieniem zasad higieny pracy umysłowej, tym samym nie zostały stworzone optymalne warunki do efektywnego przyswajania wiedzy".

Jak to przełknęła ministra Anna Zalewska? Musiała za tę diagnozę zapłacić. Dowiedziała się za to, jakie są skutki takiej polityki oświatowej: "Skutki
Nauka zmianowa radykalnie obniża jakość uczenia się, prowadząc do przemęczenia, a w konsekwencji do znacznego osłabienia możliwości koncentracji uwagi uczniów i niepełnego wykorzystania ich potencjału intelektualnego w czasie lekcji i wykonywania prac domowych"
.

Fatalnie jest z żywieniem naszych dzieci w szkołach. Mieliśmy ministrę-drożdżówkę, teraz mamy minister-tornister, która nie zwraca uwagi na problemy szkodliwej zmianowości kształcenia i fatalnego odżywiania dzieci przez firmy cateringowe, które dowożą zimne posiłki i na dodatek jeszcze jest to "(...) żywność z oznakami zepsucia i po upływie terminu przydatności do spożycia (s.15). W województwie lubuskim w 2017 r. miały miejsce nieprawidłowości w stanie higienicznosanitarnym aż 19,3% szkół publicznych!

Fatalnie jest z kultura fizyczną naszych dzieci. W ponad 12 proc. szkół nie ma sali gimnastycznej. Nadal istnieją szkoły, w których nie ma przystosowanego miejsca do przebierania się przed WF-em. Ministerstwo przyzwala zatem na genderowe rozbieralnie. Uczniowie ćwiczą na korytarzach szkolnych. Po co autorzy tego metaraportu przytaczają dane z 2010 czy z 2013 r., skoro nie pokusili się o sprawdzenie, czy one jednak nie uległy do dnia dzisiejszego zmianie? Wartość informacyjna przytaczanych danych jest nic nie warta.

Dowiadujemy się, że w niemal połowie szkół (48,3%), w których doszło łącznie do 211 wypadków, nie było kadr w pełni przygotowanych do udzielenia pomocy przedlekarskiej - a apteczki pierwszej pomocy nie były właściwie wyposażone lub rozmieszczone. Aż w 28 szkołach w części apteczek ujawniono środki przeterminowane, w tym w 11 szkołach o pięć lat i więcej - skrajnie prawie o 17 lat (s. 22). I to wszystko w okresie nadzorowanym przez kuratorów z nominacji PiS.

Redaktorów tego metaraportu musiało bardzo zaboleć to, że " w 78.3% skontrolowanych szkół objętych kontrolą część zajęć dydaktycznych odbywała się w pomieszczeniach, w których na jednego ucznia przypadają powierzchnia mniejsza niż 2m2, w tym — w przypadku 40.4% — nie przekraczała ona 1,5 m2 (skrajnie nawet 1,1 m2).(s. 23-24), bowiem tę informację NIK powtórzyli dwukrotnie.

Fatalnie wygląda stan sanitariatów szkolnych ze względu na niesprawne urządzenia, brak papieru toaletowego, ręczników papierowych czy urządzeń do suszenia rąk itp.). Do tego dochodzi problem "(...) niedostosowania wymiarów mebli do wzrostu uczniów pozostaje jednym z bardziej istotnych uchybień wykazywanych przez kontrole sanitarne." (s. 25).

Rozumiem, że skoro redaktorzy piszą w czasie teraźniejszym przywołując różne raporty, także sprzed nawet 8 lat, to oznacza, że nadal ten problem istnieje. Gdyby było inaczej, to pisaliby w czasie przeszłym, żeby pokazać, jak fatalnie zarządzano szkolnictwem publicznym w czasach ministrzyc-zderzaków (określenie D. Tuska). Strach pomyśleć, w jakim stanie są gimbusy czy szkolne autobusy, skoro z danych kontrolnych z 2016 r. wynikają poważne zaniedbania skutkujące nawet pozbawieniem dowodów rejestracyjnych.

Fatalnie jest w procesie kształcenia i wychowania tej kadencji, skoro nadal rodzice i uczniowie podnoszą problem niesprawiedliwości oceniania, a państwo Elbanowscy odkrywają prawidłowość: "Mimo egzaminów zewnętrznych ocena klasyfikacyjna nadal odgrywa istotną rolę jeśli chodzi o rekrutację do gimnazjów oraz liceów" (s. 33).
Ich zdaniem "edukacyjna wartość dodana (EWD) to cecha szkoły" (s. 33). Przywołują też sąd probabilistyczny lewackich autorów, że "Elitarne szkoły mogą mieć tendencję do wywierania nacisku na rodziców dzieci z rejonu (które zobligowane są przyjąć) ze słabszymi wynikami, aby te ich dzieci tam nie aplikowały" (pisownia oryginalna - BŚ - s. 40).

Dużo uwagi poświęcono różnym dysfunkcjom w trakcie rekrutacji do przedszkoli i niedomaganiom infrastrukturalnym szkół z punktu widzenia potrzeb dzieci niepełnosprawnych. Nauczyciele pracujący z nimi mają trudności komunikacyjne i brakuje im koniecznych umiejętności. Powód jest dla nich oczywisty: "U podstaw takiego stanu rzeczy stoją ułomności systemu kształcenia nauczycieli. Studia pedagogiczne w ograniczonym stopniu poruszają zagadnienia pedagogiki specjalnej. Brakuje zajęć praktycznych z uczniami niepełnosprawnymi." (s. 53).

Elbanowskich muszę pochwalić za to, że wyrażają niezadowolenie z powodu braku demokracji w szkołach. Jak piszą:

"Wyniki badań wykazały, że rady szkoły nie wpływają znacząco na demokratyzację szkolnego środowiska. Mimo to pozytywem jest już samo uczestnictwo wspólne uczniów, rodziców i nauczycieli w organie demokratycznych zasad i współpracy. Wybory do rad szkół często pozorują tylko zasady demokracji. Powołanie rady szkoły rzadko jest inicjatywą oddolną, aktorów nie mających władzy (np. rodziców). Udział rodziców, uczniów i nauczycieli w demokratycznych sposobach podejmowania decyzji, skażony jest jeszcze „mentalnością homo sovieticus”- demokracja bez wartości, czyli skupienie się tylko „na samej procedurze jako gwarancie demokracji". (s. 58)

Są też niezadowoleni z pseudosamorządności uczniowskiej. "Polska szkoła opiera się na modelu hierarchicznym, z bardzo silną władzą dyrekcji. W takim ułożeniu nie jest możliwe budowania sprawstwa i wzmacnianie obywatelskości. W takiej rzeczywistości pasywni są nie tylko uczniowie, ale i inni aktorzy szkolnej rzeczywistości: np.
nauczyciele, czy rodzice.
" (s. 62)

Autorzy tego quasi raportu poświęcają też uwagę nauczycielom, ale ani słowem nie wspominają o ich nędzy płacowej. Raport nie ma żadnego zakończenia. Urywa się jak taśma filmowa w zepsutym projektorze. Nie wiemy, czy, a jeśli, to kto recenzował ten pełen chaotycznych, pozbawionych jakiejkolwiek logiki doboru źródeł, raport z cudzych raportów? Ktoś musiał, bo takie są zasady w rozliczaniu środków publicznych, które są wydatkowane na tego typu cele.

Moim zdaniem, są to zmarnowane pieniądze, stracony czas dla czytających i bezmiar ignorancji. Tak to jest, kiedy o realizacji tego typu zadań decydują pozamerytoryczne względy.

24 stycznia 2019

Medal Za Zasługi Dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki dla Profesor Marii Jakowickiej


W dniu wczorajszym miała miejsce uroczysta okoliczność wręczenia pani Profesor Marii Jakowickiej (ur. 25.08. 1929 r. w Rąbczynie) - w czasie posiedzenia Rady Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego - "Medalu Za Zasługi Dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki" Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. W imieniu władz KNP PAN aktu tego dokonała w obecności Prorektora UZ i Dziekana Wydziału - pani dr hab. Ewa Bochno prof. UZ.

Wyróżniona Profesor należy do grona znakomitych nestorów polskiej pedagogiki wczesnoszkolnej.

W roku 1945 rozpoczęła naukę w Liceum Pedagogicznym w Wągrowcu, a po jego ukończeniu w roku 1948 podjęła pracę nauczycielską w Szkole Podstawowej w Pszczewie koło Międzyrzecza, a następnie w Liceum Pedagogicznym w Gorzowie Wielkopolskim. W roku 1952 podjęła studia na kierunku pedagogika z językiem polskim na Uniwersytecie Warszawskim, uzyskując stopień magistra pedagogiki w roku 1958. W tamtym okresie studia pedagogiczne były dwukierunkowe. Można było je łączyć np. z historią, filologią czy psychologią.


Stopień naukowy doktora nauk humanistycznych otrzymała na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w roku 1968 za dysertację pt. Wpływ praktyk pedagogicznych na kształtowanie się osobowości nauczycieli. W dwa lata później podjęła pracę w Wyższym Studium Nauczycielskim w Słupsku na stanowisku starszego wykładowcy, a w roku 1971 przeniosła się do pracy w WSN, a następnie w WSP w Zielonej Górze. Z tą uczelnią była związana do 2016 r.

W roku 1972 powołana została na stanowisko docenta WSP w Zielonej Górze. W roku 1978 habilitowała się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na podstawie całokształtu dorobku naukowego oraz monografii naukowej pt. "Uwarunkowania funkcjonowania szkół środowiskowych w średnim mieście . Tytuł naukowy profesora otrzymała w roku 1985 a stanowisko profesora zwyczajnego w 1991.

W latach 1990-1999 Profesor Maria Jakowicka kształciła dodatkowo kadry nauczycielskie oraz naukowe w różnych uczelniach, m.in. w:

1) Uniwersytecie Szczecińskim w Szczecinie w latach 1988-1993,

2) Uniwersytecie Technicznym w Cottbus w latach 1991-1992,

3) Uniwersytecie Brandenburskim - w Instytucie Pedagogiki w Cottbus w latach 1991-1992,

4) Wyższej Szkole Pedagogicznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie od roku 1994, gdzie pracuje do chwili obecnej.

W swoim bogatym dorobku naukowym posiada 238 publikacji - z tego: 32 zagraniczne oraz 206 krajowych. Jej dokonania naukowe obejmują takie zakresy badań pedagogicznych jak: pedeutologia, w tym głównie problematyka kształtowania się osobowości nauczyciela w procesie kształcenia zawodowego; pedagogika społeczna, w ramach, której skupiała się na średnim mieście jako środowisku wychowawczym i pedagogika wczesnoszkolna z uwzględnieniem polityki oświatowej i pedagogiki szkolnej.

Wśród najważniejszych rozpraw warto nadmienić:


• Uwarunkowania funkcjonowania szkół środowiskowych w średnim mieście, Zielona Góra 1978;


• Wzbogacanie doświadczeń uczniów klas początkowych w kontaktach ze środowiskiem, WSiP, Warszawa 1983;

• Współdziałanie szkół ze środowiskiem średniego miasta. Raport z badań, Zielona Góra 1985, s. 101. Warunki funkcjonowania szkoły w środowisku wiejskim. Raport z badań, Zielona Góra 1985, s. 68. (współautorstwo) Funkcje szkoły środowiskowej w systemie wychowania równoległego. Edukacja równoległa w polskim systemie oświaty, red. E. Trempała, T. I., Bydgoszcz 1985;

• Warunki wychowawcze środowiska miejskiego, [w:] Pedagogika i Psychologia, red. M. Jakowicka, Zielona Góra 1986;

• Twórcza aktywność uczniów klas początkowych, red. M. Jakowicka, J. Kujawiński, Zielona Góra 1989;

• Pedagogiczne aspekty paktów praw człowieka i konwencji praw dziecka. Red.: M. Jakowiecka, K. Stech. Zielona Góra 2000;

• Reforma edukacji w procesie jej wprowadzania. red.: M. Jakowicka, Wyd. WSP TWP Warszawa 2003.

• Edukacja ogólnotechniczna na przełomie XX i XXI wieku. red.: M. Jakowicka, K.Uździcki. Impuls Kraków 2003.

Pani Prof. Maria Jakowicka recenzowała osiągnięcia naukowe w 7 przewodach habilitacyjnych oraz 41 dysertacji doktorskich z pedagogiki, które powstawały nie tylko na Uniwersytecie Zielonogórskim, ale także na Uniwersytecie Gdańskim, Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytecie Łódzkim, w WSP w Bydgoszczy, w Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie i na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Prof. Maria Jakowicka była powoływana przez Centralną Komisję Do Spraw Stopni i Tytułów w roli superrecenzentki osiągnięć naukowych kandydatów do tytułu naukowego profesora (8) czy przy zatwierdzaniu uchwał rad wydziałów o nadanie stopnia doktora habilitowanego (9). Wypromowała 6 doktorów nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika.

W toku pracy akademickiej pełniła w macierzystej uczelni szereg funkcji: od kierownika Zakładu Dydaktyki (WSP w Zielonej Górze w latach 1971-1999), przez bycie dziekanem Wydziału Pedagogicznego WSP w Zielonej Górze (1973-1978; 1984-1987), dyrektorem Instytutu Pedagogiki i Psychologii WSP w Zielonej Górze (1978-1999) po funkcję prorektor WSP w Zielonej Górze (1979-1981).

Niezależnie od aktywności organizacyjnej w Alma Mater pełniła szereg funkcji kluczowych dla kształcenia kadr akademickich z pedagogiki w skali kraju, była bowiem członkiem m.in. Rady Naukowej Instytutu Badań Pedagogicznych w Warszawie (1986-1990); Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego (1982-1985), Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej ds. Kadr Naukowych (1987-1990), Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN (1984-1999); Głównej Komisji Kwalifikacyjnej ds. Specjalizacji Zawodowej w Warszawie (1985- 1989), Rady Naukowej Centralnego Ośrodka Metodycznego Studiów Nauczycielskich przy WSP w Krakowie (1982-1999), Krajowej Rady Postępu Pedagogicznego (1976-1987), Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego (1989-1994) i Rady Naukowej Instytutu Kształcenia Nauczycieli w Warszawie (1986-1990). Zasiadała w radach naukowych periodyków: „Zbiorcza Szkoła Gminna” (1974-1982), „Życia Szkoły” (1983-1997); „Ruch Pedagogiczny” (1984-1994) i „Nauczyciel i Wychowanie” (1996-1999).
Tak znacząca uczona nie spotkała się w okresie transformacji ustrojowej z wyróżnieniem, nie otrzymała żadnego odznaczenia czy orderu. Komitet Nauk Pedagogicznych PAN pamiętając o dokonaniach naukowych w polskiej pedagogice postanowił wyróżnić Panią Profesor powyższym Medalem wyrażając zarazem głęboką wdzięczność za tak wspaniałą, kilkudziesięcioletnią służbę w kształceniu nauczycieli, pedagogów i kadr akademickich w Polsce oraz poza granicami naszego kraju. Życzymy Pani Profesor jeszcze wiele lat życia, cieszenia się własnym zdrowiem i doświadczania radości na co dzień, dla których w latach pracy akademickiej nie zawsze starczało czasu.




23 stycznia 2019

Po co warunkowana ocena jakości kształcenia? Studium jednego raportu PKA


Czytam pierwszy z góry raport Polskiej Komisji Akredytacyjnej po ocenie jakości kształcenia na kierunku pedagogika w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie. Powód doboru? W 2018 r. była to jedyna wyższa szkoła, która otrzymała ocenę warunkową. W szkole kształci się na dwóch poziomach - studiów licencjackich i magisterskich.

W protokole powizytacyjnym odnotowano:

"Zgodnie z zaleceniami Zespołu Oceniającego Polskiej Komisji Akredytacyjnej poszerzono moduł specjalnościowy na studiach I jak i II stopnia, zarówno ze względu na wymiar godzin, jak i liczbę przedmiotów oraz treści kształcenia. Na studiach I stopnia program dla specjalności „Resocjalizacja” oraz „Pedagogika pracy” powiększono z 132 godzin do 435 godzin kontaktowych na studiach stacjonarnych i do 300 godzin kontaktowych na studiach niestacjonarnych, a dla specjalności „Pedagogika Przedszkolna i Wczesnoszkolna” odpowiednio do 870 godzin i 615 godzin kontaktowych. Natomiast na studiach II stopnia wymiar modułu specjalnościowego powiększono do 585 (spec. Terapia pedagogiczna) / 660 (spec. Pedagogika Przedszkolna i Wczesnoszkolna) godzin kontaktowych na studiach stacjonarnych i odpowiednio do 390 / 440 godzin kontaktowych na studiach niestacjonarnych (przesłano odpowiednie załączniki nr 2a, 2b, 2c, 2d – dokumentujące w/w zmiany)."

Uczelni wystawia się ocenę warunkową nie na podstawie tego, co czyniła, tylko deklaracji, że będzie czynić. Innymi słowy to tak, jakby złapać złodzieja za rękę, udowodnić mu kradzież, a następnie na podstawie jego deklaracji, że już kraść nie będzie, wypuszcza się go na wolność. W WSM w ocenie ewidentną informację o tym, że oszczędzano na godzinach kontaktowych, czyli nie kształcono w koniecznym wymiarze godzin zajęć. Po akredytacji władze powiększyły ten wymiar... . Taką mamy w kraju kontrolę.

Łaskawie w protokole stwierdza się, że: "Ponadto przyjęto zasadę, iż program studiów niestacjonarnych jest kopią programu studiów stacjonarnych, przy czym wymiar godzin kontaktowych dla przedmiotów specjalnościowych wynosi 70 % wymiaru godzin przedmiotów specjalnościowych realizowanych na studiach stacjonarnych i 50 % dla pozostałych przedmiotów.". Innymi słowy, oferta na studiach niestacjonarnych była kolejną lipą. Ba, z akredytacji wynika, że:

Władze odpowiedzialne za kształcenie na tym kierunku muszą: "Dokonać przeglądu liczebności grup studenckich dobierając liczebność grup w taki sposób, aby były możliwe do osiągnięcia efekty kształcenia zakładane dla zajęć w danej formie. Przeanalizować zapisy harmonogramu r. ak. pod kątem zbyt krótkiej sesji egzaminacyjnej, mogącej powodować zbytnią kumulację egzaminów, a tym samym wpływać na higienę pracy studenta." To znaczy, że ten warunek nie był w tej szkółce spełniony.

Błędów i wypaczeń jest w tej szkole mnóstwo. Niektóre prace dyplomowe nie miały nic wspólnego z pedagogiką. Wykonujący recenzje prac licencjackich wystawiali oceny, które były niezgodne z ich zawartością merytoryczną!!! Niewłaściwie prowadzono rekrutację na kierunek nauczycielski. Studenci nie znali sylabusów, nie wiedzieli, jakie mają uzyskać efekty kształcenia, nie byli informowani o wyniku ewaluacji nauczycieli akademickich itd., itd.

W obsadzie zajęć nie uwzględniano zasady zgodności dorobku naukowego osoby prowadzącej z zakresem merytorycznym przedmiotu w dyscyplinie, z którą ten przedmiot jest związany. Przy obsadzie zajęć dydaktycznych nie uwzględniano także wyników oceny studenckiej (tzn. ankietyzacji), wyników hospitowania zajęć dydaktycznych oraz oceny okresowej.

Na stronie internetowej tej szkoły nie ma informacji o wynikach akredytacji na kierunku pedagogika. Była za to msza święta i odznaczenia dla nauczycieli akademickich oraz wręczono władzom WSM odznaczenie „Pro Masovia” za wybitne zasługi na rzecz Województwa Mazowieckiego. Aktu wręczenia medalu dokonała Zastępca Dyrektora Departamentu Kultury Pani Izabela Stelmańska. Znakomicie. Zapewne są to zasłużone laury, gdyż kształci się tam nie tylko na pedagogice, ale także na innych, być może nawet lepiej prowadzonych kierunkach studiów.

Ocena końcowa kształcenia na kierunku pedagogika - jest warunkowa. Zastanawiam się, po co akredytować kształcenie w szkołach wyższych, skoro władze czy właściciele tych instytucji mogą obiecać nawet gruszki na wierzbie? Za co jest ta ocena? Za to, że będzie dobrze? Nie mam nic przeciwko temu, by szkoły chciały naprawiać swoje braki, błędy, ale ocena powinna dotyczyć tego, co miało miejsce, a nie tego, co zostanie naprawione.

W województwie mazowieckim są znacznie gorsze szkoły wyższe. Czyżby nadal, bo po 16 latach istnienia PKA, miała obowiązywać zasada domniemanej niewinności założycieli i rektorów szkół pozorujących kształcenie, prowadzonych wbrew prawu i obowiązującym standardom? Dlaczego na stronie PKA nie otwierają się pliki z treścią niektórych raportów i uchwał PKA? Kto ma w tym interes?