24 października 2018

"Mądrość i wsparcie" - Jubileusz 10-lecia Wydziału Nauk Pedagogicznych UKSW w Warszawie


W dniu wczorajszym miał miejsce mały jubileusz akademickiej wspólnoty osób wielkich serc i mądrości. Na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyła się z tej okazji okolicznościowa konferencja naukowa, w trakcie której profesorowie i wykładowcy kilku pokoleń, w tym obecne władze Uczelni i Wydziału Nauk Pedagogicznych, ich poprzednicy, uczeni Wydziału Nauk Humanistycznych inicjujący w 2002 r. powołanie Instytutu Pedagogiki im. św. Jana Bosko - dokonali podsumowania tak ważnej dekady w rozwoju naukowym własnego środowiska.

Akademicy mieli za sobą uprzednie doświadczenia z czasów Salezjańskiego Instytutu Wychowania Chrześcijańskiego. Jego kadry zakorzenione w Światowej Federacji Uniwersytetów Salezjańskich zostały wsparte naukowcami z ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (dzisiaj - Akademii) oraz pracownikami Sekcji "Bobolanum" Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Warszawskiej. Dyskusja nad utworzeniem uczelni przygotowującej kadry wychowawców chrześcijańskich do pracy z dziećmi i młodzieżą rozpoczęła się w salezjańskiej inspektorii warszawskiej w drugiej połowie lat 80.-tych XX wieku, ale spełniła w 2008 r. kiedy to wieńcząca kadencję dziekan Wydziału Humanistycznego UKSW prof. dr hab. Jadwiga Kuczyńska-Kwapisz doprowadziła do wyłonienia się z tej struktury nowego Wydziału - Nauk Pedagogicznych.


Od tego momentu rozpoczął się dynamiczny rozwój tej jednostki, jej akademickich kadr oraz poszerzona została oferta kształcenia w zakresie pedagogiki o dodatkowy kierunek studiów - pedagogika specjalna. Była też inicjatywa uruchomienia studiów na kierunku pedagogika katechetyczna, ale nie spotkała się z zainteresowaniem wśród młodzieży. Środowisko pedagogiczne otrzymało do zagospodarowania i rewitalizacji własny budynek (nr 15) na ul. Wóycickiego 1/3, który dzięki także unijnym środkom inwestycyjnym został znakomicie przystosowany do prowadzenia zajęć dydaktycznych, organizowania w nim konferencji naukowych oraz prowadzenia przez naukowców konsultacji.

Konferencję otwierał obecny Dziekan - ks. dr hab. Jan Niewęgłowski prof. UKSW, który przygotował wraz z współpracownikami: dr Ewą Kulawską i dr. hab. Witoldem Starnawskim prof. UKSW na tę okoliczność także specjalną publikację pt. "Mądrość i wsparcie. 10 lat Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie". W "Słowie wstępnym" JM Rektor ks. prof. dr hab. Stanisław Dziekoński napisał:


"Istnienie każdej wspólnoty – a taką tworzy Wydział Nauk Pedagogicznych UKSW – uwarunkowane jest jej pamięcią. Dla Wspólnoty Wydziału Nauk Pedagogicznych pamięć o jej tradycji i dorobku z pewnością pozwoli na przeprowadzenie bilansu dokonań, na refleksję i określenie kierunków dalszego działania. Temu służyć będzie także wydanie Księgi Jubileuszowej. Wprawdzie 10 lat to nie jest szczególnie długi okres w dziejach instytucji, jednak trzeba pamiętać, że i Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, w skład którego wchodzi WNP, ma historię niewiele dłuższą.

Wydział Nauk Pedagogicznych stanowi zatem istotną część tradycji naszego młodego, ale posiadającego już cenny dorobek, Uniwersytetu. Wśród wydziałów Uniwersytetu WNP jest tym, który w swej działalności badawczej i dydaktycznej szczególnie zwraca się ku człowiekowi, – obejmując swoim zainteresowaniem całe jego życie – od dzieciństwa i adolescencji aż po okres starości. Realizuje w ten sposób istotny fragment misji całego Uniwersytetu. Osobiście jestem dumny z faktu, że wchodzę w skład grona pracowników tego właśnie Wydziału i mogę wspólnie z nimi realizować podejmowaną tam działalność
.

Po części oficjalnej miały miejsce wspomnienia, osobiste relacje byłych dziekanów, emerytowanych profesorów i pracowników pomocniczych, bowiem historia tego Wydziału jest także osobistą historią każdego jej studenta, nauczyciela i pracownika administracji.

Warto sięgnąć do wspomnianej publikacji, bowiem znajdziemy w niej przekład znakomitego tekstu prof. Dietricha Bennera, dr h.c. pt. "Wychowanie i kształcenie. W sprawie konceptualizacji nauczania wychowującego". Ten wybitny uczony prowadził w latach 2008-2013 wykłady z pedagogiki ogólnej także w tej Uczelni. Jest też niezwykle interesujący tekst profesora z Uniwersytetu Katolickiego del Sacro Cuore w Mediolanie - Giuseppe Mari'ego poświęcony zagadnieniu "Wiara, poznanie i nauka: przeciwstawienie czy integracja?".

W części II jubileuszowej monografii znajdują się biogramy pracowników poszczególnych katedr z wykazem ich osiągnięć naukowych i badawczych. Ujmujący jest zapis wspomnień emerytowanych już, a przecież długoletnich pracowników administracji Wydziału oraz absolwentów studiów pedagogicznych, którzy są świadkami dobra i mądrości, profesjonalizmu i rzetelności, pasji, umiłowania własnej pracy oraz fascynacji studiami. Piszą o swojej obecności na Wydziale jako przygodzie ich życia oraz o niepowtarzalnej atmosferze studiowania. Tu nie tyle nauczyli się, ile utwierdzili w tym, "jak być dobrymi ludźmi, jak należy szanować każdego bliźniego".
Czyż przekazane na piśmie krótkie wspomnienia nie są lepsze od wyskalowanej ewaluacji zajęć w tabelach? Wolałbym szczerą opinię, jak ta, którą podzielił się jeden z absolwentów pedagogiki - Tomasz Justyniarski?

Moje studia to jedne z najpiękniejszych lat w moim życiu . Dużo radości, beztroski, dużo przyjaciół i dużo wkuwania przed egzaminami, co znakomicie ćwiczy umysł... Wspaniali ludzie i dużo, dużo dowcipów. Wspominam wspaniale mury mojej uczelni, jej atmosferę i wykładowców. Najbardziej oryginalnym wykładowcą był Rubens Figurski., od genetyki, który potrafił z dzwonkiem latać po stołach... Otowicz, Theiss, Kulisz i siostra Maria – do dziś wspominamy te osoby w gronie znajomych. Choć nie tylko ich,... wspominamy całe ciało pedagogiczne" i co niektórych wyróżniających się odszczpieńców... Dziękuję Ci bardzo, moja "Uczelnio," za to, kim teraz jestem. Dziękuję za formację i lekcję życia.

23 października 2018

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN debatował o dokonaniach Rzecznika Praw Dziecka oraz powołał nowe zespoły eksperckie






Wczoraj odbyło się ostatnie w bieżącym roku posiedzenie Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, w czasie którego zostały podjęte niezwykle ważne kwestie dla każdego pedagoga, nauczyciela, wychowawcy, opiekuna, terapeuty czy pracownika służb resocjalizacyjnych, a dotyczące PRAW DZIECKA w polskim systemie prawnym, oświatowym i kulturowym. Pan Marek Michalak - urzędujący po dziesięcioletniej misji (dwie kadencje) minister-Rzecznik Praw Dziecka przyjął zaproszenie KNP PAN na to posiedzenie, w trakcie którego przybliżył jego członkom osiągnięcia w kluczowych obszarach kierowanego przezeń urzędu centralnego w latach 2008-2018.

Liczby są odzwierciedleniem zdarzeń, faktów, procesów, z których nie zdawaliśmy sobie sprawy, bowiem pracownicy i siły społecznego wsparcia Rzecznika Praw Dziecka nastawione są na rozwiązywanie najbardziej palących problemów dzieci w naszym państwie, które stały się z różnych powodów, w odmiennych środowiskach ich codziennego życia ofiarami różnego rodzaju sporów, konfliktów, dramatów rodzinnych czy instytucjonalnych patologii.


Spójrzmy jednak na liczby ilustrujące tylko formalnie zakres dokonań czy działań Rzecznika Praw Dziecka:

331 381 podjętych spraw
1 148 Wystąpień Generalnych
2 104 przystąpienia do spraw sądowo-administracyjnych
487 500 spotkań z dziećmi
1 842 patronatów honorowych.

Za danymi kryją się tysiące godzin spędzonych w środkach lokomocji, by dotrzeć do dzieci oczekujących pomocy. To tysiące godzin spędzonych nad aktami spraw sądowych, w wyniku których rozstrzygały się losy dzieci nie zawsze mogących liczyć na miłość, szacunek, sen w bezpiecznym miejscu, naukę czy wyżywienie. Za tymi liczbami kryją się długie rozmowy, negocjacje, poszukiwania ekspertów czy uzgodnienia z władzami kolejnych rządów rozwiązań koniecznych dla dobrostanu dzieci będących przecież ofiarami zdarzeń losowych czy intencjonalnej przemocy.

Mogliśmy usłyszeć o tym, jak ważny jest Rzecznik Praw Dziecka w państwie, w którym dorośli nie liczyli się w swoich decyzjach i działaniach z dobrem dziecka, jego godnością, prawem do szacunku, krzywdząc je czy czyniąc przedmiotem własnych interesów.


Marek Michalak mówił o tym, jakiego rodzaju wysiłki, działania, zabiegi były konieczne, by móc minimalizować straty psychiczne, fizyczne i kulturowe w życiu najmłodszych mieszkańców Polski. W okresie minionych dziesięciu lat służby dzieciom doprowadził do zmian w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym, w wyniku których dzieci rozwodzących się rodziców mają zagwarantowane prawo do obojga rodziców. Ograniczona została adopcja sierot, którymi - niestety - także w minionych czasach handlowano.

Zdemistyfikowany został przez Rzecznika upowszechniany w mediach mit o rzekomym odbieraniu dzieci ich rodzicom z powodu ubóstwa. Każdy przypadek został zanalizowany także częściowo przez Najwyższą Izbę Kontroli potwierdzając, że decyzje sądów były powodowane zupełnie innymi uwarunkowaniami. Niezwykle istotne były działania Biura RPD dotyczące sytuacji dzieci poza granicami kraju - np. w wyniku uprowadzeń przez jednego z rodziców czy doświadczania przez nie przemocy.


Na chwilę pojawiła się na naszym posiedzeniu Kandydatka do tego urzędu - dr hab. Ewa Jarosz, która systematycznie prowadzi badania dotyczące przyczyn, zakresu i następstw stosowania przemocy wobec dzieci. Skierowała przy tej okazji podziękowania dla członków KNP PAN popierających jej gotowość do objęcia urzędu RPD w pierwszym podejściu Sejmu RP do wyborów nowego Rzecznika. Ogromnie żałujemy, że polscy parlamentarzyści nie kierowali się kryterium merytorycznym, ale politycznym interesem partii władzy.

Zapewne kampanie społeczne, medialne RPD, jak i upowszechniane wyniki badań śląskiej pedagog na ten temat skutkują tym, że w ciągu tych kadencji poziom przyzwolenia społeczeństwa na bicie dzieci zmalał z 78 proc. do 48 proc.

Kluczowe są też działania RPD na rzecz ochrony dzieci przed naruszaniem ich wizerunku i godności w przestrzeni medialnej. W tym zakresie działania te powinny być kontynuowane, toteż Komitet Nauk Pedagogicznych PAN podjął wczoraj uchwałę o powołaniu na specjalistę-członka KNP PAN prof. APS dr. hab. Macieja Tanasia, by do końca tej kadencji dokonać w gronie specjalistów oceny niepokojących zjawisk w powyższym zakresie oraz wskazać na rozwiązania naukowe z pedagogiki medialnej czy zainicjować nowe kierunki badań pedagogicznych. Zachęcamy badaczy zajmujących się pedagogiką mediów, by w Zespole Pedagogiki Medialnej przy KNP PAN podjęli te wyzwania.

Rzecznik Praw Dziecka - Marek Michalak przypomniał także najważniejsze raporty z badania opinii podmiotów szkolnych: uczniów, rodziców i nauczycieli dotyczące najbardziej niepokojących następstw pospiesznie, bezrefleksyjnie i z wykluczeniem wiedzy naukowej pedagogiki wprowadzonej reformy szkolnej, w wyniku której już sygnalizowane są zjawiska samobójstw, depresji czy innych obciążeń psychofizycznych wśród uczniów-ofiar deformy. Niestety, są nimi tegoroczni ósmoklasiści oraz trzecioklasiści wygaszanych gimnazjów.


Nie ulega wątpliwości że dwie kadencje Marka Michalaka jako świetnie wykształconego i empatycznego pedagoga, także rodzica, a nie tylko urzędującego ministra zaowocowały wyjątkowymi dokonaniami w skali międzynarodowej, że wspomnę tu Rok Janusza Korczaka czy Rok Ireny Sendlerowej, III Światowy Kongres Praw Dziecka oraz VIII Międzynarodowa Konferencja Korczakowska w Warszawie. Świat podziwia polską myśl pedagogiczną, pedagogię Janusza Korczaka oraz efektywne i niespotykane w innych państwach sposoby angażowania się Dziecięcego Ombudsmana w monitorowanie, ochronę i egzekwowanie od władz wykonawczych działań na rzecz praw dzieci do ich praw.

Polska Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka - jak podkreślała to w dyskusji prof. Barbara Smolińska-Theiss - jest "perełką w skali światowej", z której możemy być dumni. Pedagodzy mają zatem za zadanie nie tylko upowszechnianie praw dziecka, w czym pomocne będą wydane przez RPD publikacje na ten temat (każdy zainteresowany może sobie je bezpłatnie ściągnąć z portalu RPD), ale także wzmocnić badaniami naukowymi wiedzę na temat realnego ich przestrzegania.


Musimy być świadomi tego, że są w Polsce dzieci bezdomne (sic!), dzieci nadal głodne, pozbawione miłości i opieki naturalnych rodziców, szykanowane w środowiskach i instytucjach opiekuńczo-wychowawczych czy edukacyjnych itp. Są w kraju dzieci obcokrajowców - rodzin z Ukrainy, Czeczeni, państw dotkniętych wojną czy kataklizmami. Powinny one znaleźć u nas bezpieczne schronienie i wsparcie w rozwoju własnym.

Jak pisał Janusz Korczak - nie wolno dorosłym zostawiać świata takim, jaki jest, jeżeli ten świat staje się toksyczny dla dzieci i młodzieży. Przemoc rodzi przemoc, toteż świat będzie lepszy, jeśli zostanie nasycony tym, o co także walczyła przez wiele lat dr Maria Łopatkowa - miłością, dobrem, szacunkiem i zaufaniem.


Komitet Nauk Pedagogicznych PAN podjął także uchwałę łączącą dotychczasowy Zespół Teorii Wychowania z Zespołem Pedagogiki Ogólnej przy KNP PAN, by kierujący tym połączonym już Zespołem prof. Roman Leppert nadał wzmacniający naukowo charakter. Pozwoli to na pogłębienie myślą współczesnej humanistyki modeli i teorii wychowania, które wymagają reakcji świata nauki na zachodzące w świecie zmiany.

22 października 2018

Syndrom "homo sovieticus" wiecznie żywy


Z okazji Sześćdziesięciolecia Pedagogiki Gdańskiej (1958 – 2018) obradowali w minionym tygodniu uczeni z całego kraju. Pisałem o tym w blogu 15 października. Zorganizowana przez dyrektora Instytutu Pedagogiki prof. Romualda Grzybowskiego Ogólnopolska Konferencja Naukowa pod tytułem: "Z pedagogiką przez systemy i ideologie…" - doskonale wpisała się nie tylko w ważne wydarzenia dla polskiej pedagogiki, ale także trwającą właśnie kampanię wyborczą do samorządów terytorialnych.

Przedstawiono i przedyskutowano w trakcie obrad najnowsze osiągnięcia Uczonych z gdańskiego środowiska oraz odbyła się debata panelowa na temat: Nowy człowiek (homo sovieticus) - (zapomniany) klucz do zrozumienia (zakorzenionego w PRL-u) pedagogicznego podłoża wyborów, decyzji i pogłębiających się podziałów wśród współczesnych Polaków?

Prowadzący debatę prof. Romuald Grzybowski sformułował ważne dla niej pytania:

Można by zapytać, czy i dlaczego warto wrócić do idei homo sovieticus. Odpowiadając na tak sformułowane pytanie chciałbym podkreślić, że mimo upływu prawie trzydziestu lat od upadku PRL-u, my, pedagodzy (a także pedagogika jako nauka), nie zmierzyliśmy się z dziedzictwem pedagogicznym i ideologicznym okresu komunistycznego. To, co zrobiliśmy, mieści się w normie podejścia komunistycznego, polegającego na sztucznym zamykaniu długotrwałych, złożonych procesów kształtowania się świadomości społeczeństw w kategoriach zależnych od formy ustrojowej. Zatem, skoro upadł komunizm upadła (zniknęła) idea człowieka sowieckiego, a wraz z nią przeobraziła się świadomość jednostek i całych społeczeństw. Tymczasem tak chyba nie jest.

Aktualna sytuacja społeczna i polityczna w Polsce, głębokie podziały społeczne, niemożność osiągnięcia porozumienia, zablokowanie dialogu, dominacja emocji negatywnych, lęk przed innymi (obcymi), agresja słowna (i nie tylko) jako forma kształtowania relacji z tymi, którzy myślą inaczej, ucieczka od wolności i ryzyko separacji od wolnego świata – to zjawiska, które wiązać można z dziedzictwem edukacyjnym, przejętym przez nasze pokolenia z okresu PRL-u.

Można je zatem kojarzyć z urabianiem kilku pokoleń Polaków w duchu wartości i norm wpisanych w strukturę urzeczywistnianego przez pedagogikę komunistyczną/socjalistyczną ideału nowego człowieka (homo sovieticus, w realiach polskich – budowniczego socjalizmu). Czy nazwanie i krytyczna analiza celów, wartości i metod realizacji tego ideału wychowawczego może przybliżyć nas do lepszego zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, do tego, co dzieje w Polsce, a także w innych krajach byłego bloku komunistycznego? Czy prawdziwa okaże się teza, że efekty systemowych oddziaływań pedagogicznych ujawniają się w pełni dopiero w kolejnych pokoleniach, a idee pedagogiczne cechuje zdolność do przeżywania w stanie ukrytym (nie w pełni uświadamianym)?


Od początku powstania NSZZ "Solidarność" oraz będącej jej następstwem po 8 latach ustrojowej transformacji kierowałem się w swoich działaniach oświatowych i naukowych wykładnią syndromu homo sovieticus ks. prof. Józefa Tischnera. To on niezwykle trafnie określił stan obciążenia wszystkich dorosłych Polaków mianem UMOCZONYCH, bez względu na to, kim byli w okresie PRL, ile mieli lat, jakiego byli wyznania, w czym (nie-)uczestniczyli oraz jaki wykonywali zawód.

Jak pisał: „Płynęliśmy wszyscy i każdy czuje się zamoczony. Jeden mniej, drugi więcej." (s. 141)

Na pytanie, kim był, jest w pełni, częściowo czy śladowo SOWCZŁOWIEK - ks. prof. J. Tischner stwierdził:

- to zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu, ktoś, kto żywił się towarami, jakie oferował mu ówczesny system totalitarny, a raczej quasi-totalitarny. Dla J. Tischnera trzy wartości były szczególnie charakterystyczne dla powyższego:

1. stająca się iluzją PRACA, a wynikającego z tego marnotrawstwo surowców, energii, ludzi, pozorna zapłata pozornym pieniądzem;

2. udział we władzy – „Kto nie ma majątku, ten chce przynajmniej mieć w ładzę. Bo wtedy tylko, ten, kto ma władzę, czuje, że naprawdę jest. (...). Ideologiczne uprawomocnienie władzy. „Homo sovieticus stracił kręgosłup i czuje się liściem miotanym przez wiatr”. (s. 143-144)

3. poczucie własnej godności – które było naruszane przez podmioty wszelkiej władzy w relacjach z obywatelami. Osoba z tym syndromem nie znała różnicy między swym własnym interesem a dobrem wspólnym. "I dlatego może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć jajecznicę” (s. 145).

Co ważne, z rozważań J. Tischnera wyłania się także pozytywny aspekt sowczłowieka, umoczonego w minionym ustroju obywatela, który wprawdzie był uzależniany, ale mógł w różnym zakresie i stopniu przyczynić się do upadku komunizmu. Miało to miejsce to wówczas, gdy „komunizm przestał zaspokajać jego nadzieje i potrzeby, homo sovieticus wziął udział w buncie”. (s. 141)

Homo sovieticus – to niewątpliwie syndrom ucieczki od wolności, rezygnacji z dźwigania jej ciężaru i brania odpowiedzialności za siebie w relacjach z innymi. Dzisiaj, po prawie 30 latach wolności ustrojowej od sowieckiego demona, Polacy nadal przejawiają w swoich decyzjach, działaniach i postawach ów syndrom, a partie władzy (od lewicy, przez centrum , po prawicę) robią na tym różne interesy.

W przypadku edukacji, szkolnictwa wyższego i nauki wciąż jest to mało widoczne, bo niektórzy lubią, jak zakłada się maski i sprawia, że ich własna aktywność staje się iluzoryczna, nie są zaspokajane ich potrzeby wbrew posiadanym kwalifikacjom i osiągnięciom oraz naruszana jest ich godność. Rozejrzyjcie się dokoła i zobaczcie, ile jeszcze jest osób wśród decydentów, którym można przypisać miano reprodukujących syndrom "homo sovieticus"?

Debata w Gdańsku była wprowadzeniem do dalszych sporów na temat tego, co nam, pedagogom w obecnej sytuacji czynić wypada oraz na co powinniśmy zwracać uwagę, by nie tkwić w samoodtwarzającym się "błocie".