01 czerwca 2016

Małe jest piękne, czyli debata o nauczycielach z pasją





(fot. Dziekan-elekt Wydziału Pedagogicznego ChAT w Warszawie dr hab. Renata Nowakowska-Siuta prof. ChAT otwiera konferencję)



W latach 70. XX w. ukazała się książka angielskiego ekonomisty niemieckiego pochodzenia - Ernsta Friedricha Schumachera pt. "Małe jest piękne"', która spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem przez środowiska radykalnych ekologów i alternatywne wobec polityczno-gospodarczego establishmentu, a niosąca z sobą ważne przesłanie, że "człowiek coś znaczy". W tym przypadku chodziło o odpowiedź na pytanie, czy nauczyciele coś znaczą?

Przypomniał mi się ten tytuł w związku konferencją naukową, którą zorganizował Wydział Pedagogiczny Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie we współpracy z WCIES-em, czyli Warszawskim Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń w Warszawie. Przedmiotem obrad były kwestie pedeutologiczne, które zostały ujęte w tytule: Nauczyciel jako przewodnik po współczesnym świecie. Innowacje w procesie kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli. Mała, o wyjątkowej atmosferze Uczelnia publiczna, w której kształci się przyszłych pedagogów, zorganizowała mocą swojej młodej kadry naukowej, pod przewodnictwem prof. ChAT dr hab. Renaty Nowakowskiej-Siuta i dr. Stefana Tomasza Kwiatkowskiego debatę o kluczowych sprawach dla polskiej edukacji, bo dotyczącą nauczycieli.

Przybliżę kilka zagadnień, które wyłonione były w referatach jako ważne tak dla badaczy, jak i kandydatów do nauczycielskiego zawodu:

1) prof. dr hab. Jolanta Szempruch (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach) przedstawiła modele kształcenia nauczycieli, doktryny i nurty ich edukacji, wskazując zarazem na ich związek z realizowanymi celami kształcenia, warunkami powodzenia zawodowego. Przypomniała koncepcje pełnienia tej roli m. in. transformatywnego intelektualisty, refleksyjnego praktyka, emancypacyjnego badacza, krytycznego, postpozytywistycznego praktyka itp. Bliżej odniosła się do modelu Allana Feldmana mądrego nauczyciela (model mądrości deliberatywnej, praktycznej i w praktyce), czy postmodernistycznej koncepcji spojrzenia na nauczyciela jako przewodnika i tłumacza.


Pomimo pojawiających się w naukach społecznych mód kształcenia czy konstruowania nauczycielskiej roli kielecka pedagog wskazała także na krytykę jakości kształcenia nauczycieli w szkolnictwie wyższym, jak m.in.: zbyt podający model przekazywania wiedzy, słabe powiązanie akademickiej edukacji nauczycieli z praktyką szkolną, komercjalizacja szkolnictwa wyższego i orientowanie powyższych procesów na oczekiwania rynku. Unikanie podejścia autorskiego w kształceniu przyszłych nauczycieli sprawia, że sami studenci są mało innowacyjni, bardziej orientując się na pragmatyczne korzyści. Profesor przywołała też stanowisko KRASP w kwestii standardów kształcenia, odbiurokratyzowania procedur awansu zawodowego i na temat potrzeby powoływania szkół ćwiczeń.


(fot. W środku prof. Joanna Madalińska-Michalak pomiędzy kierownictwem WCIES w Warszawie)

2) prof. dr hab. Joanna Madalińska-Michalak (Uniwersytet Warszawski) mówiła na temat: "Nauczyciel z pasją: rozwijanie kompetencji emocjonalnych nauczycieli". Zastanawiała się nad tym, co zrobić, żeby praca w szkole była dla nauczycieli pasją, by im się chciało chcieć. Przywołała własne badania nauczycieli sukcesów (laureatów konkursu Głosu Nauczycielskiego - "Nauczyciel Roku"), którzy w wywiadach dzielili się z nią własnymi refleksjami na temat własnej pasji zawodowej. Przykre, że jednym z kosztów ich pracy w zawodzie jest swoistego rodzaju osamotnienie wobec własnych sukcesów. Środowisko szkolne nie potrafi cieszyć się z sukcesów własnych nauczycieli, gdyż przeważa w nim atmosfera bezinteresownej zawiści, antagonistycznej rywalizacji.

Z jej badań wynikało jednak także to, co jest ważne w osiąganiu mistrzostwa pedagogicznego/nauczycielskiego, a mianowicie: traktowanie pracy jako pasji; praca jest dla nich hobby, możliwość samorealizacji jako źródło osobistej satysfakcji. Nauczycielami sukcesu są osoby trochę heroiczne, poświęcające się, ale zarazem optymistyczne, entuzjastycznie podchodzące do zadań, zarażające innych pozytywnym nastawieniem do życia. Jak stwierdził jeden z jej respondentów: "Nauczycielem się jest, to jest określony stan bycia".


Prof. J. Madalińska-Michalak przywołała w swojej wypowiedzi wspólnie wydaną z dr Renatą Góralską z UŁ publikację na temat kompetencji emocjonalnych nauczycieli, w której piszą o tym, jak nauczyciel powinien dbać o zdrowie psychiczne wykonując pracę ponad miarę, a tym samym - jak uniknąć powolnej śmierci dzięki zawodowej pasji. Zaprzeczają potocznemu przekonaniu, że nauczyciel nie powinien wyrażać w szkole swoich emocji, gdyż rzekomo świadczyłoby to o braku jego profesjonalizmu. Tymczasem pokłady energii emocjonalnej wspierają ich w pracy pedagogicznej. To emocje odgrywają ważną rolę w osiąganiu przez nich sukcesów.

Nie można jednak nadmiernie skupiać się na własnych emocjach, bo wówczas pojawią się problemy z osiąganiem celów dydaktyczno-wychowawczych, a nawet może dojść do wypalenia zawodowego. Dlaczego zatem nie pomyśleć o kształceniu u nauczycieli kompetencji emocjonalnej, by wzmocnić skuteczność ich pracy? Edukacja akademicka powinna wzmocnić zdolności nauczycieli do nawiązywania zdrowych relacji z uczniami, innymi nauczycielami czy rodzicami. Nauczyciele - zdaniem profesor UW - powinni uczyć się redukowania własnego gniewu, urazów, przebaczania innym, by nie dominować nad nimi za wszelką cenę. Nauczyciele potrzebują też wiedzieć, że w ich zawodzie są także możliwości działania i samorealizacji, a nie tylko doświadczać krytyki swojego statusu.

3. Prof. dr hab. Stefan Kwiatkowski (Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej) miał referat nt. "Przywództwo edukacyjne – dyrektor szkoły jako przywódca". Można kogoś mianować przywódcą, ale jak nie ma pewnych cech, to będzie go uwierać gorset tej roli. Profesor barwnie przedstawił różne teorie i modele przywództwa, w tym dwie teorie:

- teorię wybitnej jednostki, a więc takiej, którą cechuje ponadprzeciętna osobowość oraz ma ona duży prestiż nabyty w związku z sukcesami zawodowymi;


- teorię miejsca i czasu, w świetle której przywódcą można stać się sytuacyjnie, jeśli znajdziemy się w odpowiednim miejscu i czasu. Osobowość i prestiż są pożądane, ale nie są do tego niezbędne.

Następnie prof. S. M. Kwiatkowski wyjaśniał, a jakim zakresie pedagogika jako nauka teoretyczno-praktyczna mogłaby przyczyniać się do wyłaniania przywódców edukacyjnych. Można wprawdzie być przywódcą na krótka metę, ale w edukacji chodzi o to, by mieć energię, przewodzić innym w długim okresie czasu dzięki przekonaniu i sile zewnętrznej. Następnie referujący zachęcał do podejmowania badan naukowych, w wyniku których można byłoby rozstrzygnąć, w jakim zakresie i w jakich sytuacjach zawodowych przywództwo nauczyciela-dyrektora szkoły jest potrzebne, niezbędne:
Czy w fazie planowania celów, zasobów, wyników, działań? Czy w fazie kierowania zespołem nauczycielskim, nawiązywania z nim więzi emocjonalnych, motywowania, komunikowania i reprezentowania szkoły? Czy może jest ono potrzebne w fazie organizowania struktur, zespołów, działań i współpracy? Czy też jest konieczne przywództwo w fazie kontroli i oceny – ze względu na przedmiot kontroli, oczekiwania, diagnozę stanu i analizę jej wyników?

Być może w szkole nie jest potrzebny przywódca charyzmatyczny? Gwiazdą jednak jest się krótko. Co zatem zrobić, jak postępować, by będąc dyrektorem szkoły, nauczycielem-liderem nie dać się "spalić na stosie". Jak się okazuje, nauczyciel-przywódca może pociągnąć za sobą tłumy, ale jak przestanie im być potrzebny, to może się wypalić. Przywództwo charyzmatyczne jest potrzebne w sytuacji niewiadomych, ryzyka, sytuacji trudnej.


W końcowej części referatu profesor S.M. Kwiatkowski podzielił się za Z. Freudem konstatacją, że zawód nauczyciela należy do tzw. profesji niemożliwych, gdyż rzetelne jego wykonanie przekracza możliwości pojedynczego człowieka. W tej profesji zadania mają charakter addytywny, zaś oczekiwania społeczne i własne są często wyższe od potencjału jednostki. Nauczycielami powinni być najlepsi z najlepszych, bowiem to od nich zależy miejsce Polski na mapie gospodarki świata. To powinien być zawód otoczony specjalną opieką. Na studia powinni być kierowani najlepsi, ale też nie każdy może i powinien być nauczycielem. Dla pełnej samorealizacji zawodowej konieczne są możliwie najwyższe płace. Dziś powinny być one dwu-trzykrotnie wyższe.


4. Dr hab. Inetta Nowosad prof. UZ (Uniwersytet Zielonogórski) miała referat pt. Chybione innowacje we współpracy nauczycieli z rodzicami?, który ilustrowała przykładami artykułów z prasy codziennej czy popularno-oświatowej a poświęconych relacjom rodzice-nauczyciele. Na podstawie analizy dyskursów prasowych wykazała, że w tej sferze nie ma żadnych innowacji. To jest zaniedbany obszar szkoły. Wprawdzie pojawiają się różnego rodzaju scenariusze, rzekomo nowe rozwiązania, które w istocie sprowadzają się do infantylizowania relacji nauczyciel-rodzice czy też wymuszanie integrowania zespołu rodziców pod pozorem zwiększenia skuteczności wzajemnego wpływania na wychowanie ich dzieci.


Zielonogórska pedagog przytoczyła scenariusze zebrań z rodzicami jako tzw. czasowypełniacze, niczego nie zmieniające w szkole w ich relacjach z uczniami. Zwróciła także uwagę na to, że problematyka przygotowania nauczycieli do współpracy z rodzicami jest marginalna w programach kształcenia w szkołach wyższych, a tam, gdzie jest ona nawet podejmowana, to nie wnosi nic nowego do powyższej rzeczywistości.

Dyrektorzy szkół eksponują w swoich postawach wobec rodziców głównie potrzebę wzmocnienia przez nich sytuacji finansowej szkoły, ale też zdarzają się sytuacje straszenia nauczycieli rodzicami („Uważajcie, bo rodzice mogą wszystko”, „Rodzice są naszymi klientami”, „Grunt, to nie dać się sprowokować” itp.)




5. Dr Dominika Walczak (Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, Instytut Badań Edukacyjnych)– mówiła o uwarunkowaniach prestiżu zawodu nauczyciela na podstawie rekonstrukcji wyników różnych badań krajowych i międzynarodowych. Prestiż może być bowiem postrzegany jako unikalny sposób bycia (M. Weber) czy jako wartość, którą otrzymujemy od innych. Socjolog wykazała, że w skali makropolitycznej prestiż jest tym, co stabilizuje system władzy, koordynuje i hierarchizuje społeczeństwo, generuje władzę i bogactwo. Na poziomie mikro jest on psychologiczną nagrodą. Prestiż może być osobisty, pozycyjny, sytuacyjny lub zinstytucjonalizowany.


6. Konferencję zamykał panel, który moderował dr Stefan T. Kwiatkowski, a wzięli w nim udział: prof. ChAT Renata Nowakowska-Siuta, prof. APS Małgorzata Kupisiewicz oraz mgr Krzysztof Gawroński. Zaproponowano do refleksji i dyskusji następujące zagadnienia:


- Globalne problemy współczesności a dylematy szkolnictwa narodowego;
- Integracja dzieci emigrantów, uchodźców;
- Autonomia szkoły a traktowanie jej jako instytucji usługowej wobec państwa i rynku;
- Problemy wychowawcze nauczycieli;
- Inkluzja a ekskluzja społeczna osób niepełnosprawnych i otwartość szkoły na współpracę z nimi.


- Proletaryzacja zawodu pedagoga specjalnego, który jest profesją wyjątkową, szczególną, wymagającą interdyscyplinarnej wiedzy oraz predyspozycji osobowościowych do pracy z osobami niepełnosprawnymi;
- Potrzeba a możliwości wczesnej opieki i stymulowania rozwoju dziecka niepełnosprawnego; zajmowania się zarazem także jego rodziną oraz odzyskiwanie zdolności do funkcjonowania takiej osoby w społeczeństwie;
- Samoaktualizacja pedagoga specjalnego – możliwie najlepsze wykorzystanie przez osobę własnego potencjału w określonych sytuacjach życiowych;
- Jurydyzacja edukacji, prawne warunki funkcjonowania oświaty.



Zapewne i po tej konferencji ukaże się, zapowiadana przez Organizatorów, publikacja, więc będzie można odnieść się do zawartych w niej teorii, modeli, tez, analiz, projektów i wyników badań. Jedno nie ulegało dla mnie wątpliwości, że po 27 latach transformacji ustrojowej nauczyciele nadal są klasą średnią o najniższych dochodach i ograniczonych strukturalnie możliwościach kreowania własnych innowacji czy prowadzenia eksperymentów pedagogicznych.


Szkolnictwo w III RP nadal zarządzane jest centralistycznie, jak w okresie PRL, z nieefektywną reprodukcją systemu klasowo-lekcyjnego, pozoranctwem, fasadowością rzekomych konsultacji, demokratyzacji, z nadmierną biurokratyzacją pracy, ustawicznymi manipulacjami środowiskiem przez kolejne ekipy MEN. Trudno dziwić się nauczycielce, która na forum społecznościowym dyrektorów szkół pisze: "Co tu planować? Jakie wizje tworzyć? Jakie przemyślenia? Ilu nauczycieli znajdzie pracę a ilu nie? Jaki sens ma tworzenie planów, pisanie projektów, szukanie środków…? Człowiek wypluty jakiś i pusty się zrobił. Jeśli ktoś chciał zniszczyć nasz zapał i motywację, nasze zaangażowanie i twórcze podejście, to mu się udało".

31 maja 2016

Czerwcowe rozpieszczanie przez PO-PSL-owskie MEN


Kończę już przegląd ubiegłorocznych wspomnień z makropolityki oświatowej pod rządami PO i PSL. Powinny być ostrzeżeniem dla kolejnych ministrów edukacji, by - skoro już muszą być etatystyczną władzą - nie kompromitowali ani urzędu RP, ani statusu ministra edukacji oraz by zaczęli liczyć się z tymi, którzy opłacają ich etaty, a więc z obywatelami.

Joanna Kluzik-Rostkowska była gadżetową ministrzycą w odróżnieniu od Krystyny Szumilas zdefiniowanej przez premiera rządu jako ministry-zderzaka. Poziom jednak kierowania resortem tylko dobił rząd PO i PSL, bo arogancka i niekompetentna władza nie zdawała sobie wówczas sprawy, że prowadzi swoimi działaniami i zajmowanymi postawami wobec spraw ludzkich do kryzysu. W PRL krążyły dowcipy na temat różnego rodzaju szczytów, toteż prawie każdy z nich można byłoby przypisać MEN pod kierunkiem J. Kluzik-Rostkowskiej.

* Zaczęło się od apelu ministrzycy edukacji o rozpieszczanie dzieci, który opublikowała na Twitterze: "Drodzy Rodzice i Nauczyciele, dziś rozpieszczamy DZIECI :))) (jeszcze bardziej niż zwykle)". Szybko została skonfrontowana z sytuacją dzieci w szkolnictwie publicznym, bo akurat jej apel zbiegł się z wynikami kontroli NIK w woj. lubuskim, gdzie - jak się okazało - szkoły dzieci nie rozpieszczały. "NIK stwierdziła, że dzieci mają zbyt krótkie, bo tylko pięciominutowe przerwy, a sale są przepełnione. Tak na prawdę żadna z kontrolowanych szkół nie zorganizowała uczniom zajęć z pełnym uwzględnieniem zasad higieny pracy umysłowej."

* Wiceminister Ewa Dudek pojechała na spotkanie ministrów edukacji Unii Europejskiej do Paryża, które zostało zwołane z inicjatywy jej odpowiedniczki z Francji - Najat Vallaud-Belkacem, po zamachach terrorystycznych w Paryżu i Danii na początku 2015 r. W Polsce właściwie nie pisze się, bo i nie docieka, po co nasi ministrowie edukacji biorą udział w takich spotkaniach (poza rzecz jasna walorami turystycznymi i wysokością diety służbowej), skoro systemy szkolne państw UE nie podlegają standaryzacji czy brukselskiej "normalizacji".

MEN nie opublikował stanowiska, które było przedmiotem obrad. Z komunikatu prasowego resortu można było się dowiedzieć, że obecni w Paryżu ministrowie edukacji Unii Europejskiej podpisali deklarację w sprawie wzmocnienia w krajowych systemach oświaty tematyki budowania społeczeństwa obywatelskiego i przestrzegania podstawowych wartości, takich jak wolność, tolerancja i antydyskryminacja. Na stronie MEN Deklaracji nie znaleziono zapewne dlatego, że władze resortu prowadziły od 8 lat politykę centralistyczno-dyrektywną, a zatem kłócącą się z treścią rzekomej deklaracji.

* Co kilka dni pisał (i nadal pisze) o absurdach i stratach edukacji Dariusz Chętkowski, nauczyciel języka polskiego w XXI LO w Łodzi. Jeden z czerwcowych wpisów w jego blogu dobrze oddaje troskę CKE o jakość kształcenia w naszym kraju:

Nie mogę się przyzwyczaić do wypracowań maturalnych z języka polskiego na jedną stronę. Tak krótkie teksty piszą nie tylko słabsi, ale także uczniowie najlepsi. No, może na półtorej, wyjątkowo na dwie. Ale tylko wtedy, gdy stawiają duże litery i robią spore odstępy. Czy dłużej się nie da?(...) Jeden z uczniów oddał pracę tak krótką (równo 250 słów – wymagane minimum), a zostało mu jeszcze jakieś 50 minut, że poprosiłem, aby ją wydłużył. Odpowiedział, iż mu się nie opłaca. Za krótką dostaje się tyle samo punktów, co za długą, a może nawet więcej. W długiej pracy można popełnić dużo błędów. Każde kolejne zdanie to przecież ryzyko. Wypracowanie na jedną stronę to w sam raz tyle, aby całkiem nieźle zdać maturę. (...)

* Dla mnie najlepszym wskaźnikiem lekceważenia przez MEN nauczycieli, utrzymywania ich niskiego statusu ekonomicznego i jeszcze systematycznego ich obrażania był list, jaki opublikował Marcin Mały, ceniony przeze mnie nauczyciel języka angielskiego, a zarazem znakomity bloger. Przytoczę fragment jego rozstania z polską szkołą i POLSKĄ. Wpis był dla mnie poruszający, ale i prawdziwie oddający doznania młodej inteligencji, zaangażowanych, twórczych nauczycieli, którzy już mieli dość tego "PRL-owskiego cyrku" (częściowo, niestety ma on się dobrze):

"Nic nie jest wieczne. Nikt nie jest niezastąpiony. Mamy swoje zobowiązania, kredyty, kłopoty. Ale świat idzie do przodu i nie ma racji bytu dyskusja o tym, czy świat ma się przejmować naszymi problemami i pomagać nam w ich rozwiązywaniu. Po dziewiętnastu latach odejdę z pracy, dostałem wypowiedzenie. Nie ja jeden, bo demografia i rynek rządzą się swoimi prawami bez żadnej litości.

To, co przyjdzie, co po nas nastanie, niekoniecznie będzie gorsze. Staję z boku i patrzę na to, co się dzieje (nie każdy może sobie na to pozwolić, więc nie dziwię się osobom otrzymującym wypowiedzenia, że ponoszą je nerwy), i czuję – prawdę powiedziawszy – spokój. Myślę sobie, że mój lot jest i tak spóźniony. Ostatni uczniowie, którzy puszczaliby za mną papierowe samolociki, skończyli szkołę dwa lata temu. Dziś nikt nie pamięta już ich osiągnięć, nikt nie pamięta, że połowa klasy zdawała rozszerzoną maturę, ani tego, że niektórzy z nich naprawdę zdali ją co najmniej przyzwoicie.

Spotykam ich czasem w tramwaju, na powierzchni Księżyca albo Marsa, chciałoby się powiedzieć, gdy człowiek sobie przypomni, gdzie byli kilka (lub kilkanaście) lat temu. Studiują albo pokończyli studia, pozakładali rodziny, pracują w Stanach, Norwegii, Anglii, Szkocji, Nowej Zelandii. Wożą dzieci do szkoły po Moście Brooklińskim, o którym ja – co najwyżej – mogę pisać wiersze.

Dostałem wypowiedzenie. Jestem szczęśliwy i spokojny. Mój samolot w końcu odleci. Będę miał więcej czasu dla Grzegorzów, Piotrków i Zoś, których zaniedbałem w ostatnich miesiącach
."

* Związek Nauczycielstwa Polskiego słusznie wystąpił do MEN ze sprzeciwem w związku z ograniczaniem wymiaru zatrudnienia nauczycielom przedszkoli, realizujących w ramach podstawy programowej zajęcia związane z przygotowaniem do nauczania języka obcego, ze względu na rzekomy brak kwalifikacji do realizacji tego rodzaju zajęć. Ministra postanowiła bowiem zobowiązać nauczycieli przedszkoli do uzyskania kwalifikacji w zakresie nauczania języka angielskiego, by nie trzeba było zatrudniać do edukacji angielskiego filologów angielskich.

* Prezydium ZNP ogłosiło w dn. 15 czerwca 2015 r. podjęcie ogólnopolskiej akcji protestacyjnej w związku z dalszym brakiem woli prowadzenia dialogu społecznego przez Ministra Edukacji Narodowej. Tym samym podjęto uchwałę, której celem miało być podjęcie działań zmierzających do wszczęcia 1 września 2015 roku sporu zbiorowego ze wszystkimi szkołami i placówkami objętymi działaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego w przypadku, gdyby postulaty ZNP nie zostały spełnione przez Ministra Edukacji Narodowej do 24 sierpnia 2015 roku. Oczywiście, postulaty nie zostały spełnione do dnia dzisiejszego, ani przez tamtą ministrę, ani przez obecną. Skończyło się na straszeniu.

* Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie Programu „Bezpieczna+”, który miał służyć poprawie bezpieczeństwa uczniów nie tylko w szkole, ale i poza nią, w latach 2015-2018. Cały czas ministra wraz z równie niekompetentną poseł U. Augustyn od rzekomego bezpieczeństwa były pewne, że ostaną się na tym stanowisku na kolejną kadencję. Tymczasem bezpieczne miało być wydatkowanie funduszy unijnych na ten cel.

* Fundacja Obywatelskiego Rozwoju, zwróciła się jeszcze w 2014 r. do Centrum Usług Wspólnych o ujawnienie kosztów druku tzw. „darmowego” podręcznika, który wprowadziła ministra edukacji. W związku z tym, że zgodnie z zasadami transparentności polityki PO i PSL ów urząd odmówił tych danych, sprawa została skierowana do stołecznego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w którym MEN przegrał na koszt podatnika. Sąd bowiem przyznał rację Fundacji i nakazał ujawnienie ceny druku. Jak zachowała się przegrana strona? Oczywiście, odmówiła udostępnienia danych zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa oraz powołując się na umowę (zawierającą klauzulę tajności) na druk zawartą z Kancelarią Premiera. Dopiero dzisiaj ujawnia się, że koszt wydania tego bubla wyniósł ponad 60 mln złotych!

* W związku z mającą miejsce pod koniec czerwca 2015 r. debatą publiczną na temat lekarskiej Deklaracji Wiary, ministrzyca edukacji wyraziła publicznie sąd, że szkoła publiczna powinna być neutralna światopoglądowo, toteż zatrudnieni w niej nauczyciele powinni w swojej pracy zachować tę neutralność, gdyż inaczej łamią prawo. Według Kluzik-Rostkowskiej, jeżeli nauczyciel podpisze taką deklarację i będzie uczyć zgodnie z zapisami w niej zawartymi, to powinien liczyć się z reakcją dyrektora szkoły, organu prowadzącego i wojewody. - Łamie on konstytucję, która mówi, że wszyscy obywatele mają takie same prawa i obowiązki bez względu na wyznanie i światopogląd oraz łamie przepisy Karty Nauczyciela - powiedziała minister.

* Gdyby ktoś nie pamiętał, to przypominam, że w ostatnich dniach czerwca ministrzyca edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, odpowiedziała odmownie na postulat ówczesnej opozycji, by kwestię dotyczącą sześciolatków rozstrzygnąć w referendum. Jak się wyraziła: (...) reforma wprowadzająca obowiązek szkolny dzieci w tym wieku stała się faktem. "Taką decyzję podjęła swego czasu większość parlamentarna, to trzeba uszanować".


Na szczęście dla nauczycieli, uczniów i ich rodziców zakończył się rok szkolny 2014/2015. Przez kolejne miesiące nie tylko ta ministra PO i jej koalicyjni zastępcy z PSL swoją aktywnością dobijała własną formację polityczną organizacją na żenującym poziomie Kongresu Edukacji i włączaniem się - bez jakiejkolwiek pokory i samoświadomości kardynalnych błędów - w kampanię wyborczą do Sejmu. Jak się skończyło, już wiemy.

30 maja 2016

Kapitalny Raport o średnich zarobkach nauczycieli


Pan dr Bogdan Stępień - kierujący Instytutem Analiz Regionalnych - opublikował znakomity Raport, który przygotował ze swoimi współpracownikami na temat ŚREDNICH WYNAGRODZEŃ NAUCZYCIELI W LATACH 2009-2015. To jest niebywała gratka dla prowadzących badania nad zawodem nauczycielskim, gdyż zobaczymy, jaki jest prawdziwy stan i poziom zarobków nauczycieli w każdym z interesujących nas regionów kraju - a więc na poziomie województwa, powiatu, miasta i gminy.

Całość Raportu liczy 12 tysięcy stron w formie tabel i wykresów, a wytworzony zbiór danych wymagał tytanicznej wprost pracy analityczno-statystycznej, jakiej dotychczas nie mieliśmy w żadnych opracowaniach, nawet GUS-owskich. Na podstawie danych każdy badacz może prowadzić własne analizy, porównania, wykorzystać je jako zmienne pośredniczące czy niezależne w swoich diagnozach. Nie należy więc oczekiwać tego, że zespół powyższego Instytutu wykonał to za nas.


Dostęp do Raportu

Mam nadzieję, że teraz badacze szkolnej rzeczywistości oraz polityki oświatowej państwa i samorządów będą mieli twarde dane, których nie da się już ominąć korzystaniem z dotychczas istniejących na rynku bardzo powierzchownych, bo wysoce zagregowanych, zbiorów danych. Warto zatem poświęcić temu Raportowi wiele godzin na studia i analizy, by dokonać własnych interpretacji korelując w przyszłości te dane z innymi zmiennymi, które zamierzamy diagnozować.

Analitycy polityki oświatowej, szczególnie socjolodzy i ekonomiści, znajdą na stronie tego Instytutu m.in. analizy kosztów oświatowych, w tym nowe spojrzenie na subwencję oświatową oraz matematyczny model oceny efektywności nauczania czy niezwykle ciekawą analizę odkrytego związku istotnościowego między poparciem obywateli dla partii politycznych w wyborach do Sejmu w 2011 i w 2015 r. czy w wyborach prezydenckich a wynikami uczniów na egzaminach zewnętrznych.