27 września 2015

Problemy szkolnictwa wyższego - diagnozy i perspektywy


Lubię uczestniczyć w debatach, które toczą się w naszym środowisku w bezinteresownym klimacie a dotyczą sytuacji w szkolnictwie wyższym. Nie chodzi o to, by narzekać, ale by w społeczności skoncentrowanej na temacie dokonać wymiany wyników badań naukowych i poglądów, które bazują na doświadczeniach w zakresie zarządzania szkołami wyższymi.

Akademickie Kluby Obywatelskie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego odbyły wczoraj w Łodzi debatę na wskazany w tytule tego wpisu temat. Przewodniczył jej senator RP - prof. zw. dr hab. Michał Seweryński, prawnik, b. minister edukacji, minister nauki i szkolnictwa wyższego.

Debatę otwierał mój referat, który nosił tytuł: "Kształcenie w szkołach wyższych - człowiek czy rynek pracy?". Kolejnym mówcą był ekonomista i prawnik, specjalista z zakresu prawa pracy i polityki społecznej z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach - prof. dr hab. Jan Wojtyła poruszając kwestie: "Finansowanie szkolnictwa wyższego - źródła, kryteria, metody". Następnie prof. M. Seweryński wygłosił referat pt. "Zarządzanie szkołą wyższą - model akademicki czy menedżerski?" , a zakończył plenarne wystąpienia wykład prof. dr. hab. Artura Świergiela z AKO w Warszawie na temat: "Niepubliczne szkoły wyższe - partner czy konkurent?"

(fot. prof. dr hab. Michał Seweryński)

Jak widać już z samej problematyki tego seminarium poruszone zostały najbardziej zapalne kwestie naszego środowiska, które ma świadomość bardzo głębokiego kryzysu w szkolnictwie wyższym właśnie w powyższych wymiarach. Organizatorowi nie zależało na tym, by problematyka została wyczerpana, bo byłoby to niemożliwe w czasie krótkiego spotkania z udziałem czterech wykładowców. Na dyskusję mieliśmy jednak 2 godziny! Wiem, że będą miały miejsce kolejne konferencje AKO poświęcone szkolnictwu wyższemu ze szczególnym uwzględnieniem kwestii roli państwa w polityce szkolnictwa wyższego oraz procesowi awansowemu i naukowo-badawczemu.

Moje wystąpienie poprzedziło motto, którym uczyniłem myśl prof. Kazimierza Twardowskiego z 1933 r. z jego książki pt. O dostojeństwie Uniwersytetu (Poznań: Uniwersytet, s. 6):

(…) Uniwersytet promienieje dostojeństwem, spływającym na niego z olbrzymiej doniosłości funkcji, którą pełni. Wszak niesie ludzkości światło czystej wiedzy, wzbogaca i pogłębia naukę, zdobywa coraz to nowe prawdy i prawdopodobieństwa – tworzy jednym słowem najwyższe wartości intelektualne, które przypaść mogą człowiekowi w udziale.

Dziękując panu Senatorowi prof. Michałowi Seweryńskiemu za zaproszenie na kluczową dla polskiego szkolnictwa wyższego konferencję Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, określiłem najpierw własne stanowisko wobec kwestii, która została ujęta w tytule mojego referatu. Mówiłem bowiem o edukacji akademickiej jako dobru wspólnym, akcentując „wspólność” edukacji jako dobro, które ma stać się dla członków naszego społeczeństwa dobrem rzeczywistym, dostępnym, w którym i przez które każdy człowiek staje się lepszy lub przynajmniej ma możliwość takim się stać.

Interesowało mnie w jakiej mierze szkolnictwo wyższe staje się czymś wspólnym i przyczynia się przez to do tworzenia wspólnoty - universitas. Od ponad dziesięciu lat, kiedy to Polska weszła w skład państw członkowskich Unii Europejskiej, coraz bardziej odchodzimy od analiz makropolitycznych sektora naszej edukacji na rzecz skupiania uwagi na - jakże chwytliwych propagandowo a wygodnych dla rządzących – międzynarodowych danych porównawczych.

Tymczasem wygenerowana „potęga" międzynarodowych raportów czy rankingów uniwersyteckich służy rządzącym do manipulacji świadomością społeczną, by obywatele nabrali przekonania o rzekomo niskim poziomie kształcenia i prowadzenia badań naukowych w rodzimych, a państwowych uniwersytetach, uczelniach technicznych, ekonomicznych, przyrodniczo-humanistycznych czy także nielicznych o akademickim statusie niepublicznych szkołach wyższych.

Środkiem do tej manipulacji stały się korzystne finansowo dla osób związanych z władzą, ale fałszujące świadomość społeczną, raporty organizacji międzynarodowych, z pomocą których - na podstawie rzekomo kluczowych danych komparatystycznych o stanie także polskiego szkolnictwa wyższego i nauki – można było podporządkować makropolitykę neoliberalnej ideologii. W jej wyniku nastąpiło przeformułowanie społecznych celów państwa nowoczesnego, narodowego w kierunku społeczeństwa postindustrialnego, które zostaje naznaczone przez procesy umiędzynarodowienia, globalizacji, postępującej integracji gospodarczej.

Wkrótce ukaże się kolejna książka z zakresu komparatystyki akademickiej prof. Marka Kwieka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu pt. "Uniwersytet w dobie przemian. Europejska perspektywa porównawcza" (PWN 2015), w której autor prezentuje nie tylko wyniki własnych badań, ale także mało znane i dyskutowane w naszym kraju źródła zagraniczne na temat polityki szkolnictwa wyższego w świecie i krajach UE.

Rządzący podważają zaufanie społeczne do publicznego szkolnictwa wyższego i jego kadr, by zarazem utrzymywać wygodne dla własnych interesów instytucje rzekomej kontroli i nadzoru nad tymi instytucjami. Od 2002 r., kiedy powstała Polska (Państwowa) Komisja Akredytacyjna wraz z aparatem urzędników ministerstwa nie tylko jest nieskuteczna w weryfikowaniu jakości kształcenia, ale generuje swoim bezwładem, ale i „wytrychami” - lukami prawnymi patologie. To właśnie ta praktyka doskonale sprawdziła się w realizowaniu skrywanych przed społeczeństwem interesów wąskich grup politycznych, które dzięki niej mogły, pod pozorem troski o universitas, prowadzić destrukcyjną działalność, niszczącą ponad kilkusetletnie fundamenty polskiej nauki będącej przecież w okresie dwudziestolecia międzywojennego wzorem dla cywilizowanego świata.

Kłamstwo polityków jest coraz częściej skrywane za pomocą subtelnych technik public relation, a więc z zastosowaniem wiedzy naukowej. Ma ono intencjonalny charakter, podobnie jak jego niedostrzeganie przez naukowców, którzy, jeśli nie demistyfikują fałszu społeczeństwu, to w równej mierze, co jego sprawcy, przyczyniają się do destrukcji w szkolnictwie wyższym oraz do niszczenia sfery publicznej, a tym samym i do zapaści rodzimej demokracji. Nieświadomi zagrożeń ze strony władzy obywatele tracą na tym nie tylko osobiście, ale i społecznie, bowiem tłumiona jest w nich konieczna dla istnienia sfery publicznej w społeczeństwie obywatelskim wrażliwość na dysfunkcje, patologie, które rozwijają się w wyniku nieświadomości ich rzeczywistych źródeł.

Nieustanne komunikowanie Polakom wyników różnego rodzaju rankingów, które nie mają nic wspólnego z naukową diagnozą jakości kształcenia w szkolnictwie wyższym w krajach rozwijających się czy już wysoko rozwiniętych gospodarczo sprawia, że kierujący resortem nauki i szkolnictwa wyższego mogą prowadzić ukrytą grę ekonomiczną. Jej beneficjentami są coraz węższe grupy interesów skupione wokół władzy, w niej uczestniczące lub lobbujące na rzecz korzystnych dla nich rozwiązań ekonomicznych, biznesowych, a nie kulturowych (misyjnych) czy społecznych.

Być może nawet łatwiej jest niektórym ekspertom skrywać się za wynikami zmanipulowanych wyników badań (zdarza się, że uzgadnianych z władzami resortu), by uniknąć odpowiedzialności za decyzje polityków, które powstały na podstawie tzw. naukowych ekspertyz. Można jednak zapytać, czy ich milczenie wobec manipulacji władzy nie tyle danymi, chociaż i to ma miejsce, ale przede wszystkim ich interpretacją, usprawiedliwia usprawiedliwianie tego procederu tym, że badania zostały przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi w naukach społecznych metodologicznymi rygorami.

Kto poza ekspertami jest w stanie stwierdzić, czy owa metodologia uwzględniła fundamentalne dla diagnozy zmienne, skoro naukowcy sami kryją je za zachwytem własnych interpretacji uzyskanych danych? To nie jest przecież bez znaczenia, czy reformy w szkolnictwie wyższym i nauce są czynione z głównymi aktorami zmiany, przeciwko nim i wbrew integralności wszystkich funkcji oraz misji uczelni.

Referat poświęciłem problematyce kształcenia, która w zadziwiający sposób została podporządkowana w naszym kraju nie tylko ideologii i socjotechnikom międzynarodowego biznesu, ale też stała się okazją do budowania w Polsce globalistycznych „przystawek” pod pozorem troski o wyrównywanie szans edukacyjnych młodzieży oraz podwyższania poziomu wykształcenia Polaków, by rzekomo mogli żyć i funkcjonować zawodowo oraz realizować się w społeczeństwie wiedzy.

Nie dostrzegamy, że metodą „salami”, fragmentarycznie, kawałek po kawałku, uniwersytety i politechniki, akademie i szkoły wyższe pozbawiane są przez rządzących autonomii. A przecież nasze społeczeństwo posiada znacznie głębsze korzenie i dzieje rozwoju własnej kultury, niż np. amerykańskie. Posiadamy na szczęście instynkt samozachowawczy przeciwstawiając się mniej lub bardziej skutecznie inkluzji mechanizmów, struktur, procesów i regulacji mających na celu usunięcie z akademickiego uniwersum antroposfery aksjologicznej. Pisze o tym w "Przeglądzie Pedagogicznym" (2014 nr 1) prof. dr hab. Urszula Ostrowska z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

Szanowana w polskiej kulturze od tylu wieków idea „universitas” jest niepodważalnym fenomenem kojarzonym z humanistyczną instytucją, która była i jest postrzegana jako depozytariusz i nośnik ponadczasowych wartości o fundamentalnym znaczeniu dla tradycji i samoświadomości naszego narodu. To uniwersytet należy do najstarszych instytucji akademickich w dziejach Polski. Przetrwał różne epoki historyczne, wytrwał w różnych systemach politycznych i gospodarczych, przetrzymał okresy rządów totalitarnych – nazistowskich i sowieckich, (…)zachowując „uniwersyteckiego ducha” – tzn. pielęgnując i strzegąc systemu elementarnych zasad i konstytutywnych wartości go stanowiących, pozostał w istocie swej uniwersytetem jako wiodąca instytucja kulturotwórcza w zakresie kształtowania umysłów, wiedzy, postaw, umiejętności oraz innych elementów cywilizacji. (U. Ostrowska, s. 98)

Truizmem jest już dzisiaj mówienie o tym, że edukacja jest fundamentem rozwoju współczesnego świata, gospodarki opartej na wiedzy oraz społeczeństwa uczącego się. Ukończenie studiów stało się dzisiaj minimalnym warunkiem, którego spełnienie pozwala mieć nadzieję na szansę godnego i bezpiecznego życia (co nie znaczy wcale, że wyższe wykształcenie gwarantuje spokojne życie; przywykło się tak mniemać, gdyż wykształcenie pozostaje przywilejem mniejszości). Uniwersytet w służbie gospodarki rynkowej staje się instytucją instrumentalizującą człowieka, którego godność przejawia się w tym, że jest on środkiem służącym do realizowania obcych mu celów.

Władze są zainteresowane tym, by kreując w sposób antagonistyczny rzeczywistość edukacyjną, wpływać na nią z pozycji jedynie słusznej, prawdziwej, wartościowej własnej ideologii, niezależnie od tego, czy społeczeństwo i środowisko akademickie akceptuje to, czy też nie. Szkoły wyższe w służbie mechanizmów rynkowej rywalizacji stają się zarazem marketingowym produktem naszych czasów. Zafascynowanie skutecznością, instrumentalizacją wyznaczanych i narzucanych przez resort szkolnictwu wyższemu, w tym naukowcom celów ekonomicznych sprawia, że nie dostrzega się „przeciwskuteczności”, która polega na tym, że jeśli zanadto władzy zależy na osiąganiu określonych celów, to de facto prowadzi do ich przeciwieństwa.

O ile makropolityka akademicka w krajach nowoczesnych, rozwijających się ujmowała ten poziom edukacji jako w olbrzymiej mierze dobro publiczne i z tego tytułu rządzący byli zobowiązani do maksymalizowania środków publicznych na jego utrzymanie i rozwój, o tyle w ponowoczesnych społeczeństwach, w których nastąpiło przedefiniowanie państwa w kierunku państwa dobrobytu, kształcenie wyższe ma bardziej służyć dobru prywatnemu, jednostkowemu. "Usprawiedliwia" to niejako zmniejszanie zaangażowania państwa w finansowaniu szkolnictwa ze środków publicznych. Sprzyja to także zanikaniu wyjątkowej roli uniwersytetu jako instytucji społecznych, które spełniałyby kluczową rolę nie tylko w dyskursie naukowym, ale i politycznym i eksperckim.

Mam jednak nadzieję, że nie kończy się okres troski i odpowiedzialności rządzących za szkolnictwo wyższe z zagwarantowaniem mu praw do zachowania w nim kluczowych dla jakości kształcenia i prowadzenia badań naukowych zadań i rozwiązań organizacyjno-prawnych. Czy rzeczywiście szkolnictwo wyższe ma podporządkowywać się nowym interesariuszom i traktowaniu kadry akademickiej jako siły roboczej mającej odpowiadać na zamówienia, a nawet nasilające się roszczenia tych pierwszych? Czy w wyniku procesu podporządkowywania szkolnictwa wyższego przede wszystkim logice ekonomicznej i antagonistycznej rywalizacji rynkowej nie sprzyjamy biurokratycznej bolonizacji procesów kształcenia i nie osłabiamy niezależności prowadzenia badań naukowych?


26 września 2015

EDUKATOR ROKU 2015



W dn. 25 września 2015 r. miała miejsce w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej wyjątkowa uroczystość wręczenia profesorowi Zbyszko Melosikowi i mnie nagrody "EDUKATOR ROKU", która przyznawana jest każdego roku najwybitniejszym przedstawicielom świata nauki, polityki i biznesu. Bierze się tu pod uwagę zasługi dla promowania szczególnie wartościowych i innowacyjnych działań, które wspierają rozwój polskiego szkolnictwa wyższego w środowisku akademickim.

Powyższa nagroda przyznawana jest w ramach konkursu przez Wielką Kapitułę, której honorowymi członkami są Rektorzy największych uczelni wyższych Śląska i Małopolski m.in. - JM Rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. dr hab. Wiesław Banyś, JM Rektor Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach - prof. dr hab. Adam Zając, JM Rektor Politechniki Opolskiej - prof. dr hab. MArek Tukiendorf, JM Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach - prof. dr hab. Antoni Cygan, JM Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie - prof. dr hab. Andrzej Chochół, JM Rektor Politechniki Śląskiej - prof. dr hab. inż. Andrzej Karbownik, JM Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach - prof. dr hab. Leszek Żabiński, JM Rektor Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach - prof. Tomasz Miczka, JM Rektor Akademii Jana Długosza w Częstochowie - prof. dr hab. inż. Zygmunt Bąk, JM Rektor Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej - prof. dr hab. inż. Ryszard Barcik i JM Rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej prof. WSB dr Zdzisława Dacko-Pikiewicz.


W dziesięcioletniej historii konkursu o miano "Edukatora Roku" Kapituła przyznała 17 nagród w czterech kategoriach: "Europejski wymiar edukacji", "Animator", "Mecenat szkolnictwa wyższego" i "Najlepszy student". W 2012 r. laureatem w kategorii "Europejski wymiar edukacji" został prof. zw. dr hab. Michał Kleiber - b. Prezes Polskiej Akademii Nauk, zaś dwa lata wcześniej w tej samej kategorii nagrodę otrzymał prof. dr hab. Leszek Balcerowicz.

Wczorajsze uroczyste posiedzenie Senatu zostało poprzedzone I częścią obrad 25. Jubileuszowego Sympozjum NaukowegoCzłowiek – Media – Edukacja”. Jak wskazują Organizatorzy: Sympozjum jest jednym z ważniejszych, cyklicznych wydarzeń poświęconych edukacji medialnej organizowanych w Polsce. Inicjatorem przedsięwzięcia jest prof. nadzw. dr hab. inż. Janusz Morbitzer.
Tegoroczna, jubileuszowa konferencja to doskonała okazja do wymiany naukowych poglądów oraz praktycznych doświadczeń na temat procesów, zachodzących w ciągle zmieniającym się społeczeństwie.


Nic dziwnego, że konferencję otwierał wykład prof. dr. hab. Zbyszko Melosika - dziekana Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, którego badania i rozprawy naukowe skoncentrowane są m.in. na problematyce socjalizacji młodzieży w postnowowczesnym świecie, w tym także wirtualnym.

Jak mówił laureat nagrody:

We współczesnych interpretacjach społecznych funkcji mass mediów wyróżnić można dwa podejścia. Źródłem pierwszego z nich są deterministyczne i pesymistyczne poglądy z jednej strony przedstawicieli Szkoły Frankfurckiej, a z drugiej - Baudrillarda. Twierdzą oni, że mass media narzucają – traktowanemu jako jednolita masa – odbiorcy skomercjalizowaną i zredukowaną do spreparowanych pakietów wizję świata oraz system wartości. Rozpowszechniają wśród bezradnych odbiorców pustkę, banalność, konformizm i fałszywą świadomość. W konsekwencji setki milionów ludzi zaczyna żyć – aby użyć słynnej kategorii Baudrillarda – w hiperrzeczywistości, bowiem to, co pojawia się w mass mediach jest dla nich bardziej realne niż to co ma miejsce w ich realnym życiu.

Zdaniem Adorno, mass media przynoszą przy tym homogenizację społeczeństwa, dostarczając łatwej rozrywki jako formy „odreagowania” – jako antidotum na uciążliwości i stres pracy zawodowej. Znakomitym dopełnieniem tych poglądów na społeczną rolę mass mediów jest teoria sztucznych potrzeb. Jej twórca H. Marcuse następująco: „jednostki utożsamiają się z egzystencją, która jest im – dodam przez mass media - narzucona i wiążą z nią swój własny rozwój i satysfakcję”. W ten sposób mass media tworzą fałszywy świat, w którym jednostka żyje.

Diametralnie odmienne podejście do mass mediów prezentują postrukturaliści. Zdaniem Johna Fiske przekaz medialny musi być zawsze interpretowany jako miejsce walki o znaczenia i wytwarzania heterogeniczności. W przeciwieństwie do teoretyków, których wysiłki badawcze skoncentrowane są na dominacji przekazu medialnego poststrukturaliści twierdzą, że ludzie nie zachowują się przecież w życiu społecznym jak „ofiary systemu” - wyalienowane, jednowymiarowe, ubezwłasnowolnione, posiadające fałszywą świadomość masy. Przekazy medialne kreowane na poziomie makro uzyskuje swoją rzeczywistość na poziomie mikro, w życiu codziennym zwykłych ludzi. John Fiske proponuje przeniesienie punktu ciężkości w badaniach nad kulturą popularną z tego, „co ludzie oglądają”, na rzecz tego, „jak ludzie oglądają”. I tak J. Fiske uważa, na przykład, iż „telewizja i jej programy nie mają «wpływu» na ludzi; widownia i telewizja wchodzą w interakcję”, przy czym telewizja jest wręcz miejscem „semiotycznej demokracji”.


Barwnie i niezwykle interesująco przedstawiony zgromadzonym z całego kraju specjalistom w zakresie nauki o mediach, komunikacji społecznej i pedagogiki medialnej referat poznańskiego pedagoga wprowadzał nas w zagadnienia m.in. zniewalającej roli Facebooka, ale i upodmiotawiającej – choć zapewne w kontrowersyjny sposób - roli mass mediów w kreowaniu tożsamości współczesnej młodzieży.


W konkluzji prof. Z. Melosik przedstawił pedagogiczną refleksję, która odnosiła się do edukacyjnych kontekstów mass mediów. W celu zbalansowania ich roli jako swoistego rodzaju antidotum na postępujące rozproszenie doświadczeń socjalizacyjnych młodych pokoleń zaproponował praktykować:

1. Pedagogikę szacunku dla kultury wysokiej i kultury popularnej

2. Pedagogikę nie-mediowanych i nie-edytowanych form ekspresji tożsamości oraz kontaktów „twarzą w twarz”

3. Pedagogikę szacunku dla (czytania i gromadzenia) książek oraz biblioteki

oraz

4. Pedagogikę koncentracji uwagi i kontemplacji oraz zdolności do porządkowania

Uroczyste posiedzenie Senatu było wyjątkowym wydarzeniem w jubileuszowym roku działania Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej oraz rozpoczętej debacie na temat mediów w edukacji. Laudację wygłosiła prof. dr hab. Beata Przyborowska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. O laureacie nagrody powiedziała m.in.:


Prof. Zbyszko Melosik (ur. 25.04.1956 w Poznaniu) jest pedagogiem, profesorem nauk humanistycznych, a zarazem interdyscyplinarnym badaczem problemów edukacyjnych, zwłaszcza kultury i edukacji amerykańskiej. Jako specjalista w zakresie socjologii edukacji oraz pedagogiki porównawczej prowadził badania w zakresie socjokulturowych kontekstów edukacji społeczeństw postmodernistycznych.

Profesor Zbyszko Melosik jest czynnym animatorem życia naukowego, organizatorem środowisk akademickich. Dziekan Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, b. członek Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, członek Adger Academy (Norwegia), Prezes Polskiego Towarzystwa Pedagogiki Porównawczej. Członek rad wydawniczych szeregu czasopism pedagogicznych.

Stypendysta Fullbrighta w Curry School of Education na University of Virginia w Charlottensville (USA), od 1994 r. profesor wizytujący tej Uczelni. Wykładowca w Nazareth College w Rochester (USA) i College John and Marry. Wygłaszał również wykłady m.in. w takich uczelniach, jak: University of Stockohlm czy Univeristy of Sydney, Australia.
Dorobek naukowy i organizacyjny Profesora Zbyszko Melosika z zakresu kultury popularnej, ze szczególnym uwzględnieniem kultury amerykańskiej oraz współczesnych systemów edukacyjnych został doceniony przez wiele instytucji i stowarzyszeń poprzez przyznanie licznych nagród m.in.: nagrody Wydziału Pierwszego Polskiej Akademii Nauk dwukrotny laureat), nagrody Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi - "Skrzydła Wyobraźni", nagrody "Transformator Edukacji" i in. Wielokrotny Laureat nagrody Rektora UAM za działalność naukową i organizacyjną.
Autor wielu książek dotyczących tożsamości młodzieży współczesnej, kultury popularnej, społecznych funkcji edukacji oraz szkolnictwa amerykańskiego. Najważniejsze publikacje:
 Gromkowska-Melosik A., Melosik Z. (red.), Tożsamość w społeczeństwie współczesnym: pop- kulturowe (re)interpretacje, Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2012, ss. 334;
 Melosik Z., Tożsamość, ciało i władza w kulturze instant, Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2010;
 Gromkowska-Melosik A., Melosik Z. (red.) Kultura popularna. Konteksty teoretyczne i społeczno-kulturowe, Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2010, ss. 330;
 Melosik Z., Drozdowicz Z., Sztajer S. (red.), O racjonalności w nauce i w życiu społecznym, Wydawnictwo Naukowe Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 2009;
 Melosik Z., Teoria i praktyka edukacji wielokulturowej, Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2007;
 Melosik Z., Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Wydaw. Wolumin, Poznań 2002, ss. 2000 (wyd. II, Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2006);
 Melosik Z., Uniwersytet i społeczeństwo. Dyskursy wolności wiedzy i władzy, Wydaw. Wolumin, Poznań 2002, ss. 203 (wyd. II, Oficyna Wydaw. Impuls, Kraków 2009);
 Melosik Z. (red.), Młodzież, styl życia i zdrowie. Konteksty i kontrowersje. Praca zbiorowa, Akademia Medyczna im. Karola Marcinkowskiego. Wydział Nauk
o Zdrowiu, Poznań 2001;
 Melosik Z. (red.) Ciało i zdrowie w społeczeństwie konsumpcji, Wydaw. Edytor, Toruń-Poznań 1999;
 Melosik Z., Przyszczypkowski K. (red.), Wychowanie obywatelskie. Studium teoretyczne, porównawcze i empiryczne, Wydaw. Edytor, Toruń-Poznań 1998;
 Melosik Z., Szkudlarek T., Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 1998, ss. 133 (wyd. II, 2009);
 Melosik Z., Tożsamość, ciało i władza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne, Wydaw. Edytor, Toruń- Poznań 1996;
 Melosik Z., Współczesne amerykańskie spory edukacyjne (miedzy socjologią edukacji a pedagogiką postmodernistyczną), Wydaw. Naukowe UAM, Poznań 1995;
 Melosik Z., Postmodernistyczne kontrowersje wokół edukacji, Wydaw. Edytor, Toruń-Poznań 1995.
Ponadto opublikował ponad 200 artykułów i rozdziałów w pracach zbiorowych.

Nagrodzony jest promotorem rozwoju naukowego młodej kadry naukowej, o czym 17 zakończonych pod jego kierunkiem przewodów doktorskich. Był recenzentem w sprawie nadania godności doktora honoris causa prof. Zbigniewowi Kwiecińskiemu oraz prof. Zygmuntowi Baumanowi.

W życiu pełni wiele jednoczesnych i równoważnych ról. Wspaniały mąż, troskliwy tata Weroniki i Zbynia, niezwykle oddany rodzinie. Nieoceniony kolega i przyjaciel. Niezwykle ciepły, wrażliwy i koncyliacyjny człowiek, zawsze gotowy rzucić koło ratunkowe, aby pomóc komuś w potrzebie.

Jednocześnie - posługując się aforyzmem S. Leca: „Buduje mosty od człowieka do człowieka – oczywiście zwodzone” – błyskotliwy, twardy, waleczny i niezwykle skuteczny. potrafi poświęcić się walce o słuszne sprawy, o ludzi, pomagać w ich rośnięciu. I odwołując się do jego książek: przeczący kryzysowi męskości we współczesnym świecie popkultury i wielokulturowym świecie o silnie ukształtowanej tożsamości, aparycji globalnego nastolatka dzierżący władzę w kulturze typu instant, świetnie radzący sobie z migotaniem znaczeń, racjonalny w edukacji i kulcie ciała. Przyjaźnie nastawiony do ludzi i świata. To nic, że nie zawsze z wzajemnością.


Laudację zakończyła Pani Profesor - pięknie wpisując się w tworzone przez profesorów i młodych doktorów w czasie Letnich Szkół Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN - własnym limerykiem.

Do debaty na temat mediów nawiążę w innym momencie.

(źródło fotografii: serwis WSB)


25 września 2015

Rodzice w szkole ... pozoru


Kiedy czytam wypowiedzi dyrektorów lub wicedyrektorów szkół na forum Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, chyba największej dla tej grupy nadzoru pedagogicznego społeczności, która organizuje każdego roku krajowe konferencje, partycypuje w opiniowaniu prawa oświatowego, a nawet je - w następstwie okazywanego jej uznania - współtworzy, to zaczynam rozumieć, z jak głębokim kryzysem społeczno-pedagogicznym mamy tu do czynienia.

Od lat polecam studiującym pedagogikę czy na dowolnym kierunku nauczycielskim właśnie Forum OSKKO, bowiem mogą przekonać się na własne oczy, że praca w szkole wcale nie jest tak łatwa, lekka i przyjemna. Tu każdy nauczyciel znajdzie wsparcie, wiedzę, informację, odpowiedni akt oświatowego prawa itp. Wątpliwości, dylematy, problemy pojawiają się szczególnie wówczas, kiedy nauczycielowi przyjdzie pełnić funkcję kierowniczą, a sam nie jest do niej właściwie przygotowany.

Co to znaczy właściwie? Rzecz jest względna, bo przecież są dyrektorzy, których zdaniem funkcję tę powinni pełnić z racji stażu, stopnia awansu zawodowego, nabytych doświadczeń, kompetencji przywódczych itd. Nie każdy jednak rodzi się z berłem w plecaku i kiedy los komisji wyborczej obdarzył go takim zaszczytem. Może nabyć przeświadczenia, że jest fajnie, bo będzie dodatek funkcyjny, uczniowie i rodzice zaczną mu się kłaniać w pas, a koleżanki i koledzy - w zależności od stopnia społecznego zbliżenia - będą komunikować swoją lojalność, dyspozycyjność lub wyrażać dozgonną wdzięczność za to, że w ogóle mogą pracować w takiej szkole.

Chyba idzie zmiana pokoleniowa, a więc dyrektorami stają się także i takie osoby, które nabyły w ciągu ostatnich lat przekonanie o zbędności rodziców w procesie współdecydowania o kluczowych dla procesu wychowawczego i organizacyjnego w szkole funkcjach, zadaniach czy wydarzeniach. Ba, po co ci rodzice w ogóle chcą czegoś od dyrektora i od szkoły? Dlaczego mają prawo wtrącać się w powyższe kwestie, skoro to nie oni odpowiadają za proces kształcenia i wychowania na terenie tej instytucji? Kto to wymyślił, żeby rodzice mieli jakiekolwiek prawa w szkole?

Oto przykład takiej postawy. Jedna z dyrektorek wrzuca pod hasłem: "Opiniowanie przez Radę Rodziców" zapytanie:

"Przeszukałam forum ale nie rozwiałam swoich wątpliwości. Jakie konkretnie dokumenty powinna zaopiniować Rada Rodziców we wrześniu? mam wrażenie, że podsuwam im za wiele, a po co...".

Nie ma to jednak, jak starsi koledzy po fachu. Oni wrzucą odpowiedź, która nie tylko nie zmieni postawy tej pani wobec rodziców w szkole, ale wprost odwrotnie, otrzyma od nich poparcie, by - tak jak oni - zlekceważyła rodziców. Oto klasyczna odpowiedź na zakłopotanie koleżanki:

W szkole podstawowej: opiniowanie zestawu podręczników lub materiałów edukacyjnych obowiązujący we wszystkich oddziałach danej klasy przez co najmniej trzy lata szkolne oraz materiałów ćwiczeniowych obowiązujących w poszczególnych oddziałach w danym roku szkolnym (to już pewnie zaopiniowali wcześniej), ale opiniowanie dodatkowych dni wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych (we wrześniu). RR uchwala w porozumieniu z radą pedagogiczną program wychowawczy i program profilaktyki. Wg. mnie zaopiniuje wszystko, co dostanie do zaopiniowania, ale po co?

To już staje się trendem, obowiązująca formułą w naszym szkolnictwie, które reprodukuje patologię jeszcze z minionego ustroju. Zapewne któryś z doradców tej niedoinformowanej i zniechęconej (wice-?)dyrektorki prowadzi z uczniami zajęcia z wychowania obywatelskiego na temat dialogu, partnerstwa, samorządności, praworządności itp.

Gratuluję RODZICOM uczniów z ich szkoły. Zapewne wybrali ją dzięki mapce, jaką opracowało i opublikowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Tak właśnie kręci się w naszej oświacie pozór, fikcja, hipokryzja... . Już nawet nie chcę sprawdzać, czy szkoła, z której są forumowicze, czasami nie realizuje kolejnego bubla akcyjnego typu: SZKOŁA WSPÓŁPRACY, SZKOŁA 2.0; ENTUZJAŚCI W SZKOLE itd. Tylko rodzice - PRECZ.