03 kwietnia 2015
Jubileusz profesora nauk wojskowych i pedagogiki Jerzego Kunikowskiego oraz Prezesa Łódzkiego Towarzystwa Naukowego prof. Stanisława Liszewskiego
Jubileusz 70. urodzin i 40-lecia pracy naukowo-dydaktycznej obchodził profesor zwyczajny, doctor honoris causa Jerzy KUNIKOWSKI z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach oraz Wyższej Szkoły Nauk Społecznych - PEDAGOGIUM w Warszawie.
Ogromnie żałowałem, że nie mogłem uczestniczyć w przygotowanej z tej okazji uroczystości na Wydziale Humanistycznym, gdyż w tym samym dniu i o tej samej porze odbywało się posiedzenie Prezydium Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów. Wielokrotnie Komisja korzystała z doświadczenia, mądrości i wysokiego taktu osobistego Profesora w recenzowaniu wniosków z zakresu pedagogiki oraz nauk o bezpieczeństwie, toteż jestem przekonany, że będzie to nadal możliwe. Jubilat jest w tym zakresie wybitnym autorytetem naukowym, o czym świadczy Jego służba w ciągu mijających właśnie czterdziestu lat pracy akademickiej, na rzecz polskiej edukacji oraz narodowego bezpieczeństwa.
Profesor J. Kunikowski jest autorem "Słownika podstawowych terminów wiedzy i edukacji dla bezpieczeństwa". W swoich monografiach naukowych oraz pracach zbiorowych, które były najczęściej pokłosiem konferencji podejmował kwestie wychowania patriotyczno–obronnego, jego tradycji i współczesności, konfliktów oraz zagrożeń w życiu dziecka, edukacji obronnej oraz przygotowywania dzieci i młodzieży do działań w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. Dzisiaj ta problematyka znajduje się w centrum zainteresowań nauk o bezpieczeństwie i pedagogiki społeczno-obronnej. Jubilat wypromował 16 doktorów. Przez dwie kadencje pełnił funkcję Dziekana Wydziału Humanistycznego UPH w Siedlcach.
W Łódzkim Towarzystwie Naukowym nastąpi zmiana na stanowisku Prezesa. Po dwudziestu czterech latach kierowania tym Towarzystwem zrezygnował z dalszego kandydowania do tej funkcji profesor Stanisław Jan Liszewski, znakomity polski geograf, specjalista od geografii osadnictwa, a w szczególności geografii miast, profesor, także były rektor Uniwersytetu Łódzkiego (1996-2002). W tym roku Profesor będzie także obchodził swój jubileusz, bowiem urodził się w dn. 11 listopada 1940 w Łodzi. Studia magisterskie z geografii ukończył w 1963 r. w siedem lat później obronił dysertację doktorską, a w 1977 r. uzyskał habilitację. Wszystkie awanse naukowe przeprowadzał w macierzystym Uniwersytecie. W 1990 Prezydent RP nadał mu tytuł profesora zwyczajnego. W 2011 został wyróżniony tytułem doktora honoris causa Politechniki Łódzkiej
Prof. Stanisław Liszewski przewodniczy Kapitule prestiżowej w naukach pedagogicznych Nagrody Łódzkiego Towarzystwa Naukowego Im. Profesor Ireny Lepalczyk na najlepszą rozprawę naukową z pedagogiki społecznej. Warto odnotować wśród wielu Jego funkcji takie jeszcze jak: Przewodniczący Komitetu Narodowego do Spraw Współpracy z Międzynarodową Unią Geograficzną przy Wydziale Nauk o Ziemi i Nauk Górniczych PAN, członek Komitetu Narodowego do Spraw Współpracy z Międzynarodową Radą Nauki przy prezydium PAN, były dyrektor Instytutu Geografii Miast i Turyzmu Uniwersytetu Łódzkiego. Poza tym jest członkiem wielu innych organizacji naukowych, autorem licznych publikacji naukowych, promotorem i recenzentem wielu prac doktorskich i habilitacyjnych.
Szczególnie jestem wdzięczny Profesorowi S. Liszewskiemu za przewodniczenie Kapitule Nagrody ŁTN, bowiem od początku jej istnienia zawsze troszczył się o to, by rozstrzygnięcia profesorskiego gremium były najwyższej jakości.
02 kwietnia 2015
Ministra edukacji może spać spokojnie ... do wyborów
Wczoraj poinformowałem w Facebooku, że z dniem 15 kwietnia br. otrzymam powołanie na stanowisko Pełnomocnika Pani Premier ds. reformy ustrojowej w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Zarazem przeprosiłem, że ze względu na liczne obowiązki, jakie wiążą się z nową rolą, nie będę mógł odpowiadać na korespondencję. Przegotowuję bowiem przeniesienie MEN do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, żeby edukacja miała wreszcie charakter kulturowy, a nie rynkowy.
Na krótką informację zareagowali czytelnicy fejsa Ich reakcje na mój wpis w Facebooku były ambiwalentne: od wypowiedzi osób tym zachwyconych, po takie, które nie dały się nabrać. Wczoraj bowiem był 1 kwietnia, a zatem prima aprilis. Podzielę się zatem najbardziej charakterystycznymi reakcjami na mój wpis, przedzielając każdy innym memem politycznym o charakterze edukacyjnym:
W I grupie pojawiły się następujące komentarze:
Panie Profesorze gratuluję
Gratulacje.
Wreszcie Ktoś z normalnym spojrzeniem na rzeczywistość i ustawy. Praktyk nie teoretyk. Gratuluję.
Nareszcie.
Gratuluję i życzę powodzenia w dalszej karierze.
Mam nadzieję, że to nie żart! Gratuluję Panie Profesorze!
Proponuje pierwszą reformę
1. Zaorać
Druga reforma:
2. Budyń zasadzić
Wśród niedowiarków miały miejsce następujące komentarze:
Szkoda, że to prima aprilis...
1 kwietnia.
Obawiam się, że to 1.04.
Prima A.?
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA ,,,
Aj, ten pierwszy kwietnia...
Dzwoniłem do Pani Premier - potwierdziła.
Wczoraj przy kawie nie wspominała.
Brzmi wręcz nieprawdopodobnie... choćby dlatego, że kręgi rządowe musiałyby nagle przejść metamorfozę intelektualną i otoczenia dworskiego, żeby usłyszeć o takiej Postaci. A jak nas zaskakują to tylko in minus.
Pewnie Pan Profesor jeszcze nie wie, że ja wtedy będę ministrą.
Szkoda, że dziś jest 1 kwietnia!
Panie Profesorze serdecznie dziękuje za wczorajsze spotkanie w Ministerstwie było dla mnie wielkim wyróżnieniem Pozdrawiam
Była jeszcze trzecia grupa osób, które początkowo dały się wkręcić, ale po zapoznaniu się z opiniami niedowiarków, napisały:
O, rety!!! Chyba ma Pani rację. Zapomniałam, że dzisiaj 1.04.
Udało się Panu wkręcić nas!
Czyżbym dała się nabrać? Ale jednak trzeba mieć nadzieję. Tak czy inaczej gratuluję pomysłu.
((Źródło memów: Fb)
01 kwietnia 2015
Zapowiada się socjalistyczna polityka władz Łodzi w zakresie edukacji przedszkolnej
To dość rzadka sytuacja, by w tak wielkim mieście, jakim jest Łódź, były wolne miejsca w przedszkolach. Jeszcze dwa lata temu można było (z perspektywy rodzica) tylko marzyć o takiej sytuacji, w której nareszcie staje się on "klientem", podmiotem oczekującym zaspokojenia jego potrzeb w zakresie instytucjonalnej opieki nad jego dzieckiem w wieku przedszkolnym.
Kiedy jednak obecny wiceprezydent miasta Łodzi Tomasz Trela (SLD), który jest odpowiedzialny za edukację, formułuje opinię: "Przez wiele lat łodzianie przyzwyczaili się , że miejsc w przedszkolach brakuje. Chcemy przełamać ten stereotyp" - to krew w żyłach bulgoce ze względu na ewidentne wprowadzanie mieszkańców w błąd. Rozumiem, że trwa kampania prezydencka i w czerwonej Łodzi SLD chce koniecznie zapewnić swojej kandydatce jak największe poparcie, ale nie wolno operować fałszywymi diagnozami.
W tym, drugim co do wielkości mieście, podobnie jak we wszystkich pozostałych, niemożliwe było uzyskanie miejsca w publicznym, gminnym przedszkolu, gdyż liczba miejsc była mniejsza od liczby chętnych. Właśnie dlatego powstawały jak grzyby po deszczu prywatne przedszkola, niektóre tylko i wyłącznie w celach biznesowych (z kadrą źle opłacaną przez właściciela, często oszukiwaną, wykorzystywaną, bo nieobjętą Kartą Nauczyciela). Także w ramach inicjatyw organizacji pozarządowych powstawały placówki doraźnych form pracy opiekuńczej z małymi dziećmi.
Czyżby wiceprezydent nie pamiętał, jak to jego socjalistyczna partia protestowała przeciwko takiemu stanowi rzeczy? Dość łatwo jest wejść do wypielęgnowanego już ogrodu przez poprzednich gospodarzy i pochwalić się jego pięknem, kiedy niczego samemu się w tym zakresie nie uczyniło. Mamy w Łodzi falę niżu demograficznego oraz przejęcia przez szkoły podstawowe sześciolatków, które "zwolniły" miejsca po sobie. To także one są głównym sprawcą zaistnienia wolnych miejsc w przedszkolach, a nie dotychczasowo ich gorsza oferta edukacyjna czy tym bardziej - lepsza władza samorządowa. No, ale do lewicowej propagandy, półprawd, podobnie jak do socjotechniki władzy w zakresie manipulacji społeczeństwem już się nie tylko przyzwyczailiśmy, ale także zaczynamy właściwie odczytywać oblicze ich rzekomej troski.
W propagandzie operuje się danymi w wybiórczy sposób, by pokazać wspaniałomyślność rządzących. Oto w Łodzi mieszka obecnie ok. 18 tys. dzieci w wieku przedszkolnym, a więc trzy-, cztero,- i pięciolatków. Tymczasem, o ile pięciolatki muszą być objęte wychowaniem przedszkolnym, to już trzy, - i czterolatki absolutnie nie. Tymczasem lewicowy wiceprezydent chciałby, żeby - jak w PRL - rodzice oddali swoje maluchy instytucji, by SLD mogło wykazać się w roku wyborczym swoim sukcesem.
Na szczęście dzieci jeszcze nie są własnością ani lewicy, ani prawicy, ani liberałów czy anarchistów (ci, to chyba w ogóle nie mają dzieci), nie są własnością państwa, ani gmin. Ich rodzice mogą sami decydować o tym, kto, w jaki sposób i jak długo będzie opiekował się ich dziećmi, wspomagał ich rozwój, edukował je itd. Dostępne zatem 15,5 tys. miejsc w publicznych przedszkolach jest ponad normę potrzeb i oczekiwań rodziców, którzy nie muszą ulegać medialnej propagandzie czy wtłaczanym im mitom przez samorządowców.
Wydział Edukacji UMŁ wyda zatem zbytecznie pieniądze na akcję promowania zapisów do przedszkoli w ramach zorganizowanego przez wiceprezydenta festynu. Sam pomysł na reklamowanie publicznej opieki nad dziećmi, który polega na tym, by m.in. co godzinę prezentowało się w specjalnie wystawionym namiocie w pasażu Schillera kolejne z 30 przedszkoli (spośród 146,które rekrutują w tym roku podopiecznych) jest niewiele wart, gdyż rodzice i tak nie będą mieli okazji do porównania ich ofert czy warunków.
(fot. Łódź - centrum miasta)
SLD woli jednak wydać z budżetu miasta pieniądze na te fajerwerki, akcje, by móc ogłosić publicznie swoje zaangażowanie i troskę. O kogo? O dzieci? O zagrożonych pracą nauczycieli przedszkoli? A może o kolejną szansę na rozdawanie przy tej okazji ulotek o kandydatce na prezydenta lub materiałów z własnym logo? A może należałoby przypomnieć wiceprezydentowi wyniki badań łódzkich socjologów na temat wyludniania się tego miasta? Łódź jest w czołówce miast, z których ucieka młode pokolenie. Miasto się starzeje. Wiceprezydent powinien zakładać domy spokojnej starości, hospicja, budować domy dla coraz biedniejszych mieszkańców, rozwijać opiekę socjalną, to może i SLD wygra tu kiedyś jakąś kampanię. Tylko czy chorzy, biedni i starzy pójdą do urn wyborczych? Obawiam się, że do innych...
Subskrybuj:
Posty (Atom)