15 października 2017

Profesjonalna autonomia nauczycieli jest możliwa


W dniu wczirajszym było święto edukacji. Sobota. Dzień wolny od pracy, a pamiętam jak w l.90.XX w. właśnie w soboty pracowaliśmy w szkole organizując dodatkowe zajęcia, wycieczki, itp. Wówczas nauczycielom płacono za każdą dodatkowo poprowadzoną godzinę zajęć z uczniami. Dzień Edukacji Narodowej nauczyciele obchodzili zatem w piątek, i to na domiar złego czy dobrego - trzynastego!

Ministerstwo przerzuca się z ZNP danymi statystycznymi na temat tego, czy i ilu nauczycieli straciło w wyniku "reformy" pracę tak, jakby rzeczywiście wszelkie zmiany w oświacie miały służyć nauczycielom, a nie uczącym się. Werbalno-statystyczny ping-pong ośmiesza obie strony sporu. Unika bowiem najważniejsza kwestia, a mianowicie nie tylko to, jak dalece ta "reforma" jest szkodliwa dla dzieci i młodzieży oraz dla nauczycielskiego środowiska.

Nie można oddzielać jednego środowiska od drugiego, gdyż są to - pisząc metaforycznie - "naczynia połączone". Im gorzej mają nauczyciele, tym większych strat doświadczają uczniowie, i odwrotnie, im bardziej szkodliwe są dla uczniów warunki kształcenia, tym bardziej obciążani są ich niepowodzeniami ich nauczyciele. Ciekaw jestem, ile jeszcze lat trzeba będzie czekać na to, aż nauczyciele odzyskają wreszcie profesjonalną autonomię?! Jak długo będą przedmiotem manipulacji ze strony centralistycznej i partyjnej władzy, która cofa stan poslkiej edukacji o wiele, wiele lat?

Podstawową rolę w pozyskaniu przez nauczycieli autonomii w ramach ich życiowej sfery działania profesjonalnego, której towarzyszyć będzie zarazem obowiązek służby na rzecz dobra wspólnego całego społeczeństwa, może spełnić w tej sytuacji jedynie prawno-publiczna organizacja społeczno-zawodowa w postaci samorządu zawodowego nauczycieli.

O ile bowiem związki zawodowe służą artykulacji roszczeń nauczycieli wobec administracji oświatowej, władzy państwowej czy społeczeństwa w ogóle, zaś stowarzyszenia oświatowe sprzyjają realizacji wąsko pojmowanych interesów społecznych o charakterze pedagogicznym (np. wdrażanie określonego modelu kształcenia czy wychowania w alternatywnych placówkach oświatowych), o tyle zrzeszenie się nauczycieli w strukturze profesjonalnej byłoby zasadniczym krokiem w kierunku budowania autonomicznych podstaw godności tego zawodu.

Prawo do autonomii i prawo do samorządu zawodowego jest wciąż niedokończonym w naszym państwie zadaniem transformacyjnym ze społeczeństwa totalitarnego w kierunku społeczeństwa obywatelskiego. Najwyższy czas, by społeczność nauczycieli wykonywała właściwe sobie zadania przy pomocy własnych sił i organów, nie stanowiąc już dłużej „przedłużonego ramienia” zmieniającej się (często niekompetentnej i aroganckiej) władzy partyjnej i oligarchów związkowych.

To władze państwowe wkraczają w dziedziny funkcjonowania zawodowego nauczycieli, żeby nie mieli oni żadnego wpływu na bieg spraw dydaktyczno-wychowawczych. Polityka etatystycznego sprawowania władzy oświatowej doprowadziła do zniewolenia stanu nauczycielskiego i toksycznego zaprzeczenia wartościom etycznym jego dążeń i sensu pracy.

Zgodnie z jeszcze obowiązująca Konstytucją III RP - władze państwowe mają pełnić swoją służbę wobec narodu zgodnie z zasadą pomocniczości, co w przypadku oświaty oznacza jedynie zabezpieczenie przez MEN nauczycielom, uczniom i ich rodzicom sfery życiowej swobody, aby efektywnie mogli oni spełniać swoje profesjonalne, uczniowskie i rodzicielskie powinności.

Tym samym powinny ulec likwidacji formalne bariery hamujące możliwość zrzeszania się nauczycieli i występowania ze swoimi sprawami wobec władz oświatowych, państwowych czy całego społeczeństwa. Nie może być tak, że co zmienia się formacja polityczna w strukturach MEN, to następuje zaprzeczanie, cofanie, niszczenie dotychczasowych osiągnięć, a wtóruje temu zmieniająca się formacja związkowców. Jak u władzy jest lewica - to góruje i manipuluje środowiskiem szkolnym ZNP, jak prawica - to "Solidarność".


Negatywne doświadczenia lat 1993-2017 potwierdzają, że nie można liczyć na jakikolwiek przełom w zakresie zagwarantowania nauczycielom samorządności i autonomii zawodowej zarówno w obszarze podejmowania przez nich autorskich innowacji, odpowiedzialnego a samodzielnego planowania, organizowania, kontrolowania i oceniania ich szeroko rozumianej działalności pedagogicznej czy nieskrępowanego uczestnictwa we współzarządzaniu szkołami.

Władza woli widzieć w nauczycielach istoty posłuszne, uległe, nie sprzeciwiające się jej dyktatom. Jeżeli nie jest zainteresowana odstąpieniem od tak rozumianego władztwa pedagogicznego to dlatego, że musiałaby dopuścić wszystkie podmioty partycypujące w edukacji do rzeczywistego współuczestniczenia we władzy (nauczycieli, rodziców i uczniów), a co za tym idzie - stworzyłaby sobie dodatkowy czynnik oddolnej kontroli własnej działalności. Lepiej zaś i wygodniej jest edukować bez żadnej kontroli, niż osiągać co najmniej takie same wyniki w środowisku patrzącym na ręce władzy.


Ostatnie sondaże na temat poczucia wolności obywateli rodzą wyjątkowy niepokój. Janusz Korczak miał rację pisząc w swoim apelu do nauczycieli: "Nie możecie dać dzieciom wolności, dopóki sami jesteście zniewoleni". Jak długo jeszcze?

14 października 2017

Nauczyciel - spotkany, postulowany, zapamiętany


Profesor Władysława Szulakiewicz, która jest historykiem wychowania na Wydziale Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, wydała ostatnio piękną miniaturę naukową poświęconą edukacji nauczycieli lwowskich drugiej połowy XIX wieku i pierwszych dwudziestu lat XX wieku.

Każda subdyscyplina nauk pedagogicznych powinna troszczyć się o swoją historię, bowiem na jej fundamentach kolejne generacje mogą prowadzić badania nie wyważając dawno już otwartych drzwi. Pedeutologia jako nauka o zawodzie i roli społecznej nauczyciela jest jedną z takich subdyscyplin w pedagogice, która rozwija się niezwykle dynamicznie, także w ujęciu historycznym. Kolejna monografia toruńskiej profesor jest naukowo uzasadnionym bogactwem myśli, w wyniku której kilkadziesiąt lat temu kształtowane było środowisko nauczycielskie.

To prawda, że historyczne badania w pedeutologii są zarazem (...)utrwaleniem pamięci o osobach zasłużonych w dziele tworzenia edukacji pedagogicznej na ziemiach polskich (...) oraz rekonstrukcją mistrzów ich epoki. Autorka - jak pisze w przedmowie, pozostaje w swoich analizach (...) w kręgu tych nauczycieli, którzy torowali drogę edukacji pedagogicznej na poziomie seminariów nauczycielskich i na poziomie akademickim. (s. 10-11) Warto zapoznać się z myślą ówczesnych humanistów, skoro po tylu latach lekceważenia przez władze III RP znaczenia jak najlepszego kształcenia nauczycieli przedszkoli i szkół oraz pedagogów, pojawia się kolejna próba politycznej interwencji i reformy w tym zakresie. Oby była wartością dodaną do przemian, których nie doświadczamy w tym środowisku od wielu lat.

Wspomniana przeze mnie miniatura - nie ze względu na małą objętość, ale format, zresztą pięknego wydania książki przez Wydawnictwo Naukowe UMK - została poświęcona przywołaniu refleksji teoretycznej dwóch pedeutologów minionej doby, a mianowicie Antoniny Machczyńskiej, nauczycielki seminariów nauczycielskich, których tak łatwo i szybko pozbyliśmy się w pierwszych latach transformacji ustrojowej, a teraz z resentymentem myśli się o potrzebie przywrócenia - przynajmniej pewnych - rozwiązań edukacyjnych tych placówek oraz Bolesławowi Ferdynandowi Mańkowskiemu, nauczycielowi akademickiemu a zarazem redaktorowi czasopisma "Muzeum".

Pedeutologia jest zatem także nauką, która przedmiotem badań czyni także nauczycieli nauczycieli, tak w ujęciu historycznym, jak i empirycznym, w tym ostatnio coraz częściej etno-, socjo- i psychopedagogicznym. Przypomnienie dokonań nauczycieli wywierających wpływ w swojej epoce na samorealizujących się w tej profesji jest o tyle ciekawe poznawczo i ważne społecznie, kulturowo, że podtrzymujemy pamięć o tych, którzy stawiając sobie najwyższe wymagania, kształtowali przyszłe elity naszego państwa. Jak pisała Antonina Muszyńska: "Każda chwila zmarnowana obciąża nasz obrachunek odpowiedzialności, bo się już nigdy nie wraca". (s. 17)

Czytając tę książkę możemy uświadomić sobie, jak wielkim szacunkiem obdarzano nauczycieli w środowisku wiejskim, skoro, przykładowo, odchodzącym już na emeryturę nie pozwalano opuścić miejscowości, lecz przygotowywano dla nich mieszkanie w podziękowaniu za trud pedagogiczny. Jakże silnie upominano się wówczas o to, by kandydat do nauczycielskiej profesji był tak naprawdę wzorem cnót, mistrzem właściwie oceniającym świat i rzeczy.

"Bo jak pisała (A. Machczyńska - dop. BŚ):"Dzieło wychowania jest ofiarą. (...); przystępujmy doń z czystym sercem i rękami; kto nie czuje na czole nauczycielskiego namaszczenia, niech nie będzie samozwańcem, niech się nie wkrada w poświęcone koło nauczycieli [...]. (s. 45-46)

Ciekawe, że to, co przed tylu laty było niedoścignionym wzorcem postaw, zachowań czy organizacji procesu kształcenia i wychowania w klasie szkolnej, dziś staje się tak anachroniczne, że pewnie już żaden nauczyciel nie napisałby o relacji z uczniami w następujący sposób:

"Miłe, zajmujące i godne pamięci są owe młodociane lekcje, w czasie których tak wielka panuje cisza, że słychać latającej muchy brzęczenie, a natężona uczniów uwaga pracuje nad rozwiązaniem zagadnienia, rzuconego przez nauczyciela. Jakaż to chwila, jakiż piękny związek między tymi uczniami i mistrzem! On im przynosi słowo nauki i wskazuje jej trudności, oni pną się wątłym jeszcze pojęciem do przełamania zapory i do widzenia równie jasno, jak mistrz ich widzi. On szuka wszelkich sposobów, aby ułatwić im zwycięstwo, podpiera, rozświeca ich myśl młodocianą i dzieli z nimi okrzyk radości, skoro zagadnienie rozwiązanym zostało". (s. 72)

No proszę, czyż nie określilibyśmy językiem współczesnej psychologii społecznej tę nauczycielską rolę jako facylitatora? Nie zdradzę zawartości całej książki, a tym bardziej odkrycia wiedzy o tym, jak być nauczycielem w ujęciu B. Mańkowskiego. Mogę jedynie zapewnić, że gdyby ktokolwiek z czytelników wrzucił na fejsa cytat z jego opisu ówczesnych realiów szkolnych, ale nie wskazałby na źródło i okres powstania ich zapisu, to każdy mógłby nabrać przekonania, że rzecz dotyczy tego, co dzieje się tu i teraz, w polskiej szkole A.D. 2017! Sięgnijcie i przekonajcie się sami.

Z okazji Dnia Edukacji Narodowej życzę wszystkim nauczycielom dużo radości, zrozumienia, wsparcia i wdzięczności ze strony uczniów, ich rodziców i innych rozumiejących oraz doceniających ich wielki trud i poświęcenie.


13 października 2017

Edukacja mechatroniczna w Łodzi na światowym poziomie, tylko woda w szkole leci uczniom na głowę


Łódź ma to szczęście, że od osiemnastu lat działa w Łódzkim Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego pod wodzą dyrektora Janusza Moosa jedyny taki ośrodek w kraju, a nawet w Europie, w którym jeszcze w ostatniej dekadzie XX w. rozpoczęto wzorcową edukację mechatroniczną. Znakomicie połączono ją z doskonaleniem dyrektorów szkół zawodowych oraz nauczycieli zawodów, by uzmysłowić im, że mechatronika to jest nowa filozofia kształcenia na XXI wiek.

Przedwczoraj, kiedy to po raz kolejny spotkała się Rada Społeczno-Doradcza Łódzkiego Centrum, by podjąć kwestie związane z postnowoczesną edukacją i doradztwem edukacyjno-zawodowym, mogliśmy dokonać podsumowania wyjątkowych osiągnięć pedagogów w zakresie mechatronizacji techniki, która już jest faktem. Trzeba jedynie nadać tej edukacji wymiar transdyscyplinarny.

Otwierający posiedzenie dyr. Janusz Moos mówił o tym, jak to wiele lat temu wnioskowano o włączenie nowych przedmiotów oraz specjalności mechatronicznych do szkolnictwa zawodowego, i to się udało. Zainteresowano tym szkoły i dyrektorów w całym kraju. Implementacja do praktyki edukacyjnej modeli edukacji mechatronicznej jest zatem zakorzeniona w różnych formach kształcenia zawodowego. Ośrodek w Łodzi kształci nauczycieli w zakresie umiejętności organizowania procesu uczenia się zgodnie z założeniami edukacji konstruktywistycznej, uczenia się poprzez wykonywanie projektów zadań zawodowych, by ich uczniowie samodzielnie wytwarzali wiedzę i kształtowali swoje umiejętności.


W Łódzkim Centrum znajduje się unikatowo wyposażony Regionalny Ośrodek Edukacji Mechatronicznej. Jak przypomniał nam Marek Szymański - łódzki konsultant edukacji zawodowej - mechatronika jest tą interdyscyplinarną dziedziną wiedzy, która zespala informatykę, elektronikę i technikę, by interdyscyplinarnym w wymiarze kształcić przyszłych specjalistów, techniczną inteligencję dla ponowoczesnego świata.

Kształcenie mechatroniczne dotyka wszystkich obszarów edukacji zawodowej, przenikając do różnych gałęzi przemysłu także np. spożywczego czy świata mody. Wyniki badań obserwatorium rynku pracy pozwalają na zdiagnozowanie, jakie kompetencje są ważne dla rynku pracy. Wyniki badań "Pracowni monitorowania rynku pracy" sprawiają, że pojawiają się nowe dziedziny mechatroniki. Edukacja mechatroniczną mają zatem pierwszoplanowe znaczenie dla rynku pracy, który wymusza myślenie mechatroniczne, mobilność zawodową oraz ustawiczne doskonalenie umiejętności zawodowych.


W podejściu konstruktywistycznym nauczyciel nikogo nie naucza, tylko organizuje proces uczenia się jego podopiecznych, by sami potrafili się uczyć. Kluczowe jest w tym procesie także wzajemne uczenie się. Najzdolniejsi uczniowie prowadzą zajęcia z informatyki wspomagając w tym procesie nauczycieli. W czasie tej edukacji rozwijają także swoje kompetencje społeczne, pracy w grupie, komunikowania się oraz prezentowania wyników pracy w grupie. Rozwiązując różnego rodzaju problemy techniczne uczą się w zespołach przywództwa. Proces edukacji ma więc indukcyjny tok dochodzenia do uogólnień i najwyższych sprawności.

Eksperci ŁCDNiKP muszą też odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego chcemy uczyć? Jak i w co wyposażać pracownie? Mechatronika jest bowiem synergiczną kombinacją mechaniki precyzyjnej, elektronicznego i systemowego myślenia, kiedy trzeba projektować produkty i procesy produkcyjne. Uczący się poprzez wykonywanie zadań zawodowych np. monter mechatronik zaczyna się od zadań, a nie od wiedzy, teorii, modeli.



Postęp technologiczny na świecie jest niezwykle szybki. Także uczniowie wnoszą do szkoły nową wiedzę, spoza podręczników i wiedzy naukowej. Ważna jest zatem umiejętność samodzielnego uczenia się i pracy w zespole. Marek Szymański referował, jaką rolę odgrywają w tej edukacji stacje dydaktyczne w obrębie tej placówki. Pracę z uczącymi się zaczyna się od określonych zadań zawodowych i umiejętności, by dobierając konfigurację urządzeń np. do modułowej linii produkcyjnej FMS 500 doskonalić także programowanie i obsługę obrabiarek numerycznych.

W ŁCDNiKP jest też "Pracownia robotyki", gdzie oprócz kształcenia praktycznego mają miejsce jeszcze egzaminy zawodowe. Liczba urządzeń i stacji jest coraz większa.

Interesujące było wystąpienie dr. inż. Witolda Morawskiego – dyrektora "Festo Didactic", który wyjaśniał, jak na świecie przechodzono w ostatnich stuleciach od rewolucji 1.0 (maszyna parowa), poprzez rewolucję 2.0 - wielkoseryjna produkcja samochodów Forda, po rewolucję 3.0, jaka miała miejsce pod k. lat 70.XX w. a przyczyniła się do robotyzacji, aż do rewolucji 4.0 (Mechatronika industry 4.0).

Jak wynika z badań komparatystycznych, do tej pory poziom zaawansowania liczby robotów na 10 tys. zatrudnionych osób w Polsce sprawia, że jesteśmy na piątym miejscu ... ale na końcu listy rankingowej. W Polsce są zaledwie 22 roboty na 10 tys. mieszkańców, tymczasem będące przed nami Czechy posiadają czterokrotnie wyższy wskaźnik w powyższym zakresie. Na pierwszym miejscu są Niemcy.

Tymczasem polski rząd zapowiada wprowadzenie rewolucji przemysłowo-technologicznej 4.0 - czwartej generacji. Chyba porywamy się z motyką na Słońce, ale dobrze, że chociaż ŁCDNiKP nieustannie modernizując kształcenie staje się wzorem dla całej Polski. To właśnie w Łodzi symuluje się z uczniami budowę fabryki w sposób modułowy, co pozwala na zdobywanie wiedzy od podstaw aż do bardzo wysokiego poziomu wiedzy i umiejętności. Wszystko jest organizowane przez nauczyciela jako tutora. W hali starej, a nieczynnej już fabryki zainstalowano stanowiska do pracy 40 uczniów, gdzie przez 6 tygodni składali oni roboty oraz sami wyprodukowali konieczne dla nich części.

The internet of Things ans Services jest połączeniem ludzi i rzeczy ze sobą, porozumiewania się ze sobą wszystkich urządzeń funkcyjnych.

Prezes firmy Mechatronik Artur Grochowski relacjonował, w jaki sposób można w ramach kształcenia praktycznego tworzyć dla uczniów i z nimi najnowocześniejsze linie produkcyjne, w ramach których składa się i rozkłada roboty dowolnie na różne części. Mechatronik dzisiaj jest już niezwykle złożoną specjalnością. To jest nie tylko świat otaczających mechatronikę wiedzy i umiejętności, ale także swoisty stan umysłu. Technik automatyk, technik elektronik, technik mechanik, informatyk itd. musi mieć inaczej ukształtowany umysł, by był otwarty na wiele dziedzin wiedzy.


Dzisiaj uczniowie zdobywają wiedzę i umiejętności w zakresie programowania robotów przemysłowych dzięki realizowanemu w Łodzi projektowi - Fabryka Robotów. Młodzi ludzie konstruują robota SUMO metodą druku 3D, skrawaniem lub laserem, a przy tym każdy moduł ma wbudowane wifi, toteż można nim sterować z telefonu czy smartfonu. Widać zatem, jak bardzo konieczna jest integracja przemysłu z edukacją.

Dzięki temu można zakupić nowy sprzęt do pracowni w Łódzkim Centrum Doskonalenia i Kształcenia Praktycznego np. nowe drukarki 3D, skanery. To tu powstaje laboratorium akwatroniki, hydrauliki siłowej, nowa pracownia CNC, pracownia pomiarów narzędziowych, laboratorium montażu powierzchniowego, elektrycznego i elektronicznego oraz laboratorium tektotroniki.

W czasie posiedzenia Rady rozmawialiśmy o konieczności wprowadzania młodzieży w nowe technologie zanim ona wybierze swoją szkołę ponadpodstawową, by już niejako od przedszkola interesowała się mechatroniką. Trzeba dzieci zachęcać do rozumienia obsługi prostych urządzeń mechatronicznych, bo to jest nie tylko teraźniejszość, ale dynamicznie rozwijająca się przyszłość najlepiej rozwiniętych gospodarek świata. Mechatronizuje się nawet przemysł mody.

W chmurze jest mnóstwo programów pozwalających na uczenie się przez młodzież współpracy przy rozwiązywaniu zadań technicznych, tworzenia zespołów realizujących projekty, szybką komunikację na różnych poziomach. Można te procesy monitorować, analizować, jak są realizowane przez uczniów projekty bez konieczności realizowania ich w samej szkole.


Aktor, reżyser i animator kultury związany z Łodzią, a zarazem członek naszej Rady przy ŁCDNiKP - Marcel Szytenchelm słusznie upomniał się w toku dyskusji i prezentacji świata nowych technologii o kulturę, sztukę, kształtowanie wśród uczniów emocji, sztuki, posługiwania się słowem. Właśnie kończy projekt nowego teledysku o Władysławie Reymoncie, który pojawi się 5 grudnia br. pod tytułem „Galaktyczny Reymont”. On sam jest przerażony tym, że świat idzie tak daleko. Trzeba jednak zatroszczyć się o kulturę języka, wrażliwości, marzeń i ludzkich emocji. Nie możemy zaprzepaścić humanistycznej perspektywy w kształceniu ogólnym i zawodowym.

Na zakończenie posiedzenia Rady skupiliśmy się jeszcze na kwestii doradztwa edukacyjno-zawodowego w szkolnictwie. Uczniowie i ich rodzice zapytani o to, w ilu zawodach kształci się w łódzkich szkołach, najczęściej wymieniali 8 do 12. Tymczasem łódzkie szkoły kształcą w 48 zawodach! To znaczy, że brakuje informacji, wiedzy o tym, gdzie i czego można się nauczyć z myślą o własnych aspiracjach i uzdolnieniach. Wybory typu szkoły ponadpodstawowej muszą być świadome.

MEN wprowadziło do podstaw programowych 10 godz. zajęć z doradztwa zawodowego od kl. VII i 10 godz. w kl. VIII szkoły podstawowej. Mamy świadomość, że doradztwo zawodowe jest pomostem między rynkiem pracy a edukacją. Niestety, niskie zarobki sprawiają, że do szkolnictwa branżowego (fatalna i nieadekwatna nazwa do istoty kształcenia) nie trafiają młodzi, utalentowani inżynierowie.


W dyskusji musieliśmy powrócić do realiów polskich szkół publicznych. Nawet w jednej z najatrakcyjniejszych w ostatnich latach szkole przemysłu mody w jednym z pomieszczeń stoi wiadro zbierające przeciekającą przez dziurawy dach wodę. Wstyd i żałość bierze, kiedy z jednej strony mierzymy ku amerykanizacji edukacji do postnowoczesnej produkcji, a z drugiej strony kształcimy w warunkach urągających nie tylko kulturze codziennego życia.

(Fot. 1,5 - Anna Gnatkowska z ŁCDNiKP)