29 grudnia 2018

List otwarty do prezesa Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wolności polskiej humanistyki


Po przedświątecznym proteście przed Collegium Novum UJ członków Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej przeciwko zapisom ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i projektom rozporządzeń do tej ustawy w sprawie radykalnego obniżenia przez ministra J. Gowina wskaźnika kosztochłoności studiów na kierunkach w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, rozwija się spór o zapowiadany wykaz wydawnictw, w których opublikowane rozprawy naukowe uzyskają najwyższą punktację w ocenie parametrycznej dyscyplin naukowych.

Przypomina to rozwiązanie czasy PRL, kiedy to towarzysze z Komitetu Centralnego PZPR nie dopuszczali do wydawania rozpraw naukowych w oficynach pozapaństwowych i bez cenzury! Zamiast zwiększyć punktację za monografię naukową minister Jarosław Gowin postanowił opublikować wykaz oficyn, które - zgodnie z polityczną linią partii władzy - będą uznane za naukowe.

Za wydane w ustalonym przez MNiSW wydawnictwie książki badacz otrzyma 80 punktów, a jeśli będzie to oficyna zagraniczna - też z wykazu- to zostanie wyceniona nawet na 200 punktów. Nie jest ważna treść dzieła naukowego oraz to, kto je recenzował wydawniczo. Zaczyna się ręczne, polityczne sterowanie, do którego przyłożą się naukowcy-członkowie KEN (Komitetu Ewaluacji Naukowej), bo to oni przygotują stosowny wykaz. Minister jedynie podpisze.

Humaniści alarmują, że min. J. Gowin wprowadza "tylnymi drzwiami" cenzurę. O wstrzymanie planów ogłoszenia listy punktowanych wydawnictw i czasopism naukowych zaapelowało w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ponad 40 naukowców reprezentujących nauki humanistyczne. Autorem listu w sprawie wolności polskiej humanistyki jest historyk prof. Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Historii PAN. Pod listem podpisało się ponad 40 naukowców, głównie historyków.

Na portalu MNiSW "Nauka w Polsce" nie zacytowano całego Listu prof. Andrzeja Nowaka, tylko dokonano jego mówienia. Publikuję zatem pełną jego treść:

List otwarty do prezesa Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wolności polskiej humanistyki

Pomysł przygotowania przez urzędników Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego listy czasopism oraz wydawnictw, w których powinni publikować polscy naukowcy jest praktycznym i symbolicznym zarazem zwieńczeniem reformy nauki, podjętej i zrealizowanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Nie będzie naukowego „zbawienia” poza tą listą, to jest nie będzie punktów dla uczonego, a w ślad za tym dla jego placówki naukowej, jeśli nowa książka czy artykuł nie zostaną opublikowane w miejscu potwierdzonym pieczątka ministerialnego urzędu.

Zdarzało mi się pisać teksty dla takich wydawnictw, jak Kramer Verlag, Brill, Berghahn Books, Palgrave-Macmillan, Wiley-Blackwell czy Harvard University Press. Ale wiem, że rola humanisty-historyka nie ogranicza się do publikowania w tzw. prestiżowych wydawnictwach zagranicznych tekstów przeznaczonych dla garstki kolegów-specjalistów. To jest także rola społeczna, związana ze środowiskiem kulturowym, z jego duchowym dziedzictwem, z językiem, z jego specyfiką, która nie zawsze da się wyrazić w przekładzie na aktualny żargon naukowej biurokracji i punkty przyznawane przez kontrolerów Naukowego Postępu.

Reforma premiera Jarosława Gowina, którą poparła rządząca formacja Prawa i Sprawiedliwości, zmierza do zmarginalizowania tej drugiej, społecznej roli humanistyki, do zniechęcenia zwłaszcza młodszych uczonych do popularyzacji wiedzy o historii, o literaturze, o kulturze, o myśli. W szczególności ucierpi ta myśl, która będzie wyrażała się po polsku i która nie podporządkowuje się regułom globalnej politycznej poprawności, jaka obowiązuje w systemie grantów, punktacji i rankingów aktualnie ustalanych w skrajnie dziś zideologizowanym „akademickim” dyskursie nauk społecznych i humanistycznych.

Każda książka, każdy artykuł muszą być oceniane indywidualnie, a nie przez nie zdolne wyczerpać bogactwa potrzeb ludzkiego intelektu tabele i punkty przydzielane z góry wydawnictwom i językom. Oszuści naukowi potrafią, przez dostosowanie się do aktualnej mody ideologicznej i jej żargonu, publikować w najbardziej „prestiżowych” wydawnictwach i czasopismach. Napisać piękną polszczyzną intelektualnie odkrywcze, nie wtórne wobec „nowych trendów” zdanie – tego oszust nie potrafi.

Ale tego właśnie reforma nauki dokonana przez rząd Prawa i Sprawiedliwości nie wspiera. Wspiera wtórność, konformizm i dostosowanie do urzędniczych tabel. Tak to wygląd z punktu widzenia humanisty. W każdym razie z mojego, indywidualnego punktu widzenia. Kto ten punkt widzenia podziela – bardzo proszę, aby dołączył się do tego apelu: o wstrzymanie zagrażających wolności naukowej myśli i specyficznego powołania humanistyki planów ogłoszenia listy „słusznych” wydawnictw i czasopism.

To apel skierowany pod adresem Pana, Panie Prezesie. Bo Pan przyjął na siebie odpowiedzialność nie tylko za miejsce Polski w politycznym krajobrazie Europy i świata tych lat, ale także za praktyczną, codziennie udzielaną odpowiedź na pytanie: czy państwo polskie ma służyć wolności polskiej myśli, czy też powinno ją reglamentować.

Z poważaniem prof. dr hab. Andrzej Nowak, historyk (UJ, IH PAN), Kraków, 21 XII 2018

Apel wspierają profesorowie doktorzy habilitowani (w kolejności zgłoszonego akcesu):

Jarosław Marek Rymkiewicz, historyk literatury (emerit., IBL)
Jan Prokop, romanista, historyk literatury (PAU, Kraków)
Zofia Zielińska, historyk (emerit., Uniwersytet Warszawski)
Tomasz Schramm, historyk (UAM)
Krzysztof Ożóg, historyk (UJ)
Włodzimierz Suleja (Wrocław, IPN)
Anna Grześkowiak-Krwawicz, historyk idei (IBL)
Władysław Zajewski, historyk (emerit., IH PAN, Gdańsk)
Krzysztof Dybciak, historyk literatury (UKSW)
Wojciech Roszkowski, historyk, ekonomista (ISP PAN)
Andrzej Rachuba, historyk (IH PAN)
Marek Ney-Krwawicz, historyk (IH PAN)
Stanisław Wiech, historyk (Uniwersytet Jana Kochanowskiego, Kielce)
Stanisław Rosik, historyk (Uniwersytet Wrocławski)
Wojciech Polak, historyk (UMK, Toruń)
Jan Jacek Bruski, historyk (UJ)
Maciej Urbanowski, polonista, historyk literatury (UJ)
Wojciech Kunicki, germanista (Uniwersytet Wrocławski)
Tomasz Gąsowski, historyk (Akademia Ignatianum, Kraków)
Piotr Franaszek, historyk (UJ)
Mariusz Wołos, historyk (Uniwersytet Pedagogiczny, Kraków)
Krzysztof Kawalec, historyk (Uniwersytet Wrocławski)
Marek Kornat, historyk (IH PAN, UKSW)
Krzysztof Koehler, historyk literatury (UKSW)
Roman Jurkowski, historyk (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Olsztyn)
Norbert Kasparek, historyk (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Olsztyn)
Eugeniusz Niebelski, historyk (KUL)
Bogusław Dopart, polonista, historyk literatury (UJ)
Jan Kęsik, historyk (Uniwersytet Wrocławski)
Elżbieta Kaszuba, historyk (Uniwersytet Wrocławski)
Jacek Piotrowski, historyk i politolog (Uniwersytet Wrocławski)
Piotr Stec, prawnik (Uniwersytet Opolski)
Marek Białokur, historyk (Uniwersytet Opolski)
Grzegorz Kucharczyk, historyk (IH PAN, Poznań)
Jan Draus, historyk (Uniwersytet Rzeszowski)
Dorota Heck, polonistka, historyk literatury (Uniwersytet Wrocławski)
Jacek Bartyzel, historyk I politolog (UMK, Toruń)


Do tego Listu już ustosunkował się minister J. Gowin i jego zastępca, który właśnie wczoraj został posłem po śmierci J. Szczypińskiej z PiS.

"Piotr Mueller w rozmowie z PAP powiedział, że lista wydawnictw – powstająca we współpracy z Biblioteką Narodową – nie będzie całkowicie zamknięta. „Każda instytucja będzie mogła raz na cztery lata (do 30 września ostatniego roku ewaluacji) zgłosić 5 monografii w danej dyscyplinie spoza listy wydawnictw. One będą ocenione przez ekspertów. Jeśli ta monografia będzie wysoko oceniona, to będzie zakwalifikowana tak, jakby była na liście wydawnictw”.

Czemu lub komu ma zatem służyć ma lista wydawnictw? Minister J. Gowin wyjaśnia to kryteriami de facto pozanaukowymi, bo potocznymi:

"Środowiska humanistyczne słusznie od lat domagały się tego, żeby w ewaluacji dorobku naukowego więcej punktów, większa wagę przypisywać monografiom. I tak będzie. Ale to nie mogą być byle jakie monografie. Przypomnę, że rekordzista za poprzednie cztery lata wykazał w swoim dorobku 53 monografie. To jaka mogła być tego wartość. (...) Co więcej. Jest bardzo dużo monografii publikowanych bez żadnego warsztatu naukowego. Wyłoniliśmy w związku z tym kilkaset wydawnictw, polskich i międzynarodowych, które przeprowadzają solidna weryfikację recenzencką. Każde wydawnictwo może się znaleźć na tej liście, pod warunkiem, że nie będzie drukowało książek tylko dlatego, że przychodzi autor z pieniędzmi i mówi – wydrukujcie mi to".

Zdaniem ministra recenzujący osiągnięcia naukowe kandydatów nie są w stanie ocenić, czy publikacje, w tym książki spełniają naukowe kryteria, czy też nie. Zwraca na to uwagę także prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN:

"Prof. Kucharczyk: „Mamy do czynienia z niebezpieczną sytuacją – nie poziom merytoryczny książki będzie decydował o naukowości, tylko miejsce, gdzie będzie wydana. Jest to zupełna aberracja. Jak rozmawiam z naukowcami z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, to oni łapią się za głowę, jak słyszą, że ma być jakiś ministerialny spis wydawnictw, bo w swoich krajach o czymś takim nie słyszeli”.

Wystarczy zajrzeć na stronę Centralnej Komisji Do Spraw stopni i Tytułów, by zapoznać się z treścią recenzji, wśród których wiele odsłania nędzę naukową, niski poziom ubiegających się o stopnie naukowe kandydatów. Nie są im potrzebne do tego wykazy wydawców.

Ba, minister Gowin tworzy w projektowanym rozwiązaniu precedensowe rozstrzygnięcia, powiadając:

"Natomiast pan prof. Nowak nie dostrzegł też tego, że nawet jeżeli książka zostanie opublikowana w wydawnictwie spoza tej listy kilkuset wydawnictw, czyli bardzo szerokiej listy to autor będzie mógł tę książkę zgłosić do oceny eksperckiej. Komisja ewaluacji nauki powoła czołowych polskich albo zagranicznych naukowców i oni ocenią, czy wartość tej książki jest na tyle duża, żeby można ją było zaliczyć do dorobku".

Jaki ma zatem związek z nauką ustalanie przez władzę - a więc przez administrację, a nie naukowców - co jest naukowe, co tym nie jest? Może w ogóle zrezygnować z recenzowania rozpraw naukowych do awansów indywidualnych? Wystarczy do systemu POL-on wpisać wykaz wydawców, a ten automatycznie przeliczy na punkty od 0 do 200 i równie automatycznie określi, czy ktoś może być doktorem habilitowanym lub profesorem, albo nie. Ministerstwo zaoszczędzi na honorariach z tytułu recenzji. Będzie kasa na inne cele polityczne.



28 grudnia 2018

Nauczyciel dyplomowany-wspierający dzieci niepełnosprawne w konflikcie z psycholog szkolną



Uczennica z autyzmem została pobita przez zatrudnioną w zespole szkół specjalnych psycholog szkolną, a zarazem wicedyrektorkę poradni psychologiczno-pedagogicznej w jednym z miast wojewódzkich. Incydent ten miał miejsce, kiedy nie było tego dnia w szkole jej wychowawczyni-nauczycielki wspomagającej. Matka dziecka napisała notatkę na końcowej stronie dzienniczka, że jej córka została pobita przez psycholog (tu padło imię i nazwisko). Udała się z córką do lekarza na obdukcję. Stwierdzono rany około 25 cm oraz odciski trzech paznokci obok siebie na plecach, ramionach, pod pośladkami i pod okiem.

Kiedy wychowawczyni dziewczynki dowiedziała się o tym wydarzeniu, udała się następnego dnia do dyrektora szkoły ze zdjęciami pobitej dziewczynki. Przed godz. 8.00 zadzwoniła jeszcze do MEN szukając porady, jak postąpić właściwie przy tylu ranach. Usłyszała, że pomimo nieobecności w czasie zaistniałego wydarzenia, ma obowiązek - jako wychowawca i nauczyciel - sporządzić protokół.

Dyrektor nakazał jej jednak milczenie ... .

Zdaniem wychowawczyni, dziewczynka była uczennicą sprawiającą trudności w szkole, ale w ciągu ostatniego roku pracy z nią pojawiły się bardzo dobre efekty. Nigdy się nie okaleczała. Po tym wydarzeniu zaś pojawiło się okaleczanie, występowały u dziecka bardzo silne i długotrwałe krzyki oraz uderzanie głową o przedmioty, a nawet atakowanie innych - z wyjątkiem wychowawczyni. U niej często zasypiała na rękach, mocno wtulona.

Po około dwóch tygodniach od zajścia matka dziecka zadzwoniła do wychowawczyni, że została wezwana do szkoły na rozmowę z dyrekcją i panią psycholog, ale miało nie być w czasie tego spotkania tej nauczycielki. Nic dziwnego, że wychowawczyni poszła do dyrektora, by się o tym przekonać. Ten rzeczywiście zabronił jej uczestniczenia w spotkaniu i nakazał prowadzenie lekcji w drugiej części budynku szkolnego. Dyrektor tak obawiał się obecności w czasie rozmowy z matką wychowawczyni tego dziecka, że kazał nawet woźnemu siedzieć na krześle, by nikogo nie dopuścił do gabinetu.

W pokoju nauczycielskim wybuchło zainteresowanie całą sprawą. Spotkanie dyrektora z matką dziewczynki i psycholog trwało ponad trzy godziny. Matka wyszła z niego bardzo niezadowolona i kiedy zobaczyła wychowawczynię, wykrzyczała jej, że usłyszała same kłamstwa. Po niej wyszła z gabinetu pani psycholog. Szła przy ścianie, po czym zemdlała... .

Wychowawczyni zadzwoniła do Biura Rzecznika Praw Dziecka w warszawie, gdzie rozmawiała z pracownikiem sugerującym wysłanie do Rzecznika opisu całego wydarzenia. Po kilku dniach zadzwoniła do Biura RPD , gdzie tym razem dowiedziała się, że powinna o sprawie zawiadomić prokuraturę, a do Rzecznika przesłać w piśmie numer sprawy. Tak też zrobiła. I zaczęło się... Dyrektor m.in. nie wyraził tej nauczycielce zgody na udział w III Światowym Kongresie Praw Dziecka w Warszawie oraz w konferencji w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Zaczęło się polowanie na ...

W kilka miesięcy później wychowawczyni dowiedziała się, że został skierowany przez p. dyrektora szkoły akt oskarżenia do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli przy Wojewodzie o "umyślne zaszkodzenie pani psycholog celem skierowania na nią odpowiedzialności karnej". Padł też zarzut o przekazanie dokumentacji przebiegu nauczania dziewczynki oraz wyników obdukcji wraz ze zdjęciami Rzecznikowi Praw Dziecka, kuratorowi oświaty oraz prokuratorowi bez wiedzy i zgody dyrektora szkoły. Trzeci zarzut dotyczył pomówienia innego nauczyciela, czyli pani psycholog w obecności uczniów i innych pracowników szkoły, co jest zdaniem dyrekcji nieetycznym zachowaniem obwinionej.

Komisja Dyscyplinarna odrzuciła dwa pierwsze zarzuty, natomiast uznała wychowawczynię winną nieetycznego pomawiania psycholog o rzekome pobicie uczennicy. W związku z tym wymierzono wobec niej karę zwolnienia z pracy. Co ciekawe, orzeczenie nie zostało sporządzone na piśmie, a tym samym nie zostało podpisane przez skład orzekający, zaś Komisja Dyscyplinarna nie przytoczyła ustnych najważniejszych motywów wydanego przez siebie rozstrzygnięcia.

Postępowanie wyjaśniające nie było prowadzone na okoliczność ustalenia faktu nieetycznego zachowania w obecności uczniów. Okoliczność ta nie była w ogóle badana, bowiem skupiono się tylko na ustaleniu rzekomo nieetycznego zachowania obwinionej w obecności innych nauczycieli pracujących w szkole, opierając zarzut tylko na zeznaniach psycholog. Żaden bowiem z nauczycieli faktu nieetycznych zachowań tej wychowawczyni nie potwierdził.

A jeszcze rok temu dyrektor wystawił nauczycielce dyplomowanej ocenę wyróżniającą z pracy. W trakcie trwającego w mediach plebiscytu na najlepszego nauczyciela roku to właśnie ona została rekomendowana przez rodziców uczniów jako znakomita pedagog. Ponoć ktoś z kuratorium oświaty zadzwonił do gazety prowadzącej ów plebiscyt w momencie, kiedy ta nauczycielka uzyskała najwyższy wynik, by natychmiast usunąć jej kandydaturę.

Nauczycielka złożyła rzecz jasna apelację od orzeczenia Komisji Dyscyplinarnej do Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Ministrze Edukacji Narodowej. Ciekawe, czy górą będą fakty, czy może interes nadzoru pedagogicznego? Jakże trudno jest nauczycielom stanąć w obronie krzywdzonego dziecka w instytucji, która odpowiada za jego bezpieczeństwo, zdrowie i rozwój. Nie podaję żadnych danych, gdyż sprawa jest mocno skomplikowana, pełna trudnych do opisania faktów i emocjonalnych klimatów, które im towarzyszyły.

Z tego kazusu wielu specjalistów może wyciągnąć ważne wnioski edukacyjne.

24 grudnia 2018

Najlepsze życzenia bożonarodzeniowe i noworoczne

Od kilku lat doświadczam tego, jak bardzo zmieniają się w instytucjach zwyczaje i obyczaje w okresie przedświątecznym. Jeszcze, wydawałoby się, tak niedawno organizowane były w placówkach oświatowych i akademickich wspólne wigilie Wigilii. Pracownicy i nauczyciele, czasami także z rodzicami swoich podopiecznych, zasiadali przy wspólnie urządzonym stole, z przygotowanymi przez siebie wigilijnymi potrawami i rozmawiali o tym, co minione, jak i to, co ich czeka, składali sobie życzenia dzieląc się opłatkiem, a nawet zdarzało się, że obdarzali się jakimś drobnym upominkiem.

Bywało i tak, że dyrektor placówki wysupłał jakieś środki na prezenty dla swoich pracowników. Ten obyczaj wyparły trochę działy socjalne, które zapraszają pracowników posiadających dzieci w wieku powyżej trzeciego roku życia do odebrania dla nich paczek świątecznych, bonu na zakupy w hipermarkecie czy biletow do kina.

Przestrzeń miejsc pracy staje się coraz bardziej świecka i obca. To nie kryzys finansowy, ale kryzys wartości i wzajemnych stosunków staje się znakiem czasów pozorowanej sympatii, szczerości czy życzliwości. Laicyzacja kultury staje się coraz bardziej widoczna w okresie świąt Bożego Narodzenia. Coraz mniej jest wśród nas sacrum, a coraz więcej profanum.

Nauczyciele już się z tym oswoili. Nawet ci najbardziej wrażliwi i refleksyjni, kiedy prowadzą własny blog, potwierdzają swoimi wpisami, jak z każdym rokiem, coraz słabiej wpisuje się w ten okres kultywowanie świątecznej tradycji w edukacyjnej społeczności. Piszę – społeczności, bo przecież rzadko są to wspólnoty. Szkoły, uczelnie stają się zakładami pracy lub korporacjami (w przypadku szkolnictwa wyższego), a ich pracownicy zakładnikami norm pracy. Więcej ich dzieli, choć to nie jest tak widoczne, niż łączy, bo więzi są zbyt zobowiązujące, orientujące ich na wspólnotę wartości i celów.

Dni poprzedzające Święta Bożego Narodzenia są czasem składania sobie życzeń. Niektórzy wykorzystują je ku temu, by zatrzeć ślady swojej odpowiedzialności za minione czyny, odsunąć od siebie prawdę intencji czy uciec w pozorowanie troski, za którą są już jedynie wypalone przez siebie konstrukcje. Co miał bowiem uczynić z życzeniami uczeń, którego jeszcze tak niedawno haniebnie dotknął jego nauczyciel czy molestował wuefista czy ksiądz? Czy ma uwierzyć w przedświąteczną przemianę, czy może doświadczyć po raz kolejny pozoru komunikacji, cynicznego nadużywania autorytetu roli/instytucji, w której nie ma już znaczenia, co było wcześniej danym słowem, zasadą, wartością, a co stało się ich zaprzeczeniem?

Dziś jest wigilia Bożego Narodzenia. Dzieci czekają na pierwszą gwiazdę, bo to oznacza, że wkrótce zasiądą do wspólnego stołu, by po złożonych życzeniach i obfitej kolacji nadszedł wreszcie moment obdarowania prezentami, które albo leżą już w pięknych opakowaniach pod choinką, albo zostaną wniesione przez przebranego w strój - rzekomo św. Mikołaja. Czy każdy był grzeczny? Bolesław Leśmian pisał w jednym ze swoich wierszy:

Świeci gwiazda na niebie,
srebrna i staroświecka,
Świeci wigilijnie, każdy
ja zna od dziecka.
Chwyć w garść jej promienie,
trzymaj je z całej siły.
I teraz w tym rzecz cała,
by się życzenia spełniły.


Niech narodziny Chrystusa stają się dla nas źródłem siły, nadając formę naszemu życiu, uwznioślając je, odrywając nas od własnego ja i otwierając na coś większego od nas: na Boga, wspólnotę i miłość. Szczególna symbolika gwiazdy betlejemskiej, żłóbka, rorat i Pasterki, wieczerza wigilijna w uświęconej przestrzeni rodzinnego domu - wszystko to niewątpliwie służy nawiązaniu kontaktu z Tym, Który Jest i odbudowaniu więzi międzyludzkich.
Jesteśmy już w okresie głębokiej refleksji o sprawach ważnych dla każdego z nas, w okresie wyhamowywania biegu wydarzeń, by można było zastanowić się nad tym, co minione, rozważyć potencjalność, jaką przyniesie jutro i umocnić naszą miłości do tych, których kochamy najbardziej, mając ich zawsze blisko siebie. Warto pochylić się nad każdym, dokonanym przez nas czynem, nad dobrem i słabościami, by z dokonanego odkrycia i zadumy wyłonić to, co może nam przynieść pokój i radość, prawdę i miłość.

Składam Państwu najserdeczniejsze życzenia, by wspólne kolędowanie, łamanie się opłatkiem, modlitwa i życzenia były znakiem życia w miłości oraz nadziei na przyszłość, byśmy mogli wkroczyć w rok 2019 z nowymi siłami, wiarą i ufnością w pokonywanie trudności oraz zdobywanie kolejnych doświadczeń. Niech Nowonarodzony daje nam nieustającą Nadzieję na miłość a doświadczenie potkania z Wcielonym Słowem niesie pokój opromieniający nas każdego dnia.

Życzę dużo zdrowia, sił, radości i spełnienia w Nowym Roku, byśmy mogli tak wspólnie, jak i w swoich rodzinach cieszyć się swoją obecnością.
Do zobaczenia po Świętach!